.jpg)
.jpg)
Autorka: Sulari
Gentill
Tytuł: Martwy
pisarz
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Data premiery: 26.02.2025
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść
kryminalna
Sulari Gentill to australijska autorka, która
kilka lat temu dostała stypendium Create Grant fundacji Agency’s Cultural Fund
- to dzięki niemu powstała “Kobieta z biblioteki”, książka, którą wkroczyła na
nasz polski rynek. To także ten tytuł przyniósł jej nagrodę Crime Fiction Lover
Award i nominację do Edgar Award, choć nie są to jej jedyne nagrody za
twórczość literacką. Tak naprawdę Sulari Gentill tworzy już od piętnastu lat,
na koncie ma kilkanaście tytułów, w tym dwa cykle - jeden to retro kryminały,
drugi to cykl fantasy oparty na starożytnych mitach. W 2018 roku po raz
pierwszy napisała powieść kryminalną oddzielną, ale ta ciągle jeszcze nie
została przetłumaczona na polski. Kolejne dwie już tak! To właśnie “Kobieta z
biblioteki” (recenzja - klik!) oraz “Martwy pisarz”, o którym sama piszę w
Międzynarodowym Dniu Pisarzy… Na ten rok na rynku anglojęzycznym przewidziany
jest kolejny kryminalny tytuł autorki.
Co ciekawe, Sulari Gentill przez pierwszych
kilkanaście lat pracy zawodowej zajmowała się całkiem czymś innym - była
prawniczką. Zaskakujące jest to, że teraz swoje historie osadza w środowisku
pisarskim, a nie prawniczym, mimo swojego sporego doświadczenia.
Stany Zjednoczone, Kansas, małe miasteczko
Lawrence. Na progu domu trzydziestokilkuletniego Gusa, prawnika i od niedawna
partnera w kancelarii pojawia się jego młodsza siostra - Theodosia Benton.
Przyleciała prosto z Tasmanii, gdzie jeszcze chwilę temu studiowała prawo: to
wybór kariery ich dziadka, który zostawił im ładną sumkę w ramach funduszu
powierniczego. Theo jednak zdecydowała, że nie jest to coś, co chciałaby w
życiu robić - chce pisać, tworzyć fikcyjne historie, a nie bronić nie wiadomo
kogo przed więzieniem. Jej brat przyjmuje to na spokojnie i oferuje swój dom,
radzi jednak, by dziewczyna znalazła sobie jakieś inne miejsce do pisania. I
tak Theodosia trafia do lokalnego baru/kawiarni, gdzie nie tylko sama kończy
swoją rozpoczętą już powieść, ale i poznaje bardzo popularnego autora
thrillerów. Z biegiem czasu, kiedy tak codziennie rozmawiają o literaturze i
swoich historiach, ich znajomość zaczyna nabierać rumieńców… Kiedy Theo kończy
swoją książkę, świętuje to razem z pisarzem, jednak, kiedy kolejnego dnia chce
go zaprosić do brata na kolację, okazuje się, że pisarz leży martwy w swojej
kuchni. Jak to się stało? Czy Dan zaszedł komuś za skórę na tyle, by stracić
przez to życie? Dla policji pierwszą podejrzaną zdaje się być Theodosia - w
końcu to ona zostawiła po sobie ślady w jego mieszkaniu, miała też do niego
interes związany z jej debiutancką książką. To prawda, ale przecież nie ona
zabiła, prawda?
Książka rozpisana jest na prolog i 42 kilkustronicowe,
najczęściej dzielone na mniejsze scenki rozdziały. Od czasu do czasu któryś z
kolei rozdział otwarty jest fragmentami z internetowego, konspiracyjnego forum,
które w poczynaniach swojego kraju upatruje się wielkiego spisku. Narracja
książki jest trzecioosobowa czasu przeszłego, wszechwiedzący narrator podąża
przede wszystkim za Theodosią i skupia się zarówno na oddaniu zdarzeń, jak i
wewnętrznych zawirowań bohaterki, jej dylematów i wątpliwości - robi to w
sposób opisowy, nie zaznacza myśli bohaterki w tekście. Styl powieści jest
spokojny, uważny, przypomina klasykę powieści detektywistycznych - lekki,
momentami puszczający humorystyczne oczko do czytelnika. Dialogi prowadzone są
sprawnie, całość czyta się dobrze.
Cała historia przedstawiona w “Martwym
pisarzu” zaczyna się bardzo spokojnie - najpierw Theodosia rozgaszcza się w
Kansas, później dochodzi do morderstwa. Jest zima, akcja toczy się odpowiednim
do tej pory roku rytmem, gdzieś tam podsuwa myśl cosy crime, choć oczywiście
nie wypisuje się typowo w ten gatunek. Jednak w poważne, mroczne kryminały też
nie - to coś pomiędzy, coś początkowo przypominającego powieści
detektywistyczne, by pod koniec skręcić w dość wyraźnie sensacyjną nutę.
Intryga kryminalna jest bardzo zaskakująca, toczy się nieoczywistymi ścieżkami
- czy jest to wynik tego, że autorka na bieżąco w czasie lektury wymyślała
dalszą część tej historii? Być może, sama właśnie te pomieszanie gatunkowe tak
odbieram i choć wolałabym, by rytm z początku lektury został zachowany, to na
pewno nie odmówię książce zaskoczeń.
„To epoka, w której oczekuje się od pisarzy jako postaci publicznych, że będą zajmowali stanowiska w kwestii bieżących wydarzeń.”
Fabularnie autorka osadziła nas w środowisku
pisarskim, ale nie tylko. Mamy tutaj też prywatnego detektywa z rodziny
prepersów, mamy prawnika, jak i oczywiście agencje literackie, które w Stanach
Zjednoczonych są punktem obowiązkowym w życiu każdego, kto chce nazywać siebie
pisarzem czy pisarką. Gdyby tego pomieszania było mało, to dochodzą jeszcze
fora internetowe ociekające teoriami spiskowymi - to z nich zmarły pisarz
czerpał inspiracje do swoich fikcyjnych powieści. Zakres zawodów i tematyki
postaci jest lekko abstrakcyjny, ale to właśnie w tym tkwi urok całej historii.
Przyjrzyjmy się szczególnie głównej bohaterce,
Theodosi. To na nią Sulari Gentill przelała część swoich marzeń i doświadczeń,
dała jej też odwagę, by to pierwsze spełniać. Jest to postać z jednej strony
dość prosta, z drugiej psychologiczne wiarygodna. Prosta ze względu swoich
relacji - oczywiście, że zakochuje się w służącym jej radami starszym pisarzu,
oczywiście, że dla swojego brata jest w stanie zrobić wiele i oczywiście, że
gdy dotyka ją zbrodnia, potrzebuje opieki. A jednak całościowo wypada bardzo
ludzko, bo choć na starcie historii zdecydowała się na bardzo radykalny krok,
to jednak wątpliwości czy robi dobrze ją nie opuszczają. Jest pełna poczucia
winy, które nieustannie walczy w niej o miejsce z poczuciem spełnienia. To
dobra postać, w której widać wpływ społeczeństwa na to, jak sami widzimy swoje
miejsce na świecie.
A jak już jesteśmy przy społeczeństwie, to
pomówmy o tym, jak teraz wygląda w nim rola pisarza. Autorka bardzo wyraźnie
podkreśla jak różny jest zawód pisarza teraz, od tego, co było jeszcze 30 lat
temu. Zwraca uwagę na konieczność ich dostępności, na to, że teraz pisarz to
marka, osoba publiczna, która nie tylko ma pisać książki, ale i zawsze
postępować właściwie i wytyczać nowe trendy. Sulari Gentill jasno obrazuje, jak
wykrzywiliśmy rolę pisarza w społeczeństwie, jak mocno przez łatwy dostęp do
internetu ją zniekształciliśmy. Choć może nie zawsze jest to zjawisko złe, to
jednak nakłada na barki pisarzy zdecydowanie większy ciężar i zakres obowiązków
niż ten w czasach sprzed internetu.
“Zainteresowanie czytającej publiczności życiem pisarzy zwiększyło się wraz z ich dostępnością umożliwianą przez media społecznościowe i ogólnie internet, jednak właśnie ta dostępność było niebezpieczna. Przyjaźnie zawierane w sieci bywały kapryśne i niepewne. Rzucone luźno uwagi, nieudane żarty czy zwykłe wybuchy złości mogły wywołać plagę oburzenia i potępienia. Nie wystarczyło już pisać dobre książki; ich autorzy musieli być fotogeniczni, dowcipni i nienaganni moralnie niczym święci.”
Zresztą sam internet to bardzo ważne zjawisko
w tej książce - jawi się też jako miejsce, w którym rozkwit teorii spiskowych
funkcjonuje w tak szybkim tempie, jak jeszcze nigdy wcześniej. Czy osoby, które
dają się w te wiry “konspiracji” wciągnąć, są po prostu naiwniakami, czy jednak
mogą się przerodzić w coś groźniejszego? Autorka raz poważnie, a raz nie całkiem
uświadamia jak wspieranie się w chorym iluzjach może doprowadzić do katastrofy.
“(...) fikcyjne narracje można wykorzystać do wpływania na ludzi we wszelkiego rodzaju sprawach (...).”
Historia “Martwego pisarza” poza samą zagadką
kryminalną, niesie ważne zagadnienie i pytania o to, na jak duży obszar naszego
życia pisarze mają teraz wpływ. Społeczeństwo przez bliskość w sieci wymaga od
nich więcej, ale przez to ich moc też jest duża - poprzez książki i własne
poglądy mogą kreować świadomość. Dar czy przekleństwo? To zależy jak ta władza
zostaje wykorzystana… Autorka rozpoczyna historię w przyjemnym, nawiązującym do
klasyki stylu. Jest spokojnie, pada śnieg, a my siedzimy z bohaterką w domu i
obmyślamy nowe historie. Do czasu. Później pojawia się wątek sensacyjny dobrze
pasujący do tematyki spiskowych forum internetowych, jednak dla mnie był on
nieco za mocno wydumany - nie znaczy to, że źle się bawiłam, a po prostu tyle,
że wolałabym, by książka do końca utrzymała bliskość naszej zwykłej
codzienności. Wrażenia ogólne jednak wynoszę z książki pozytywne i oczywiście
już teraz czekam na kolejne tłumaczenia powieści tej autorki!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Mova.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!