Autor: Leonie
Swann
Tytuł: Glennkill.
Sprawiedliwość owiec
Cykl: Sprawiedliwość
owiec, tom 1
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Data premiery: 13.11.2024
Wydawnictwo: Relacja
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał
cosy crime
Leonie Swann napisała kryminał cosy crime,
kiedy o tym określeniu nikt jeszcze w Polsce nie słyszał. Jej debiutancka
powieść “Sprawiedliwość owiec” była nazywana filozoficzną powieścią kryminalną…
Podobnie zresztą jak kilka jej kolejnych pozycji w przeciągu dekady otrzymywało
równie dziwnie brzmiące określenia, nic więc dziwnego, że sama jej twórczością
zainteresowałam się dopiero teraz, gdy Wydawnictwo Relacja w jednym terminie
wydało i jej jeden z nowszych tytułów “Agnes Sharp i morderstwo w Sunset Hall”
(recenzja - klik!) i wznowiło debiut. Książka na rynku rodzimym autorki po raz
pierwszy ukazała się w 2005 roku, u nas dwa lata później. Jak na rok 2005, co
już widać właśnie w określeniach książki, było to coś niebanalnego na rynku
literackim, co też było od razu widać w popularności książki - wiele tygodni
zajmowała listy bestsellerów, przetłumaczona została na ponad dwadzieścia pięć
języków. A teraz w końcu powstaje jej ekranizacja! Z takimi głosami jak Hugh
Jackman, Emma Thompson czy Nicholas Brown - mam szczerą nadzieję, że zrobią to
dobrze, bo książka faktycznie może stać się perełką dużego ekranu!
Lato, irlandzkie małe miasteczko Glennkill
położone niedaleko od Dublina, łąka. Owce George’a Glenna spędzają dni
przyjemnie i pracowicie - od rana do wieczora się pasą, są karmione przez ich
pasterza dodatkowymi przysmakami i wysłuchują codziennej dawki prozy - George
ma w zwyczaju czytać im książki na głos, są to najczęściej tanio wydawane
romanse, choć i kiedyś zdarzyło się też i pół kryminału. Sielanka ta niestety
zostaje brutalnie przerwana - pewnego poranka owce znajdują swojego pasterza
martwego. Leży na łące, a z jego ciała wystaje szpadel… Kto mógł zrobić coś
takiego? Jego ciało zostaje szybko odkryte przez ludzi, ale owce obierają swój
własny plan - chcą sprawiedliwości dla pasterza! Są mu winne, by odkryć kto
pozbawił go życia, by można było wymierzyć mu sprawiedliwość! Choć co tak
naprawdę te słowo oznacza? Na szczęście w stadzie są i owce obyte ze światem,
więc pragnienie sprawiedliwości szybko zaczyna przybierać kształt realnego
planu…
“- To mógł zrobić tylko człowiek albo… wielka małpa (...)- Człowiek. (...) Moim zdaniem powinniśmy sprawdzić, co to za człowiek. Jesteśmy to winni George’owi. Ilekroć złe psy porywały nasze jagnięta, George zawsze szukał winowajcy. Poza tym był naszym pasterze. Nikt nie miał prawa przebijać go szpadlem. To wilcze zachowanie. To morderstwo.(...)- A kiedy już go znajdziemy? (...) Tego, kto wbił szpadel. Co wtedy?- Wtedy będzie… sprawiedliwość!”
Książkę otwiera spis owiec (‘dramatis oves’),
które pojawiają się w powieści, po czym historia się zaczyna - jest rozpisana
na 24 tytułowane rozdziały, w tym wydaniu każdy oznaczony jest uroczą grafiką
owcy. Oczywiście rozdziały nie są pisane jednym ciągiem, są podzielone na
krótsze fragmenty, co czyni czytanie wygodnym. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy owiec przez narratora, który
bacznie się im przygląda, bez skrępowania odkrywa też przed nami ich frasunki i
myśli. Styl powieści jest utrzymany w klimacie cosy crime - jest spokojnie,
delikatnie i zabawnie (w dialogach i sytuacjach), a słownictwo jest przyjemnie
wyważone, nie ma w nim przekleństw.
“- Gdzieś ty była? (...)- Prowadziłam śledztwo - odparła Panna Maple.Owce wiedziały, co znaczy “śledztwo”; znały to słowo z powieści kryminalnej George’a. Prowadząc śledztwo, detektyw wtyka nos w nie swoje sprawy i zawsze ma kłopoty.”
Dzięki temu, że całą historię oglądamy oczami
owiec, możemy na ludzi, ich zachowanie i motywacje popatrzeć z boku, z innej
perspektywy niż dzieje się to w większości kryminałach. A równocześnie
dostajemy urocze kreacje puchatych, cieplutkich owieczek, z których każda
słynie z czegoś innego. Stado George’a jest naprawdę wyjątkowe, gdyż sam
pasterz tak do niego podchodził - traktował owce jak przyjaciół, dbał o nie,
nadawał im imiona. Ba, wydaje się nawet, że traktował je z większą czułością
niż ludzi… I tak w tym gronie mamy Pannę Maple - najmądrzejszą owcę w stadzie,
Zorę - najodważniejszą, Otella - czarnego barana z czterema rogami, który
dołączył do nich wykupiony z cyrku, Białego Wieloryba - grubaska z niesamowicie
dobrą pamięcią, Sir Ritchfielda - przewodnika stada, z sokolim wzrokiem, ale
dziurową pamięcią… to ci, którzy mają w grupie posłuch, choć oczywiście całe
stado jest dużo większe. Autorka tymi kreacjami burzy trochę to, co ludzie
myślą o owcach - traktują je jako głupie, bezmyślne zwierzątka, a w “Glennkill”
to nagle one myślą tak o człowieku… Perspektywa widzenia zależy od punktu
siedzenia? Jak najbardziej! Tyle że teraz te owce, te płochliwe, lubiące spokój
zwierzaki, dla sprawiedliwości jednego człowieka, są w stanie wyjść ze swojej
strefy komfortu, robić rzeczy, które budzą w nich samych lęk. To bardzo
budująca opowieść o tym, że nie zawsze trzeba ślepo podążać za innymi, czasami
warto zrobić coś, do czego wydaje się, że nie jest się stworzonym.
“Z optymizmem pomyślała, że w swoje najlepsze dni ludzie nie są wcale głupsi od owiec. A przynajmniej, że są niewiele głupsi od głupiej owcy.”
No właśnie, owce prowadzące śledztwo?
Szczególnie, że tak naprawdę nic o tym nie wiedzą, przecież ich pasterz
porzucił im lekturę kryminału w połowie, bo śledztwo stało się za bardzo
skomplikowane! A jednak owce dają radę - powoli, ale do przodu. Cała intryga
prowadzona jest tempem spokojnym, w tempie pasących się owiec... Im dalej w
historię, tym sprawa się jednak zagęszcza, pojawia się coraz więcej motywów,
coraz więcej podejrzanych, a tylko dzięki podsłuchiwaniu, obserwacji i dedukcji
owce mogą dojść do sedna sprawy… Historia prowadzona jest w bardzo przyjemny,
klasyczny sposób, może nie buduje specjalnie przykuwającego do książki
napięcia, ale na pewno wzbudza bardzo przyjemnie zainteresowanie. Sposób
dojścia do rozwiązania zagadki jest, tak jak i cała powieść, całkiem
oryginalny, podszyty dobrym humorem, choć ludzka historia kryjąca się za tą
śmiercią, jest mocno tragiczna.
“Owca były rozczarowane. Myślały, że polowanie na mordercę będzie bardziej ekscytujące, łatwiejsze, a przede wszystkim szybsze.”
Poprzez dobry humor i zwierzęcą perspektywę,
autorka porusza poważne, nękające ludzi tematy. Jest mowa o samotności, o
trudach życia z ludźmi i bez ludzi, o tajemnicach i małych społecznościach.
Tematy może i często poruszane i znane, ale usnuta z nich historia, jest
faktycznie bardzo ciekawa i przejmująca.
“Stado owiec można łatwo spędzić, bo coś o nich wiesz. Wiesz, że zawsze zostaną razem. Zrobią wszystko, żeby zostać razem. Dlatego można je spędzić. A pojedynczej owcy już nie. Pojedyncza jest nieprzewidywalna. Samotność ma swoje dobre strony.”
A co z kreacjami ludzi? No cóż, widzimy je
tylko oczami owiec, które dają nam przegląd mieszkańców miasteczka rysowanych
dosyć grubą kreską - ale cóż, w końcu przyglądają im się owce, prawda? Owce,
które nie mają za dobrego mniemania o ludziach i które, choć może nie szybko,
ale jednak dobrze poznają się na ludzkich charakterach.
“Zora uważała, że ludzie radziliby sobie znacznie lepiej, gdyby tylko zdecydowali się wreszcie chodzić na czterech nogach.”
“Sprawiedliwość owiec” to odświeżająca pozycja
na półce z kryminałami. Jest przyjazna i cieplutka jak runo owiec, lekka i
otulająca jak ich wełna i ciepła jak letni dzień na irlandzkiej łące. Ale też
mądra - mówi o wartościach, jakimi nie tylko owce, ale i ludzie powinni się w
życiu kierować, mówi o trudach i jak sobie z nimi radzić. Jest też ciekawa -
obserwujemy w końcu małą społeczność, w której dochodzi do zbrodni (a nawet
dwie, bo owce i ludzi!). Jak zachowają się mieszkańcy? Kto coś wie, kto coś
ukrywa? Autorka bardzo sprawnie prowadzi nas przez swoją opowieść, w lekko
bajkowym, przyjaźnie zabawnym stylu, dzięki któremu z wad można się pośmiać,
ale i po prostu je sobie uświadomić. Miło spędziłam, czas w Glennkill i chętnie
wrócę tam ponownie!
“Sprawiedliwość jest wtedy (...) kiedy możesz biegać i paść się, gdzie chcesz. Kiedy możesz walczyć o swoje. Kiedy nikt ci niczego nie kradnie i nie zabrania iść własną drogą. To jest sprawiedliwe.”
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem
Relacja.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz