listopada 08, 2024

"Demon ruchu" Stefan Grabiński

Autor: Stefan Grabiński
Tytuł: Demon ruchu
Ilustracje: Rita Kaczmarska
Cykl: Świeżym Okiem
Data premiery: 30.10.2024
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Liczba stron: 328
Gatunek: klasyka literatury / klasyka grozy / nowele
 
Stefan Grabiński to nie jest autor współczesny, jego dzieła należą już do klasyki literatury. I tak jak wielu teraz znanych i poważanych pisarzy, tak i Grabiński za życia dużego rozgłosu nie zyskał, a wręcz u schyłku swojego życia popadł w nędzę… A jednak teraz, a dokładniej już w czasach po II wojnie światowej, jego twórczość wróciła, nabrała rozpędu i zyskała miano klasyki literatury grozy. Ba! Mówi się o nim jako o twórcy podgatunku horroru kolejowego! W USA (tak, tam też jego dzieła trafiły!) mówi się o nim “polski Poe” - to oczywiście porównanie do Edgara Allana Poe, który w bardzo podobny sposób tworzył powieści podszyte nutą grozy, angażując w historię rozwój techniki, przemysłu.
Grabiński żył w latach 1887 - 1936, sporą część życia mieszkał w Lwowie, tak też znajduje się jego grób. Jak młody mężczyzna podupadł na zdrowiu, dopadła go dziedziczna gruźlica, na którą ostatecznie umarł. Jako pisarz debiutował w 1909 pierwszym zbiorem nowel, jednak to ten trzeci, który po raz pierwszy ukazał się w 1919, a później w wydaniu rozszerzonym ponownie trzy lata później - “Demon ruchu” - stał się jego najsłynniejszym dziełem. Autor planował jeszcze trzecie wydanie, wspominał o nim w listach na kilka lat przed śmiercią, jednak z jakiegoś powodu już się ono nie ukazało. Za jego życia, bo teraz Wydawnictwo Dwie Siostry wydało „Demona ruchu” poszerzonego właśnie o te dodatkowe dwie nowele, o których autor w liście wspominał.
“- Szyny gadają - powtórzył jak echo Luśnia.
- Tak, tak - mówił dróżnik dziwnie rozmarzony. - Czy myślisz, że one nie żyją jak my, ludzie, zwierzęta lub drzewa?
Kowal spojrzał zaskoczony pytaniem.
- Żyją Luśnia, żyją, jeno swoim własnym, odmiennym od innych stworzeń życiem.”
Współcześnie “Demon ruchu” doczekał się kilku wydań pod szyldem różnych wydawnictw. Te jednak, które trafiło w moje ręce, jest niezwykłe nie tylko ze względu na wspomniane rozszerzenie, ale również na to, jak wydane zostało pod względem wizualnym. Sam tekst został oparty na wydaniu drugim z 1922 roku, jednak został też ponownie edytowany, by wpasował się we współczesne zasady stylistyczne i gramatyczne - poprawione są przecinki, akapity czy pisownia niektórych wyrazów, tak by tekst był dla współczesnego czytelnika przejrzysty. Graficznie został zaprojektowany przez Jacka Ambrożewskiego, który inspirował się liternictwem oznaczeń kolejowych. Ponadto książka jest bogata w ilustracje Rity Kaczmarskiej, która techniką mieszaną stworzyła wiele małych dzieł sztuki, które oddają charakter nowel, a każda opatrzona jest kilkoma. Jest to więc nie tylko dzieło warte lektury, ale i piękne dla oka, prawdziwa perełka domowej biblioteczki i radość dla wszystkich, którzy cenią sobie również tę wizualną stronę literatury.

“Ludwik Szatera był kochankiem wspomnień, bo nie mógł nigdy pogodzić się z wieczystym mijaniem ludzi, zdarzeń i rzeczy. Każda chwila zapadająca nieodwołalnie w przeszłość miała dlań wartość bezcenną, nieprzepłaconą i każdą żegnał z uczuciem niewysłowionego żalu.”
Ale skupmy się teraz na esencji, na tekście nowel Grabińskiego. Mamy ich czternaście, zamyka je posłowie Elizy Kąckiej, polskiej prozaiczki i literaturoznawczyni. Nowele nie są długie, liczą najczęściej po kilkanaście stron. Inspiracją do ich powstania było zderzenie człowieka z maszyną, człowieka z koleją. I tak dostajemy opowieści pełne podróżników, dróżników, konduktorów, strażników, których łączy jedno - wszyscy są wielbicielami kolei, wszyscy w ten czy inny sposób się nią fascynują aż do granic obsesji. Narracja nowel najczęściej prowadzona jest w trzeciej osobie z perspektywy jakiego bohatera, tylko w jednym znajdziemy narrację pierwszoosobową. Styl tych nowel jest czymś dla współczesnego czytelnika niezwykłym - przede wszystkim jest w pełni zrozumiały, jest liryczny, przez co radość czytania jest ogromna, przez tekst się po prostu przepływa. Kilka noweli bogata jest też w wyrazy dźwiękonaśladowcze, które dodatkowo potęgują ten duszny, ciemny, czasem klaustrofobiczny klimat kolei. Pojawiają się też słowa, które współczesnemu czytelnikowi mogą nie być znane, ale łatwo można wywnioskować ich znaczenie z kontekstu. Autor czasami kusi się też o wytrącenia z innych języków, ale to jest zawsze przypisem tłumaczone. Czytanie tych nowel, tego tekstu, w którym czuć zapędy poetyckie, ale który cały czas pozostaje prozą, to prawdziwa przyjemność.
“Środowisko kolejowe działało nań jak narkotyk, wstrząsało całym jego jestestwem do głębi. Zapach dymu, lokomotyw, kwaśna woń gazu świetlnego, specyficzny zaduch kopciu i sadzy rozlany w korytarzach stacyjnych przyprawiały go o słodki zawrót głowy, mąciły przytomność i jasność myślenia.”
Książka gatunkowo zaliczana jest do literatury grozy, jednak od razu muszę podkreślić - nastrój grozy jest bardzo delikatny, nie jest to groza rozumiana we współczesnym znaczeniu tego słowa. Nie ma tutaj się czego bać, czuć po prostu klimat niepokoju. A wszystko przez to, co dzieje się z postaciami tych nowel. Autor raczej nie skupia się na dziwnych fantastycznych tworach (tylko ostatnie opowiadanie jest faktycznie gatunkowo podchodzące pod fantastykę), a na psychice człowieka, na wytworach naszych umysłów. Na obsesjach, na pragnieniach i tęsknotach. Na kreowaniu rzeczywistości pod własne potrzeby. I tak każdy bohater popychany własnym umysłem staje się bohaterem, który napawa lękiem. Pojawiają się nawet i wątki kryminalne, który mogłyby być świetną bazą dla współczesnego kryminału. Historie zaskakują, czasem szokują, a na pewno żadna z tych nowel nie pozostawia czytelnika obojętnym. Jedne z nich są bardziej przyziemne, niektóre nieco bardziej metafizyczne, jest nawet nowelka osadzona w przyszłości - albo w XXI albo w XXIV wieku, nie do końca wiadomo, gdyż występują w niej błędy w dacie, więc trudno wywnioskować o który wiek autorowi tak naprawdę chodziło. Wszystkie te czternaście nowel tworzą równocześnie spójną całość krążącą wokół życia przy maszynach, w pędzie, w chyżości… Tak, to częste słowa w niektórych z nowel. Ale każda z nich jest na swój sposób inna, każda ma coś, co w niej zachwyca.
“Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem, żył tylko wichrzycą ruchu, tonął w gigantyzmie rozmachu.”
Przyznam, że ogromnie cieszę się z tego, że Wydawnictwo Dwie Siostry zdecydowało się na wydanie zbioru “Demon ruchu” w swojej serii literatury klasycznej bogato ilustrowanej nazwanej Świeżym Okiem. Biorąc do ręki tę książkę, czytając, a równocześnie przeżywając nie tylko tekst, ale i ilustracje, czytelnik doświadcza czegoś niezwykłego - jakiejś takiej poetyki, czegoś niesamowitego. To była dla mnie doskonała przygoda literacka, zachwyciłam się zarówno stylem Grabińskiego, jak i całą oprawą wizualną. Myślę, że jest to publikacja, o której jeszcze długo nie zapomnę i, która znajdzie specjalnie miejsce w mojej biblioteczce. Polecam ją wszystkim miłośnikom dobrej literatury, niezależnie od preferencji gatunkowych.
“Bo pierwszorzędną rolę w aktywizacji engramu odgrywają ludzie uczucia, myśli i wspomnienia. Człowiek może tęsknotą swoją ściągnąć przeszłość z “nieba” na ziemię; myśli jego, krążąc uporczywie koło zdarzeń minionych, ułatwiają im powrót w sferę rzeczywistości: przywołują echo.”
Moja ocena książki: 8/10
Moja ocena wydania: 10/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Dwie Siostry.



Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz