Autor: S.J.
Bennett
Tytuł: Śmierć
w diamentach
Cykl: Jej
Królewska Mość prowadzi śledztwo, tom 4
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Data premiery: 27.11.2024
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 480
Gatunek: kryminał
cosy crime
Sophia Bennett bądź S.J. Bennett to brytyjska
autorka, która pisze w tempie niespiesznym - debiutowała w 2009 roku, a na ten
moment na koncie na czternaście powieści. Jednak polski czytelnik poznał ją
dopiero w tym roku, kiedy na naszym rynku wiosną ukazał się pierwszy tom cyklu
o królowej Elżbiecie II prowadzącej śledztwa kryminalne pt. “Tajemnica
morderstwa w Windsorze” (recenzja - klik!). Na tę serię składają się powieści
kryminalne, a może dokładniej - detektywistyczne, które łączą w sobie fikcyjną
intrygę kryminalną i prawdziwe tło historyczne. Pierwsze trzy tomy akcję mają
osadzoną w czasach współczesnych, dokładnie w roku 2016, a tom czwarty
rozpoczyna nowy etap - przenosi nas do przeszłości, do roku 1957 i czasów,
kiedy królowa po raz pierwszy z pomocą asystentki osobistego sekretarza
zaangażowała się w kryminalne śledztwo, oczywiście zakulisowo. Polski czytelnik
miał to szczęście, że wszystkie dostępne tomy, na które czytelnicy
anglojęzyczni musieli czekać zawsze co najmniej rok, dostał w przeciągu
zaledwie ośmiu miesięcy! Jest teraz też jednak i minus takiej sytuacji - już
zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że co zanim zdążę zatęsknić za kryminalnymi
przygodami królowej, to już mam nowy tom pod rękę, a teraz przyjdzie to zmienić
i czekać na nowe dłużej… Choć może nie na tom piąty? Ten w wydaniu angielskim
zapowiedziany jest na początek lutego, więc możemy i my mieć nadzieję, że w
pierwszych miesiącach rok 2025 również dostaniemy go do rąk. Ale potem
przyjdzie dłuższe czekanie….
Wiosna, rok 1957. Młoda, 30-letnia królowa
Elżbieta II na tronie zasiada od czterech lat. Ciągle jeszcze w swojej ekipie
ma pozostałości po ojcu, większość jej doradców to starsi panowie… Na szczęście
za nimi stoją też i panie, a jedna z nich ratuje królową podczas wizyty w
Paryżu, kiedy okazało się, że jej tak skrupulatnie przygotowywane przemówienie
zaginęło! To stenotypistka Joan podyktowała treść przemówienia telefonicznie ze
swojej własnej fotograficznej pamięci. Czy przypadkiem nie jest to kobieta
zaradna, która powinna znaleźć się w bliższym gronie współpracowników królowej?
W tym samym czasie w londyńskiej dzielnicy
Chelsea doszło do dziwnego morderstwa - mężczyzna i kobieta zostali znalezieni
martwi, obydwoje uduszeni, on z nożem w oku, ona w samej bieliźnie i
diamentowej tiarze na głowie… To temat, który nie schodzi z pierwszych stron
gazet, a jak się wkrótce okaże, w pewien sposób może być powiązany z królową…
Policja ewidentnie idzie ze śledztwem nie w tym kierunku, w którym trzeba,
zatem królowa postanawia poprosić Joan o pomoc w wyjaśnieniu sprawy - w końcu
to dla niej kwestia, prywatna, musi zyskać pewność swoich podejrzeń, zanim
wszystko ujrzy światło dzienne…
Książka podzielona jest na cztery tytułowane
części, a te składają się w sumie na 61 kilkustronicowych rozdziałów. Po
zakończeniu historii, na ostatnich stronach książki umieszczone jest też kilka
słów od autorki, w których znajdziemy nie tylko tradycyjne podziękowania, ale
też trochę o inspiracji, jakie przyczyniły się do powstania tej historii (jest
nawet wątek polski!) oraz rozróżnienie co w historii jest całkowicie zgodne z prawdą
historyczną, a co całkowitą albo częściową fikcją. Narracja powieści prowadzona
jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, podążamy tropem trzech postaci:
królowej, Joan oraz komisarza Freda Darbishire’a, których poznajemy nie tylko
poczynania, ale także przemyślenia i emocje. Styl powieści jest spokojny,
uważny, przyjemnie brytyjski, a słownictwo wyważone. Od pierwszych stron da się
wyczuć, że powieść jest świetnie dopracowana.
“Z czasem nauczyła się, że dzielenie się swoimi przemyśleniami nawet z najbliższymi bywa kiepskim pomysłem. Ich wyobrażenia, co jest dla niej najlepsze, rzadko pokrywały się z tym, co sama myślała na ten temat.”
Mam wrażenie, że tom czwarty różni się od
poprzednich nie tylko czasem zdarzeń, ale i sposobem przedstawienia całej
historii, z tego względu, że sprawą kryminalną tak naprawdę faktycznie
zaczynamy się zajmować bodajże dopiero w części trzeciej. W pierwszych dwóch
oczywiście od czasu do czasu pojawiają się rozdziały z perspektywy komisarza, w
tych z królową i Joan też słychać jej pogłosy, ale w tle, bo wtedy zajmujemy
się czymś innym. Mianowicie całym tłem historycznym i społecznym tamtych lat.
Towarzyszymy królowej w jej zagranicznych podróżach, przyglądamy się kobietom,
które w czasie II wojny światowej pełniły ważne role, a teraz znowu muszą
wracać do roli stenotypistek czy innych niespecjalnie szanowanych asystentek.
Tak właśnie jest w przypadku Joan, która chce być niezależna i ma do tego dobre
zaplecze, ale która nawet po awansie nie jest uznawana za równą przez innych
doradców królowej, ba! czasem wręcz jest sprowadzana do roli damy do
towarzystwa… Dopiero będzie się musiała nauczyć, jak o siebie zawalczyć, co w
tamtych latach, w gronie brytyjskich elit na pewno do małych wyzwań należeć nie
będzie.
Bardzo ciekawa jest też sama kreacja królowej,
która w tym tomie jest przecież młodą kobietą, która z jednej strony cały czas
musi zachowywać powagę swojej funkcji, a z drugiej jednak chciałaby zrobić coś
dla czystej przyjemności. Trudna polityka w świecie rządzonym przez mężczyzn,
przy których musi być stanowcza, by zyskać posłuch, do tego dochodzą wyzwania
natury prywatnej - co chwilę podróżując musi zostawiać pod opieką innych swoje
dzieci, jej mąż Filip, mimo stałego wsparcia jakie jej oferuje, też czasami
trosk jej dokłada. Problemów i ciągłych pożarów do gaszenia jest masa, a
królowa najchętniej ubrałaby się w tweedy i wyszła ze swoimi pieskami na długi
samotny spacer. Autorka doskonale oddaje jakim wyzwaniem było pełnienie funkcji
królowej dla tak młodej kobiety poczynając od doboru strojów aż na innowacjach
technologicznych kończąc.
“Joan nie umiała pozbyć się myśli, że Szefowa musi mieć wyjątkowy dar, wręcz przeczący zdrowemu rozsądkowi: jej życie przypominało egzystencję złotej rybki w akwarium, a mimo to najwyraźniej umiała się tym cieszyć.”
No właśnie, bo historia toczy się w bardzo
ciekawych czasach. Polityka, emocje społeczeństwa ciągle po II wojnie światowej
się jeszcze nie ustabilizowały, echo masowych mordów, obozów pracy cały czas
się gdzieś odbija… Pojawia się wątek zbiegłych nazistów, trudność w ułożeniu
świata polityki na nowo. To jednak też czas, kiedy trzeba wykorzystać okazję do
zawierania nowych sojuszy, ale i czas, gdy ludzie czują niezadowolenie z powodu
ciągle niesatysfakcjonujących warunków życia. Do tego technologia idzie do
przodu - w tym tomie królowa po raz pierwszy nadaje na żywo w telewizji, trwają
też pierwsze testy lotów kosmicznych… Dużo się dzieje w historii świata,
autorka z gracją wplata to w fabułę powieści dając obraz bardzo skomplikowanego
życia królowej w tamtych czasach.
Ale wszystko to oparte jest przecież na
szkielecie intrygi kryminalnej, której zapowiedź dostajemy już na pierwszych
stronach powieści. Mimo tego, że dosyć długo musimy czekać, aż to ona przejmie
pierwsze skrzypce, to kiedy tak się dzieje intryga okazuje się zaskakująco
zagmatwana i poważna, poruszająca tematy ważne społecznie i historycznie. Kiedy
już dochodzi do głosu, to prowadzona jest w podobny sposób, co w tomach
poprzednich - królowa z oddali wskazuje kierunek śledztwa, jej pomocnica (tutaj
w postaci Joan) zajmuje się realizacją poleceń. Ciekawe jest też wplecenie
wątków prywatnych królowej, co wywołuje w czytelniku dodatkową niepewność.
Całość wypada dobrze, historia jest przemyślana i zaskakująca.
“Był to dla niej absolutnie nadzwyczajny moment: kiedy królowa popatrzyła w słynne, jak gdyby lekko senne oczy Mona Lisy, kobieta z płótna wbiła w nią swoje nieprzeniknione spojrzenie. Elżbieta świetnie znała ten portret z niezliczonych reprodukcji, tym większe było więc jej zdumienie, gdy wreszcie mogła stanąć twarzą w twarz z oryginałem. I nagle w przebłysku intuicji pojęła, co być może czuło wielu ludzi, gdy stawali przed jej obliczem.”
“Śmierć w diamentach” najlepiej traktować jako
nowe otwarcie, wprowadzenie do nowej rzeczywistości królowej współpracującej z
Joan i rozwiązującej zagadki kryminalne, w którym skupienie położone jest na
oddaniu zawiłości społecznych, prywatnych i politycznych ówczesnych lat życia
królowej. Oczywiście autorka robi to z lekkością, z humorem, który mocno
widoczny jest w dialogach, jak i samym stylu opowieści, ale tematy poważne
pozostają - choćby te z czasów II wojny światowej. Sama intryga kryminalna
dosyć długo jest w tle, ale kiedy już rusza, to w pełni satysfakcjonuje - tych,
którzy lubią powieści detektywistyczne, a nie tych, co sięgają po krwawe i
szybie kryminały. To wszystko prowadzone jest tempem spokojnie brytyjskim, ale
dzięki temu staje się bardzo realne i daje czytelnikowi czas, by samodzielnie
pomyśleć, zastanowić się nad przywoływanym zagadnieniami. Podobało mi się i
oczywiście z niecierpliwością czekam na więcej!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Kobiecym.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz