Autor: Camilla Grebe i Carl-David Pärson
Tytuł: Dłużnik
Tłumaczenie: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Data premiery: 20.11.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 368
Gatunek:
thriller / groza
Camilla Grebe to znana i nagradzana szwedzka
autorka powieści kryminalnych. Debiutowała w 2009 książką napisaną wspólnie z
siostrą Åsą Träff, która z zawodu jest psycholożką specjalizującą się w terapii
poznawczo-behawioralnej, co już samo w sobie sugeruje, że nacisk na
psychologiczną stronę powieści musiał być naprawdę duży. Wspólnie wydały
jeszcze kilka tytułów, Camilla Grebe napisała jeszcze drugą serię wspólnie z innym
autorem – był to Paul Leander-Engström, a ich wspólna twórczość została
zaadaptowana na mały ekran. Oczywiście autorka tworzy także solowe powieści, tłumaczona
jest na blisko trzydzieści języków, dwa razy została nagrodzona Szklanym
Kluczem, bardzo popularną nordycką nagrodą literatury kryminalnej. Widać
jednak, że jest to autorka, która lubi tworzyć w duecie - tym razem pokusiła
się o stworzenie powieści we współpracy ze swoim własnym synem! Jest to jego
debiut literacki.
Poza tym Camilla Grebe znana jest też jako
współzałożycielka i swego czasu dyrektorka firmy zajmującej się wydawaniem
audiobooków Storyside, prowadzi również własną firmę konsultingową.
Szwecja, Sztokholm. 25-letnia Alba od dwóch
lat pracuje w policji, znana jest ze swojego wybuchowego charakteru, który
nieraz pakuje ją w kłopoty. Tym razem sprawa wygląda poważnie - uderzyła
pięścią w twarz kolegę z pracy, za co ma zostać przeniesiona do małej
miejscowości Sundby, gdzie zajmować ma się wraz z doświadczonym śledczym
starymi, nierozwiązanymi sprawami… Na start dostaje z komendy zakwaterowanie w
hotelu, jednak wcale to nie łagodzi ciosu - jej współpracownik wydaje się
nawiedzony, a sprawa, którą mają się zajmować, jest dziwna - dotyczy zaginięcia
kilkuletniej dziewczynki, za porwanie której skazany został jej własny ojciec. Teraz
kobieta jest już dorosła, a jej ojciec znajduje się w szpitalu.
W okolicy tego samego miasteczka, na starej,
położonej w oddaleniu od innych zabudowań farmie, zjawia się rodzina - Marika,
Leo i ich 4-letnia córka Bisse. W te odludzie przywiodła ich rodzinna tragedia
- kilka miesięcy temu stracili starszą córkę, która utopiła się na skutek
wypadku samochodowego. Mają nadzieję, że odcięcie od świata i pobycie z naturą,
skupienie się na nich samych i ich pracy (on jest pisarzem, ona ilustratorką)
pomoże im pogodzić się ze stratą i wrócić w pełni do świata żywych. Dla Bisse.
W jaki sposób te dwie historie się łączą?
Książka rozpisana jest na 41 rozdziałów i coś
na kształt epilogu. Rozdziały pisane są naprzemiennie - raz z perspektywy Alby,
raz Mariki, są krótkie, szybkie. Od czasu do czasu pomiędzy nimi umieszczona
jest trzecia perspektywa - coś na kształt pamiętnika nazwane “Z myśli i
refleksji zebranych”. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu
przeszłego, styl powieści jest prosty, dosyć spokojny, sporo jest w nim
dialogów. Język jest codzienny, pozbawiony wulgarności. Czyta się szybko,
płynnie i wygodnie.
“To jedna z wielu rzeczy, jakich wcześniej nie wiedziałam o żałobie, o tym, że wywołuje ona masę przeróżnych emocji - irytację, wściekłość, gorycz i wstyd.”
Tym, co najbardziej w tej książce fascynuje,
jest sam jej klimat. Mamy małe szwedzkie miasteczko, praktycznie wyludnione,
gdyż Alba na swojej drodze spotyka w sumie tylko właściciela hotelu, śledczego,
z którym pracuje i kilka osób, które w dochodzeniu przepytuje. Marika z kolei
do czynienia ma tylko z sąsiadami, Gretą i Markiem, którzy wynajęli im ten
domek i mieszkają tuż obok. Nikogo innego na swojej drodze nie spotykają. No,
może poza kimś, kto pewnej nocy zagląda im w oko… Bo właśnie czuć przez całą tę
historię klimat niepokoju. Marika ma dziwne sny, bardzo realistyczne, które
wydają się czymś, co wydarzyło się naprawdę… Zresztą to nie jedyne zjawisko,
które dziwi ich w tym domu - ewidentnie coś tam się dzieje, tylko co? Co to
wszystko ma na celu? Obserwujemy jak w kobiecie narasta niepokój, chłodzony
niefrasobliwym podejściem męża, bo przecież możliwe jest, że to po prostu
żałoba przez Marikę przemawia. Alba z kolei drąży w sprawie, w której są
podobne niejasności, choć jest to historia sprzed prawie 50 lat. Są jednak
ciągle żyjące postacie, które zachowują się dziwnie, ewidentnie nie odpowiadają
jasno na zadane pytania… dlaczego? Jak widać, ciężko jest uchwycić w słowa ten
duszny, mroczny niepokój, który czuć na kartach powieści, bo tak naprawdę nie
wiadomo o co chodzi, więc jak to opisać? Mnie samej ta opowieść pod względem
klimatu mocno skojarzyła się z serialem Dark - też odludzie, też dziwne
zaginięcia, też stara, trzymana w tajemnicy historia… i miejsce, w którym
dochodzi do niewytłumaczalnych zjawisk.
“Wszystko istnieje. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Nic nigdy nie znika, nic nie umiera. Znasz Schopenhauera? (...) Pisał, że nie ma ziarenka kurzu ani atomu, który można by unicestwić, a mimo to człowiek wierzy, że śmierć oznacza jego unicestwienie.”
Bo faktycznie książka nie trzyma się w pełni
założeń realności, są w niej elementy nadprzyrodzone, paranormalne, jednak nie
dominują i są one prowadzone tak, z takim wyczuciem i uzasadnieniem
filozoficzno-fizycznym, że mimo iż sama nie przepadam za brakiem realnego tłumaczenia,
to w tym wypadku cała historia naprawdę mnie pochłonęła. Podstawą gatunkową
jest tutaj thriller, jednak rozbłyskują w nim elementy literatury grozy.
Obydwie bohaterki powieści to kobiety
skomplikowane, które prowadzą jakąś walkę. U Mariki jest to walka o powrót do
normalnego życia, mimo ogromnej tragedii, jaka jej rodzinę spotkała. Marika to
główna ich żywicielka, więc zdecydowanie nie może sobie pozwolić na rozsypanie
się - ma na głowie nie do końca ogarniętego męża, który wiecznie pisze, a nigdy
projektu nie kończy, 4-letnią córeczkę, która tak jak oni, przechodzi właśnie
żałobę. Sama Marika musi szukać co chwilę punktów życia, jakich może się
chwycić, by nie popaść ponownie w stan apatii, jaki długo trzymał ją po śmierci
córki. Jakkolwiek brutalnie to brzmi, to jej życie toczy się dalej, tyle że już
całkiem inaczej - z ciągłym strachem o życie drugiej córki, z ciągłymi
problemami finansowymi dopominającymi się o uwagę gdzieś z tyłu głowy. A teraz
dodatkowo w tej głowie zaczynają jej mieszać sny…
“Ale jak zmusić pisarza do pisania? Jak na siłę stworzyć opowiadanie, które wciąż skrywa się w cieniu utraconego dziecka? Jak wydobyć słowa przyczajone pod powierzchnią normalności, nie przekraczając kruchej granicy dzielącej nas od otchłani?”
Alba z kolei mierzy się ze swoją
wybuchowością, problemami z gniewem, o których sama niby wie, ale jakoś
niespecjalnie stara się je kontrolować. Czy pomoże jej przeprowadzka w
spokojniejsze tereny czy raczej jej stan zaostrzy? Na pewno nawet na odludziu
nie ma wytchnienia od nadopiekuńczej matki, która co chwilę do niej wydzwania…
“Kiedy jest się policjantką czy policjantem, spotyka się ludzi, na których inni zamykają oczy. Ludzi, którym społeczeństwo nie zdołało lub nie chciało pomóc.”
Wszystkie pozostałe kreacje świetnie wpasowują
się w tej klimat mroku i niejasności. Czytając miałam cały czas wrażenie, że
wszystko dzieje się w ciemnych barwach, gdzieś za mgłą - takie wrażenia daje ta
lektura.
“Śmierć to dopiero początek (...). Istnieje inny wymiar i istnieją sposoby, by nawiązać kontakt z tymi, którzy odeszli.”
Chętnie podjęłabym się rozważań, które
poruszane są w tej powieści, szczególnie tych, na których bazuje intryga.
Niestety, nie mogę tego zrobić, by nie zasugerować rozwiązania zagadki, gdyż
mnie samej historia wprawiła w niezły szok. Akcja toczy się spokojnie, od czasu
do czasu dzieje się coś dziwnego, niepokojącego, co sprawia, że napięcie cały
czas utrzymuje się na wysokim poziomie. Krótkie rozdziały dodają książce
dynamizmu, a samo rozwiązanie zagadki jest naprawdę sprytnie przeprowadzone -
mnie samej nawet w czasie lektury przemknęła myśl odnośnie części rozwiązania
zagadki, ale szybko ją sama odrzuciłam jako niepasującą… a jednak, gdy pod koniec
kolejne elementy fabularne wskakują na swoje miejsce … to tak, wszystko
świetnie do siebie pasuje, stanowi jedną logicznie ujętą całość.
“Każdy doświadczony śledczy ma przynajmniej jedną taką sprawę, która nie daje mu spokoju, przez którą nie może zasnąć w nocy.”
Podsumowując, “Dłużnik” to książka z
pogranicza thrillera, thrillera psychologicznego i literatury grozy, która od
samego początku niepokoi mrocznym, małomiasteczkowym, zamglonym klimatem.
Twórcy dobrze budują napięcie, dobrze budują kreacje postaci, które te napięcie
niosą - w końcu historię poznajemy w narracji pierwszoosobowej, a więc poprzez
wrażenia postaci. W bardzo sprytny sposób zagadnienia finalnie się łączą, a ich
złożenie dla mnie był naprawdę wielkim zaskoczeniem. Jeśli podobał Wam się
serial Dark, to i “Dłużnik” Was zachwyci. A jeśli serialu nie znacie, to mam nadzieję,
że to, co tutaj napisałam, pomoże Wam podjąć decyzję. Mnie ta powieść bardzo do
gustu przypadła, czytałam ją z zapartym tchem, a w nocy podczas lektury czułam
dosyć konkretny niepokój… Bo kto wie, co czai się w ciemności za oknem?
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Sonia Draga.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz