Autor: Kathryn
Croft
Tytuł: Dziewczyna
z pokoju 12
Tłumaczenie: Magdalena Kowalczuk
Data premiery: 12.02.2025
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 368
Gatunek: thriller
psychologiczny
“Dziewczyna z pokoju 12” to wielki powrót
Kathryn Croft na polski rynek książki. Jest to autorka brytyjska specjalizująca
się w thrillerach psychologicznych, która już po trzeciej swojej powieści mogła
poszczycić się sprzedażą w ilości ponad miliona egzemplarzy. Aktualnie na
koncie ma piętnaście tytułów oraz jeden, który ukazał się tylko w formie
audiobooka. Polski czytelnik na ten moment doczekał się dziewięciu tłumaczeń, z
czego osiem było wydane w latach 2017 - 2021 i dopiero teraz, po czterech
latach przerwy autorka wróciła na nasze półki. Oby był to powrót na stałe!
Historia “Dziewczyny z pokoju 12” to opowieść
Hannah Chambers, matki, żony i właścicielki niewielkiej księgarni w Londynie.
Do tej pory życie układało jej się całkiem dobrze, ostatnio jednak mąż zdaje
się nieobecny - późno wraca do domu, jest drażliwy, niespecjalnie ma też czas
do ich 5-letniej córeczki. Jego usprawiedliwienie? Ciężka sytuacja w pracy, po
niespodziewanym odejściu jednego z ważnych współpracowników, Max musi pracować
za dwoje. Ale czy na pewno o to chodzi? Chwilę po tym jak w wiadomościach
podana zostaje informacja o morderstwie trzydziestoletniej kobiety w pobliskim
hotelu, Hannah szykując pranie w kieszeni Maxa znajduje klucz, kartę do pokoju
właśnie z tego hotelu… Mąż jednak twierdzi, że w tym hotelu nigdy nie był, a
kartę znalazł przypadkiem. Hannah jednak ma wątpliwości, a morderstwo kobiety z
hotelu coraz mocniej ją frapuje… Czy na pewno jednak ma podstawy, żeby łączyć
te dwie sprawy?
“Zawsze łatwiej nam uwierzyć, kiedy coś takiego przytrafia się komuś innemu, nie? Komuś, o kim słyszymy w wiadomościach. Nas takie rzeczy nie dotyczą. Ale prawda jest taka, że to się zdarza. Myślę, że więcej ludzi ginie z rąk bliskich niż przypadkowych nieznajomych. I dlaczego niby nie miałoby to przydarzyć się tobie?”
Książka rozpisana jest na prolog i 35
rozdziałów. Niektóre z nich otwierają wpisy z sieci: fragmenty artykułów,
wypowiedzi internautów na grupach lokalnych czy w social mediach, są także
fragmenty przesłuchania świadków przez policję. Główną historię jednak
poznajemy z perspektywy Hannah w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego
- jest to perspektywa charakterystyczna dla tego gatunku, czytelnik ma pełny
wgląd w myśli i emocje narratorki, ale poznaje tylko jej wersję zdarzeń. Styl
powieści jest prosty, język codzienny, dialogów jest sporo i prowadzone są
realistycznie. Dobrze się to czyta, bez wysiłku, w przyjemnym rytmie.
“Kiedy ktoś umiera, nie chcemy widzieć jego wad. A przecież nikt nie jest święty, prawda? Robimy ze zmarłych jakieś anielskie, pozbawione wad istoty, które nigdy nie postępowały niewłaściwie.”
Croft to autorka, która stawia w swoich
powieściach na solidne intrygi kryminalne, mocno zaskakujące twisty fabularne -
i tak też jest w tym przypadku. Zawiązanie akcji trwa dość długo, połowa
historia toczy się rytmem spokojnym, jednak kiedy już dojdziemy do tego punktu
wrzenia, gdy emocje i podejrzenia zostają skumulowane, to zaczyna się dziać,
autorka raz po raz czytelnika zaskakuje i to w taki sposób, że nawet znawcy
tego gatunku chyba nie będą w stanie rozwiązania zagadki się domyśleć!
Oczywiście, skoro jest to thriller
psychologiczny z nurtu domestic noir, to bazą historii jest pytanie: jak dobrze
znasz tę najbliższą ci osobę? Historia oparta jest na wątpliwościach, które w
bohaterce narastają i choć może czasem mogą wydać się przesadzone, to kto wie?
Może sami w takiej sytuacji zareagowaliśmy podobnie? W końcu nie zawsze możemy
być pewni nawet swoich własnych reakcji, jak więc być pewnym drugiej osoby?
Spora część historii bazuje też na pytaniach o
zaufanie i szczerość w związku, o to czy faktycznie coś takiego jak pełna
transparentność w relacjach istnieje.
“(...) mężczyźni nie lubią gadać, zmuszanie ich do tego ma tyle samo sensu, co wyciskanie soku jabłkowego z grejpfruta.”
Główna bohaterka, a zarazem narratorka
powieści, jak na gatunek thrillera psychologicznego przystało, jest osobą ufną,
która dość szybko coś zakłada i skupia się, by w tym założeniu się utwierdzić.
Jej zachowanie nie zawsze wypada w pełni naturalnie, jednak pewna doza
naiwności jest w tym gatunku akceptowalna. Autorka dobrze tę postać wykreowała,
im mocniej zagłębia się w intrygę, tym bardziej czytelnik zastanawia się czy
faktycznie może w jej relację zdarzeń ufać… A czy to nie na wątpliwościach i
podejrzliwości opiera się ten gatunek?
“(...) kiedy ktoś już cię skrzywdzi albo zdradzi, nie ma odwrotu. Jeśli wybaczysz, zrobi to znowu. Bo wie, że już raz mu się upiekło.”
“Dziewczyna z pokoju 12” to satysfakcjonujący
powrót Kathryn Croft na polski rynek książki, choć przyznam, że początkowa
szybkość Hannah w wysnuwaniu teorii, wywoływała mój niepokój o tę lekturę. Ale
warto poczekać na rozwinięcie historii - te twisty fabularne zasługują na
uwagę, a finał zostawia z poczuciem, że właśnie przeczytaliśmy naprawdę dobry,
rozrywkowy thriller, doskonale wpisujący się w ramy gatunkowe, a równocześnie
zbudowany tak, że naprawdę solidnie zaskakuje. Dodatkowo zmusza też do
refleksji na temat szczerości i zaufania. Dobrze spędziłam z tą książką czas,
liczę, że nowy polski wydawca autorki zadba o to, by szybko uzupełnić nasze
braki w tłumaczeniach jej poprzednich książek!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Mova.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz