Autor: A.M.
Shine
Tytuł: Obserwatorzy
Cykl: Obserwatorzy,
tom 1
Tłumaczenie: Anna Standowicz-Chojnacka
Data premiery: 15.01.2025
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 320
Gatunek: powieść
grozy / horror
A.M.
Shine to młody irlandzki autor, który debiutował w roku 2021 powieścią
“Obserwatorzy”. Polski czytelnik na lekturę w swoim rodzimym języku musiał
czekać prawie cztery lata - dłużej niż na jej ekranizację! Ta dostępna była w
kinach od czerwca 2024, teraz dostępna jest na platformie Max. Film został
zaadaptowany przez debiutującą reżyserkę, córkę M. Night Shyamalana, a w roli
głównej wystąpiła Dakota Fanning.
W roku poprzednim na rynku anglojęzycznym “Obserwatorzy”
doczekali się kontynuacji, pomiędzy tymi książkami autor napisał również
powieść osobną. Jak możemy wyczytać w jego biografii na zagranicznych stronach
internetowych - inspiruje się klasyką powieści grozy, fascynuje Edgarem Allanem
Poe. I faktycznie to w jego debiucie widać.
Irlandia zachodnia, grudzień, rok 2019. Mina,
kobieta bez rodziny, przyjaciół i stałej pracy, artystka, która spędza godziny
na obserwowaniu i szkicowaniu ludzi, podejmuje się zadania dostarczenia papugi
Złotniczki do jej nowego właściciela. Szybki zarobek, jeden dzień w drodze i
wycieczka w odludne tereny Irlandii. Brzmi prosto? A jednak Mina gubi się po
drodze, po czym na skraju lasu psuje jej się samochód. Wokół nie ma nic, nawet
zasięgu, więc nie pozostaje jej nic innego, jak wziąć klatkę z papugą i
poszukać ratunku. Mina zagłębia się w las nieświadoma, że w ten sposób, jej
wyprawa na jeden dzień zamieni się w koszmar, który może nigdy się nie
skończyć… Po dłuższej wędrówce, o zmierzchu widzi dom i kobietę, która ją
pogania. Ostatkiem sił dociera na próg, kobieta zatrzaskuje drzwi… są w
pułapce, ale bezpieczne - bo to, co czai się na zewnątrz da im tylko spokój,
gdy może je obserwować…
“Krew rozchlapana na betonowych ścianach była niczym wino rozlane na białym dywanie - przypominała, że zło czasem się zdarza, i stanowiła ostrzeżenie, że może zdarzyć się ponownie.”
Książka rozpisana jest na prolog i cztery
części, które podzielone są według upływających miesięcy - od grudnia do marca.
Całość składa się na 28 rozdziałów plus prolog, każdy rozdział zmienia osobę, z
perspektywy której narrator obrazuje świat przedstawiony, choć główną rolę
odgrywa oczywiście Mina. Poza nią poznajemy też perspektywę dwóch z trójki jej
towarzyszy, prolog opowiada z kolei o mężu jednej z uwięzionych w lesie osób,
który wyruszył po pomoc i nigdy nie wrócił… Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego, narrator jest wszechwiedzący, z łatwością wchodzi w
głowy postaci, z perspektywy których akurat świat opisuje. Styl powieści jest
jednym z jej największych atutów - lekko liryczny, poetycki, bogaty w ciekawe,
oryginalne porównania, które sprawiają że czytelnik czuje, że nie jest to
zwyczajna lektura… Liryczność odczuwalna jest jednak tylko w momentach
dłuższych opisów, poza tym język jest dosyć prosty, przez co czytelnik nie ma
wrażenia przesytu, a całość czyta się gładko i dobrze.
“Trzydzieści kilka lat, które przeżył mężczyzna, ochlapało mu czarne włosy srebrem po bokach.”
Mam wrażenie, że autor ma świadomość, że w
gatunku powieści grozy trudno jest już znaleźć jakiś nowy temat - o przeróżnych
stworach czyhających na człowieka przecież powstało już tak wiele historii! Co
więc zrobić w tej sytuacji? A.M. Shine wyjście znalazł takie: bazuje na tym, co
znane, łączy grozę ze starymi irlandzkimi legendami nadając im powiew
świeżości, a wszystko to oprawia w niekoniecznie bardzo ciężki, ale intrygująco
mroczny, refleksyjny klimat. Mamy więc tutaj gęsty, ciemny, bardzo głęboki las
i zamieszkujące go stwory, które wychodzić mogą tylko po zmroku. Mamy uwięzioną
czwórkę ludzi, którzy w zależności od tego, jak długo tam są, tym mocniej
ogarnięte są poczuciem beznadziei, braku ratunku, choć przecież mimo wszystko
nadzieja ciągle w nich tlić się musi. Sama baza fabularna, intryga powieści
oparta jest na prostych, znanych założeniach - po zaznajomieniu się z sytuacją,
oddaniem mrocznego, gęstego klimatu pojawia się kilka pomniejszych zaskoczeń,
by finalnie zmierzyć do największego zwrotu akcji, który prawdopodobnie dla
bardziej doświadczonego w tego typu lekturach czytelnika nie będzie stanowić
większego zaskoczenia. Nie umniejsza to jednak lekturze, gdyż wszystko, co autor
przedstawił, jest spójne i dobrze do siebie pasuje. Czytelnik zresztą od samego
początku mocno zaintrygowany jest nie tyle samymi stworami i losach ludzi
uwięzionych, ile samym tym miejscem - skąd w środku lasu wziął się mały domek,
w którym czarodziejsko co noc samo z siebie zapala się światło?
“W lesie święta niczym nie różniły się od dni powszednich. Wszystkie dni były takie same. Daty były tylko nieistotnymi liczbami, a życie w lesie - pełne rutyny i wysiłku. Nie rodziły się tam wspomnienia warte zapamiętania (...).”
Tak samo jak fabuła bazuje na tym, co znane,
tak jest też i z postaciami. Mamy zatem indywidualistkę, która nie boi sprzeciwiać
się autorytetom, mamy przywódczynię, która choć słabowita, zamieszkuje ten
dziwny domek na tyle długo, że najlepiej z nich wszystkich wie, jak przeżyć - i
tego się trzyma bardzo rygorystycznie i bez najmniejszych skrupułów. Mamy też
młodą kobietę i chłopaka - nie są oni parą, choć trzymają się razem, wspierają
jak brat i siostra dając sobie oparcie i siłę, kiedy pozostałe dwie silne
kobiety niekoniecznie rozumieją ich odczucia i zachowanie. W pamięci postaci
jest mąż młodej kobiety, który pełen poświęcenia ruszył w nieznane, a ciekawym,
oryginalnym dodatkiem jest papuga, która towarzyszy głównej bohaterce od
początku - właściciele ptasich towarzyszy na pewno będą sobie cenić wszystkie
sceny z tym zwierzakiem, choć autor zdaje się je czasami nadmiernie
uczłowieczać.
“Powstrzymywanie się od uśmiechu nie jest łatwe. Szczęście zawsze znajdzie jakiś sposób, by wypełznąć na zewnątrz. Za to smutek można schować pod skórą niczym mroczny sekret. Nie potrzebuje on łez, by dać odczuć swoją obecność (...).”
Sama warstwa fabularna, wraz z mrocznym
miejscem i znanymi charakterologicznie postaciami, jest tym, co ma dostarczać
przyjemną, choć raczej niezobowiązującą rozrywkę. Ważniejsze zatem wydaje się
to, co jest pod nią - warstwa psychologiczna, refleksyjna, która bazuje na …
dłuższej obserwacji. W odosobnieniu od całego społeczeństwa, od rozpraszaczy,
od codziennych zajęć współczesnego świata, patrzymy na człowieka takim, jakim
po prostu jest. Odzieramy go z warstw, zgłębiamy się w emocje, w systemy
przetrwania, w te dziwne pragnienie, które tak trudno ugasić - by przeżyć, by
utrzymać się przy życiu tak długo jak się da, mimo iż ucieczka wydaje się
niemożliwa. Równocześnie przyglądamy się jego hardości - by utrzymać się przy
życiu, trzeba konsekwentnie trzymać się zasad bez względu na to ile emocji, ile
psychicznego bólu one kosztują. Zgłębiamy się w zagadnienia: czy czyni nas
człowiekiem, co odróżnia nas od stworów, potworów czających się w mroku? Co to
znaczy “człowieczeństwo”? Ponadto sytuacja, w której znaleźli się bohaterowie,
choć mocno fikcyjna, przypomina nam o tym, jak wiele sami mamy na co dzień, jak
bardzo możemy być wdzięczni za te podstawowe udogodnienia, których tak naprawdę
nawet nie zauważamy – jak choćby ciepła herbata, czy wygodne łóżko do spania.
“Czy ludzie w ogóle zdawali sobie sprawę, jakimi są szczęściarzami?”
Podsumowując, debiut A.M. Shine’a to ciekawe
literackie doświadczenie. Horror, który tak naprawdę niespecjalnie straszy, ale
niepokoi mrocznym, klaustrofobicznym klimatem. Który dziwnie ciekawi od samego
początku, choć tak naprawdę intrygę ma stosunkowo prostą. Jego dużym atutem
jest ciekawy, momentami delikatnie poetycki styl i podskórne poczucie, że bazą
historii jest to, co zaczęło się wieki temu - irlandzkie legendy i klasyka
powieści grozy. Sama jestem z lektury zadowolona, bo nie polega nam na tym, by
czytelnika przerazić, a zmusić do refleksji nad odruchami człowieczeństwa i
docenienia codzienności. Nie żałuję lektury i z pewnością nie tylko zobaczę
film, ale i będę czekać na kolejne tłumaczenia tego autora!
“Mina widziała, że mają marne szanse. Ale nadzieja nie opiera się na pewności. To wiara w to, że złe zakończenie się nie ziści.”
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Muza.
Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz