grudnia 09, 2024

"24 razy dożywocie" Zbyszek Nowak

Autor: Zbyszek Nowak
Tytuł: 24 razy dożywocie
Data premiery: 27.11.2024
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 384
Gatunek: reportaż
 
“24 razy dożywocie” to pierwszy reportaż skierowany do szerokiej publiczności autorstwa Zbyszka Nowaka, jednak nie jest to jego pierwsza publikacja w ogóle. Na koncie ma już dwie książki naukowe, jedną z 2022, drugą z 2024, które skupiają się na podobnych zagadnieniach - kary, kary śmierci i tej, która ją w latach 90-tych zastąpiła. Na co dzień doktor nauk społecznych i wykładowca, specjalizujący się w prawie karnym i opisywanych zagadnieniach.
“Najczęściej zabijają z powodu braku kontroli nad swoimi emocjami. Wydaje mi się, że noszą w sobie poczucie skrzywdzenia przez przyszłą ofiarę. W mniej lub bardziej wyrazisty sposób przypisują jej swoją krzywdę, poczucie skrzywdzenia. Przenoszą na tę osobę.”
Temat więziennictwa, skazanych, czy nawet samego dożywocia nie jest polskim reportażom obcy, jednak Zbyszek Nowak zrobił coś innego - i tego faktycznie jeszcze u nas nie było. W jednej książce, na nieco ponad 350 stronach oddał głos dwudziestu czterem więźniom skazanym na karę dożywocia i pozwolił im mówić o swoim pojmowaniu kary, o tym, skąd mogła się w nich pojawić motywacja do zbrodni i jak się z nią czują w momencie rozmowy. Pyta o rodzinę, o codzienność, plany na przyszłość i o to co jest gorsze - kara śmierci czy dożywocie. Jednak mimo tego, że każdy rozmówca traktowany jest jednostkowo, krótko czytelnikowi przedstawiony, to jednak całościowo publikacja ma na celu szeroki obraz tego, jacy ludzie kryją się za tymi najwyższymi wyrokami kary w Polsce. Bo choć chcielibyśmy myśleć, że to wszystko są potwory w ludzkiej skórze, to jednak mimo odbywania tej samej kary, nie da się patrzeć na tych więźniów jak na jednorodną grupę.
“Sensem rozmów nie jest poszukiwanie sensacji. Zdawanie pytań o długość ostrza noża, liczbę ciosów. Celem jest poznanie człowieka. Jego subiektywnych poglądów na temat swojego życia, swojej kary, jej celu, funkcji. To pytania o teraźniejszość i plany na przyszłość.”
Książka składa się ze wstępu, kilka słów od autora, 24 rozmów z więźniami dożywotnimi, krótką charakterystyką opiniowania sprawców, dwóch rozmów z psychologami i posłowia od autora. Każda rozmowa liczy po kilka stron, każda jest zatytułowana, składa się ze wstępu, który najczęściej jest krótkim opisem sprawy osadzonego, jednej karty z podstawowymi informacjami o więźniu (daty zbrodni, skazania, wiek itp.) oraz faktycznej rozmowy, w której to autor oddaje głos swoim rozmówcom rzucając tylko hasłowe pytania, w większości ułożonych w tej samej kolejności. Rozmowy, jako że są spisywane tak, by jak najbardziej oddawały sposób wypowiedzi skazanych, toczą się w różnym stylu - jedne prowadzone są płynnie, czuć, że rozmówca to osoba biegle posługująca się słowem, z łatwością wypowiedzi, wykształcona, u innych z kolei widoczny jest wpływ tego przysłowiowego “podwórka”, trudność w budowaniu okrągłych, spójnych zdań. Jedne zatem czyta się łatwiej, inne trudniej, w zależności od rozmówcy. Rozmowy ogólnie z założenia są językowo proste i krótkie, za to ostatnie fragmenty publikacji od nich mocno odbiegają - szczególnie ten o opiniowaniu pisany jest naukowym językiem, przez co przy jego lekturze trzeba się faktycznie skupić, tym mocniej, że tak naprawdę odbiega on od tematu całego reportażu.
“Dobrze wypełnić karę to odpokutować winę. Pracować na rzecz innych. W domach opieki społecznej, w domach dziecka. Przy osobach starszych. Tak odpracować cokolwiek z tego okropieństwa, które zafundowało się ofierze i jej rodzinie. Nie leżeć i patrzeć w sufit. Albo szukać sobie nonsensownych, nikomu niepotrzebnych zajęć.”
Już na wstępie autor podkreśla, że od początku swoich rozmówców chciał traktować jak zwykłych ludzi, nie oceniać, słuchać i rozmawiać, co oni sami ewidentnie w czasie wymiany zdań czuli, nawet za to dziękowali. Rozmowy trwały różnie - od niecałej godziny po kilka, w zależności od rozmowności czy stanu zdrowia osadzonego, a rozmówcy to prawdziwy przekrój osadzonych - od tych, którzy uparcie twierdzą, że są niewinni (jedni się z karą pogodzili, inni nie) po tych, którzy bez najmniejszych emocji mówią o tym, że zabili. Od tych, którzy skazani były dosłownie kilka miesięcy temu, po tych odsiadujących karę od lat 90-tych. 24 rozmówców i tak naprawdę każdy jest inny, każdy inaczej podchodzi do tego, co zrobił, co ma robić teraz i co może robić w przyszłości. Nawet w temacie kary śmierci wypowiadają się różnie, choć z dożywociem już zdecydowana większość twierdzi, że na to nie zasłużyła, że jest to kara gorsza od pozbawienia życia… Punktem wspólnym jest też resocjalizacja, a raczej jej brak - trójka skazanych wyrok otrzymała poza granicami Polski, mają więc porównanie do więzień angielskich i niemieckich, gdzie więźniowie, jeśli chcą, mają możliwość doskonalenia się - studiowania, uczenia się, stawania się lepszym człowiekiem. W polskich więzieniach, mówią, że tego nie ma. To daje smutny obraz polskiego więzienia, które chyba trochę traci sens - pozostaje tylko odcięcie zbrodniarzy od świata, ale czy faktycznie każdy jeden na to zasługuje?
“To złudne przeświadczenie, że wymiar kary odstrasza. Sprawcy nie kalkulują, czy dostaną 5 czy 15 lat pozbawienia wolności. Zawsze za to wierzą, że uda im się uniknąć odpowiedzialności. Że nie zostaną ujęci.”
Wspomniałam o neutralnym podejściu autora do swoich rozmówców - to tyczy się samych rozmów, gdyż w części pierwszej zaznajamiającej czytelnika z rozmówcą, swoje zdanie czy odczucia zdarza mu się wyrażać - opowiada o tym, jak przebiegała rozmowa, czy była łatwa czy trudna, jak rozmówca się zachowywał i jak on go odbierał. Bywa, że podkreśla swoje zdziwienie długością kary czy wyraża nadzieję powodzenia rozmówcy w przyszłości. Podkreśla też, że wielu z nich wyniosło nauczkę i faktycznie warto byłoby im dać szansę na powrót do społeczeństwa bez zagrożenia zbrodni ponownej. Są oczywiście i odwrotne przypadki - osoby, którym autor nie podaje ręki, takie, które nigdy nie zrozumieją swoich czynów i nigdy nie powinny zostać uwolnione. Czy w takich wypadkach kara śmierci miałaby swoje uzasadnienie?
“Są wśród dożywotnich tacy, którym życzę nie najlepiej. Są tacy, którzy nigdy nie powinni wyjść na wolność - stali się gorsi, niż byli. Są też tacy, którzy przeszli resocjalizację w dwie minuty - zrozumieli, chcieliby zdjęć wszystko z siebie, przeprosić i jak najszybciej uciec. Wierzę, że już nigdy nie zrobiliby nikomu nic złego.”
Autor w tych fragmentach poprzedzających rozmowę zdradza też stopień swojego przygotowania - z niektórymi osadzonymi rozmawiał po gruntownym wywiadzie środowiskowym, z niektórymi nie wiedząc nawet za co zostali osadzeni - ci zostali mu podsunięci “na gorąco”, w zastępstwie za kogoś czy po prostu samodzielnie wyrażając chęć takiej rozmowy - rozmowy, którą wielu z nich sobie ceni. Jego rozmówcy to zarówno osoby anonimowe (większość z nich podane jest tylko z imienia i inicjału, inni po ksywkach) jak i znani zbrodniarze z pierwszych stron gazet. Widać jednak, że autor bez rozróżnienia z kim rozmawia, okazuje rozmówcy szacunek, uwagę. Czy faktycznie wszyscy na to zasługują?
“Wiem, że to brzmi banalnie, ale mam pretensje do sąsiadów. Słyszeli krzyki, awanturę. (...) A przecież wystarczyło zadzwonić po policję. To zatrzymałoby to, co się działo w tym mieszkaniu.”
Przyznam, że publikacja “24 razy dożywocie” nie przyniosła mi jasności w tym, czy dożywocie jest lepsze czy gorsze od kary śmierci, co miałam nadzieję, że zrobi. Wręcz odwrotnie, teraz jeszcze bardziej nie wiem, w którym kierunku się skłonić, gdyż autor pokazał jak różni ludzie siedzą osadzeni w więzieniach właśnie z taką karą. Są przecież i tam osoby, które zabiły z przypadku, czy które może i nie zabiły wcale - trudno to ocenić, kiedy wypowiada się sam osadzony. Książka jednak bezsprzecznie przypomina, że nie należy traktować ludzi jako ogółu, nawet tych zamkniętych w więzieniach, bo każdy z nich to jednostka osoba z własnymi, często innymi od pozostałych poglądami. Czy jednak to co mówią, to ich prawdziwe przekonania czy może hasła pod publiczkę? Trudno to ocenić, każdy z nich wydaje się w jakiś sposób szczery… Poza samym portretem więźniów dożywotnich, z książki wyłania się także obraz tego, co w Polsce znaczy kara pozbawienia wolności. Bo jeśli faktycznie są więzienia i są kary polegające na długotrwałym zamknięciu, to czy nie powinny one czegoś uczyć, a nie być tylko przechowalnią zbrodniarzy? Zaskoczyło mnie porównanie tego, jak wygląda życie w zagranicznych, a jak w polskich więzieniach.
“Chciałbym, żeby czytelnicy i społeczeństwo na zewnątrz postrzegali nas, dożywotnich, jak ludzi. Nie jak bestie, tak jak kreują nas media.”
“24 razy dożywocie” to na pewno niełatwa, niewygodna dla czytelnika publikacja, ale ważna, by przypomnieć sobie, że zbrodni nie popełniają potwory i nie zawsze jest ona wynikiem skrupulatnie zaplanowanej akcji pozbawienia życia w imię czegoś. A przez to budzi mieszane emocje w czytelniku, sama mam po niej naprawdę duży mętlik w głowie, nie wiem co o tych więzieniach myśleć - czy potępiać, czy dawać szansę, czy wierzyć w niewinność czy nie. Wartościowa, dająca mocno do myślenia pozycja.
“Każdy może być zabójcą. Nawet ci, wydawałoby się, właściwie uformowani przez rodziców, społeczeństwo, otoczenie. To, czy “dostaną” dożywocie, jest splotem wielu okoliczności, wymienionych w zasadach sądowego wymiaru kary.”
Moja ocena: 7,5/10


Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza.


Dostępna jest w abonamencie za dopłatą 14,99zł 
(z punktami z Klubu Mola Książkowego 50% taniej) 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz