Autor: Steve
Cavanagh
Tytuł: Zarzut
Cykl: Eddie
Flynn, tom 2
Tłumaczenie: Jan Stanisław Zaus
Data premiery: 29.01.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 480
Gatunek: thriller
prawniczy
“Zarzut” to drugi tom serii z amerykańskim
prawnikiem Eddiem Flynnem, a zarazem druga książka, jaką napisał i wydał Steve
Cavanagh - irlandzki powieściopisarz z prawniczym doświadczeniem zawodowym, co
skrzętnie w swojej twórczości wykorzystuje. Na rynek trafił dekadę temu,
“Zarzut” ukazał się w 2016, w Polsce zaledwie kilka miesięcy później, choć
dopiero teraz, pod koniec stycznia tego roku, został wydany w spójnej z całą
serią szacie graficznej pod szyldem Wydawnictwa Albatros. Seria aktualnie liczy
osiem tomów, na rynku polskim sześć - sześć od dzisiaj, gdyż właśnie świętujemy
premierę “Kłamcy”, dzięki któremu w końcu mamy na polskim rynku serię dostępną
w kolejności chronologicznej! I z tej okazji poznajemy ją w ramach
#eddieflynnmaraton (szczegóły - klik!). Oczywiście każdy tom można czytać
niezależnie od reszty, ale już po lekturze dwóch mogę zapewnić, że szkoda
byłoby odmawiać sobie poznania Eddiego Flynna od początku!
Eddie Flynn po sprawie z rosyjskim gangsterem
wrócił do pracy. Prowadzi malutką, jednoosobową kancelarię i choć nie zarabia
kokosów, to dobrze się w tej roli czuje. Prywatnie też się stabilizuje,
ponownie pracuje nad relacją z żoną. I to właśnie jej grożą agenci FBI, którzy
niespodziewanie zjawiają się w jego biurze - twierdzą, że mają na Christine
dokument, który może stać się podstawą do oskarżenia jej o przekręty finansowe.
Nie o nią im jednak chodzi. Chcą, by Flynn przejął obronę nad młodym
miliarderem, który ma powiązania z kancelarią prawną, w której pracuje Christine.
FBI jest pewne, że jest to tak naprawdę pralnia brudnych pieniędzy, a miliarder
jest im potrzebny, by zdobyć dowody to potwierdzające. Jakiego mają na niego
haka, dlaczego chłopak potrzebuje obrony? Bo właśnie został aresztowany za
zabójstwo swojej dziewczyny… FBI oferuje ugodę - chłopak się przyzna i da im
dane, których chcą, a Christine uniknie odpowiedzialności. Dobra oferta? Tak, o
ile chłopak jest winny, a Eddie szybko zyskuje co do tego wątpliwości… Jedno
jest jednak pewne - za 48 godzin dojdzie do masakry.
“Tak jak w wielu innych przypadkach, początek był błahy. Wszystko zaczęło się czterdzieści osiem godzin temu od wykałaczki i dziesięciocentówki.”
Książka rozpisana jest na prolog i trzy
tytułowane części składające się w sumie na 91 króciutkich rozdziałów, w
których upływ czasu zaznaczony jest przed odliczanie do strzału, którego
zapowiedź dostajemy w prologu. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie
czasu przeszłego z perspektywy Eddiego, którego lekko sarkastyczny styl nadaje
tonu całej powieści. Dialogi prowadzone są sprawnie, akcja toczy się szybko do
przodu, a popisy oratorskie na sali sądowej to prawdziwy majstersztyk! Całość
czyta się doskonale, płynnie, szybko i bez żadnych potknięć.
“W ludzkiej naturze leży ignorowanie tego, co nie jest wygodne, czego się boimy, i szukanie innej możliwości w nadziei na wyjście z sytuacji.”
Główny bohater, a zarazem narrator serii Eddie
Flynn mimo tego, że w swojej skomplikowanej przeszłości ma zarówno oszustwa,
jak i solidne potknięcie na sali sądowej, jest bohaterem, którego zwyczajnie
nie da się nie polubić. Dlaczego? Bo poza dystansem do świata, ma naprawdę
godny pochwały kręgosłup moralny - nawet kiedy kantował, to tylko tych, którym
się należało, a teraz, choć o to nie pyta, broni tylko tych, w których
niewinność wierzy. Dlatego sprawa, w którą angażuje go FBI od początku jest dla
niego trudna - agenci przecież chcą, by działał on na szkodę klienta, po to, by
uchronić swoją żonę przed więzieniem. Jak zatem wybrnąć z sytuacji, jak zrobić
by wilk był syty i owca cała?
“- (...) tak naprawdę to nie jestem za dobrym adwokatem.- To w czym tak naprawdę jesteś dobry? - zdziwił się.- W przekrętach, oszukiwaniu, naciąganiu.”
Tak jak i w tomie pierwszym, tak i w tym
czarnych charakterów nie brakuje choć teraz nie są oni już tak wyraźnie i
jednoznacznie źli, jak było to w debiucie. Do czynienia mamy tutaj z wielką
kancelarią prawną, z nowymi postaciami sędziów i oskarżycieli, a sam oskarżony
też jest wartą uwagi kreacją. To człowiek młody, ewidentnie w spektrum autyzmu,
choć autor nie mówi tego wprost. Nie musi, to kreacja doskonale zbudowana,
która z jednej strony wzbudza nasze współczucie, z drugiej jednak z tego samego
powodu wywołuje wątpliwości - bo co, jeśli instynkt Eddiego tym razem zawiódł?
Oczywiście pojawiają się też postacie, które z
tej serii już znamy - jak choćby żona Eddiego, Jaszczur i agent specjalny
Kennedy.
“Niełatwo kogoś zabić. Większość zabójstw popełnia się po alkoholu, narkotykach lub po jednym i drugim. Kiedy kłótnia wymyka się spod kontroli albo gdy sprawca jest skrajnie niezrównoważony emocjonalnie. Większość ludzi nie planuje popełniania zabójstwa. Są jednak ludzie odporni na psychologiczną blokadę powstrzymującą nas przed popełnieniem morderstwa. Nie odczuwają empatii. (...) Człowiek stojący przede mną nic nie czuł wobec innych ludzi. Widział tylko siebie. Nic więcej.”
Sama intryga zbudowana jest inaczej niż w
tomie pierwszym - oczywiście elementy składniowe ma podobne: są wątki
sensacyjne i prawnicze, te z przygotowań do rozprawy i te na sali sądowej.
Jednak tym razem sala sądowa pojawia się dopiero pod koniec powieści, a wątki
sensacyjne są bardziej wiarygodne - nie tak kaskaderskie jak w tomie pierwszym,
nie przypominają już kina akcji, a po prostu nadają historii dobry, szybki
rytm. Sama zagadka jest doskonale przemyślana, bogata w twisty fabularne, które
przyspieszają bicie serca - szczególnie mocno czułam to w scenach na sali
sądowej, gdzie z jednak strony delektowałam się doskonale prowadzonymi
przesłuchaniami, z drugiej denerwowałam, że nie umiem czytać szybciej, by jak
najprędzej dowiedzieć się do jakiego zaskoczenia dążymy. Napięcie zatem jest
dobrze wyczuwalne, od samego początku lektury kibicujemy Eddiemu i próbujemy
przejrzeć o co w tym wszystkim chodzi i kogo tak naprawdę za oszustwa i
morderstwa powinniśmy obwiniać. A zgadnąć naprawdę nie jest łatwo!
“Prawo karne to wojna. Ale nie jest to walka z systemem, tylko z dowodami.”
Mimo sensacyjnego, rozrywkowego charakteru
powieści autor zgrabnie wplata w fabułę kilka ciekawych spostrzeżeń dotyczących
postrzegania rzeczywistości i litery prawa. Dzięki swojej praktyce zawodowej
może podzielić się z nami spostrzeżeniami i ciekawostkami, które przez swój
uniwersalny wydźwięk nie mają znaczenia, czy są głoszone na amerykańskiej czy
irlandzkiej sali sądowej.
“Zawsze istnieje kilka wersji tej samej opowieści. Jesteśmy małymi plantami mającymi własne uprzedzenia, nałogi, predyspozycje, ale też i ograniczoną percepcję. Nie ma dwóch ludzi widzących w identyczny sposób tę samą rzecz.”
Tak jak “Obronę” (recenzja - klik!) uznałam za
rewelacyjny debiut (bo i rozpatrywany w kategoriach debiutu), tak “Zarzut”
uznaję za naprawdę dobrą książkę! Historia porywa od samego początku,
przypomina, że nie zawsze warto wierzyć w to, co wydaje się na pierwszy rzut
oka i że jednak domniemanie niewinności powinno obowiązywać we wszystkich
aspektach życia, nie tylko na sali sądowej. Dałam się tej historii porwać od
początku, autor doskonale połączył wątki sensacyjne związane z agentami
specjalnymi, z kreacją młodziutkiego milionera, eksperta komputerowego oraz z
motywem prawniczym, w którym tak dobrze i ta nieszablonowo odnajduje się Eddie.
Po drugim tomie już chyba mogę oficjalnie oznajmić, że uwielbiam tę postać i
już nie mogę się doczekać ,kiedy opowiem Wam o jego dalszych przygodach!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach #eddieflynnmaraton, który organizuję we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz