stycznia 15, 2025

"Zimne serce" Lisa Regan - patronacka recenzja premierowa

Autor: Lisa Regan
Tytuł: Zimne serce
Cykl: detektywka Josie Quinn, tom 7
Tłumaczenie: Marta Czub
Data premiery: 15.01.2025
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 336
Gatunek: kryminał
 
Lisa Regan to amerykańska bestsellerowa autorka powieści kryminalnych. Debiutowała w 2012 roku, przez kolejne kilka lat wydawała a to jedną serię, a to drugą, a także też coś osobnego… aż do roku 2018, kiedy to pojawiała się detektywka Josie Quinn. Ewidentnie ta postać jest tym, czego Regan szukała - od tego czasu napisała 22 książki, w których to Josie gra rolę przewodnią! Kilka dni temu na rynku anglojęzycznym ruszyła przedsprzedaż tomu najnowszego, który ukazać ma się w drugiej połowie marca. I na tym na pewno nie koniec - w jednym z wywiadów autorka zdradziła, że pomysłów ma jeszcze na dobrych kilka tomów do przodu.
Polski czytelnik właśnie dzisiaj ma okazję spotkać się z serią z Josie Quinn po raz siódmy - 15 stycznia świętujemy premierę “Zimnego serca”. Josie jest dostępna na naszym rynku od lata 2022, a od jesieni tego samego roku Kryminał na talerzu ma przyjemność serii patronować (recenzje - klik!). Każdy tom można czytać niezależnie od reszty, choć należy się Wam od razu ostrzeżenie - Josie uzależnia! Czy więc nie rozsądniej zaopatrzyć się od razu w cały pakiet serii? 😉
 
W Pensylwanii trwa gorące lato. Jest sierpień, żar leje się z nieba, a mieszkańcy Denton wypatrują deszczy - może i nie przyniosą ochłodzenia, ale przynajmniej jakąś wodę… Josie i jej partner Noah właśnie wracają po urlopie do pracy, Josie jednak nie jest w najlepszej formie - co noc dręczą ją koszmary wywołane telefonami, które stara się ignorować w dzień. Oczywiście detektywka problemy zachowuje dla siebie, z nikim nie chce się nimi dzielić. Na szczęście powrót do pracy może jej pomóc uwagę trochę rozproszyć, a od razu po dotarciu na posterunek okazuje się, że mają się czym zająć. Gretchen, ich współpracownica, właśnie dostała zgłoszenie o dwóch ciałach w lesie położonym na pograniczu dwóch hrabstw. Josie z Noah jadą na miejsce, gdzie okazuje się, że będą musieli współpracować z policjantem z sąsiedniego hrabstwa - a ten do najmilszych nie należy. Ważniejsze jest jednak to, co znajdują na miejscu. Ofiary ewidentnie przyjechały w te miejsce na biwak, jednak coś poszło nie tak - para młodych osób leży trzymając się za ręce skierowana do ogniska… Josie podejrzewa otrucie, ale czy to oni sami zjedli przypadkiem coś, czego nie powinni, czy ktoś się o to zatroszczył? Ślady po trzeciej biwakowiczce sugerują raczej to drugie…
 
Książka rozpisana jest na 61 krótkich rozdziałów i epilog. W tym tomie akcja toczy się linearnie, nie ma retrospekcji - przeszłość wraca tylko w postaci koszmarów Josie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator podąża śladami Josie, z łatwością wnika też w jej myśli dając czytelnikowi pełny obraz postaci. Styl powieści jest dobrze wyważony, jest sporo dialogów, a przemyślenia postaci nie są przytłaczające, ich ilość i długość jest dobrze zbalansowana tak, że czytelnik ma cały czas poczucie, że tym, co najważniejsze, jest zagadka kryminalna. Język jest prosty, codzienny, bez przekleństw, całość czyta się szybko i wygodnie.
“(...) roześmiały się cicho. Nie śmiechem, który pojawia się, gdy coś człowieka rozbawi, ale takim, który ma za zadanie rozładować nieznośne napięcie. Takim, który pojawia się, gdy człowiek, przygnieciony brzemieniem czegoś ciężkiego i okropnego, usilnie próbuje oddychać, choćby przez kilka cennych sekund. Takim, który pojawia się, gdy absolutnie nic nie jest - i nie chce być - zabawne. To ludzki odruch, żeby za wszelką cenę wyrwać się z ponurego piekła - pragnienie optymizmu, który jeszcze nie istnieje.”
Przez poprzednie sześć tomów Josie przychodziło mierzyć się z różnymi demonami, różnego typu niebezpieczeństwem - w pięciu z nich zagadka kryminalna krążyła wokół jej prywatnych spraw, więc zagrożenie było fizyczne i realne. W tym zło czai się głównie w jej umyśle - z nią samą nic się nie dzieje, a jednak przeszłość nie daje jej spokoju noc w noc o sobie przypominając. To całkowicie nowe wyzwanie, z jakim musi poradzić sobie bohaterka, tylko jak to zrobić? Z fizycznym zagrożeniem przecież można walczyć, ale jak walczyć z tym, co zostało już zrobione, z czymś, czego już w żaden sposób się nie zmieni? Czy taka walka nie jest trudniejsza? Jak po tylu latach uspokoić umysł, jak sobie z tak traumatycznymi wspomnieniami poradzić? To bardzo ważne zagadnienie “Zimnego serca”, które przedstawione jest zaskakująco głęboko.
 
Intryga kryminalna mocno bazuje na tym, co daje pensylwańska ziemia - są lasy, jaskinie, strumienie, jest odseparowanie od reszty świata. Zagadka kryminalna szybko się rozwarstwia - okazuje się, że mamy nie tylko potencjalne morderstwo, ale i zaginięcie. Autorka prowadzi historię w sposób dynamiczny, raz po raz zaskakując czytelnika nowymi faktami, nowymi odkryciami, równocześnie dba mocno o wiarygodność historii - jej policjanci nie są nieomylni, jak każdy człowiek i oni popełniają błędy. Regan ma dobrze wyćwiczone twisty fabularne, raz po raz kieruje śledztwo w takie rejony, których sami nigdy byśmy się nie domyślili. Ta warstwa fabularna dostarczy czytelnikowi rozrywki, jednak nie jest to rozrywka pusta - idą z nią trudne tematy i solidna motywacja zbrodni. Autorka poprzez “Zimne serce” porusza takie zagadnienia jak: przemoc domowa i współuzależnienie od przemocowca, pojawia się też wątek dziwnie funkcjonującej organizacji, która nasuwa na myśl skojarzenia z sektą. Jest też wspomniane już radzenie sobie z traumami przeszłości, a także próba budowania nowego, zdrowego związku w sytuacji, gdy zdrowych doświadczeń się tak naprawdę nie ma. Wiele w tej powieści ciemności, zła, które walczy o swoje miejsce, które nieustannie próbuje się rozpychać, a to człowiek musi zdecydować czy będzie z nim walczył, czy może pozwoli mu rozgościć się na stałe…
“Wrócił do mniej głos zmarłego męża, Raya: “Ciemność nie może cię skrzywdzić”. Miał rację - ciemność nigdy nie wyrządziła jej krzywdy. Robiły to zawsze potwory żyjące w świetle dnia (...).”
“Zimne serce” jak żaden poprzedni tom, zabiera nas w serce przyrody, która rządzi Pensylwanią. Mamy gęste lasy, zimne jaskinie, kilometry przestrzeni, nad którą rządzi natura, nie człowiek. Ważną rolę pełni tu zielarstwo, zależność od ziemi - jeśli człowiek o nią dba, ziemia daje plony, ale z łatwością może też zabić. Takie spojrzenie buduje kontrast z człowiekiem, z postaciami, które czasami niepotrzebnie wszystko komplikują - choć może i okazać się, że czasem podążanie za prostotą też może nie być dobrym wyjściem. Jest to tom mocno osadzony w teraźniejszości postaci, tom, który może nie porywa fabułą aż tak mocno jak poprzedni, ale jest nadal kryminalną rozrywką na dobrym poziomie - trudno się do niej oderwać, a i po zakończeniu lektury warto sobie chwilę o niej pomyśleć. Jak zawsze po przewróceniu ostatnich kart powieści z tej serii przyznaję, że z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Josie Quinn!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Dolnośląskim.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz