Autorka: Hanna
S. Białys
Tytuł: Oćma
Data premiery: 26.02.2025
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller
psychologiczny / kryminalny
Hanna Szczukowska-Białys na polskim rynku
książki debiutowała niecały rok temu, a już na koncie ma cztery powieści!
Pierwsza z nich “Robaki w ścianie” (recenzja – klik!) ukazała się w marcu roku
2024 i zapoczątkowała serię z komisarzem Bondysem toczącą się w Bydgoszczy w
drugiej połowie lat 90-tych XX wieku. Kolejne dwa tomy ukazały się zaledwie w
przeciągu pół roku od debiutu! Teraz autorka powraca do czytelników z czymś
nowym, czymś innym. Książką, której bliżej do thrillera niż kryminału, choć i
jego elementy się w niej pojawiają. Książką, której akcja toczy się w Żninie,
nie w Bydgoszczy, a czas fabularny to lata współczesne. To właśnie “Oćma”,
pierwsze wyjście autorki ze strefy komfortu, jaką okazała się seria z Bondysem.
Czy wypadło pozytywnie?
Listopad 2023 rok, mała podbydgoska wioska
Żnin. Jak na późną jesień przystało, noc za oknem zapada bardzo wcześnie,
pogoda też nie rozpieszcza. Wichura, pada deszcz, a pięćdziesięciosiedmioletni
Bolesław Sauter właśnie walczy z anteną satelitarną, w którą uderzyło ciężkie
pudło z dachu jego bloku. Mimo zimna mężczyzna wyciąga telefon i robi zdjęcia
szkody, by później móc ją zgłosić, jednak przy tej czynności zauważa coś
dziwnego naprzeciw - w jednym z apartamentów na wynajem widzi dwie osoby,
jedna… wiesza drugą. Czy właśnie jest świadkiem zbrodni? Przekonany, że tak,
wybiega z domu i szybko zgłasza sprawę na policję, jednak po dwójce i samej
zbrodni nie ma śladu…
W tym czasie Róża czuje się w swoim życiu
coraz bardziej osaczona - jej mąż poślubiony z rozsądku przejawia bardzo
patriarchalne poglądy, a ona już nie daje rady w opiece nad niespełna roczną
córką i całym domem. Ciągle sama, ciągle zmęczona, ma dość. Nie jest jednak w
sytuacji, w której mogłaby po prostu odejść. Co więc zrobi?
Książka rozpisana jest na prolog i 70
kilkustronicowych rozdziałów, w których zaznaczony jest czas akcji (przy jego
zmianie). Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z
czterech różnych perspektyw: trzech kobiet i jednego mężczyzny. Styl powieści
jest spokojny, skupiony nie tylko na wydarzeniach, ale i przemyśleniach,
obawach postaci, dzięki czemu książka nabiera cech thrillera psychologicznego,
mimo innej formy narracji. Dialogów jest sporo, są prowadzone wiarygodnie,
całość czyta się w spokojnym rytmie, bez językowych zakłóceń.
“(...) staropolszczyzna należy do najpiękniejszych języków świata, a tak bezwstydnie o niej zapominamy i depczemy ją na rzecz anglicyzmów, germanizmów, galicyzmów lub innych wyrazów pochodzących z obcych języków. A przez to taka przepiękna “oćma” odchodzi w zapomnienie.”
Wspomniałam o czterech perspektywach,
przyjrzyjmy się zatem bohaterom za nimi stojącym. Już w prologu rozpoczynamy od
kobiety, która sześć lat temu tj. w roku 2017 została uwięziona w mieszkaniu na
wynajem. To najbardziej tajemnicza bohaterka, bo nie wiemy kim jest ani jak
potoczyły się jej dalsze losy, jednak ziarno niepokoju zostało zasiane.
Pierwsze rozdziały skupione są wokół pozostałej trójki: Bolesława, Róży i
nastoletniej Aliny. Każdy z nich to postać od pozostałych różna, ale każda jest
bardzo dobrze oddana pod względem skomplikowania psychologicznego. Bolesław to
dziennikarz Żnina na rencie, który teraz głównie siedzi w domu i zdaje się
tęsknić za swoją pracą. Od czasu do czasu coś tam napisze, prowadzi też swój
blog z ciekawostkami o miasteczku, jednak ewidentnie natura dziennikarska w nim
nie wygasła - kiedy policja lekceważy jego zgłoszenie o możliwym przestępstwie,
sam postanawia zbadać sprawę. Poza tym jednak przyglądamy mu się też z innych
perspektyw, jak choćby jego lekko toksycznej relacji z matką, której sam jest
bardzo świadomy, nie czuje jednak potrzeby zmiany.
“I dlaczego? Nie dlatego, że nie masz wyjścia. Masz, i to nie jedno. Ale ty wolisz wybrać wygodę i spokój niż zaryzykować jakąkolwiek zmianę w życiu. Jesteś tchórzliwą egoistką! Umiesz tylko biadolić.”
Drugą bohaterką jest Róża. To kobieta głęboko
nieszczęśliwa, która przed poznaniem swojego męża niewiele miała, więc skusiła
się na perspektywę bezpiecznego domu i dziecka. A jednak teraz okazuje się, że
to nie wystarcza - co z tego, że ma bezpieczny dom, jak tak naprawdę pełni rolę
służącej męża? Czytelnik czuje jej rozpacz, jej bezsilność, rozumie ją, a co za
tym idzie - jej późniejsze wybory. Choć i ona ma swoje tajemnice…
Ostatnią bohaterką opowiadającą nam swoją
historię jest nastoletnia Alina, która właśnie uciekła z domu pełnego
alkoholizmu i przemocy. Jej pragnienia i potrzeby są całkiem inne niż
normalnych nastolatków, gdyż nie wychowała się w normalnej, pełnej miłości
rodzinie, a w relacjach mocno toksycznych, przemocowych. Ale nie znalazł się
nikt, kto faktycznie chciałby jej pomóc. Co stanie się z nią teraz, kiedy nie
ma dokąd wrócić i nie ma pieniędzy, by znaleźć dla siebie schronienie? W
porównaniu do poprzedniej dwójki, o Alinie nie wiemy wiele, obserwujemy tylko
jej coraz dramatyczniejszą sytuację.
“Nie chciał przywyknąć, cholernie nie chciał, (...) ale był bezsilny wobec mechanizmów obronnych człowieka - w końcu adaptujemy się do nawet najgorszych warunków, aby przetrwać.”
Fabuła jest więc oparta na intrydze, która
zdaje się składać z kilku części: typowo kryminalnej skupionej na prywatnym,
dziennikarskim śledztwie oraz tej opartej na założeniach thrillera domestic
noir: przyglądamy się przecież relacji Róży z mężem, jej zmaganiom z
codziennością. W tle pojawiają się postacie, które obydwie intrygi wybrzuszają,
naginają bieg ich zdarzeń, a czytelnik z ciekawością obserwuje jak kolejne
wydarzenia wpływają na ich dalsze losy. Żadna z linii intrygi nie toczy się
tempem szybkim, autorka skupia się raczej na spokojnym tworzeniu uczucia
niepokoju, podejrzliwości i niepewności. Całość zbudowana jest solidnie,
początek może się wydawać nieco trudny przez ciągłą zmianę czasu i postaci, ale
to odczucie po pewnym czasie znika, a czytelnik nie musi już wysilać się, by
wiedzieć, w którym miejscu fabuły się teraz znajduje. Jej koniec za to skręca w
stronę wyraźnie kryminalną. Podejrzewam, że niektórych elementów intrygi fani
gatunku będą się w stanie domyśleć, jednak na pewno finalne rozplątanie akcji
zaskoczy wszystkich.
Autorka w serii z Bondysem przyzwyczaiła nas,
że miejsce wydarzeń jest dla niej bardzo ważne. Tutaj Żnin też pełni swoją
rolę, jednak nie jest ona aż tak wyraźna. Po prostu daje poczucie
małomiasteczkowości, czasami pomaga dostrzec to, co warte docenienia, a co w
codziennym biegu nam umyka… Autorka sprytnie wykorzystała relacje, jakie w
małej miejscowości łączą ludzi - zarazem wścibstwo, jak i przymykanie oka na
to, co niewygodne.
“- (...) a nie boi się pani tak podróżować sama z obcym facetem? (...)- A powinnam? A czy pan się nie boi podróżować z obcą kobietą, która ma żelazny sen? Wie pan, co mówią o takich? (...)- Nie, co takiego?- Że tylko zło śpi spokojnie.”
Tak naprawdę o przymykaniu oczu na problemy
autorka pisze nie tylko w kontekście mieszkańców małej wioski na poczynania
sąsiadów, ale i w innych aspektach - jak choćby w relacji z najbliższymi. Bo
czy w pędzie codzienności nie łatwiej jest przyjąć jakieś nie do końca
wiarygodne wyjaśnienie, zrzucić winę na zły humor czy zmęczenie niż faktycznie
znaleźć dla drugiej osoby czas, wysłuchać ją i jej potrzeb? Autorka w wielu
aspektach fabuły podkreśla naszą ślepotę, tę tytułową oćmę na innego człowieka,
na problemy, jakie niesie samo życie, a których zwyczajnie wolimy nie widzieć.
Sporo uwagi zwraca też na kwestie ról społecznych, tendencję do patriarchalnych
zachowań społeczeństwa, które przez to, że są nam wtłaczane od najmłodszych
lat, wydają się całkowicie normalne, a które sprawiają, że w codziennym życiu
czujemy się po prostu źle. Bardzo trafnie ujęte spostrzeżenia, bardzo dobrze
przedstawione i w historię wplecione.
“Ludzie się nie zmieniają. Mój mąż odziedziczył trudne cechy po swoim ojcu, został wychowany w duchu męskiej despocji. Nawet jeśli nie traktuje mnie przedmiotowo jak teść teściową, to i tak sam sposób myślenia i podejście są nie do wykorzenienia.”
Podsumowując, Hanna Szczukowska-Białys w
“Oćmie” prezentuje się czytelnikom od innej strony niż dotychczas - nieco
spokojniejszej, nieco bardziej psychologicznej i skupionej na mocno aktualnych
problemach społeczeństwa. Nie traci na tym intryga - zagadka zbrodni trzyma w
przyjemnym napięciu, choć nie tylko samo potencjalne morderstwo wzbudza
ciekawość czytelnika: jest jeszcze tajemnica losów trzech postaci kobiecych, a
wszystkie te nici, elementy składowe intrygi dobrze się ze sobą przeplatają.
Cała intryga jest dobrze przemyślana, pod koniec skręca w stronę kryminalną,
choć myślę, że nie było to absolutnie konieczne - mogła utrzymać spokojne tempo
całej opowieści. Ta uwaga jednak wynika z całkowicie prywatnych preferencji, bo
z pewnością nie mogę powiedzieć, że książce czegoś brakuje. Podoba mi się taka
odsłona autorki, mam nadzieję, że na tym tytule w gatunku thrillera nie
poprzestanie!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem SQN.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz