marca 14, 2025

"Słuchajcie, jak kłamią" Amy Tintera

 Autorka: Amy Tintera
Tytuł: Słuchajcie, jak kłamią
Tłumaczenie: Magdalena Słysz
Data premiery: 12.03.2025
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Gatunek: powieść kryminalna
 
Amy Tintera to amerykańska autorka książek dla młodzieży, która po ośmiu tytułach dla tej grupy docelowej, zdecydowała się na zmianę - napisała “Słuchajcie, jak kłamią”, powieść kryminalną skierowaną do dorosłych, która szybko podbiła serca jej rodzimych czytelników. Myślę, że na polskim rynku też ma spore szanse wzbudzenia sensacji! Tym bardziej, że jej polski wydawca przygotował dla niej specjalną akcję promocyjną - w nagrywaniu audiobooka wzięli udział nie tylko profesjonalni lektorzy, ale i ludzie znani z bookmediów, patroni tej książki. Ich role są oczywiście niewielkie, zdecydowaną przewagę mają lektorzy, a pozostali to po prostu postacie wypowiadające się w książkowym podcaście… Ciekawy pomysł!
 
Czasy współczesne, Los Angeles. 29-letnia Lucy Chase jeszcze chwilę temu miała dobrą pracę, dom, chłopaka i psa. Tak było do czasu, gdy w sieci nie pojawiała się informacja, że znany podcaster Ben Owens w drugim sezonie swojego programu zajmie się zbrodnią, do której doszło 5 lat temu w niewielkiej miejscowości w Teksasie. Zbrodnią, za którą nikt nie został skazany, ale nie oznacza to, że nikt nie został przez społeczność uznany za mordercę. Bo była to właśnie Lucy. Wszyscy twierdzą, że to ona zabiła. Jej domniemaną ofiarą była jej najbliższa przyjaciółka Savvy, a do zabójstwa doszło w nocy w czasie ich wspólnego powrotu po weselu znajomych. Szkopuł w tym, że Lucy nie ma się jak bronić, bo sama z tej nocy kompletnie nic nie pamięta… Więc tak, od 5 lat żyje z brzemieniem bycia potencjalną morderczynią, a teraz wie o tym nie tylko jej rodzinne miasteczko, ale cały świat, co skutkuje zwolnieniem z pracy i potencjalnym zerwaniem. W tym momencie dzwoni babcia i zaprasza ją na swoje urodziny - czy to dobry pomysł, by właśnie teraz wracać do rodzinnego miasteczka? A co tak naprawdę jej pozostało?
 
Książka rozpisana jest na 54 kilkustronicowe rozdziały pisane z perspektywy Lucy, które co pewien czas przeplatane są kolejnymi fragmentami zapisu podcastu “Słuchajcie, jak kłamią”. Ta część składa się głównie z wywiadów i dopowiedzeń prowadzącego, a rozdziały pisane są w tradycyjnej formie w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego. I to one określają styl powieści - narracja Lucy jest mocno ironiczna, sarkastyczna, solidnie podszyta czarnym humorem, który oddaje nie tylko charakter głównej bohaterki, jest dla niej tarczą obronną przed oczerniającym ją światem, ale też sprawia, że lektura przebiega bardzo gładko, a mimo trudnego przecież tematu, czytelnika nie obciąża, nie wprowadza w stan przytłoczenia, ale przyznam, że sama pod koniec uroniłam nad nią kilka łez. Autorka dodaje też ciekawy zabieg dodatkowego głosu w głowie bohaterki, który kieruje opowieść w stronę nieco makabryczną - to głos, który nieustannie wyszukuje sposobów, jak kogoś zabić…
“Oczywiście większość maili dotyczących Savvy nie wymaga odpowiedzi. Zazwyczaj to różne wersje: Jak możesz ze sobą wytrzymać, ty zdziro bez serca? czy: Pójdziesz do piekła, tyle że prawie zawsze zawierają błędy ortograficzne, co zdecydowanie osłabia efekt. Obelga z błędami ortograficznymi nie odnosi zamierzonego rezultatu.”
Skoro Lucy jest główną bohaterką, narratorką i gwiazdą podcastu, to zacznijmy analizę powieści od jej kreacji. Jest to postać niełatwa, bywa impulsywna, zdarza jej się postępować zwyczajnie głupio. Z czego to wynika? Prawdopodobnie charakteru, wspomnienia sprzed morderstwa zdają się potwierdzać, że tak funkcjonowała także wcześniej. Ale czy to po prostu nie cecha młodego wieku? Mimo wszystko Lucy od początku wydaje się postacią dobrą, więc trudno jest nam uwierzyć, że faktycznie może okazać się morderczynią. Czy to tylko taka poza? Przecież to z jej punktu widzenia poznajemy historię… Na pewno mocno w głowie miesza nam ten jej morderczy głos, ten, który nieustannie wypatruje w otoczeniu możliwości zabicia – jest to przedstawione w zgodzie z narracją, a więc całkiem zabawnie, ale jednak, jeśli się na tym zastanowić, to nie świadczy to specjalnie o niewinności bohaterki... Czytelnik zatem z jednej strony od początku powątpiewa w zdanie społeczeństwa, z drugiej jednak też ma co do Lucy wątpliwości.
“Nie odpowiadam za to, że stworzyliście sobie w głowach fałszywy obraz mojej osoby.”
Jednak najfajniejszą postacią powieści nie jest ona, a jej babcia! Ach, cóż to za kobieta. Żyjąca pełnią życia, nieprzejmująca się tym, co myślą inni. Teraz, bo jak sama podkreśla, przez większą część swojego życia też dała się wepchnąć w schematy… I to babcia jest tą jedyną osobą bez żadnych wątpliwości wierzącą w niewinność bohaterki.
Pozostałe postacie już nie zajmują tyle miejsca, więc są rysowane grubszą kreską. Są rodzice Lucy, jak i rodzina Savvy, ciągle przepełniona gniewem, czemu trudno się dziwić. Jest były mąż Lucy, którego kocha całe miasteczko, są i jej dawni znajomi. Towarzystwo na tyle szerokie, że jest z kim w podcaście rozmawiać, ale nie na tyle, by czytelnik osoby mieszał - autorka miała więc w ilości i ich charakterach naprawdę dobre wyczucie, a ciekawość czytelnika podbija sam tytuł książki - bo przecież od początku wiemy, że wszyscy w tej historii kłamią.
Ach, jest przecież i Ben, podcaster! To też ciekawa kreacja - nie dominuje w powieści, ale autorka zdołała przemycić kilka smaczków sugerujących, iż jest to człowiek, którego zbrodnia naprawdę fascynuje. A może chodzi o docieranie do prawdy?
“Prawda nie ma znaczenia. (...) Prawdą jest to, co przedstawisz jako prawdę.”
No właśnie, prawda. Czym tak naprawdę jest? To ona jest centralnym punktem powieści, to jej szukamy, ale im dalej w lekturę, tym zastanawiamy się czy te pojęcie faktycznie coś oznacza - bo czy każdy z bohaterów nie ma swojej własnej prawdy? Widzimy to w ich sposobie narracji, widzimy też to, że ta faktyczna prawda zdaje się nie mieć znaczenia - liczy się zbiorczy wymysł społeczności, przekonanie na tyle silne, że wszyscy przyjęli tę jedną wersję za pewnik. I jest ono tak silne, że sama narratorka zaczyna mieć wątpliwości… bo przecież jeśli odpowiednio długo słyszy się tylko jedno zdanie na swój temat, to czy w końcu nie przychodzi chwila zwątpienia - może to oni mają rację, a ja się tylko łudzę? Przy okazji poruszany jest temat pamięci, wspomnień, które sami bierzemy za prawdziwe, a które niekoniecznie zawsze takie są…
“Stworzyłam to wspomnienie na podstawie tego, czego się dowiedziałam od innych ludzi. (...) Potem, właśnie z tego powodu, nie próbowałam już sobie przypomnieć. Skończyłam z tym. (...) Nie mogę ufać swojej pamięci.”
Ciekawie przedstawiony jest też ten mechanizm tłumu, zbiorczej świadomości, tego, jak szybko nabiera ona pewnych kształtów i bez względu na kolejne wydarzenia, trudno je zmienić. Jak łatwo, szczególnie w tłumie, szczególnie w internecie, oceniamy, a później uparcie tkwimy w tych szybko obranych założeniach. I tak przywierają do ludzi łatki, niekoniecznie prawdziwe, które zostają z nimi na zawsze…
“Większość z nas nie zmienia zdania, gdy już przyjmiemy jakąś wersję wydarzeń. Każdy zdążył wyrobić sobie o mnie opinię i pozostanie przy niej bez względu na wszystko.”
A jak już jesteśmy przy społeczeństwie, to również role przypisane do płci odgrywają w powieści pewną wyraźną rolę: przyglądamy się temu, jak inaczej odbierani są mężczyźni, a jak kobiety, nawet przez tych, którzy twierdzą, że wcale nie stosują takiego rozróżnienia. Mam wrażenie, że teraz w końcu w naszej mentalności coś zaczyna się w tym temacie zmieniać, sytuacja może nie jest już tak czarno-biała jak jeszcze dekadę temu, ale nadal te zakorzenione od dawna szufladkowanie jest w społeczności wyraźnie widoczne i autorka to unaocznia.
“Ludzie nie wierzą kobietom, które oddają ciosy. Kiedy mężczyzna bije, mówią, że traci panowanie nad sobą albo popełnia straszliwy błąd. Kiedy robi to kobieta, staje się psychopatką.”
Oczywiście jest też i sam temat podcastu, jak w każdej książce z tym motywem się pojawiający - czy jest to coś, co przynosi więcej szkody czy pożytku? Czy to szukanie prawdy czy szukanie sensacji? Nie jest to temat przewodni, ale na pewno również wart zastanowienia.
“A czy prawda oznacza grzebanie w życiu osobistym innych ludzi?”
Wróćmy jednak do budowy powieści, do jej intrygi kryminalnej. Mamy morderstwo i główną podejrzaną, która kompletnie nic nie pamięta. Czytelnik wraz z kolejnymi odcinkami podcastu poznaje coraz więcej wersji, a że zna tytuł książki, to śledzi każdą wypowiedź z uwagą szukając nieścisłości. I faktycznie czasem coś się da wyłapać, jednak autorka równie często solidnie nas zaskakuje. Fabuła w pewnym momencie skręca w całkowicie niespodziewanym kierunku obrazując poważny problem społeczeństwa, kiedy jeszcze chwilę temu wydawała się po prostu lekką i zabawną satyrą. Kilka rozwiązań fabularnych można określić jako dość schematyczne, czuć też momentami to, że do tej pory autorka pisała powieści dla nieco młodszych czytelników, a i miała do czynienia z hollywoodzkimi filmami… Jednak to tak naprawdę detale, bo cała fabuła, cała linia intrygi jest dobrze przemyślana i zaskakująca, a czy nie to liczy się w powieści kryminalnej?
“Jak zwykle mama przede wszystkim chroni mężczyzn w swoim życiu. Nie wiem, czy w ogóle zdaje sobie z tego sprawę. To już weszło jej w krew.”
Myślę, że “Słuchajcie, jak kłamią” to jedna z tych książek, o których mogłabym jeszcze pisać długo… bo choć może i nie wszystkie rozwiązania fabularne, jakie autorka w niej zastosowała, w pełni mi się podobały, to rozumiem po co były potrzebne i doceniam ogólny wydźwięk powieści. A ten z jednej strony jest podany w bardzo fajnej, nowoczesnej formie - mamy i mocno sarkastyczną narrację, i do tego podcast, z drugiej bardzo wyraźnie obrazuje problemy w ocenie, której dopuszcza się cała społeczność, bez dowodów, w szybkim tempie rozprzestrzenia się jakieś przekonanie, bo ktoś coś powiedział, ktoś odpowiedział i poszło dalej… To smutny obraz, kiedy uświadamiamy sobie, że nawet własna rodzina nie wierzy w niewinność bohaterki - ale czy we współczesnym świecie to nie właśnie podejrzliwość nami rządzi? Czy na nie niej opierają się wszystkie thrillery psychologiczne, które przestrzegają, że lepiej podejrzewać nawet najbliższych, bo nigdy nie wiadomo, do czego człowiek jest zdolny? Dobra forma i ciekawe przesłanie zmuszające do solidnych przemyśleń, a to naprawdę mi się podoba!
 
Moja ocena: 8/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz