Autor: Mareike
Fallwickl
Tytuł: Wściekłość
Tłumaczenie: Zofia Sucharska
Data premiery: 15.01.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 384
Gatunek: literatura
piękna
“Wściekłość” to pierwsza książka austriackiej
autorki Mareike Fallwickl, która okazała się w Polsce, jednak nie jest to jej
pierwsza książka w ogóle - aktualnie na koncie ma pięć powieści, ta w
kolejności chronologicznej wydania jest czwarta, ale druga w której poruszane
są wątki feminizmu. Tytuł ten został zaadaptowany na sztukę teatralną, która
debiutowała w Salzburgu w roku 2023. Fallwickl od zawsze pracowała ze słowem,
prowadziła blog literacki, była copywriterką, miała też swoją rubrykę w gazecie
wydawanej w Salzburgu, gdzie mieszka. Aktualnie jest żywo zaangażowana w
promowanie literatury, w którym mocno kobiecy głos się liczy.
Helene to kobieta jakich wiele. Jako młoda
dziewczyna miała ambitne plany - chciała podbijać świat, chciała zostać
reżyserką filmową. Życie jednak marzenia zweryfikowało - po pierwszym dziecku
nie udało jej się ukończyć studiów, po drugim straciła pracę, po trzecim
przyszła pandemia i lockdown-y. Mąż w tym czasie pracował, zostawiając ją samej
sobie, a raczej dzieciom i nieustannej opiece nad nimi dwadzieścia cztery
godziny na dobę. Helene jako wierna żona i kochająca matka nigdy nie narzekała,
obracała poważne tematy w żart, aż w końcu podczas kolacji, gdy mąż rzucił te
jedno oskarżenie za dużo, skoczyła z balkonu. Zostawiła rodzinę, zostawiła przyjaciółkę
Sarah, z którą znały się od przedszkola. Dlaczego to zrobiła? Co ją do tego
popchnęło? I jak teraz oni wszyscy mają sobie poradzić bez niej? Jak Sarah i
jej nastoletnia córka Lola mają żyć, by nigdy nie dopuścić do sytuacji, w
której znalazła się Helene?
“Pieprzony problem w kwestii wytrzymałości mężczyzn polega na tym, że matki dochodzą do swojego limitu, a nawet go przekraczają (...) i opadają z sił, ale mimo to robią, co do nich należy. Jak przeładowana ciężarówka, której opony pod ciężarem o mało nie pękają, rura wydechowa szura po ziemi, ale jedzie dalej, choć wszystko skrzypi, ale hej, przecież wciąż jedzie.”
Książka podzielona jest na krótkie
nienumerowane rozdziały, które naprzemiennie ukazują perspektywę Sarah i Loli,
poza wstępem, który opisuje punkt wyjścia, czyli ostateczny czyn Helene.
Rozdziały Sarah tytułowane są słowami nawiązującymi do literatury, tworzenia
fabuły (Sarah jest pisarką), rozdziały Loli to słowa angielskie, określające
jej stan, w późniejszym etapie nawiązujące do sztuki walki. Narracja prowadzona
jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przez narratora, który wchodzi w
głowy bohaterek, dokładnie oddaje ich myśli i odczucia. Styl powieści jest
delikatnie dopasowany do postaci, u bohaterki młodszej, Loli pojawiają się
współczesne określenia, często język jest dosadniejszy. Zdania bywają długie,
przez co momentami opisy przemyśleń postaci delikatnie kojarzą się ze
strumieniem świadomości. Całość czyta się dobrze, choć niespecjalnie szybko -
czy odpowiada za to ładunek emocjonalny?
“‘- Kwestie feminizmu załatwiły przed tobą całe pokolenia kobiet, czego chcesz więcej?’. Po czym zakładała Luciusowi świeżą pieluchę i szła do kuchni, bo jej partner miał zaraz wyjść głodny z drugiego pokoju, a ona wcale nie dostrzegała absurdu tej sytuacji. Mama buzię miała zamkniętą.”
Obydwie główne bohaterki powieści to postacie
dynamiczne, zmieniające się podczas opowieści. Sarah poznajemy jako popularną
autorkę krwawych kryminałów, blondynkę nieustannie dbającą o swoją wagę, której
życie poza podróżami zawodowymi, podlega stałej, spokojnej rutynie. Ciągle
myśli o założeniu rodziny, ciągle jednak tego nie robi - trudno jej znaleźć
odpowiedniego partnera, aktualny też się do tego nie kwapi - jest dekadę
młodszy, nie jest to więc temat, który spędza mu sens z powiek. Sarah uważa się
za kobietę wolną i nowoczesną, która żyje jak chce, jednak w momencie śmierci
przyjaciółki pierwszym co robi, to pędzi na ratunek jej mężowi, jej rodzinie…
Lola z kolei jeszcze chwilę temu była typową nastolatką, teraz po tak nagłej
śmierci matki, jej świat się sypie, nie wie gdzie szukać oparcia, gdzie szukać
siły. Jest elokwentna, dużo wie, dużo czyta o losie kobiet, ale dopiero kiedy
dochodzi do pewnej tragicznej sytuacji, dziewczyna czuje, że tak dłużej być nie
może. Obydwie bohaterki przechodzą upadki i wzloty, dają się wpasować w role
narzucone przez społeczeństwo, przez lata, ba! wieki patriarchalnego
wychowania, mimo że tak naprawdę tego nie chcą. Tu rodzi się wściekłość, tu
rodzi się sprzeciw, tu rodzi się siła do działania.
“(...) może coś by się zmieniło, gdyby matka swoim zachowaniem dała jej sygnał “bądź głośna” zamiast “siedź cicho”.”
Poprzez ich losy autorka porusza morze ważnych
społecznie tematów, tematów opowiadających o naszym społeczeństwie, o tym, jak
mocno teraz się ono zmienia. W książce pada wiele ciekawych spostrzeżeń na
temat roli kobiety w społeczeństwie, tego, jak zostałyśmy wychowane, do jakich
ról przygotowane. W zderzeniu dwóch pokoleń - Sarah i Loli - widzimy jak wiele
pomiędzy nimi się zmieniło, jak świat ruszył do przodu, a mimo to, że ciągle
jest to tylko mały kroczek - początek uświadamiania sobie, jak wiele jeszcze
trzeba zrobić, by kobiety faktycznie czuły się jako równoprawne członkinie
społeczeństwa. Jak wiele musimy zmienić same w postrzeganiu siebie, same
zawalczyć o swoje - bo dopiero w sytuacji, kiedy mu zdamy sobie sprawę, w
jakich rolach same się osadzamy, możemy zacząć uświadamiać to społeczeństwu,
mężczyznom, których przyzwyczaiłyśmy do swoich ról - a przecież nikt nie lubi
zmian, prawda? Ale czy nie są potrzebne, by wszyscy czuli się na miejscu? Tam,
gdzie chcą być, tak jak chcą żyć?
“(...) to odzwierciedlenie wszystkich pytań, które zadaje sobie sama. Co jest dopuszczalne, a co bezprawne? Gdzie zaczyna się jedno lub drugie i kto o ty decyduje? Czasami by chciała, żeby odpowiedzi na te pytania były jednoznaczne i klarowne.”
W książce autorka przedstawia kobiety jako
matki, żony, kochanki, dziewczynki, nastolatki. Uświadamia, że cały czas
stawiamy się w roli opiekunek, nie prosząc o to samo mężczyzn - a przecież już
dawno wyszliśmy z “jaskini”, teraz podział ról może być inny, może być równy,
tak by nie tylko mężczyźni mogli w spokoju realizować się zawodowo, ale i
kobiety. Poza tym zwraca też uwagę nie tylko na społeczeństwo, ale i na system,
który kobiety stawia w tej roli, w którym ciągle panują jednak zasady
patriarchalne - mężczyźni na wysokich stanowiskach to norma, ale dla kobiety to
już ogromne osiągniecie, prawda? Sposób postrzegania przez różnice płci mamy
tak głęboko zakorzeniony, że trudno jest go sobie nawet w pełni uświadomić.
“(...) w tym momencie czuje, jak bardzo nie chce być w tym miejscu (...) w sytuacji obciążenia winą, wydrążenia stratą i bezradności w obliczu pytania o to, co dalej. Z Lolą, Maxim i Luciusem, z tą absurdalnie wielką wyrwą, jaką pozostawiło po sobie Helene, ze wspomnieniami i planami na przyszłość, które teraz Sarah musi pogrzebać.”
A jedna jest to młodsze pokolenie, te
pokolenie Loli, które myśli już inaczej, które podważa to, co jest, które ma
odwagę mówić głośno o równości, o swoich i innych potrzebach. W tych momentach
autorka nieraz bywa radykalna, Lola podejmuje decyzje bardzo skrajne, które
wzbudzają kontrowersje, ale równocześnie dzięki temu zmuszą do myślenia, do
zastanowienia się jak wyjść z takiej sytuacji inaczej, ale tak, by osiągnąć pożądany
efekt - a jest nim życie bez strachu, życie na swoich warunkach, bycie po
prostu sobą bez lęku, że ktoś nam na to nie pozwoli. Poprzez Lolę autorka
zadaje pytania, zmusza do dostrzeżenia szerokości problemu oraz dodaje odwagi
do walki o siebie.
“Jak się zmienić, nie dać się stłamsić ani zamknąć sobie ust, jak stać się osobą, której nikt by tak nie potraktował?”
No i jest jeszcze Helene. Ta nieobecna, to, co
zrezygnowała z walki, bo dała się wtłoczyć w role, które ją unieszczęśliwiały
tak głęboko, że nie widziała już innego wyjścia. Czy gdyby Helene miała odwagę
przyznać, że nie chce dłużej tak żyć, to dalej by z nimi była? Gdyby złamała
to, co postrzegała za tabu i powiedziała innym co czuje? Dlaczego nie miała tej
odwagi? I czy nie powinna to być dla nas przestroga? W końcu nie tylko widzimy,
do czego ją samą to doprowadziło, ale też doświadczamy smutku, załamania, otwartych
ran jej rodziny, tego, że ona zrezygnowała, a oni zostali, by z tą jej decyzją
i jej nieobecnością dalej żyć.
“Nigdy nie chodzi o to, co mamy, lecz o to, czego nam brak.”
Sama fabuła powieści oparta jest na relacjach
pomiędzy bohaterkami i postaciami drugoplanowymi – partnerem Sarah, mężem
Helene i ich dwoma malutkimi synami. Czytelnik z uwagą śledzi ich losy, ich decyzje,
żyje ich życiem, które opisywane jest tak dosadnie, tak przejmująco, że nie
sposób się od nich oderwać. Kibicujemy obydwu kobietom, przyglądamy się ich
wyborom, które budzą różne emocje, ale dzięki temu zmuszają do myślenia.
“W końcu po fakcie to po prostu historia, nic więcej. Historia, co do której każdy może zdecydować sam, jak ją opowie i czy w ogóle to zrobi.”
Mareike Fallwickl oddała w ręce czytelników
powieść buzującą od emocji. Powieść o społeczeństwie, w którym żyjemy, po
rolach, jakie w nim pełnimy od wieków, choć przecież teraz żyjemy w całkiem
innych czasach niż choćby pięćdziesiąt lat wcześniej, więc i czy role nie
powinny się zmienić? To opowieść o tym, by mieć odwagę, by mieć głos, by nie
pozwolić dojść do sytuacji, gdy wściekłość rozsadza od środka tak, że nie da
się już nawet jej na zewnątrz wypuścić, a po prostu musi eksplodować. To
powieść pełna trafnych spostrzeżeń dotyczących rozwoju człowieka, wychowania i
przyzwolenia, zgody na to, jak szufladkuje i jak traktuje się kobiety. A czy
nie lepiej, gdyby każdy niezależnie od płci mógłby być po prostu sobą, jasno
wyrażać swoje potrzeby i ze zrozumieniem spoglądać na innych? Autorka obrazuje
nam dwa pokolenia, dwie kobiety, które w różnym tempie i różny sposób próbują
dojść do tego, jaką rolę, chcą w społeczeństwie, ba! w swoich własnych życiach
pełnić. I niezależnie od tego, czy się z ich wyborami zgadzamy czy nie, na
pewno zmuszą nas do głębszych refleksji, może też uda im się coś nam
uświadomić, coś zmienić w postrzeganiu? Bo zmiana musi zacząć się od nas, od każdej
z nas i swojego własnego podejścia do samej siebie. Dobra, mocna, wyrazista
powieść, którą polecam nie tylko każdej kobiecie, ale i mężczyznom - może
dzięki niej kilka schematów w podejściu do kobiet sobie uświadomią, a to
przecież od tego rozpoczyna się zmiana.
“Początkowo Sarah się zastanawiała, skąd w tych dziewczynach tyle wściekłości. Odpowiedź zdaje się tu jednak oczywista, a dużo bardziej istotne pytanie brzmi: skąd w nich tyle odwagi, żeby dać jej upust?”
Moja ocena: 8,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Muza.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz