lutego 05, 2025

"Śnieżna dziewczyna" Javier Castillo - recenzja premierowa

Autor: Javier Castillo
Tytuł: Śnieżna dziewczyna
Cykl: dziennikarka Miren Triggs, tom 1
Tłumaczenie: Marta Szafrańska-Brandt
Data premiery: 05.02.2025
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 408
Gatunek: thriller / kryminał
 
Javier Castillo to aktualnie jedno z najgłośniejszych hiszpańskich nazwisk współczesnej literatury kryminalnej - tłumaczony jest na kilkanaście języków, a nakład jego książek sprzedał się w ponad dwóch i pół milionach egzemplarzy. Debiutował dekadę temu, na koncie aktualnie ma osiem powieści, z czego na razie tylko trzy okazały się w Polsce - “Co się stało z Mirandą Huff?” oraz dwa tomy serii kryminalnej z dziennikarką Miren Triggs, które właśnie dzisiaj świętują swoją premierę. Na rynku hiszpańskim tom pierwszy ukazał się w roku 2020, drugi rok później, a w roku poprzednim dołączył do nich tom trzeci. Co ciekawe, już w 2023 roku książka została zaadaptowana na serial Netflixa - w styczniu 2023 ukazał się 6-odcinkowy sezon pierwszy, a dwa lata później, w miniony piątek 31 stycznia również 6-odcinkowy sezon drugi. Serial jest produkcji hiszpańskiej, jego akcja toczy się w Maladze, co jest zaskakujące, gdyż sam autor akcję swojej powieści osadził w Nowym Jorku.
 
Koniec listopada roku 1998. Aaron i ciężarna Grace wybrali się ze swoją 3-letnią córeczką Kierą na paradę Macy’s, podczas której doszło do tragedii - Aaron na chwilę puścił rękę córki, a ta zniknęła. Policja została od razu zawiadomiona, w takim tłumie jednak niewiele dało się ustalić. Zaginięcie szybko stało się sprawą medialną, przyciągnęło też uwagę młodej studentki dziennikarstwa Miren Triggs, która dzięki bliskiej znajomości z wykładowcą, a zarazem naczelnym Wall Street Daily ma dostęp do materiałów ze śledztwa. Kiedy on traci pracę w gazecie, ona dostaje wolną rękę - wykładowca wspiera ją, by temat drążyła…
Pięć lat później Kiera nadal jest zaginiona, poza rodziną, śledczymi i Miren nikt już praktycznie o sprawie nie pamięta. Do czasu, gdy w skrzynce na listy w dniu jej ósmych urodzin znajdują kasetę VHS z niespełna minutowym nagraniem dziewczynki bawiącej się w jakimś pokoju… Co się z nią działo przez te pięć lat i czy na pewno jest bezpieczna? A przede wszystkim - czy naprawdę w końcu jest szansa, by małą odnaleźć?
 
Książka rozpisana jest na 61 rozdziałów i epilog, których akcja rozpoczyna się na około rok przed zaginięciem Kiery, a kończy wiosną 2011 roku. Czas akcji nie jest jednak ułożony linearnie - każdy rozdział to przeskok, rozdziały ułożone są naprzemiennie, głównie na zasadzie takiej, że jeden rozdział to spojrzenie w koniec lat 90-tych, a kolejny to już nowe stulecie. Każdy rozdział otwiera data i często też miejsce opisywanych w nim wydarzeń oraz zdanie, jakieś stwierdzenie, złota myśl. Rozdziały są krótkie, każdy skupia się na jednej perspektywie, a tych jest kilka: podstawowe to oczywiście perspektywa rodziców dziewczynki i Miren, ale przewijają się też inne - np. inspektora prowadzącego śledztwo czy później także sprawcy. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wcielającego się w perspektywę postaci wszystkich oprócz Miren w latach bliskich porwaniu - z początku jej perspektywy dostajemy dwie: tę z lat późniejszych oraz tę z lat 90-tych i to ta druga pisana jest w narracji pierwszoosobowej. Później, im mocniej zbliżamy się do zakończenia historii, tym jej narracja zaczyna się scalać tylko do tej pierwszoosobowej. Styl powieści jest ciekawy, autor zachowuje dobry balans pomiędzy ciekawymi spostrzeżeniami co do ludzkich zachowań czy po prostu rzeczywistości, a dynamiczną akcją, w której królują dialogi. W polskim tlumaczeniu pojawiają się jednak czasem sformułowania, których nie używa się często - są poprawne, ale na tyle niespotykane, że mnie samą zawsze z rytmu lektury wybijały, musiałam do zdania wracać i się nam nim zastanowić.  To jeden niewielki minus, poza tym książkę czyta się naprawdę bardzo płynnie i bardzo dobrze, trudno jest się od niej oderwać.
“To dziennikarstwo. Tutaj nie ma sławy ani honorów: jest tylko prawda. Twoje słowa warte są tyle, ile uda ci się przekazać.”
Ogólnie mam wrażenie, że Javier Castillo znalazł doskonały przepis na kryminał, który nie jest czystą rozrywką, porusza ciekawe tematy i ma głębię psychologiczną, ale równocześnie akcja toczy się tak szybko, że historia wciąga maksymalnie, a czytelnik ma wrażenie, że nie na nawet kiedy zaczerpnąć tchu. Czy odpowiadają za to przeskoki w czasie akcji? Na pewno, na pewno mają też w tym swój udział różne perspektywy, jak i cliffhangery często stosowane na końcu rozdziałów. Mamy tu więc znane zagrania, znane elementy budowy powieści kryminalnej, ale złożone ze sobą tak sprawnie, z wyczuciem i inteligencją, że zmieniają książkę w coś naprawdę angażującego. Przyjrzyjmy się zatem poszczególnym jej elementom.
“Liczy się temat, a nie winieta dziennika. Jeśli twój tekst ma wartość, to niezależnie od miejsca, gdzie publikujesz, możesz zmienić wiele rzeczy.”
Zacznijmy od postaci. Miren pełni w historii rolę detektywki, to ona prowadzi śledztwo dziennikarskie i, jak na kreację tego typu przystało, ma za sobą pewne trudne doświadczenia z przeszłości, przez które świat widzi w dość ciemnych barwach. Jest typem samotniczki, a równocześnie jest dziennikarką z wiarą w swój zawód, wierzy w to, że słowem jest w stanie coś zmienić. Czytelnik obserwując ją na przestrzeni lat widzi jej rozwój zawodowy i determinację w działaniu, ale też obserwuje ją prywatnie, a ten obraz od zawodowej kreacji jest całkiem inny…
“Cały świat wydawał się pogrążać, a nikt nie robił nic, żeby o uratować. Przemoc, napaści, korupcja, strach przed wyjściem z domu, gwałty. Wywoływało to przygnębienie.”
Poza nią od początku towarzyszymy też rodzicom Kiery i ich kreacja jest naprawdę wstrząsająca - autor z niesamowitą dokładnością oddaje ich rozpacz, ich ból i cierpienie po stracie córki. W ogóle wydaje się, że Javier Castillo doskonale rozumie psychikę człowieka, kreacje psychologiczne jego postaci, nawet tych drugoplanowych, są naprawdę dobrze dopracowane - kiedy więc zdarza się i bohaterom robić jakieś głupstwa, to nie wypada to w żadnym wypadku nierealnie. Naprawdę jestem pod wrażeniem.
“(...) każdy dziennikarz śledczy wie, że ma nie tyle odnaleźć to, czego się szuka, ile nigdy nie zaprzestać poszukiwań.”
Intryga kryminalna tak naprawdę jest dosyć prosta, ale poprzez poszatkowanie jej, wymieszanie czasów i perspektyw sprawia wrażenie mocno rozbudowanej. To dobry zabieg, który doskonale utrzymuje zaciekawienie czytelnika - w końcu w dwóch, a nawet trzech różnych okresach czasowych wiemy, że coś się ma zdarzyć, musimy jednak dociec co. To skutecznie zachęca do nie robienia przystanków w lekturze. Ponadto w odpowiednich momentach pojawiają się nowe tropy, wskazówki, twisty fabularne, dzięki czemu lektura daje wrażenie dynamicznej, cały czas coś się dzieje.
“Jesteśmy zastraszeni. Brak nam odwagi, żeby zrobić krok naprzód i coś zmienić. Nie pojawia się nic oryginalnego i jako wykładowca nie potrafię skłonić nikogo, żeby zaangażował się głębiej i znalazł rozwiązanie. Prasę czeka niełatwa przyszłość, ale jeśli przestaniemy przemawiać głosem sprzeciwu, zginiemy. Zwyciężą ludzie trzymający władzę.”
A jednak mam wrażenie, że zagadnienia kryminalne są dobrym pretekstem do zajrzenia głębiej. Znajdziemy tutaj wiele wstawek o moralności dziennikarstwa, o tym, co w dziennikarstwie powinno być celem i jak tak naprawdę wygląda to na co dzień.  Sporo jest też o poczuciu bezpieczeństwa, o bezradności policji przez prawo, które ciągle wymaga czasami trudnych do przedstawienia dowodów. Z drugiej strony jest temat tego, jak społeczeństwo jest skore do szybkich osądów, jak wystarczy jedno hasło rzucone na podatny grunt, by zbudować jednolitą dla wszystkich wersję, niekoniecznie mającą odzwierciedlenie w rzeczywistości. Poprzez dziennikarkę zajmującą się tematem zaginięcia dziecka patrzymy na problem szeroko - czy media powinny nagłaśniać takie sprawy? W którym momencie zamiast czynienia dobra jest to po prostu tania sensacja, rozrywka dla mas? Równocześnie też uświadamiamy sobie jak wiele takich spraw jest, jak wiele z nich nigdy nie trafia do wiadomości publicznej. I na koniec, ale wcale nie mniej ważny jest temat rodzicielstwa, potrzeb i obowiązków z tego wynikających. Aż sama jestem zaskoczona jak wiele tematów zawartych jest w tej jednej książce, a jednak czytelnik w ogóle podczas lektury nie ma wrażenia, że jest to historia napędzająca refleksje - dopiero po zastanowieniu się nad tym widać ten ogrom.
“(...) kiedy jesteś pogrążony w rozpaczy, nie możesz czuć miłości; kiedy boli cię dusza, serce szuka tylko winnych tego, co cię spotyka.”
Na koniec wspomnę jeszcze o czasach, w których spora część akcji się toczy. To koniec lat 90-tych, początek nowego tysiąclecia, okres, w którym ani internet nie był dostępny w każdym jednym domu, ani telefony komórkowe nie znajdowały się w każdej kieszeni. To czasy prasy drukowanej, kaset VHS, czasy, kiedy pod telefonem łapało się ludzi w domu bądź pracy, nigdzie pomiędzy. Autor doskonale oddał ten klimat, czytelnik ma wrażenie, że wsiadł do wehikułu czasu.
“W tamtym okresie podobne sprawy nie budziły jeszcze tak niezdrowego zainteresowania jak teraz, Podawano tylko takie informacje, które mogły pomóc w rozwiązaniu problemu. Ale to miało się zmienić na zawsze. Sprawa Kiery oznaczała punkt zwrotny, jeśli chodzi o rozwój dziennikarstwa w następnych latach (...).”
Sięgając po “Śnieżną dziewczynę” na pewno nie spodziewałam się, że dostanę historię kryminalną tak dynamiczną, równocześnie tak w każdym aspekcie dopracowaną. No, prawie każdym, bo w polskim tłumaczeniu jednak do tej strony stylistycznej trochę się doczepiam (wpłynęło to na moją ocenę końcową). Pomijając jednak ten szczegół, to mogę przyznać, że jest to powieść kryminalna na wysokim poziomie - rozrywkowa, ale równocześnie sprytnie poruszajaca wiele zagadnień, nad którymi w przerwie od lektury warto się zastanowić. Autor nie stosuje tutaj może nowych chwytów fabularnych, czy nie ucieka się do tematów, których byśmy nie znali, a jednak wszystkie elementy powieści łączy tak, że czytelnik nie jest w stanie przewidzieć jej przebiegu, a jest przez ciekawość tego, co dalej do książki mocno przywiązany. Przyznam też, że opowiedziana jest ona w sposób filmowy, nie dziwię się więc, że została zaadaptowana na serial - wkrótce sprawdzę jak jego twórcy się spisali, najpierw jednak będę kontynuować lekturę przygód Miren, której druga sprawa została już w epilogu zapowiedziana…
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Literackim.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz