Autor: Ida
Sol
Tytuł: Głód
Data premiery: 22.11.2024
Wydawnictwo: Księgarnia Akademicka
Liczba stron: 272
Gatunek: kryminał
Ida Sol to nowe nazwisko na polskim rynku
powieści kryminalnej, a będąc dokładnym - pseudonim krakowskiej naukowczyni,
która chciała oddzielić w ten sposób swoje dwa światy - ten prywatny, zawodowy,
do tego fikcyjnego, który stworzyła właśnie tą powieścią. Pseudonim zresztą nie
jest przypadkowy, złożyło się na niego kilka czynników, między innymi fascynacja
autorki teatrem XIX i XX wieku, który oddała poprzez nawiązanie do dwóch
artystek: Idalii Pawlikowskiej oraz Ireny Solskiej. “Głód” czyli jej beletrystyczny
debiut to powieść kryminalna z delikatnym wątkiem historycznym wydana pod
skrzydłami malutkiego krakowskiego Wydawnictwa Księgarnia Akademicka.
Czasy współczesne, listopad, Kraków. Na jednym
z ogródków działkowych w okolicy klasztoru tynieckich ojców Benedyktynów nad
ranem znalezione zostało ciało młodej kobiety, bardzo mocno okaleczone. Na
miejsce wezwany zostaje komisarz Kornel Rostocki, który tak się składa, że jest
sąsiadem profesorki polonistyki UJ Teresy Levy. Zresztą trochę się też w niej
podkochuje, co jednak nie przynosi odzewu z drugiej strony. W tym czasie Teresa
opracowuje materiał do badań, do których w ostatnim momencie dołączyła - w tym
celu przegrzebuje się przez starą dokumentację w Bibliotece Jagiellońskiej, a
przez to przypadkiem natyka się na pewne niepokojące listy. Ich autorka Maria pisze
do kogoś w poszukiwaniu pomocy - ewidentnie jest ofiarą przemocy, możliwe, że
ulega też jakimś wrażeniom optycznym… Teresa z początku traktuje listy jako
ciekawostkę, dopiero przy swoim drugim zetknięciu się z nimi, kiedy na papierze
widnieje dopisek, którego wcześniej nie było, dochodzi do wniosku, że w tej
historii może być coś wartego zgłębienia. I zaczyna drążyć. Jak te sprawy się
łączą? Czy pisma sprzed wieku mogą mieć związek z tym, co dzieje się w Krakowie
teraz?
Książka rozpisana jest na krótkie,
nienumerowane rozdziały, które przemiennie przedstawiają historię z perspektywy
Teresy i Kornela. Każdy rozdział opatrzony jest datą miesięczną, dniem
tygodnia, godziną oraz miejscem zdarzeń. Całość zamyka prolog, który
prawdopodobnie przynosi już zapowiedź tomu kolejnego. Narracja prowadzona jest
w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator skupia się głównie na tym, co się
dzieje, psychologia, ciągłość toku myślenia postaci nie ma tutaj większego
znaczenia, w przeciwieństwie do tego, co można zobaczyć - architektura czy inne
wizualne ciekawostki ewidentnie przyciągają uwagę narratora. Styl powieści jest
prosty, język codzienny, bez wulgaryzmów, nie jest jednak wolny od błędów -
czasami zdarzają się pomylone formy (jak np. bohater to znajomego nagle mówi na
‘pan’), choć oczywiście nie dzieje się to notorycznie, są to pojedyncze
przypadki.
“Taki jest język polski - patriarchalny. Kiedy pytasz o kogoś, nie wiedząc, kim on jest, używasz formuły męskiej.”
Głównymi postaciami powieści są Teresa Levy i
Kornel Rostocki. Obydwoje już z dobrym zawodowym doświadczeniem na karku,
obydwoje w pełni oddani pracy, lubią otaczać się ładnymi przedmiotami - Kornel
idzie w nowoczesność, Teresa w antyki. Ona jest fanką piwa, on whisky, obydwoje
zwracają dużą uwagę na wygląd zewnętrzny. Teresa raczej nie chce wikłać się w
bliższe znajomości, choć Kornel ewidentnie ma nadzieję, by poznać się z nią
bliżej. Jak rozwinie się ich relacja w czasie tej historii? Sama kreacja Teresy
w czasie lektury ulega pewnym zmianom, jej otoczenie się zmienia na nieco
bardziej zapełnione niż z początku może się wydawać.
“Czy w tym mieście nie ma nic innego jak tylko kościoły?? I studenci… i turyści…”
Pisząc o bohaterach powieści z pewnością
trzeba uwzględnić Kraków, który nie jest po prostu miejscem akcji, a
zdecydowanie czymś więcej. Podziwiamy jego architekturę sakralną, spacerujemy
od Podgórza do centrum, do tak zwanego Gołębnika, czyli na Uniwersytet
Jagielloński znajdujący się na ulicy Gołębiej. Odwiedzamy bibliotekę i knajpki,
doświadczamy problemów z parkowaniem. To wszystko sprawia, że miasto żyje, że i
ono ma w powieści duże znaczenie.
Zresztą nie tylko Kraków się przez historię
przewija - w międzyczasie pojawia się też Ukraina w stanie wojny, a także mała
wioska Koleszno, której ta zamknięta, nieco zaściankowa specyfika oddawana jest
na każdym kroku.
“Silną wrażliwość na oceny innych wyniosła z rodzinnego miasta, gdzie presja społeczna, typowa dla małomiasteczkowej społeczności, determinowała życie młodych ludzi.”
Sama intryga powieści zawiązana zostaje w
dosyć dynamicznym tempie, później delikatnie spowalnia, choć i tak cały czas
dzieje się sporo. Czasami autorka idzie fabularnie na skróty - zdarza się, że
nie ma konsekwencji zdarzeń: dzieje się coś, co w książce traktowane jest jako
oczywiste, a czytelnik nie ma pojęcia skąd to się wzięło (np. już na starcie
nie wiemy skąd media znały wyniki sekcji ofiary, od czego zaczerpnęły przydomek
mordercy). Przez pierwszą część historii skupienie przede wszystkim położone
jest na obydwa kryminalne wątki - ten z Kornelem i seryjnym mordercą oraz
Teresą i niepokojącymi listami, im dalej jednak w lekturę tym mocniej przenosi
się na prywatność postaci - ostatnie kilkadziesiąt stron książki to już po
prostu historia obyczajowa o poznanych bohaterach.
“Jednym z najczęściej popełnianych błędów w ocenie rzeczywistości jest to, że zamykamy za sobą przeszłość. Zatrzaskujemy drzwi i patrzymy tylko do przodu. A przeszłość uchyla te drzwi i wpycha się w nasze życie. To przeszłość kreuje przyszłość. Nie daje o sobie zapomnieć. Budzi nas w nocy zlanych potem, z bijącym mocno sercem.”
Warty uwagi na pewno jest wątek, który
tematycznie przez powieść się przewija. Autorka nawiązuje do Wielkiego Głodu,
który ponad wiek temu nastał w Ukrainie i przez który dochodziło do sytuacji
potwornych. W trakcie lektury postacie odkrywają kolejne makabryczne fakty z
nim związane, a przez to czytelnik ma nieco pełniejszy obraz tego zjawiska,
choć tak naprawdę powody jego nastania wytłumaczony nie został. Miesiąc akcji
ma jednak znaczenie.
“Jak tak inteligentny człowiek może być tak bezgranicznie zły?”
Na koniec pozostaje ocena - i z nią,
przyznaję, mam problem. Ze względu na brak pogłębionego rysu psychologicznego
postaci ich zachowanie wydaje się za ekspresyjne, nie rozumiałam dlaczego w
czasie rozmów angażują się tak bardzo, są tak skrajnie porywczy, kiedy ja nie
czułam nic. Jest to pułapka, w którą wpada wielu debiutantów (a nawet nie tylko!)
- czytelnik, by móc poczuć jakieś emocje, musi wiedzieć skąd bierze się
zachowanie postaci, a kiedy tego brakuje, to lektura przechodzi w sumie bez
echa w warstwie emocjonalnej. Druga zaliczona pułapka - schematyczne zachowanie
postaci. Niestety autorka nie wymyśliła dla swoich bohaterów oryginalnej drogi,
ich kolejne losy, ich rozwój relacji są już tak ograne, że z łatwością można
przewidzieć, co ona powie jemu, a co on jej, jak się zrozumieją i co będzie
potem. Wspomniałam już też o pewnej przypadkowości zdarzeń - coś się dzieje,
nagle wszyscy wszystko wiedzą, a my nie wiemy dlaczego, ale jest też odwrotnie
- za szybko zostają nam zdradzone tajemnice, które mogłoby zostać i budować
napięcie, a tak przyglądamy się postaciom, które próbują odkryć coś, co my już
wiemy. To kolejny element świata przedstawionego, przez który emocje spadają
poniżej pożądanego w kryminale poziomu. Pochwalić tak naprawdę mogę tylko ten
pomysł na zaangażowanie w lekturę historii Wielkiego Głodu, jak i wycieczkę po
Krakowie.
“Przecież teraz już nikt nie słucha. Wszyscy patrzą. Jakby wzrok był jedynym zmysłem. Bo to, że stał się najważniejszy, jest oczywiste.”
Podsumowując, po “Głodzie” widać, że jest to
debiut. Widać, że autorka ma pomysł, ma dobre zaplecze historyczne, na którym
chce budować, nie wie tylko jak, na czym cierpi wiarygodność historii. Myślę,
że książka sprawdzi się wśród czytelników, którzy nie wymagają od kryminału
wiele - mamy tu w końcu ciekawy wątek, na którym budowana jest intryga
kryminalna, jak i piękny Kraków, jednak na tym tak naprawdę koniec. Moje
kryminalne potrzeby są dużo większe - potrzebuję logicznej, spójnej i
konsekwentnej fabuły i postaci, które wzbudzają emocje, a może przez to też
czasem swoim zachowaniem zaskoczą. Jest to więc debiut budzący we mnie
sprzeczne wrażenia, który tak naprawdę wydaje mi się półproduktem - gdyby tak
nad tekstem jeszcze dobrze popracować, to mogłoby wyjść z tego coś naprawdę
fajnego! Mam więc nadzieję, że autorka przed kolejną powieścią postara się o
rozbudowę swojego warsztatu literackiego, jak i głębsze przyjrzenie się (choćby
u naszych znanych polskich autorów kryminalnych), jak sprawnie budować
wiarygodne kreacje postaci.
Moja ocena: 5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Księgarnia Akademicka.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz