.jpg)
Autor: Steve
Cavanagh
Tytuł: Obrona
Cykl: Eddie
Flynn, tom 1
Tłumaczenie: Jan Stanisław Zaus
Data premiery: 23.10.2024
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
prawniczy
“Obrona” to debiut literacki irlandzkiego
prawnika Steve’a Cavanagha, który na rynku angielskim pojawił się w 2015, na
polskim rok później. Wtedy jednak niewielu czytelników o autorze usłyszało. Zmieniło
się to w 2019 roku, gdy opiekę nad jego twórczością w Polsce przejęło
Wydawnictwo Albatros, które zaczęło swoje publikacje od “Wkręconych” - jednej z
aktualnie dwóch osobnych powieści jego autorstwa (w Polsce na razie tylko ta
została wydana), a później rozpoczęło serię z Eddiem Flynnem od tomu czwartego
pt. “Trzynaście”. I dlatego pod ich skrzydłami najpierw dostaliśmy tom czwarty,
piąty i szósty, a dopiero później ponowne wydania pierwszych dwóch tomów.
Ciągle brakuje jednak trzeciego pt. „Kłamca”, który już za dwa tygodnie, dołączy
do kolekcji! W końcu będziemy mieli komplet! I właśnie z tej okazji wraz z
wydawnictwem zorganizowałam maraton czytelniczy z Eddiem Flynnem, w ramach
którego czytamy wszystkie tomy po kolei (szczegóły - klik!). W tym tygodniu
zatem pora na debiut - “Obronę”.
Nowy Jork, knajpka u Jimmy’ego. To tam Eddie
Flynn od dobrych kilku lat stołuje się w porze śniadaniowej, nie jest więc
zaskoczony wyborem miejsca, kiedy ktoś przystawia mu lufę pistoletu do pleców -
w końcu to jedyny pewniak na jego codziennej trasie po mieście. Człowiekiem,
który stoi po drugiej stronie rewolweru jest Arturas, prawa ręka rosyjskiego
gangstera Olega Wołczeka. Prowadzi go do limuzyny szefa, gdzie przedstawiają mu
propozycję nie do odrzucenia - ma zostać prawnikiem Wołczeka i wnieść do sądu
bombę… która we właściwym momencie wyeliminuje kluczowego dla nich świadka. Na
szali jest życie 10-letniej córki Eddiego, którą gangsterzy mają w swoich
rękach. Zaczyna się odliczanie - Eddie ma dokładnie 31 godzin, by uratować
siebie i córkę.
Książka rozpisana jest na 72 krótkie,
kilkustronicowe rozdziały pisane z perspektywy Eddiego w narracji
pierwszoosobowej czasu przeszłego. Świat przedstawiony poznajemy zatem jego
oczami, a on pokazuje nam to, co chce, nieraz kończąc rozdziały cliffhangerami.
Styl powieści ma od razu oddać czytelnikowi charakter bohatera - jest błyskotliwy
i pomysłowy, elokwentny na sali sądowej, ale kiedy trzeba, nie przebiera w
środkach. Język jest zatem soczysty, pozbawiony ozdobników, w pełni rozumiały
dla zwyczajnego czytelnika, a gdy pojawia się jakiś przypis prawny, którego
możemy nie zrozumieć, od razu pojawia się jego wyjaśnienie. Całość czyta się bardzo
płynnie, naturalnie i sprawnie.
“Nigdy nie reprezentowałem kogoś, wiedząc, że jest winny, ponieważ nigdy nie pytałem żadnego klienta o to, czy jest winny. Nie pytałem, ponieważ zawsze istniała ta straszna możliwość, że mogą mi powiedzieć prawdę. A na prawdę nie ma miejsca w sali sądowej. Tu ważne jest tylko to, co może udowodnić oskarżenie.”
Eddie Flynn to bohater, który bez wątpienia
będzie w stanie udźwignąć długą serię, gdyż jest postacią jedyną w swoim
rodzaju. Dlaczego? Bo jest to prawnik, który do swojego zawodu podchodzi
inaczej niż wszyscy, wykorzystuje w nim to, kim sam był wcześniej. A był
oszustem, kanciarzem i to prawdziwie wytrawnym. Od najmłodszych lat uczył się
sztuki iluzji, odciągania uwagi, jak i doskonalił swój naturalny spryt, przez
co na sali sądowej nieraz obiera ścieżki, na które inni prawnicy nigdy by nie weszli.
Jednak, mimo swojej szemranej przeszłości, to człowiek z właściwym kręgosłupem
moralnym - jeśli w ten sposób można tak o prawniku powiedzieć.
“(...) wiedziałem, że po tym świecie chodzą naprawdę źli ludzie i dopóki odgrywam jakąś rolę w igrzyskach sprawiedliwości, muszę pamiętać, kim naprawdę jestem, i że ci źli ludzie nie mogą dostać drugiej szansy zrobienia komuś krzywdy.”
Eddie od niecałego roku nie pracował w
zawodzie właśnie przez pewną sprawę, która skończyła się źle - a czytelnik musi
trochę poczekać, by dowiedzieć się szczegółów tamtych wydarzeń. Wydarzeń, które
nadadzą kierunek jego dalszym działaniom.
W tym tomie poznajemy go jednak nie tylko jako
oszusta i prawnika, ale też jako ojca. Ojca, który zrobi dla swojej córeczki
wszystko, który uznaje ją za jedyne dobro w swoim tak różnie toczącym się
życiu. To ona trzyma go na powierzchni, więc teraz jest zdolny do największych
poświęceń, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Eddie w powieści dominuje, to on
nadaje jej charakter, jest to kreacja pełna, przyjazna czytelnikowi, mimo jego dawnych
oszust, nie można go po prostu nie polubić.
Oczywiście nie funkcjonuje w tej powieści sam,
wokół niego są i ludzie pomocni i te złe charaktery - te drugie to oczywiście
Wołczek i jego świta, którzy przedstawieni są według znanych standardów, ale to
po prostu świetnie pasuje do sensacyjnego wątku tej powieści. Wszystkie
postacie prowadzone są zgrabnie, choć wszystkie prócz Eddiego trzymają się
mocno na drugim planie.
“Jako inteligentny, racjonalny człowiek, zawsze usiłujesz dostrzec inny punkt widzenia, gdy w rzeczywistości nie ma żadnego. Racjonalizowałem, co sam bym zrobił na miejscu Benny'ego, podczas gdy prawda mogła być taka, że ten człowiek jest po prostu tępy i nie można racjonalizować jego decyzji.”
Gatunkowo historia jest połączeniem thrillera
prawniczego z powieścią sensacyjną. Część historii rozgrywa się na sali
sądowej, gdzie przyglądamy się procesowi, mowom obrony i oskarżycieli,
zeznaniom i przepytaniom świadków. Autor doskonale utrzymuje w tych momentach
ciekawość czytelnika, mamy wrażenie, że każde jedno słowo jest na wagę złota.
To jednak tylko część historii, pozostała to dynamiczna akcja, ryzykowne
decyzje i wymienianie ciosów - tym razem nie słownych, a fizycznych. Jednak tak
jak sama z powieściami sensacyjnymi miewam problemy, tak tutaj bawiłam się
świetnie - jasne, niektóre sceny są dość kaskaderskie, ale prowadzone tak
dobrze, że w żadnym razie to nie przeszkadza, a napięcie, jakie budują, jest
dobrze odczuwalne. Intryga, na jakiej oparta jest historia, jest zaskakująca,
pełna twistów fabularnych, momentami wręcz jak na debiut brawurowa. Czuć, że
autor doskonale nad nią panuje.
“(...) takie są prawa procesu. wejście na salę sądową jest jak podróż do Vegas i rzucenie kośćmi do gry - wszystko się może zdarzyć.”
Czy książka ma jakieś minusy? Mnie w oczy
rzuciło się tylko kilka zbędnych powtórzeń, choć mają one swoje uzasadnienie -
powtarzają się tematy, które uparcie siedzą w głowie Eddiego, a skoro to z jego
perspektywy historię poznajemy, to jest to całkiem logiczne, że i czytelnik
kilka razy o nich słyszy. Wspomniałam też o kaskaderskich scenach, ale i ich
czepiać się nie będę - to prawa gatunku powieści sensacyjnej, które tutaj
przestrzegane są w naprawdę dobrym stylu.
“Policjanci i agenci federalni łatwo dają się zrobić w konia. Znałem oszustów, który celowali wyłącznie w nich, ponieważ są bardziej ufni i skłonni do wypełniania poleceń. Starsze panie i gliniarze to łatwe cele.”
Przyznam szczerze, że po skończonej lekturze
“Obrony” jeszcze raz sprawdzałam, czy na pewno jest to debiut autora. I choć
trudno mi w to uwierzyć, to tak faktycznie jest. Świetnie wykreowany bohater,
błyskotliwe sceny prawnicze, zaskakująca fabuła pełna twistów takich, że nieraz
zbierałam szczękę z podłogi. Dzieje się dużo, ale nie ma w tym przesady, jest
miejsce, by dobrze poznać głównego bohatera i jego motywacje wyborów. Bawiłam
się doskonale i ogromnie się cieszę, że tym tytułem rozpoczynam półtora
miesiąca z Flynnem!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach #eddieflynnmaraton,
który organizuję we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!