listopada 16, 2024

"Glennkill. Sprawiedliwość owiec" Leonie Swann

Autor: Leonie Swann
Tytuł: Glennkill. Sprawiedliwość owiec
Cykl: Sprawiedliwość owiec, tom 1
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Data premiery: 13.11.2024
Wydawnictwo: Relacja
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał cosy crime
 
Leonie Swann napisała kryminał cosy crime, kiedy o tym określeniu nikt jeszcze w Polsce nie słyszał. Jej debiutancka powieść “Sprawiedliwość owiec” była nazywana filozoficzną powieścią kryminalną… Podobnie zresztą jak kilka jej kolejnych pozycji w przeciągu dekady otrzymywało równie dziwnie brzmiące określenia, nic więc dziwnego, że sama jej twórczością zainteresowałam się dopiero teraz, gdy Wydawnictwo Relacja w jednym terminie wydało i jej jeden z nowszych tytułów “Agnes Sharp i morderstwo w Sunset Hall” (recenzja - klik!) i wznowiło debiut. Książka na rynku rodzimym autorki po raz pierwszy ukazała się w 2005 roku, u nas dwa lata później. Jak na rok 2005, co już widać właśnie w określeniach książki, było to coś niebanalnego na rynku literackim, co też było od razu widać w popularności książki - wiele tygodni zajmowała listy bestsellerów, przetłumaczona została na ponad dwadzieścia pięć języków. A teraz w końcu powstaje jej ekranizacja! Z takimi głosami jak Hugh Jackman, Emma Thompson czy Nicholas Brown - mam szczerą nadzieję, że zrobią to dobrze, bo książka faktycznie może stać się perełką dużego ekranu!
 
Lato, irlandzkie małe miasteczko Glennkill położone niedaleko od Dublina, łąka. Owce George’a Glenna spędzają dni przyjemnie i pracowicie - od rana do wieczora się pasą, są karmione przez ich pasterza dodatkowymi przysmakami i wysłuchują codziennej dawki prozy - George ma w zwyczaju czytać im książki na głos, są to najczęściej tanio wydawane romanse, choć i kiedyś zdarzyło się też i pół kryminału. Sielanka ta niestety zostaje brutalnie przerwana - pewnego poranka owce znajdują swojego pasterza martwego. Leży na łące, a z jego ciała wystaje szpadel… Kto mógł zrobić coś takiego? Jego ciało zostaje szybko odkryte przez ludzi, ale owce obierają swój własny plan - chcą sprawiedliwości dla pasterza! Są mu winne, by odkryć kto pozbawił go życia, by można było wymierzyć mu sprawiedliwość! Choć co tak naprawdę te słowo oznacza? Na szczęście w stadzie są i owce obyte ze światem, więc pragnienie sprawiedliwości szybko zaczyna przybierać kształt realnego planu…
“- To mógł zrobić tylko człowiek albo… wielka małpa (...)
- Człowiek. (...) Moim zdaniem powinniśmy sprawdzić, co to za człowiek. Jesteśmy to winni George’owi. Ilekroć złe psy porywały nasze jagnięta, George zawsze szukał winowajcy. Poza tym był naszym pasterze. Nikt nie miał prawa przebijać go szpadlem. To wilcze zachowanie. To morderstwo.(...)
- A kiedy już go znajdziemy? (...) Tego, kto wbił szpadel. Co wtedy?
- Wtedy będzie… sprawiedliwość!”
Książkę otwiera spis owiec (‘dramatis oves’), które pojawiają się w powieści, po czym historia się zaczyna - jest rozpisana na 24 tytułowane rozdziały, w tym wydaniu każdy oznaczony jest uroczą grafiką owcy. Oczywiście rozdziały nie są pisane jednym ciągiem, są podzielone na krótsze fragmenty, co czyni czytanie wygodnym. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy owiec przez narratora, który bacznie się im przygląda, bez skrępowania odkrywa też przed nami ich frasunki i myśli. Styl powieści jest utrzymany w klimacie cosy crime - jest spokojnie, delikatnie i zabawnie (w dialogach i sytuacjach), a słownictwo jest przyjemnie wyważone, nie ma w nim przekleństw.
“- Gdzieś ty była? (...)
- Prowadziłam śledztwo - odparła Panna Maple.
Owce wiedziały, co znaczy “śledztwo”; znały to słowo z powieści kryminalnej George’a. Prowadząc śledztwo, detektyw wtyka nos w nie swoje sprawy i zawsze ma kłopoty.”
Dzięki temu, że całą historię oglądamy oczami owiec, możemy na ludzi, ich zachowanie i motywacje popatrzeć z boku, z innej perspektywy niż dzieje się to w większości kryminałach. A równocześnie dostajemy urocze kreacje puchatych, cieplutkich owieczek, z których każda słynie z czegoś innego. Stado George’a jest naprawdę wyjątkowe, gdyż sam pasterz tak do niego podchodził - traktował owce jak przyjaciół, dbał o nie, nadawał im imiona. Ba, wydaje się nawet, że traktował je z większą czułością niż ludzi… I tak w tym gronie mamy Pannę Maple - najmądrzejszą owcę w stadzie, Zorę - najodważniejszą, Otella - czarnego barana z czterema rogami, który dołączył do nich wykupiony z cyrku, Białego Wieloryba - grubaska z niesamowicie dobrą pamięcią, Sir Ritchfielda - przewodnika stada, z sokolim wzrokiem, ale dziurową pamięcią… to ci, którzy mają w grupie posłuch, choć oczywiście całe stado jest dużo większe. Autorka tymi kreacjami burzy trochę to, co ludzie myślą o owcach - traktują je jako głupie, bezmyślne zwierzątka, a w “Glennkill” to nagle one myślą tak o człowieku… Perspektywa widzenia zależy od punktu siedzenia? Jak najbardziej! Tyle że teraz te owce, te płochliwe, lubiące spokój zwierzaki, dla sprawiedliwości jednego człowieka, są w stanie wyjść ze swojej strefy komfortu, robić rzeczy, które budzą w nich samych lęk. To bardzo budująca opowieść o tym, że nie zawsze trzeba ślepo podążać za innymi, czasami warto zrobić coś, do czego wydaje się, że nie jest się stworzonym.
“Z optymizmem pomyślała, że w swoje najlepsze dni ludzie nie są wcale głupsi od owiec. A przynajmniej, że są niewiele głupsi od głupiej owcy.”
No właśnie, owce prowadzące śledztwo? Szczególnie, że tak naprawdę nic o tym nie wiedzą, przecież ich pasterz porzucił im lekturę kryminału w połowie, bo śledztwo stało się za bardzo skomplikowane! A jednak owce dają radę - powoli, ale do przodu. Cała intryga prowadzona jest tempem spokojnym, w tempie pasących się owiec... Im dalej w historię, tym sprawa się jednak zagęszcza, pojawia się coraz więcej motywów, coraz więcej podejrzanych, a tylko dzięki podsłuchiwaniu, obserwacji i dedukcji owce mogą dojść do sedna sprawy… Historia prowadzona jest w bardzo przyjemny, klasyczny sposób, może nie buduje specjalnie przykuwającego do książki napięcia, ale na pewno wzbudza bardzo przyjemnie zainteresowanie. Sposób dojścia do rozwiązania zagadki jest, tak jak i cała powieść, całkiem oryginalny, podszyty dobrym humorem, choć ludzka historia kryjąca się za tą śmiercią, jest mocno tragiczna.
“Owca były rozczarowane. Myślały, że polowanie na mordercę będzie bardziej ekscytujące, łatwiejsze, a przede wszystkim szybsze.”
Poprzez dobry humor i zwierzęcą perspektywę, autorka porusza poważne, nękające ludzi tematy. Jest mowa o samotności, o trudach życia z ludźmi i bez ludzi, o tajemnicach i małych społecznościach. Tematy może i często poruszane i znane, ale usnuta z nich historia, jest faktycznie bardzo ciekawa i przejmująca.
“Stado owiec można łatwo spędzić, bo coś o nich wiesz. Wiesz, że zawsze zostaną razem. Zrobią wszystko, żeby zostać razem. Dlatego można je spędzić. A pojedynczej owcy już nie. Pojedyncza jest nieprzewidywalna. Samotność ma swoje dobre strony.”
A co z kreacjami ludzi? No cóż, widzimy je tylko oczami owiec, które dają nam przegląd mieszkańców miasteczka rysowanych dosyć grubą kreską - ale cóż, w końcu przyglądają im się owce, prawda? Owce, które nie mają za dobrego mniemania o ludziach i które, choć może nie szybko, ale jednak dobrze poznają się na ludzkich charakterach.
“Zora uważała, że ludzie radziliby sobie znacznie lepiej, gdyby tylko zdecydowali się wreszcie chodzić na czterech nogach.”
“Sprawiedliwość owiec” to odświeżająca pozycja na półce z kryminałami. Jest przyjazna i cieplutka jak runo owiec, lekka i otulająca jak ich wełna i ciepła jak letni dzień na irlandzkiej łące. Ale też mądra - mówi o wartościach, jakimi nie tylko owce, ale i ludzie powinni się w życiu kierować, mówi o trudach i jak sobie z nimi radzić. Jest też ciekawa - obserwujemy w końcu małą społeczność, w której dochodzi do zbrodni (a nawet dwie, bo owce i ludzi!). Jak zachowają się mieszkańcy? Kto coś wie, kto coś ukrywa? Autorka bardzo sprawnie prowadzi nas przez swoją opowieść, w lekko bajkowym, przyjaźnie zabawnym stylu, dzięki któremu z wad można się pośmiać, ale i po prostu je sobie uświadomić. Miło spędziłam, czas w Glennkill i chętnie wrócę tam ponownie!
“Sprawiedliwość jest wtedy (...) kiedy możesz biegać i paść się, gdzie chcesz. Kiedy możesz walczyć o swoje. Kiedy nikt ci niczego nie kradnie i nie zabrania iść własną drogą. To jest sprawiedliwe.”
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Relacja.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz