niedziela, 9 lutego 2025

Szóste urodziny bloga - podsumowanie szóstego roku działalności

Dzisiaj Kryminał na talerzu obchodzi swoje SZÓSTE urodziny! 

Sześć lat temu była sobota, jedna z niewielu moich wolnych sobót w roku, a ja siedziałam od rana (dokładnie tak jak dzisiaj) przy komputerze. Zakładałam blog i towarzyszące mu profile w mediach społecznościowych: wtedy był to Instagram i Facebook. Miałam już wymyśloną nazwę, gotowe logo, pozostało tworzenie... Ach, ileż się od tego czasu podziało, jak wiele w moim życiu się zmieniło, jak wiele cudownych, utalentowanych osób poznałam! Kryminał na talerzu zmienił mnie też jako człowieka, pozwolił uwierzyć w siebie i nie bać się próbować, wychodzić ze swojej bańki komfortu. A to wszystko, dzięki wsparciu jakie od Was na przestrzeni tych lat dostałam! 
Ale na podziękowania przyjdzie jeszcze czas, teraz pora na podsumowanie szóstego roku działalności. O wcześniejszych latach możecie poczytać tu: rok piąty - klik!, czwarty - klik!, trzeci - klik!, drugi - klik!, pierwszy - klik!. Wpadnijcie choćby po to, by zobaczyć jak rozrastała się moja domowa biblioteczka na przestrzeni tych lat!

Jak wyglądał mój szósty rok prowadzenia bloga?
Niesamowicie satysfakcjonująco! Był to pierwszy rok, w którym blogiem zajmowałam się na pełny etat, choć godzin pracy miałam zdecydowanie więcej niż zakłada ustawa 😉 Ale dzięki temu mogłam rozwinąć działalność Kryminału na talerzu jak jeszcze nigdy wcześniej! Nie wiem, czy było to dla Was zauważalne tak samo mocno jak dla mnie, ale działania zostały w końcu uporządkowane, choć ich zakres jest naprawdę szeroki, wszystko też ukazywało się wtedy, kiedy miało - no dobrze, może i kilka poślizgów się zdarzyło, ale to były pojedyncze przypadki, bo wszystko, co się działo, zawsze było skrupulatnie wcześniej w terminarzu zaplanowane. Przyznaję - podoba mi się taki sposób pracy, choć zdarza mi się narzekać, że nie mam czasu na nic innego lub na inne tak naprawdę niewiele znaczące przeszkody. Ale to w chwilach zmęczenia, w chwilach słabości, co chyba zdarza się każdemu z nas...  Bo tak naprawdę jestem przeogromnie, szalenie wdzięczna za możliwość właśnie takiej pracy, zakładając Kryminał na talerzu te sześć lat temu w ogóle przez myśl mi nie przeszło, że takie coś będzie możliwe! Że będę mogła żyć z opowiadania Wam o książkach, że będę mogła poświęcać na to każdą chwilę! To naprawdę niesamowity przywilej.
W tym roku sprawiłam sobie osobny regał na książki, które ukazały się w 2024 roku pod #kryminalnatalerzupoleca - choć ostatecznie i tak nastąpiło tam małe wymieszanie... 😉

Jak z realizacją planów na szósty rok działalności?
Właśnie sprawdziłam co wypisałam w poście podsumowującym rok temu i przyszła kolejna fala wzruszeń - wszystkie cele na szósty rok działalności udało mi się zrealizować! To chyba pierwszy raz od czasów istnienia tego bloga! 
Przede wszystkim chciałam wypracować lepszy system pracy, by mieć też chwilę na odpoczynek - książki wszyscy kochamy szaleńczo, ale jednak w każdym aspekcie życia, gdy czegoś jest za dużo, to jest to niezdrowie. Wyobraźcie sobie, że w minionym roku po raz pierwszy od bodajże ośmiu lat byłam na wakacjach! Tak, mogłam sobie zrobić tydzień wolnego! Oczywiście nie zniknęłam wtedy z social mediów, ale nie pracowałam w normalnym trybie, a to już ogromne osiągnięcie. Ponadto mniej pracuję w weekendy, co też jest dla mnie sporą poprawą. 
W celach na szósty rok pisałam też o rozwoju - no tego to na pewno nie zabrało! Już wspominałam o tym na wstępie, były rolki, wywiady na żywo, zaczęłam też pracować nad innymi wizualnymi atrakcjami takimi jak trailery do książek, czy wywiady wcześniej nagrywane. Były akcje czytelnicze, przeróżne atrakcje, miałam też czas na kilka wyjazdów na targi książki i festiwale, były też jakieś spotkania autorskie, w którym uczestniczyłam jako obserwatorka. Wizualną stronę Kryminału na talerzu też rozwinęłam - zainwestowałam w nowy sprzęt, poprawiłam jakość, pierwszy duży krok i w tym kierunku został wykonany! 

W minionym roku pozwoliłam sobie na zakup kilku nowych regałów, które rozprzestrzeniły się po mieszkaniu - te dwa stoją w salonie, obok klatki Lucky'ego, który chyba uznał je już za swoje, bo jak tylko próbuję coś z regału wziąć, to od razu przylatuje... 😉

Kryminał na talerzu w liczbach
Blog
W szóstym roku działalności opublikowałam tutaj 309 wpisów! Z tego 184 wpisy to recenzje książek. Wynik jest praktycznie równy temu z roku poprzedniego, minimalnie niższy, co mnie dziwi - myślałam, że różnica będzie dużo bardziej zauważalna - w końcu mieliśmy trochę zwolnić, no nie? 😉 Ale kiedy cały rok mogłam się poświęcić blogowi, to ta intensywność nie była odczuwalna aż tak, jak rok temu.
Łączna liczba wyświetleń bloga od początku jego działalności to 505 567, zatem w ostatnim roku został odwiedzony prawie 150 tysięcy razy! Oficjalnie blog obserwuje 66 osób, zatem te grono od poprzedniego roku powiększyło się o 3 osoby. 
Najpopularniejszym wpisem ostatniego roku był wywiad ze Sławkiem Gortychem towarzyszący premierze drugiego tomu karkonoskiej serii kryminalnej "Schronisko, które przestało istnieć" - został wyświetlony prawie 4 tysięcy razy! Kolejne dwa miejsca zajmują moje artykuły o Legimi i czytniku Calypso Plus - ten pierwszy publikowałam w 2020 roku i od tego czasu zawsze pojawia się w podsumowaniu rocznym!, drugi choć publikowany w 2023 roku również od tego czasu utrzymuje się w czołówce wyświetleń. Jeśli chodzi o publikacje z tego roku, to największą odwiedzalnością cieszy się recenzja książki Małgorzaty Starosty pt. "Smugi"! W pierwszej piątce publikacji ostatniego roku znajdują się też: recenzja "Tańca piżmowych szczurów" Zajasa, zapowiedź ambasadorska "Rajskiego Zakątka" Ćwirleja oraz recenzje "Kairos" Siembiedy i "Spuścizny" Nory Roberts
Blog najczęściej odwiedzany bez bez wykorzystania stron pośrednich (75%), ponad 20% odbywa się za pośrednictwem Google, pozostałe to wejścia bezpośrednio z Instagrama oraz Facebooka. 
Zdecydowana większość odbiorców odwiedzających blog znajduje się w Polsce, pojedyncze procenty to inne zakątki świata: Stany Zjednoczone, Niemcy, Holandia, Wielka Brytania.

A tu front obydwu salonowych regałów - ten z prawej jest baczniej przez Lucky'ego pilnowany!
Widzicie, że już znowu zaraz zabraknie mi na nich miejsca, prawda? ... 
Instagram:
W przeciągu ostatniego roku opublikowałam tam szaloną liczbę 635 postów (w tym oczywiście rolki, wywiady itp), a profil zyskał kilkuset nowych obserwatorów - ciężko jest określić dokładną liczbę, gdyż tak naprawdę odbiorcy mieszali się ze sobą. Statystyki social mediów nie sięgają aż rok wstecz, ale ewidentnie i tak idziemy powoli, acz skutecznie do przodu!

Facebook: 
Liczba publikacji jest oczywiście taka sama jak na Instagramie, a liczba obserwatorów zwiększyła się około pół tysiąca. 

TikTok:
Niestety statystyki portalu nie zliczają ilości publikacji, a trochę ich było! Jest to nowy profil, który w tym minionym roku zyskał ponad pół tysiąca obserwatorów.

X i Threads:
To również nowe profile, podobnie jak TikTok ciągle czekające, aż będę miała chwilę, by nieco mocniej się w nie zaangażować. W minionym roku ukazało się na nich ponad 460 wpisów, a obserwatorów na Threads mamy 1 220, na X mocno symbolicznie - 13. To zdecydowanie profile, które powinnam zacząć aktywniej rozwijać.

Ogólnie:
Przyznam, że nie jestem w stanie skontrolować liczby książek, o którą rozrosła się moja biblioteczka w minionym roku - część z nich dostawałam od wydawnictw niezobowiązująco, nie prowadziłam na bieżąco takich statystyk, więc ciężko jest określić ich ilość, myślę jednak, że była mniejsza niż w roku poprzednim - starałam się nadprogramowe napływanie książek ograniczać, w końcu nawet duże mieszkanie nie jest z gumy! 😉 W ramach współpracy moja biblioteczka powiększyła się o ponad 200 tytułów. Na rynku ukazały się 23 tytuły z moim logo na okładce, 5 z nich otrzymało także ode mnie rekomendację na okładkę, a 11 książek miałam przyjemność objąć opieką ambasadorską. Napisałam kilka wywiadów na portale internetowe - pojawiły się na takich stronach jak onet.pl, podhale24.pl czy portalkryminalny.pl, ale oczywiście to nic w porównaniu z ilością wywiadów, jakie miałam przyjemność przeprowadzić dla Kryminału na talerzu: na blogu ukazało się 9 pisemnych wywiadów, z czego jeden był z autorem zagranicznym, na Facebooku odbyło się 7 spotkań na żywo, na Instagramie 6. Pięć wywiadów ukazało się w formie krótkich filmików na Instagramie, Facebooku i TikToku, przygotowałam też wywiad z Malin Stehn, który dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sonia Draga miałam przyjemność z autorką przeprowadzić podczas jej czerwcowej trasy po Polsce - on ukazał się również na Instagramie, Facebooku i TikToku. 
W ostatnim roku zorganizowałam 35 book tourów oraz 81 aktywności konkursowych (konkursów i rozdań). Były też akcje czytelnicze: #kryminalnykwiecień od #zwierciadłokryminalnie i #terraaltanatalerzu oraz akcje #weekendzchristie i #weekendzwilczycą. Uczestniczyłam w Targach Książki w Warszawie i Katowicach, byłam na Festiwalu Kryminalnym Granda w Poznaniu oraz wydarzeniu poświęconym blogerom i influencerom książkowym Książkonalia w Katowicach. Odwiedziłam również kilka spotkań autorskich, które miały miejsce w mojej okolicy. Starałam się też zadbać o Patronów bloga. 

Wykorzystanie nieużywanych wnęk w ścianach? Oczywiście z przeznaczeniem na regały z książkami!

Współprace z wydawnictwami:
Oczywiście nie zabrakło wydawnictw, z którymi działam od lat: Wydawnictwo Dolnośląskie i Sonia Draga, Agora, Rebis, Afera, Wydawnictwo Literackie, Marginesy, Czarna Owca, SQN, Luna, Mova, Wydawnictwo Kobiece, Świat Książki, Muza, Mando - większość z nich ma w mojej biblioteczce swoje własne półki. Miałam przyjemność podjęć też współpracę z tym, z którymi wcześniej okazji nie miałam: Wydawnictwo Noir sur Blanc, Relacja, LeTra, HarperCollins, Dwie Siostry; a także współpracowałam bezpośrednio z autorami: Małgorzatą Starostą, Stefanem Dardą czy Mariuszem Kaniosem. Oczywiście były też wydawnictwa, które podjęły ze mną działania pojedyncze: Zwierciadło, Bukowy Las, W.A.B., Znak, Emocje, Harde, Insignis, Prószyński i S-ka, Initium, Filia. Z początkiem roku 2025 Kryminał na talerzu ma też przyjemność wskoczyć na nowe tory - Wydawnictwo Kropka zaprosiło mnie, by promować z nimi literaturę skierowaną do młodszego czytelnika. Czy wymieniłam wszystkich? Mam nadzieję!

Pozostałe współprace:
W minionym roku kontynuowałam współpracę z Legimi oraz firmą Inkbook, miałam też przyjemność napisać post dla księgarni Woblink.

A tu nowy regał położony najbliżej mojego miejsca pracy - to ten z pierwotnym przeznaczeniem na książki z #kryminalnatalerzupoleca!

Podsumowanie:
Tak naprawdę w tym szóstym roku działalności  Kryminału na talerzu działo się tak dużo, że obawiam się, że nie wymieniłam tutaj wszystkiego! Bez najmniejszych wątpliwości był to rok sukcesów - choć może nie widać tego tak w liczbach, to jednak czuję, że był to rok przełomowy, który nauczył mnie naprawdę wiele i wskazał wiele nowych furtek rozwoju. Był to też rok, w którym Kryminał na talerzu po raz pierwszy został oficjalnie wyróżniony - znalazł się w pierwszej piątce blogów literackich w rankingu Opowiemci.pl! To znaczy dla mnie o wiele więcej niż wszystkie statystyki razem wzięte, to utwierdza mnie w przekonaniu, że dla Kryminału na talerzu jest w naszej przestrzeni rozmów o książkach miejsce! Stałe i solidne! 

DZIĘKUJĘ!
Dziękuję Wam za to - dziękuję moim odbiorcom, bo to Wy codziennie dajecie mi znać, że czekacie na nowe publikacje Kryminału na talerzu, że jesteście ciekawi tego, co mam Wam do przekazania i że kierujecie się moimi poleceniami - za każdym razem, gdy donosicie mi, że zakochaliście się w którymś z tytułów przede mnie polecanych, jestem wniebowzięta! Ależ to jest siła internetu - sprzed własnego komputera czy telefonu mogę dotrzeć do tak ogromnej liczby odbiorców, którzy ufają w mój gust na tyle, że sięgają po polecanie przede mnie książki. Jestem za to przeogromnie wdzięczna! Mocno doceniam też Waszą codzienną aktywność na profilach - polubienia, komentarze, zapisania, podawania postów dalej - dzięki temu możemy poznać się bliżej, ja mogę Wam wtedy lepiej w przyszłości doradzać, a także ... cóż, nie ukrywajmy, to właśnie dzięki tym aktywnościom profile ciągle się rozwijają. Więc tak naprawdę rozwój Kryminału na talerzu to nie tylko moja praca, ale i Wasz zasługa! Bez Was mnie by tutaj nie było 😊 Nie jestem więc w stanie wyrazić tego, jak mocno jestem Wam za obecność wdzięczna!

Na osobne podziękowania zasługują Patroni bloga - mam nadzieję, że wsparcie finansowe, jakie Kryminałowi na talerzu oferujecie, zwraca się Wam w tym, co przygotowuję dla Was osobno - może nie mamy tych aktywności bardzo dużo, ale jednak to z Wami pierwszymi dzielę się zakulisowymi informacjami, wiecie dużo więcej niż pozostali odbiorcy, a i dużo aktywniej możecie w działalności Kryminału na talerzu uczestniczyć. Mam nadzieję, że sprawia Wam to frajdę!

Oczywiście nie może też zabraknąć podziękowań dla wszystkich firm, które tak chętnie decydują się na współpracę z Kryminałem na talerzu: wydawnictwa, autorzy, księgarnie, pozostałe okołoksiążkowe firmy. To przecież w dużej mierze dzięki Waszej chęci do współpracy Kryminał na talerzu nieustannie się rozwija. Za każdym razem, gdy dostaję propozycję współpracy przepełnia mnie radość, że chcecie, by to właśnie Kryminał na talerzu promował Wasze produkty, Wasze książki, że znajdujecie czas, by dostarczyć mi wszystkiego, czego do pracy potrzebuję, a co ważniejsze - że nieustannie do mnie wracacie. Dziękuję za to, że widzicie jak wiele pracy wkładam w działania moich profili, że nie patrzycie tylko na cyferki, ale też wartość merytoryczną, jaką staram się w ten nasz światek rozmów o książkach wnieść. Dziękuję za każdy feedback - to coś, dzięki czemu Kryminał na talerzu mogę nieustannie doskonalić. Dziękuję też za pomysły na promocję, z którymi do mnie przychodzicie - i te działania wiele mnie nauczyły!

W tle jeden z pierwszych moich regałów - to on robi za tło przy wszystkich naszych spotkaniach live!

Co dalej?
Dzisiaj wieczorem zapraszam Was na Instagram i Facebook - przed nami małe świętowanie, będę miała dla Was rozdania, tym razem sponsorowane prywatnie, gdyż przyznam, że zabrakło mi czasu, by zabiegać o wspólne świętowanie z wydawnictwami. 

A bardziej przyszłościowo?
Na pewno dalszy rozwój - chcę dostarczać Wam nie tylko recenzji książek, ale więcej treści okołoksiążkowych, wywiadów z autorami przede wszystkim. Głównym celem na ten rok jest dalsza praca nad zachowaniem balansu w pracy oraz dalsza nauka w kierunku wizualnym profili - zależy mi, by w końcu w tym roku poczuć się pewnie nie tylko w posługiwaniu się słowem pisanym, ale i... aparatem. Liczę, że uda mi się odwiedzić więcej literackich wydarzeń niż w minionym roku, jak i zadbać nieco lepiej o te trzy nowe profile założone w 2024 roku. Warto byłoby też odświeżyć informacje ogólne na blogu i patronite - mam nadzieję, że i na to wystarczy czasu! 
Jedno jest pewne - w tym siódmym roku działalności czeka nas wiele wyzwań i jestem na nie gotowa! Mam nadzieję, że Wy również? 😊 Pamiętajcie, że możecie dać temu wyraz w aktywnościach na profilach Kryminału na talerzu - nieustannie czekam na Wasze komentarze, polubienia, udostepnienia, jak i wszystkie inne formy kontaktu. Jestem do Waszej dyspozycji!

DZIĘKUJĘ, ŻE ZE MNĄ JESTEŚCIE!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!


czwartek, 6 lutego 2025

"Dziewczyna z pokoju 12" Kathryn Croft - recenzja przedpremierowa

Autor: Kathryn Croft
Tytuł: Dziewczyna z pokoju 12
Tłumaczenie: Magdalena Kowalczuk
Data premiery: 12.02.2025
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 368
Gatunek: thriller psychologiczny
 
“Dziewczyna z pokoju 12” to wielki powrót Kathryn Croft na polski rynek książki. Jest to autorka brytyjska specjalizująca się w thrillerach psychologicznych, która już po trzeciej swojej powieści mogła poszczycić się sprzedażą w ilości ponad miliona egzemplarzy. Aktualnie na koncie ma piętnaście tytułów oraz jeden, który ukazał się tylko w formie audiobooka. Polski czytelnik na ten moment doczekał się dziewięciu tłumaczeń, z czego osiem było wydane w latach 2017 - 2021 i dopiero teraz, po czterech latach przerwy autorka wróciła na nasze półki. Oby był to powrót na stałe!
 
Historia “Dziewczyny z pokoju 12” to opowieść Hannah Chambers, matki, żony i właścicielki niewielkiej księgarni w Londynie. Do tej pory życie układało jej się całkiem dobrze, ostatnio jednak mąż zdaje się nieobecny - późno wraca do domu, jest drażliwy, niespecjalnie ma też czas do ich 5-letniej córeczki. Jego usprawiedliwienie? Ciężka sytuacja w pracy, po niespodziewanym odejściu jednego z ważnych współpracowników, Max musi pracować za dwoje. Ale czy na pewno o to chodzi? Chwilę po tym jak w wiadomościach podana zostaje informacja o morderstwie trzydziestoletniej kobiety w pobliskim hotelu, Hannah szykując pranie w kieszeni Maxa znajduje klucz, kartę do pokoju właśnie z tego hotelu… Mąż jednak twierdzi, że w tym hotelu nigdy nie był, a kartę znalazł przypadkiem. Hannah jednak ma wątpliwości, a morderstwo kobiety z hotelu coraz mocniej ją frapuje… Czy na pewno jednak ma podstawy, żeby łączyć te dwie sprawy?
“Zawsze łatwiej nam uwierzyć, kiedy coś takiego przytrafia się komuś innemu, nie? Komuś, o kim słyszymy w wiadomościach. Nas takie rzeczy nie dotyczą. Ale prawda jest taka, że to się zdarza. Myślę, że więcej ludzi ginie z rąk bliskich niż przypadkowych nieznajomych. I dlaczego niby nie miałoby to przydarzyć się tobie?”
Książka rozpisana jest na prolog i 35 rozdziałów. Niektóre z nich otwierają wpisy z sieci: fragmenty artykułów, wypowiedzi internautów na grupach lokalnych czy w social mediach, są także fragmenty przesłuchania świadków przez policję. Główną historię jednak poznajemy z perspektywy Hannah w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego - jest to perspektywa charakterystyczna dla tego gatunku, czytelnik ma pełny wgląd w myśli i emocje narratorki, ale poznaje tylko jej wersję zdarzeń. Styl powieści jest prosty, język codzienny, dialogów jest sporo i prowadzone są realistycznie. Dobrze się to czyta, bez wysiłku, w przyjemnym rytmie.
“Kiedy ktoś umiera, nie chcemy widzieć jego wad. A przecież nikt nie jest święty, prawda? Robimy ze zmarłych jakieś anielskie, pozbawione wad istoty, które nigdy nie postępowały niewłaściwie.”
Croft to autorka, która stawia w swoich powieściach na solidne intrygi kryminalne, mocno zaskakujące twisty fabularne - i tak też jest w tym przypadku. Zawiązanie akcji trwa dość długo, połowa historia toczy się rytmem spokojnym, jednak kiedy już dojdziemy do tego punktu wrzenia, gdy emocje i podejrzenia zostają skumulowane, to zaczyna się dziać, autorka raz po raz czytelnika zaskakuje i to w taki sposób, że nawet znawcy tego gatunku chyba nie będą w stanie rozwiązania zagadki się domyśleć!
 
Oczywiście, skoro jest to thriller psychologiczny z nurtu domestic noir, to bazą historii jest pytanie: jak dobrze znasz tę najbliższą ci osobę? Historia oparta jest na wątpliwościach, które w bohaterce narastają i choć może czasem mogą wydać się przesadzone, to kto wie? Może sami w takiej sytuacji zareagowaliśmy podobnie? W końcu nie zawsze możemy być pewni nawet swoich własnych reakcji, jak więc być pewnym drugiej osoby?
Spora część historii bazuje też na pytaniach o zaufanie i szczerość w związku, o to czy faktycznie coś takiego jak pełna transparentność w relacjach istnieje.
“(...) mężczyźni nie lubią gadać, zmuszanie ich do tego ma tyle samo sensu, co wyciskanie soku jabłkowego z grejpfruta.”
Główna bohaterka, a zarazem narratorka powieści, jak na gatunek thrillera psychologicznego przystało, jest osobą ufną, która dość szybko coś zakłada i skupia się, by w tym założeniu się utwierdzić. Jej zachowanie nie zawsze wypada w pełni naturalnie, jednak pewna doza naiwności jest w tym gatunku akceptowalna. Autorka dobrze tę postać wykreowała, im mocniej zagłębia się w intrygę, tym bardziej czytelnik zastanawia się czy faktycznie może w jej relację zdarzeń ufać… A czy to nie na wątpliwościach i podejrzliwości opiera się ten gatunek?
“(...) kiedy ktoś już cię skrzywdzi albo zdradzi, nie ma odwrotu. Jeśli wybaczysz, zrobi to znowu. Bo wie, że już raz mu się upiekło.”
“Dziewczyna z pokoju 12” to satysfakcjonujący powrót Kathryn Croft na polski rynek książki, choć przyznam, że początkowa szybkość Hannah w wysnuwaniu teorii, wywoływała mój niepokój o tę lekturę. Ale warto poczekać na rozwinięcie historii - te twisty fabularne zasługują na uwagę, a finał zostawia z poczuciem, że właśnie przeczytaliśmy naprawdę dobry, rozrywkowy thriller, doskonale wpisujący się w ramy gatunkowe, a równocześnie zbudowany tak, że naprawdę solidnie zaskakuje. Dodatkowo zmusza też do refleksji na temat szczerości i zaufania. Dobrze spędziłam z tą książką czas, liczę, że nowy polski wydawca autorki zadba o to, by szybko uzupełnić nasze braki w tłumaczeniach jej poprzednich książek!
 
Moja ocena: 7,5/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Mova.

Podoba Ci się to, co robię?

Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

środa, 5 lutego 2025

"Śnieżna dziewczyna" Javier Castillo - recenzja premierowa

Autor: Javier Castillo
Tytuł: Śnieżna dziewczyna
Cykl: dziennikarka Miren Triggs, tom 1
Tłumaczenie: Marta Szafrańska-Brandt
Data premiery: 05.02.2025
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 408
Gatunek: thriller / kryminał
 
Javier Castillo to aktualnie jedno z najgłośniejszych hiszpańskich nazwisk współczesnej literatury kryminalnej - tłumaczony jest na kilkanaście języków, a nakład jego książek sprzedał się w ponad dwóch i pół milionach egzemplarzy. Debiutował dekadę temu, na koncie aktualnie ma osiem powieści, z czego na razie tylko trzy okazały się w Polsce - “Co się stało z Mirandą Huff?” oraz dwa tomy serii kryminalnej z dziennikarką Miren Triggs, które właśnie dzisiaj świętują swoją premierę. Na rynku hiszpańskim tom pierwszy ukazał się w roku 2020, drugi rok później, a w roku poprzednim dołączył do nich tom trzeci. Co ciekawe, już w 2023 roku książka została zaadaptowana na serial Netflixa - w styczniu 2023 ukazał się 6-odcinkowy sezon pierwszy, a dwa lata później, w miniony piątek 31 stycznia również 6-odcinkowy sezon drugi. Serial jest produkcji hiszpańskiej, jego akcja toczy się w Maladze, co jest zaskakujące, gdyż sam autor akcję swojej powieści osadził w Nowym Jorku.
 
Koniec listopada roku 1998. Aaron i ciężarna Grace wybrali się ze swoją 3-letnią córeczką Kierą na paradę Macy’s, podczas której doszło do tragedii - Aaron na chwilę puścił rękę córki, a ta zniknęła. Policja została od razu zawiadomiona, w takim tłumie jednak niewiele dało się ustalić. Zaginięcie szybko stało się sprawą medialną, przyciągnęło też uwagę młodej studentki dziennikarstwa Miren Triggs, która dzięki bliskiej znajomości z wykładowcą, a zarazem naczelnym Wall Street Daily ma dostęp do materiałów ze śledztwa. Kiedy on traci pracę w gazecie, ona dostaje wolną rękę - wykładowca wspiera ją, by temat drążyła…
Pięć lat później Kiera nadal jest zaginiona, poza rodziną, śledczymi i Miren nikt już praktycznie o sprawie nie pamięta. Do czasu, gdy w skrzynce na listy w dniu jej ósmych urodzin znajdują kasetę VHS z niespełna minutowym nagraniem dziewczynki bawiącej się w jakimś pokoju… Co się z nią działo przez te pięć lat i czy na pewno jest bezpieczna? A przede wszystkim - czy naprawdę w końcu jest szansa, by małą odnaleźć?
 
Książka rozpisana jest na 61 rozdziałów i epilog, których akcja rozpoczyna się na około rok przed zaginięciem Kiery, a kończy wiosną 2011 roku. Czas akcji nie jest jednak ułożony linearnie - każdy rozdział to przeskok, rozdziały ułożone są naprzemiennie, głównie na zasadzie takiej, że jeden rozdział to spojrzenie w koniec lat 90-tych, a kolejny to już nowe stulecie. Każdy rozdział otwiera data i często też miejsce opisywanych w nim wydarzeń oraz zdanie, jakieś stwierdzenie, złota myśl. Rozdziały są krótkie, każdy skupia się na jednej perspektywie, a tych jest kilka: podstawowe to oczywiście perspektywa rodziców dziewczynki i Miren, ale przewijają się też inne - np. inspektora prowadzącego śledztwo czy później także sprawcy. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wcielającego się w perspektywę postaci wszystkich oprócz Miren w latach bliskich porwaniu - z początku jej perspektywy dostajemy dwie: tę z lat późniejszych oraz tę z lat 90-tych i to ta druga pisana jest w narracji pierwszoosobowej. Później, im mocniej zbliżamy się do zakończenia historii, tym jej narracja zaczyna się scalać tylko do tej pierwszoosobowej. Styl powieści jest ciekawy, autor zachowuje dobry balans pomiędzy ciekawymi spostrzeżeniami co do ludzkich zachowań czy po prostu rzeczywistości, a dynamiczną akcją, w której królują dialogi. W polskim tlumaczeniu pojawiają się jednak czasem sformułowania, których nie używa się często - są poprawne, ale na tyle niespotykane, że mnie samą zawsze z rytmu lektury wybijały, musiałam do zdania wracać i się nam nim zastanowić.  To jeden niewielki minus, poza tym książkę czyta się naprawdę bardzo płynnie i bardzo dobrze, trudno jest się od niej oderwać.
“To dziennikarstwo. Tutaj nie ma sławy ani honorów: jest tylko prawda. Twoje słowa warte są tyle, ile uda ci się przekazać.”
Ogólnie mam wrażenie, że Javier Castillo znalazł doskonały przepis na kryminał, który nie jest czystą rozrywką, porusza ciekawe tematy i ma głębię psychologiczną, ale równocześnie akcja toczy się tak szybko, że historia wciąga maksymalnie, a czytelnik ma wrażenie, że nie na nawet kiedy zaczerpnąć tchu. Czy odpowiadają za to przeskoki w czasie akcji? Na pewno, na pewno mają też w tym swój udział różne perspektywy, jak i cliffhangery często stosowane na końcu rozdziałów. Mamy tu więc znane zagrania, znane elementy budowy powieści kryminalnej, ale złożone ze sobą tak sprawnie, z wyczuciem i inteligencją, że zmieniają książkę w coś naprawdę angażującego. Przyjrzyjmy się zatem poszczególnym jej elementom.
“Liczy się temat, a nie winieta dziennika. Jeśli twój tekst ma wartość, to niezależnie od miejsca, gdzie publikujesz, możesz zmienić wiele rzeczy.”
Zacznijmy od postaci. Miren pełni w historii rolę detektywki, to ona prowadzi śledztwo dziennikarskie i, jak na kreację tego typu przystało, ma za sobą pewne trudne doświadczenia z przeszłości, przez które świat widzi w dość ciemnych barwach. Jest typem samotniczki, a równocześnie jest dziennikarką z wiarą w swój zawód, wierzy w to, że słowem jest w stanie coś zmienić. Czytelnik obserwując ją na przestrzeni lat widzi jej rozwój zawodowy i determinację w działaniu, ale też obserwuje ją prywatnie, a ten obraz od zawodowej kreacji jest całkiem inny…
“Cały świat wydawał się pogrążać, a nikt nie robił nic, żeby o uratować. Przemoc, napaści, korupcja, strach przed wyjściem z domu, gwałty. Wywoływało to przygnębienie.”
Poza nią od początku towarzyszymy też rodzicom Kiery i ich kreacja jest naprawdę wstrząsająca - autor z niesamowitą dokładnością oddaje ich rozpacz, ich ból i cierpienie po stracie córki. W ogóle wydaje się, że Javier Castillo doskonale rozumie psychikę człowieka, kreacje psychologiczne jego postaci, nawet tych drugoplanowych, są naprawdę dobrze dopracowane - kiedy więc zdarza się i bohaterom robić jakieś głupstwa, to nie wypada to w żadnym wypadku nierealnie. Naprawdę jestem pod wrażeniem.
“(...) każdy dziennikarz śledczy wie, że ma nie tyle odnaleźć to, czego się szuka, ile nigdy nie zaprzestać poszukiwań.”
Intryga kryminalna tak naprawdę jest dosyć prosta, ale poprzez poszatkowanie jej, wymieszanie czasów i perspektyw sprawia wrażenie mocno rozbudowanej. To dobry zabieg, który doskonale utrzymuje zaciekawienie czytelnika - w końcu w dwóch, a nawet trzech różnych okresach czasowych wiemy, że coś się ma zdarzyć, musimy jednak dociec co. To skutecznie zachęca do nie robienia przystanków w lekturze. Ponadto w odpowiednich momentach pojawiają się nowe tropy, wskazówki, twisty fabularne, dzięki czemu lektura daje wrażenie dynamicznej, cały czas coś się dzieje.
“Jesteśmy zastraszeni. Brak nam odwagi, żeby zrobić krok naprzód i coś zmienić. Nie pojawia się nic oryginalnego i jako wykładowca nie potrafię skłonić nikogo, żeby zaangażował się głębiej i znalazł rozwiązanie. Prasę czeka niełatwa przyszłość, ale jeśli przestaniemy przemawiać głosem sprzeciwu, zginiemy. Zwyciężą ludzie trzymający władzę.”
A jednak mam wrażenie, że zagadnienia kryminalne są dobrym pretekstem do zajrzenia głębiej. Znajdziemy tutaj wiele wstawek o moralności dziennikarstwa, o tym, co w dziennikarstwie powinno być celem i jak tak naprawdę wygląda to na co dzień.  Sporo jest też o poczuciu bezpieczeństwa, o bezradności policji przez prawo, które ciągle wymaga czasami trudnych do przedstawienia dowodów. Z drugiej strony jest temat tego, jak społeczeństwo jest skore do szybkich osądów, jak wystarczy jedno hasło rzucone na podatny grunt, by zbudować jednolitą dla wszystkich wersję, niekoniecznie mającą odzwierciedlenie w rzeczywistości. Poprzez dziennikarkę zajmującą się tematem zaginięcia dziecka patrzymy na problem szeroko - czy media powinny nagłaśniać takie sprawy? W którym momencie zamiast czynienia dobra jest to po prostu tania sensacja, rozrywka dla mas? Równocześnie też uświadamiamy sobie jak wiele takich spraw jest, jak wiele z nich nigdy nie trafia do wiadomości publicznej. I na koniec, ale wcale nie mniej ważny jest temat rodzicielstwa, potrzeb i obowiązków z tego wynikających. Aż sama jestem zaskoczona jak wiele tematów zawartych jest w tej jednej książce, a jednak czytelnik w ogóle podczas lektury nie ma wrażenia, że jest to historia napędzająca refleksje - dopiero po zastanowieniu się nad tym widać ten ogrom.
“(...) kiedy jesteś pogrążony w rozpaczy, nie możesz czuć miłości; kiedy boli cię dusza, serce szuka tylko winnych tego, co cię spotyka.”
Na koniec wspomnę jeszcze o czasach, w których spora część akcji się toczy. To koniec lat 90-tych, początek nowego tysiąclecia, okres, w którym ani internet nie był dostępny w każdym jednym domu, ani telefony komórkowe nie znajdowały się w każdej kieszeni. To czasy prasy drukowanej, kaset VHS, czasy, kiedy pod telefonem łapało się ludzi w domu bądź pracy, nigdzie pomiędzy. Autor doskonale oddał ten klimat, czytelnik ma wrażenie, że wsiadł do wehikułu czasu.
“W tamtym okresie podobne sprawy nie budziły jeszcze tak niezdrowego zainteresowania jak teraz, Podawano tylko takie informacje, które mogły pomóc w rozwiązaniu problemu. Ale to miało się zmienić na zawsze. Sprawa Kiery oznaczała punkt zwrotny, jeśli chodzi o rozwój dziennikarstwa w następnych latach (...).”
Sięgając po “Śnieżną dziewczynę” na pewno nie spodziewałam się, że dostanę historię kryminalną tak dynamiczną, równocześnie tak w każdym aspekcie dopracowaną. No, prawie każdym, bo w polskim tłumaczeniu jednak do tej strony stylistycznej trochę się doczepiam (wpłynęło to na moją ocenę końcową). Pomijając jednak ten szczegół, to mogę przyznać, że jest to powieść kryminalna na wysokim poziomie - rozrywkowa, ale równocześnie sprytnie poruszajaca wiele zagadnień, nad którymi w przerwie od lektury warto się zastanowić. Autor nie stosuje tutaj może nowych chwytów fabularnych, czy nie ucieka się do tematów, których byśmy nie znali, a jednak wszystkie elementy powieści łączy tak, że czytelnik nie jest w stanie przewidzieć jej przebiegu, a jest przez ciekawość tego, co dalej do książki mocno przywiązany. Przyznam też, że opowiedziana jest ona w sposób filmowy, nie dziwię się więc, że została zaadaptowana na serial - wkrótce sprawdzę jak jego twórcy się spisali, najpierw jednak będę kontynuować lekturę przygód Miren, której druga sprawa została już w epilogu zapowiedziana…
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Literackim.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Wygraj "Detektywkę w podróży. Wyprawa przez Atlantyk"! Konkurs patronacki

"Parostatkiem w piękny rejs...." Oj tak, ten tekst piosenki pasuje do książki doskonale! Bo w "Detektywce w podróży. Wyprawa przez Atlantyk" wsiadamy właśnie do parostatku RMS Aquitania i ruszamy w prawie tygodniową podróż z Anglii do Nowego Jorku w towarzystwie bardzo barwnego grona postaci! I choć czytelnicy, do którego docelowo skierowana jest ta książka (9+), może nie znają piosenki Krzysztofa Krawczyka, to ich rodzice, którzy przy tej książce będą się bawić równie doskonale, z pewnością po lekturze będą ją sobie podśpiewywać... Przyjdzie też ochota na ponowne zobaczenie Titanica 😉 Ale żarty na bok, bo "Detektywka..." to książka naprawdę wartościowa - bogata w emocje, w ciekawostki historyczne i społeczne i oczywiście niesamowicie zajmująca dzięki świetnie skonstruowanej zagadce detektywistycznej! To co, macie chęć na taką wyprawę? Dzisiaj mam dla Was 5 biletów oferujących tę literacką przygodę!


Co trzeba zrobić, by wziąć udział w konkursie?
Wyobraź sobie, że jest rok 1927 i właśnie pakujesz się na rejs przez Atlantyk…
Jaka rzecz będzie dla Ciebie bez najmniejszych wątpliwości niezbędna na taką wyprawę? Swój wybór krótko uzasadnij. 



Zgłoszenia możecie zamieszczać w dowolnej formie, ich ciekawiej, zabawniej – tym lepiej!

Konkurs organizuję na moich wszystkich profilach, więc swoje zgłoszenia można zamieszczać tutaj w komentarzu pod postem lub pod konkursowymi postami na FB i IG - zgłosić można się tylko raz!

  1. Konkurs trwa od 5 do 9 lutego, wyniki ogłoszę w tym poście, na FB i IG do 12 lutego.
  2. Z nadesłanych odpowiedzi wybiorę pięć, które moim zdaniem będą najciekawsze. Przy ich wyborze pod uwagę będę brała również aktywność uczestników na profilach Kryminału na talerzu.
  3. Wysyłka tylko na terenie Polski.
  4. Udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe uczestnik równocześnie oświadcza, że zapoznał się z regulaminem konkursu zamieszczonym na tej stronie  – klik!

Zachęcam też do polubienia profilu wydawnictwa na IG (klik!) i FB oraz moich własnych (IG klik! FB klik!), a także do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Będzie mi też bardzo miło jeśli na swoich profilach udostępnicie informację o tym konkursie (możecie po prostu podać dalej mój post o konkursie, który zamieściłam na IG i FB) i zaprosicie do zabawy znajomych. 


Serdecznie zachęcam do udziału i życzę wszystkich uczestnikom powodzenia!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

wtorek, 4 lutego 2025

"Zabójczy spisek" Nora Roberts jako J.D. Robb

Autor: Nora Roberts jako J.D. Robb
Tytuł: Zabójczy spisek
Cykl: Oblicza śmierci, tom 8
Tłumaczenie: Ewa Górczyńska
Data premiery: 29.01.2025
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 464
Gatunek: powieść kryminalna
 
W roku 2025 nie mogło zabraknąć Eve Dallas! Wydawnictwo Świat Książki w poprzednim roku rozpoczęło wydawanie serii kryminalnej Oblicza śmierci od nowa. Jest to cykl autorstwa Nory Roberts, jednej z najsławniejszych amerykańskich autorek, kojarzącej się przede wszystkim z powieściami o zabarwieniu romansowym, który na swoim rodzimym rynku zaczęła wydawać w latach 90-tych ubiegłego wieku pod pseudonimem J.D. Robb. Początkowo założone trzy tomy rozrosły się do…. sześćdziesięciu! I to dalej nie koniec przygód głównej bohaterki. Przyznam, że jako czytelniczka, która zaczęła zapoznawać się z serią od tomów najnowszych, jestem ich poziomem zadowolona - to oczywiście lektura po prostu rozrywkowa, ale śledztwa wcale nie wydają się wtórne, co z pewnością jest nie lada osiągnięciem przy takiej ilości przygód jednej bohaterki!
Oczywiście Świat Książki co na bieżąco dostarcza nam najświeższe tomy, ale równocześnie wydaje także całą serię od nowa - i tak rok 2025 z Eve Dallas rozpoczynamy od tomu ósmego pt. “Zabójczy spisek”. Każdy tom serii oczywiście bez najmniejszych problemów można czytać niezależnie od reszty.
 
Nowy Jork, styczeń 2059 roku. Miasto pogrążone jest w mrozie i śniegu, czego skutki najmocniej odczuwają ci, którzy nie mają stałego adresu. Policja każdej nocy odnajduje martwe ciała, przyczyną zgonu jest po prostu mróz. Zdarza się jednak, że patrol wzywa na miejsce wydział zabójstw - w sytuacji, gdy śmierć nie jest tak oczywista, gdy padają podejrzenia, że to może nie sam mróz zabił… I takie zlecenie trafia właśnie do Eve i Peabody. Ofiarą padł znany im bezdomny artysta - ktoś wyciął mu serce. Cięcia są zadziwiająco precyzyjne, od razu widać, że dokonał ich ktoś, kto bardzo dobrze zna się na tej robocie. Tylko po co komuś serce bezdomnego? Policjantki zaczynają węszyć w środowisku zamordowanego, ale szybko natrafiają na trudności - nie tylko ze strony niechętnych do mówienia z policją bezdomnych, ale także swoich współpracowników: jedna z policjantek z patrolu, który pojawił się pierwszy na miejscu przestępstwa, zachowuje się w stosunku do Eve bardzo agresywnie. W czym jest problem? Czy nie powinni się raczej wszyscy skupiać na rozwiązaniu zagadki kryminalnej zamiast na wewnętrznych sporach?
“Podczas tych zimnych nocy wielu niepostrzeżenie umierało. Zabijało ich miasto, ale nikt nie nazywał tego morderstwem.”
Książka rozpisana jest na 22 rozdziały, które dzielone są na mniejsze, kilkustronicowe scenki, przez co ich czytanie jest wygodne, a uwaga czytelnika nierozproszona. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator oddaje historię przede wszystkim z perspektywy Eve, choć zdarzają się od tego niewielkie odstępstwa. Kilka razy zmienia się też narracja na pierwszą osobę - wtedy wypowiada się najprawdopodobniej osoba za zbrodnie odpowiedzialna, czytelnik zatem ma szybki wgląd w jej psychikę. Styl powieści utrzymany jest w niezobowiązującym tonie - jest lekko, dialogi pomiędzy dobrze znanymi już postaciami serii podszyte są nutką zabawnej uszczypliwości, język jest prosty, codzienny, przyjemnie wyważony, nie ma przekleństw, ubolewam jednak na tym, że nie ma w tekście zastosowanych nawet w tych najbardziej oczywistych przypadkach feminatywów. Zakładam jednak, że chodzi o to, by całą serię utrzymać w podobnym stylu tłumaczenia, więc skoro wcześniej z feminatywów nie korzystano, to teraz wydawca postanowił nie dokonywać zmian. Najważniejsze jest to, że czytelnik przy czytaniu się nie męczy, to po prostu dobra, dająca solidny relaks zabawa!
“- Właśnie piszę ten raport. Dallas. Przecież się nie rozdwoję.
- Podaj mi najważniejsze wnioski.
- Ofiara nie żyje.
- Dowcipniś z ciebie.”
A mimo to tematy, jakie przez serię się przewijają, są ciekawe, uświadamiające i wcale nie takie łatwe – poruszane są w tle i delikatnie oderwane od rzeczywistości przez to, że przecież akcja toczy się w niedalekiej przyszłości, a zatem i rozwój technologii i sposób życia bohaterów jest nieco inny niż nasz, ale ciągle są to tematy, które aktualnie cały czas nasze społeczeństwa zaprzątają. W tomie ósmym mamy mordercę, który uważa się za osobę wszechmocną, mamy też wątek transplantologii, a zatem wkraczamy w środowisko lekarzy, osób, które przyrzekały przede wszystkim pomagać. A jednak środowisko te jest bardzo zróżnicowane - jednym zależy tylko na pieniądzach, na statusie społecznym, inni faktycznie chcą zrobić coś dobrego. Czy nie jest to kreacja świata, jaki sami dobrze znamy?
 
Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób autorka w tej serii ukazuje przyszłość. Mamy nieco bardziej zaawansowany sprzęt, są androidy, które jednak ciągle są pomocą, a nie zastępstwem człowieka. Wirtualna rzeczywistość odgrywa dużą rolę, inaczej wyglądają rozmowy telefoniczne, jazda samochodem, czy operowanie skalpelem, jednak to ciągle człowiek pozostaje tym, który decyduje, jego obecność jest niezbędna. Bardzo ciekawie czyta się to współcześnie, kiedy sami obserwujemy z niepokojem rozwój sztucznej inteligencji, zastanawiam się też jak musiało się te książki dobierać trzydzieści lat wcześniej, kiedy autorka faktycznie je tworzyła, a przecież wtedy świat w gatunku technologii był całkiem inny niż nasz - kto by w tamtych czasach pomyślał, że faktycznie będzie można się widzieć podczas rozmowy telefonicznej?
“Człowiek nieustannie wynajduje nowe sposoby zgładzenia drugiego człowieka.”
To wszystko jednak detale, tło historii, które nadaje jej oryginalności, ciekawości, tego, że czytelnik czuje się w tym świecie zarazem swojsko, ale i nie tak całkiem realnie. Przede wszystkim jednak ważna jest tutaj zagadka kryminalna i postacie. Zacznijmy od zagadki - oparta jest na motywie klasycznym, autorka nie skupia się na oddaniu samych morderstw, a szukaniu motywów. Zatem czytelnik obserwuje, uczestniczy w rozmowach ze świadkami i nieustannie obraca trybiki w swojej głowie próbując wydedukować o co faktycznie może chodzić. Nie jest to może zagadka bardzo trudna, ale w pełni satysfakcjonująca na poziomie rozgrywkowym.
 
A postacie? Oczywiście najważniejsza jest Eve Dallas, policjantka, która jest główną bohaterką serii. Niezależnie od tego, czy znamy ją od tomu pierwszego, czy zaczynamy dopiero od tego, jasne jest, że jest to policjantka z zasadami, kobieta, która przede wszystkim jest funkcjonariuszką i jej honor zawodowy zawsze pozostaje na pierwszym miejscu. W tym tomie Eve jest kilka razy testowana - zarówno zawodowo poprzez problem z policjantką z patrolu, jak i prywatnie - znowu wraca do niej jej przeszłość, obrazy z dzieciństwa, których do teraz nie pamiętała, które jej pamięć przez krzywdę, jakiej doznała, ukryła przed nią samą naprawdę głęboko. Zatem mimo swoich żelaznych zasad nie jest bohaterka niezniszczalną, superbohaterką, a raczej pełnym człowiekiem, który musi borykać się z różnymi problemami. Jest też kobietą, co podkreślane jest w jej seksualności - seks dla niej i jej męża Roarke’a jest bardzo ważnym spoiwem. Ten wątek w moim odczuciu w tym pierwszych tomach serii zestarzał się najgorzej, choć z pewnością trzydzieści lat temu odbierany był inaczej i kto wie? Może dodawał czytelniczkom odwagi?
Wokół Eve narosło już spore grono ciekawych postaci serii, ale pojawiają się też nowe, skupione tylko wokół tej jednej książki. Mamy tu grupę społeczną - bezdomnych - i podejście do nich społeczności: jedni uważają ich za ludzi sortu gorszego, inni odwrotnie - czują się w obowiązku pomocy, dzielenia tym, co sami mają bądź potrafią. Czytelnik na przykładzie Eve, która jako dziecko żyła w mocno patologicznej rodzinie, przypomina sobie o tym, po której warto stać stronie, o tym, że nie liczy się grubość portfela, a człowieczeństwo. Oczywiście w tym tomie pojawiają się też imienne nowe postacie jak na przykład lekarka jednej z klinik leczących pro bono, która zdaje się być bratnią duszą Eve.
“(...) świat jest pełen durniów i wariatów. (...) Większość można rozpoznać z daleka.”
Podsumowując, “Zabójczy spisek” dobrze komponuje się z pozostałymi tomami serii - jest solidna zagadka wymagająca skupienia i dedukcji, jest lekkość pióra, która wprowadza w przyjemny nastrój mimo wcale niełatwych tematów, jakimi są podział społeczeństwa i transplantologia. Są charakterne postacie, które dosyć jasno podzielone są na dobre i złe. Jest też ciekawe tło zdarzeń - niedaleka przyszłość dająca przyjemne oderwanie od rzeczywistości i pasująca do naszej aktualnej pory roku zima. To wszystko składa się na rozrywkową, niewymagającą, przyjemną lekturę!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

poniedziałek, 3 lutego 2025

"Operacja Monastyr" Piotr Gajdziński

Autor: Piotr Gajdziński
Tytuł: Operacja Monastyr
Cykl: dziennikarz Rafał Terlecki, tom 4
Data premiery: 29.01.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść sensacyjna / thriller polityczny
 
Piotr Gajdziński to polski dziennikarz, biograf, publicysta, a od niedawna także autor powieści beletrystycznych. Na rynku książki debiutował już w latach 90-tych ubiegłego wieku, jednak wtedy trzymał się literatury faktu - pisał przede wszystkim biografie znanych polityków z czasów PRL-u i okresu przejściowego, który nastał po nim. Dopiero w 2023 roku debiutował w gatunku fikcji - wydał “Sierociniec Janczarów”, czyli pierwszy tom z dziennikarzem Rafałem Terleckim. Aktualnie liczy on cztery części, piąta jest w trakcie tworzenia. Książki tego cyklu zbudowane są tak, że bez problemów można je czytać bez zachowania kolejności chronologicznej. Sama zapoznałam się na razie tylko z częścią najnowszą pt. “Operacja Monastyr”, która zabiera czytelnika w tematy mocno polityczne - z opisów poprzednich mam wrażenie, że do tej tematyki zalicza się również tom poprzedni, a dwa pierwsze wydają się nieco bardziej kryminalne.
 
Historia „Operacji Monastyr” rozpoczyna się jeszcze w latach 80-tych XX wieku - w tym czasie Rosja szykowała się do politycznych zmian na rynku europejskim, świadoma, że działania przeciwko komunizmowi nabierają tempa. U szczytu zapadła więc decyzja, by rozpocząć tajne operacje, które będą miały na celu zachowanie ich potęgi, ich światowych wpływów…
Czasy współczesne, Warszawa. Rafał Terlecki otrzymuje od swojego przełożonego dziwny artykuł - opowiada on o nadużyciach wobec dzieci na obozie, których miał dopuścić się opiekun. Patrząc pod względem dziennikarskim, nie jest to temat przełomowy, ani też zgodny z kierunkiem publikacji Terleckiego - jest przecież reporterem politycznym. Mariusz jednak uświadamia go, że chodzi tu o coś więcej – opiekun dzieci i cały obóz znajdują się pod zwierzchnictwem świeckiego zakonu Towarzystwa Chwały Jedynego Boga, który może być powiązany z wpływami rosyjskimi… Na ich tropie jest dziennikarz Maciej z portalu News24, który chce połączyć swoje siły z Terleckim. Czy faktycznie zakon to przykrywka do tajnych działań wywiadu rosyjskiego? Dziennikarze zaczynają węszyć, nie wiedzą jednak na jak ogromne niebezpieczeństwo się narażają… Czy uda im się upublicznić temat zanim ktoś zaczai się na ich życie?
“Kaganiec nałożony na pyski zachodnich polityków był systematycznie zacieśniany. Byli coraz bardziej uzależnieni od rosyjskich surowców, głównie ropy i gazu, ale przecież nie tylko, coraz bardziej uwikłani w finansowe interesy i coraz bardziej zachwyceni Władimirem Władimirowiczem Putinem.”
Książka składa się z 55 rozdziałów, których akcja toczy się naprzemiennie w roku 2023 z perspektywy polskich dziennikarzy oraz w przeszłości (od lat 80-tych XX wieku po teraźniejszość) z perspektywy rosyjskiego wojskowego Lebiediewa, który odpowiedzialny był za Operację Monastyr - rozdziały osadzone w czasach aktualnych przeważają. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator jest wszechwiedzący, z łatwością wchodzi w głowy postaci, z perspektywy których w danym momencie historię opisuje, choć głównie skupia się po prostu na oddaniu zawiłości samej sprawy - emocje postaci są na dalszym planie. Stylistycznie książka prowadzona jest poprawnie, dialogi wypadają swobodnie, czasami pojawiają się przekleństwa, ale są one stosowane adekwatnie do sytuacji, więc w oczy nie kłują. Całość czyta się płynnie, trzeba jednak zachować sporą koncentrację - autor nagromadził w historii bardzo wiele faktów oraz politycznych zależności.
“My, Rosjanie, zawsze uważaliśmy, że przetrwamy tylko dzięki silnemu państwu. Bo jak inaczej można przetrwać w kraju, w którym wszystko, co ważne, wszystkie życiodajne surowce naturalne znajdują się pod grubą warstwą śniegu i lodu? Naród to rozumie i on z własnej woli nigdy nie doprowadziłby do rozwalenia swojego państwa.”
Głównym punktem skupienia książki jest Rosja, sposób jej wpływania na politykę krajów sąsiednich i dalszych. Przyglądamy się jak zmieniały się rządy w tym kraju poprzez losy Lebiediewa, jak zachowywano jego spójność i rozprzestrzeniano informacje o jego wielkości. Autor w ciekawy, ale równocześnie mocno niepokojący sposób opisuje działania współczesne kraju ukierunkowane na szerzenie w sieci dezinformacji - dokładnie przygląda się temu, w jaki sposób da się kontrolować opinię publiczną. W świecie, gdy informacje czerpiemy głównie, w przeważającej liczbie właśnie z internetu, takie przedstawienie sprawy budzi niepokój - bo w jaki sposób mamy odróżnić co jest prawdą, a co manipulacją?
“Rozpoczęła się operacja Monastyr, której celem była odbudowa rosyjskich wpływów w Europie i podporządkowanie sobie nowych elit politycznych w dawnych krajach sowieckiego imperium.”
Ta część historii zdaje się najbliższa realności, temu, co w naszym świecie dzieje się naprawdę. Jest to temat trudny, ale ważny, szczególnie w tych czasach - autor w posłowiu książki przestrzega, że wojna w Ukrainie to nie cel sam w sobie, a Rosja na tym ataku nie poprzestanie. To niepokojąca, ale ważna dla naszej świadomości, dla naszej refleksji perspektywa.
“Wbrew pozorom w tym nażartych, pewnych siebie ludziach kryją się ogromne pokłady strachu. Boją się, że to nagromadzone przez lata bogactwo nagle zniknie, ktoś im je zabierze, ukradnie ich wygodne życie. Nasza rola polega na podsycaniu tych lęków. Nie chodzi o jednorazową akcję, ale o to, aby podpiekać ich na wolnym ogniu, codziennie, bez chwili wytchnienia bombardować budzącymi strach wiadomościami, przejaskrawiać ich znaczenie, pompować najdrobniejsze korzystne dla nas fakty.”
Nieco bardziej fikcyjny jest zakon Towarzystwa Chwały Jedynego Boga, choć też nie można powiedzieć, że jest to twór całkowicie wymyślony. Takie świeckie zakony istniały, istnieją nadal, a my na przykładzie tego fikcyjnego możemy przyjrzeć się jak duży zasięg, jakie wpływy może mieć taka organizacja i na czym opiera się jej funkcjonowanie.
“To są ludzi uważający się za obrońców wiary, współczesnych rycerzy broniących Jerozolimy przed Saracenami. Ale nie tylko, także za obrońców europejskiej cywilizacji.”
Obydwa zagadnienia zostają spięte fikcyjną intrygą, którą bada Rafał Terlecki. Jego dziennikarskie śledztwo jest zajmujące, przebiega dynamiczne, szybko przekonujemy się też, jak duże niebezpieczeństwo może na bohatera ściągnąć. To tutaj mamy więc te emocje charakterystyczne dla powieści sensacyjnej, dla thrillera, choć działania Terleckiego cały czas pozostają tylko pretekstem do opowiedzenia o dwóch wcześniejszych punktach.
“Emocje, musimy wzbudzać emocje. To one są fundamentem chaosu (...).”
“Operacja Monastyr” to powieść bogata - w informacje, w wydarzenia, w zawiłości polityczne, we wpływy, o których nigdy nawet byśmy sami nie pomyśleli. To literackie ostrzeżenie o tym, jak łatwo w tych czasach władze krajów mogą manipulować informacją, a równocześnie podkreślenie tego, jak ważna jest wolność prasy, wolność słowa - to tylko dzięki niezależnym dziennikarzom, ich niezależnym śledztwom możemy dowiedzieć się jak jest naprawdę. Tylko jak odsiać prawdę od manipulacji, kiedy w aktualnych czasach tak łatwo wszystko podrobić? Z pewnością jest to książka wymagająca skupienia - różne kraje, postacie, zależności to coś, co nieustannie trzeba bacznie śledzić, by się w zawiłościach fabuły nie pogubić, myślę jednak, że warto ten wysiłek uczynić - można zyskać dzięki książce sporo świadomości politycznej, ale też ciągle dobrą, podszytą wątkiem kryminalnym rozrywkę.
“(...) śmierć nie unieważnia naszych czynów. Ani tych dobrych, ani tych plugawych (...).”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza.

Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!