Autor: Nora
Roberts jako J.D. Robb
Tytuł: Święta
ze śmiercią
Cykl: Oblicza
śmierci, tom 7
Tłumaczenie: Małgorzata Żbikowska
Data premiery: 27.11.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 384
Gatunek: powieść
kryminalna
Tak płodna pisarka jak Nora Roberts nie może
nie mieć w swoim dorobku literackim książki świątecznej. A jednak, mimo że
czytam ją od półtora roku i to nie tylko typowo kryminalnie (“Spuścizna” -klik!), to jakoś do tej pory na jej świąteczną odsłonę nie trafiłam. Aż do
teraz - i znowu zawdzięczam to nowym wydaniom serii Oblicza śmierci! “Święta ze
śmiercią” to jej siódmy tom, który na rynku amerykańskim został po raz pierwszy
wydany w dość zaskakującym czasie, bo w czerwcu 1998 roku! U nas książka wydana
była rok później, w 1999, ale niestety nie udało mi się dotrzeć do miesiąca
wydania. Za to wiem, że pierwsze wydanie miało inny tytuł “Randki ze śmiercią”.
I choć pasuje to do treści powieści, to jednak aktualny tytuł “Święta ze
śmiercią” jest dokładniejszym tłumaczeniem tytułu oryginalnego.
Nowy Jork ogarnęła przedświąteczna gorączka.
Miasto jest pełne biegających w pośpiechu ludzi, którzy kupują ostatnie
prezenty i załatwiają sprawunki. Dla Eve na razie jednak jest to czas powrotu
do pracy po krótkim, przymusowym zdrowotnym urlopie - ma nadzieję. że dostanie
jakąś sprawę, że nie będzie musiała siedzieć za biurkiem. I tak też się dzieje
- już w drodze do pracy odbiera zgłoszenie od dyspozytorki o jakiejś kłótni
zgłoszonej przez sąsiadów. Eve zjawia się na miejscu, czego już za chwilę
żałuje - w mieszkaniu znajduje zgwałconą i uduszoną kobietę. Jest naga,
wymalowana, ze świeżym tatuażem i broszką, którą asystentka Eve Peabody szybko
rozpoznaje jako przepiórkę na gruszy, pierwszy prezent ze starej kolędy
Dwanaście dni Bożego Narodzenia. Czy to znaczy, że morderca ma w planie
zamordować aż 12 osób?! Gdyby świątecznych nawiązań było mało, to jeszcze z
nagrań wynika, że morderca przyszedł do swojej ofiary przebrany za Świętego
Mikołaja z wielkim pudłem opakowanym wstążką… Bo kto nie otworzy drzwi Świętemu
Mikołajowi, kiedy ten przychodzi z prezentami?
Książka rozpisana jest na 20 rozdziałów, które
dzielone są na krótkie, najczęściej jednostronicowe scenki, przez co czyta się
ją naprawdę wygodnie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego, a wszechwiedzący narrator podąża za Eve oddając zarówno to, co się
dzieje, jak i myśli, i emocje Eve. Styl powieści jest lekki, przyjemny,
niezobowiązujący, język prosty, bez wulgarności i przekleństw. Dialogów jest
dużo, są naturalne, doskonale prowadzone, często przynoszą albo rozluźnienie
akcji, ale jakieś ciekawe konkluzje do przemyślenia.
“- Wszawe dzieciństwo nie usprawiedliwia gwałtów i morderstwa.- Ale może być przyczyną. Sami budujemy nasze życie, Eve. Jedna decyzja pociąga za sobą kolejną.- I za te decyzje ponosimy odpowiedzialność.”
Całą serię Oblicza śmierci można czytać
oddzielnie - każdy tom zbudowany jest tak, że czytelnik nie pogubi się w
relacjach postaci, są krótko i prosto wyjaśnione, a chemia pomiędzy nimi jest
taka, że czytelnik nawet dołączając gdzieś w połowie szybko złapie rytm. Jednak
czytając serię po kolei można dostrzec zmiany i wyzwania, jakie stają przed
bohaterami. Ten tom wiele wyzwań, jak i zmian przynosi dla Eve. Już na starcie
poznajemy jej lęki - pierwszy raz od dawien dawna była na urlopie zdrowotnym,
teraz boi się, że nie będzie mogła wrócić do dawnej pracy, a opinia o niej została
zachwiana. To trochę burzy jej psychikę, a przez to przykre wspomnienia z
krzywd, których doświadczyła w dzieciństwie, wracają. Ponadto sprawa, którą
prowadzi to nie tylko morderstwa, ale wcześniej brutalne gwałty - to też dla
Eve duże obciążenie psychiczne, przez które trudno jej nie traktować sprawy
personalnie. A gdyby tego wszystkiego było mało, to jeszcze na głowie ma
święta! Pierwsze z jej mężem Roarkiem, pierwsze z taką liczbą osób wokół
siebie, którym na niej zależy, a których ona chce czymś obdarować… Zbrodnia,
koszmary z przeszłości i kupowanie prezentów - tak, to dużo nawet jak na Eve!
“Wzięła do ręki szklankę i pomyślała, że byłoby wspaniale cisnąć ją o ścianę, jednak nie czuła się na siłach, by stawić czoło skutkom takiego czynu.”
Ale równocześnie pozostaje ciągle tą bohaterką
jaką znamy - silną policjantką, która ma w domu wsparcie w postaci kochającego,
i bardzo wszechmocnego męża. To Eve w pracy uszczypliwa, ale i dążąca do
sprawiedliwości, nie cackającą się z podejrzanymi - w końcu najważniejsze to
złapać mordercę, by już więcej nikogo nie skrzywdził!
“Być kochaną to wielka odpowiedzialność.”
Intryga kryminalna toczy się przyjemnie
umiarkowanym tempem. Jest kilka momentów romantycznych (bodajże trzy), ale
jednak kryminał nad nimi przeważa. A ten oparty jest na klasycznych założeniach
- na rozmowach ze świadkami i dedukcji. Jak na możliwości autorki, ten tom nie
jest mocno rozbudowany, więc i sama intryga jest dosyć prosta, ale zawiera
ciekawe wątki, a i dobrze utrzymuje uwagę czytelnika - w odpowiednich momentach
następują kolejne odkrycia, kolejne twisty.
“Ściany dwupoziomowego pomieszczenia zastawione były książkami. Nie mogła zrozumieć, jak ktoś, kto mógł pozwolić sobie na kupno małej planety, wolał tradycyjną książkę od wygody czytnika.”
Czytając tę serię zawsze mam w głowie to, że
początkowe tomy powstawały w latach 90-tych XX wieku. A co za tym idzie,
tematy, które teraz wydają nam się naturalne, wtedy niekoniecznie takie były.
Dlatego warto podkreślić, że w tym tomie autorka zajmuje się trudnym, ale
bardzo ważnym tematem gwałtu. Uświadamia kobiety, że mogą mówić “nie”, że nie
muszą zgadzać się, jeśli nie chcą, nawet jeśli ich partnerem jest osoba, z
którą są na stałe. Myślę, że ja na tamte czasy, to był jednak odważny i
uświadamiający wątek.
Zresztą nie tylko taki temat autorka porusza.
Ciekawym zagadnieniem jest też nadzwyczajna więź pomiędzy bliźniętami,
niekoniecznie traktowana w sposób konwencjonalny.
“Piękno wpływa łagodząco na duszę.”
Nie wspomniałam jeszcze o czasie akcji -
historia toczy się w niedalekiej przyszłości, ale to raczej symboliczna zmiana,
nie wpływająca na odbiór lektury. Mieszkańcy Nowego Jorku, poza tym, że infrastruktura
miasta wygląda inaczej, a wygląd zewnętrzny ludzi jest odważniejszy, raczej
żyją tak, jak teraz. Dlatego i przygotowania do świąt wyglądają tak samo, a to
nadaje książce fajnego, świątecznego akcentu, który, gdy czyta się ją na moment
przed świętami Bożego Narodzenia, faktycznie wprowadza w odpowiedni nastrój.
Wraz z Eve szukamy prezentów, uczestniczymy w imprezie bożonarodzeniowej, a
nawet w morderstwach przewija się wątek świąteczny - w końcu ofiary mają przy
sobie nawiązania do starej świątecznej kolędy… Zatem mimo iż jest to kryminał,
to czuć w nim magię świąt.
“Mamy dużo ciał o tej porze roku. Boże Narodzenie wywołuje w ludziach odruch szaleństwa.”
“Święta ze śmiercią” były moją ostatnią
tegoroczną lekturą, którą czytałam na potrzeby napisania z niej recenzji. I był
to wybór naprawdę doskonały! Jest to część serii, którą zdążyłam już dobrze
poznać i zaprzyjaźnić się z jej bohaterami, którzy są naprawdę świetnie
wykreowani - bardzo charakterni, bardzo barwni i z poczuciem humoru, które
objawiają w dialogach, przez co mimo makabrycznej zbrodni, czytelnik się po
prostu dobrze bawi. Do tego dochodzi akcent świąteczny, idealny na ten czas i
zagadka, która angażuje, a równocześnie daje przestrzeń, by nie czuć się nią
przeciążonym, można przy niej wypocząć. Naprawdę cieszę się, że to tym tytułem
zamykam rok recenzencki 2024!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Świat Książki.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz