Autor: Pierre
Lemaitre
Tytuł: Wielki
świat
Cykl: Lata
chwały, tom 1
Tłumaczenie: Joanna Polachowska
Data premiery: 13.03.2024
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 576
Gatunek: powieść
historyczna / kryminalna / obyczajowa
Pierre Lemaitre to jeden z najpopularniejszych
współczesnych francuskich pisarzy. Swoją karierę rozpoczął od powieści
kryminalnych, dzięki których został zauważony nie tylko w swoim kraju, ale i
poza jego granicami. Rok 2013 był dla niego przełomowy - otrzymał wtedy dwie
mocno cenione nagrody: CWA International Dagger za kryminał “Alex”, który jako został
przetłumaczony na język angielski oraz Nagrodę Goncourtów za powieść, która
jako pierwsza wychodziła poza granice tego gatunku - “Do zobaczenia w
zaświatach”. Ta druga kilka lat później została nawet zekranizowana i również
została nagrodzona - w tym wypadku nagrodą były statuetki Cezara. Lemaitre jest
autorem kilkunastu powieści, od dobrych kilka lat kierującym się w stronę
powieści epickich - pisanych z wielkim rozmachem na tle prawdziwych
historycznych zdarzeń. W tej formie napisał już sześć sporych objętościowo tytułów:
trylogię Dzieci Katastrofy, którą otworzyło wspomniane “Do zobaczenia w
zaświatach”, jak i Lata chwały, które już w przyszłym tygodniu na polskim rynku
liczyć będą dwa tomy: “Wielki świat” i “Cisza i gniew”.
Historia “Wielkiego świata” rozpoczyna się w
1948 roku w Bejrucie. To tam od okresu międzywojennego żyje francuska rodzina
Pelletierów, właścicieli świetnie prosperującej fabryki mydła założonej przez Louisa.
Poznajemy ich w chwili świętowania kolejnej rocznicy powstania fabryki, kiedy
wszyscy potomkowie Louisa i Angèli zjeżdżają się do domu. Wraca ich najstarszy
syn Jean z żoną Geneviève, który teraz mieszka i pracuje w Paryżu, choć
przecież miał zostać spadkobiercą fabryki. Jest też Franҫois, który kiedyś
zaciągnął się do wojska i już do domu nie wrócił - teraz również przesiaduje w
Paryżu, a przed rodzicami twierdzi, że studiuje, choć tak naprawdę pracuje w
jednej z miejscowych gazet. Z rodzicami ciągle jeszcze mieszka najmłodsza
dwójka: Étienne i Hélène, choć i oni szykują się do opuszczenia rodzinnego
gniazda. Étienne pragnie wyruszyć do Sajgonu, by odnaleźć swojego chłopaka
walczącego w oddziale wojska biorącego udział w I wojnie indochińskiej, a Hélène
po prostu chce wyrwać się z Bejrutu… Jak będą wyglądać ich dalsze losy? Czy uda
im się osiągnąć zamierzone cele, a może natrafią na swojej drodze afery, które
ich pochłoną?
Książka rozpisana jest na trzy części, których
akcja toczy się od marca do października roku 1948 oraz epilog osadzony w
listopadzie tego samego roku. Całość składa się z 49 tytułowanych rozdziałów -
same rozdziały za krótkie nie są, ale dzielone są na fragmenty, przez co
książkę czyta się całkiem wygodnie. W tym momencie warto wspomnieć też o
wydaniu: zarówno części, jak i rozdziały przyozdobione są graficznie - to co
prawda detal, ale umila wizualnie lekturę. Narracja powieści prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator naprzemiennie obserwuje czwórkę rodzeństwa
rodziny Pelletierów, jednak niespecjalnie mocno zgłębia się w ich emocje,
oddaje raczej gesty, słowa, przyzwyczajenia. Styl powieści jest uważny,
spokojny, momentami lekko liryczny, momentami brutalnie dosadny, w dialogach
bywa lekko uszczypliwy. Całość sprawia przyjemne wrażenie - jest to powieść
spokojna, bogata w detale, bywają więc momenty wymagające większej uwagi niż
inne, ale warto im ją poświęcić - odsłaniają naprawdę bogatą, wielowątkową
historię.
“- To kretyn… (...).- Nie, to idiota.- To to samo. (...)- Nie, to nie to samo. Jeśli komuś trzy razy coś wytłumaczysz, a on wciąż nie rozumie, to jest kretynem. Ale jeśli na koniec jest przekonany, że zrozumiał to lepiej od ciebie, wtedy masz do czynienia z idiotą.”
Główna, pierwszoplanowa warstwa powieści, to
opowieść o losach młodszego pokolenia Pelletierów. Początkowo każdy z nich
wydaje się zwyczajną postacią czasów, w których przyszło im żyć - naznaczonych
wojną, biedą, ale i powoli też powojenną odbudową. Im jednak bliżej im się
przyglądamy, tym widzimy, odkrywamy więcej… Najstarszy syn to człowiek głęboko
nieszczęśliwy, który nigdy nie potrafił sprostać nawet najłatwiejszym zadaniom
mu powierzonym. Dlatego nie został dyrektorem fabryki, dlatego poślubił
kobietę, której to jej ich życie jest podporządkowane. Obserwujemy, jak narasta
w nim frustracja, która prowadzi do prawdziwej tragedii... Kreacja jego żony z
kolei jest naprawdę genialna! Cóż za irytująca postać, cóż za doskonały obraz
człowieka żyjącego pozorami, chętnie zrzucającego winę na innych, zwinnego
lisa, który zawsze wykręca wszystko tak, by jego samemu było dobrze. Syn drugi,
Franҫois to takie “środkowe” dziecko - nigdy niedoceniane, szuka czegoś, w czym
będzie naprawdę dobry, coś, co udowodni jego wartość - czy będzie to
dziennikarstwo? Najmłodszy z braci w pogoni za miłością rzuca się w inny świat,
wcale nie tak łatwy do zaadaptowania… Czy się w nim odnajdzie? Jest jeszcze Hélène,
głęboko nieszczęśliwa (a może po prostu rozpieszczona?) nastolatka, która wdaje
się w romans z mężczyzną o wiele od siebie starszym… Ostatecznie każda postać
okazuje się inna niż na początku, a kreacja każdego z nich warta docenienia.
“Kiedy wreszcie zadowolisz się tym, co oferuje ci życie, synu?”
Jest jednak i druga warstwa powieści - ta,
która doskonale oddaje ducha tamtych lat, która w pigułce oddaje to, z czym w
latach powojennych borykała się Francja. Mamy trzy duże miasta: Paryż, Bejrut i
Sajgon, które oddane są barwnie, mimo tego, że przecież pozostają w tle. W
Paryżu czujemy te powolne powojenne podnoszenie się, kiedy jeszcze nikt nie ma
pieniędzy, ale już trzeba zacząć odbudowywać kraj. Tu obserwujemy też rozwój
dziennikarstwa na przykładzie pracy Franҫois. O Bejrucie w sumie dowiadujemy
się najmniej - jest to miasto, które poznajemy jako dom rodzinny bohaterów,
zatem zabarwiony ich wspomnieniami, znajomościami ich ojca, które zawarł na
przestrzeni lat. Za to Sajgon jest najbarwniejszy, najmocniej kontrastowy.
Ścierają się tutaj wpływy japońskie, wietnamskie i francuskie, mieszają
kultury, religie. Autor daje temu wyraz: opisy walk prowadzonych przez wojska,
tortur, jakim poddaje się więźniów, są prawdziwie okropne, szokujące,
zostawiają czytelnika w odrętwieniu. Opisy religii, wierzeń, a nawet i sekt są
nieco abstrakcyjne, wydawałoby się, że przez autora wymyślone, ale nie, oddają
to, co działo się tam naprawdę. Przedstawiona jest też cała gospodarka, która
opiera się na tym, co francuskie - przecież to kolonia Francji, pozostaje pod
jej panowaniem, ale cóż… i tu znajdzie się miejsce na korupcje i przekręty. I
tak dostajemy tutaj wątek iście szpiegowski, który w połączeniu z francuskim
kryminalnym daje mieszankę trzymającą czytelnika w przyjemnie kryminalnym
napięciu.
“Błędem byłoby sądzić, że Sajgon jest miastem. Sajgon to osobny świat. Korupcja, hazard, seks, alkohol, władza… uprawia się tu wszystko pod rządami absolutnego bóstwa, tego, które czczą wszyscy, a mianowicie Jego Wysokości Piastra.”
No właśnie, bo nie jest to po prostu
obyczajowa saga rodzinna, gdzie obserwujemy zwyczajne losy bohaterów… oj, wiele
im do zwyczajności brakuje! Mamy tu morderstwo, mamy śledztwo, mamy skandal i
ogromne morze kłamstw i przemilczeń. Każdy bohater jest czymś obarczony, a ich
problemy (wykroczenia?) są tak różne, że z ciekawością przyglądamy się każdej
jednej perspektywie. Jest to więc powieść nie tylko bogata w dobre historyczne
tło, ale i w fikcyjne twisty fabularne, które nie pozwalają czytelnikowi się od
lektury oderwać.
“Gwizdał na prawdę. Chciał sprawiedliwości. Ale nawet to wyglądało na słowo dobre tylko w książkach. W życiu używanie ich jest absurdalne.”
Sięgając po “Wielki świat” trochę bałam się wątków
toczących się w świecie nam tak odległym - Bejrutu i Sajgonu, ale zupełnie
niepotrzebnie. To porywająca, barwna, pełna kolorytu powojennych lat historia,
w której polityczne zawirowania pośrednio wpływają na losy bohaterów, ale nie
mają wyraźnego miejsca w powieści. Mimo że postacie nie obrazują nam w pełni
swoich emocji, to i tak ich losy aż od nich kipią, porywając czytelnika w świat
Pelletierów bez ostrzeżenia. To bogata, barwna, porywająca saga historyczna
podszyta niebanalną nutą kryminalną, której kontynuacji nie mogę się doczekać,
a która też puszcza oczko do tych czytelników znających książkę “Do zobaczenia
w zaświatach”. Niesamowita przygoda w czasie i miejscu!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem
Albatros.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz