Autor: Stefan
Grabiński
Tytuł: Demon
ruchu
Ilustracje: Rita Kaczmarska
Cykl: Świeżym
Okiem
Data premiery: 30.10.2024
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Liczba stron: 328
Gatunek: klasyka
literatury / klasyka grozy / nowele
Stefan Grabiński to nie jest autor
współczesny, jego dzieła należą już do klasyki literatury. I tak jak wielu
teraz znanych i poważanych pisarzy, tak i Grabiński za życia dużego rozgłosu
nie zyskał, a wręcz u schyłku swojego życia popadł w nędzę… A jednak teraz, a
dokładniej już w czasach po II wojnie światowej, jego twórczość wróciła,
nabrała rozpędu i zyskała miano klasyki literatury grozy. Ba! Mówi się o nim
jako o twórcy podgatunku horroru kolejowego! W USA (tak, tam też jego dzieła
trafiły!) mówi się o nim “polski Poe” - to oczywiście porównanie do Edgara Allana
Poe, który w bardzo podobny sposób tworzył powieści podszyte nutą grozy,
angażując w historię rozwój techniki, przemysłu.
Grabiński żył w latach 1887 - 1936, sporą część
życia mieszkał w Lwowie, tak też znajduje się jego grób. Jak młody mężczyzna
podupadł na zdrowiu, dopadła go dziedziczna gruźlica, na którą ostatecznie
umarł. Jako pisarz debiutował w 1909 pierwszym zbiorem nowel, jednak to ten
trzeci, który po raz pierwszy ukazał się w 1919, a później w wydaniu
rozszerzonym ponownie trzy lata później - “Demon ruchu” - stał się jego
najsłynniejszym dziełem. Autor planował jeszcze trzecie wydanie, wspominał o
nim w listach na kilka lat przed śmiercią, jednak z jakiegoś powodu już się ono
nie ukazało. Za jego życia, bo teraz Wydawnictwo Dwie Siostry wydało „Demona
ruchu” poszerzonego właśnie o te dodatkowe dwie nowele, o których autor w
liście wspominał.
“- Szyny gadają - powtórzył jak echo Luśnia.- Tak, tak - mówił dróżnik dziwnie rozmarzony. - Czy myślisz, że one nie żyją jak my, ludzie, zwierzęta lub drzewa?Kowal spojrzał zaskoczony pytaniem.- Żyją Luśnia, żyją, jeno swoim własnym, odmiennym od innych stworzeń życiem.”
Współcześnie “Demon ruchu” doczekał się kilku wydań
pod szyldem różnych wydawnictw. Te jednak, które trafiło w moje ręce, jest niezwykłe
nie tylko ze względu na wspomniane rozszerzenie, ale również na to, jak wydane
zostało pod względem wizualnym. Sam tekst został oparty na wydaniu drugim z
1922 roku, jednak został też ponownie edytowany, by wpasował się we współczesne
zasady stylistyczne i gramatyczne - poprawione są przecinki, akapity czy
pisownia niektórych wyrazów, tak by tekst był dla współczesnego czytelnika
przejrzysty. Graficznie został zaprojektowany przez Jacka Ambrożewskiego, który
inspirował się liternictwem oznaczeń kolejowych. Ponadto książka jest bogata w
ilustracje Rity Kaczmarskiej, która techniką mieszaną stworzyła wiele małych
dzieł sztuki, które oddają charakter nowel, a każda opatrzona jest kilkoma.
Jest to więc nie tylko dzieło warte lektury, ale i piękne dla oka, prawdziwa
perełka domowej biblioteczki i radość dla wszystkich, którzy cenią sobie
również tę wizualną stronę literatury.
“Ludwik Szatera był kochankiem wspomnień, bo nie mógł nigdy pogodzić się z wieczystym mijaniem ludzi, zdarzeń i rzeczy. Każda chwila zapadająca nieodwołalnie w przeszłość miała dlań wartość bezcenną, nieprzepłaconą i każdą żegnał z uczuciem niewysłowionego żalu.”
Ale skupmy się teraz na esencji, na tekście
nowel Grabińskiego. Mamy ich czternaście, zamyka je posłowie Elizy Kąckiej,
polskiej prozaiczki i literaturoznawczyni. Nowele nie są długie, liczą
najczęściej po kilkanaście stron. Inspiracją do ich powstania było zderzenie
człowieka z maszyną, człowieka z koleją. I tak dostajemy opowieści pełne
podróżników, dróżników, konduktorów, strażników, których łączy jedno - wszyscy
są wielbicielami kolei, wszyscy w ten czy inny sposób się nią fascynują aż do
granic obsesji. Narracja nowel najczęściej prowadzona jest w trzeciej osobie z
perspektywy jakiego bohatera, tylko w jednym znajdziemy narrację
pierwszoosobową. Styl tych nowel jest czymś dla współczesnego czytelnika
niezwykłym - przede wszystkim jest w pełni zrozumiały, jest liryczny, przez co
radość czytania jest ogromna, przez tekst się po prostu przepływa. Kilka noweli
bogata jest też w wyrazy dźwiękonaśladowcze, które dodatkowo potęgują ten
duszny, ciemny, czasem klaustrofobiczny klimat kolei. Pojawiają się też słowa,
które współczesnemu czytelnikowi mogą nie być znane, ale łatwo można
wywnioskować ich znaczenie z kontekstu. Autor czasami kusi się też o wytrącenia
z innych języków, ale to jest zawsze przypisem tłumaczone. Czytanie tych nowel,
tego tekstu, w którym czuć zapędy poetyckie, ale który cały czas pozostaje
prozą, to prawdziwa przyjemność.
“Środowisko kolejowe działało nań jak narkotyk, wstrząsało całym jego jestestwem do głębi. Zapach dymu, lokomotyw, kwaśna woń gazu świetlnego, specyficzny zaduch kopciu i sadzy rozlany w korytarzach stacyjnych przyprawiały go o słodki zawrót głowy, mąciły przytomność i jasność myślenia.”
Książka gatunkowo zaliczana jest do literatury
grozy, jednak od razu muszę podkreślić - nastrój grozy jest bardzo delikatny,
nie jest to groza rozumiana we współczesnym znaczeniu tego słowa. Nie ma tutaj
się czego bać, czuć po prostu klimat niepokoju. A wszystko przez to, co dzieje
się z postaciami tych nowel. Autor raczej nie skupia się na dziwnych
fantastycznych tworach (tylko ostatnie opowiadanie jest faktycznie gatunkowo
podchodzące pod fantastykę), a na psychice człowieka, na wytworach naszych
umysłów. Na obsesjach, na pragnieniach i tęsknotach. Na kreowaniu
rzeczywistości pod własne potrzeby. I tak każdy bohater popychany własnym
umysłem staje się bohaterem, który napawa lękiem. Pojawiają się nawet i wątki
kryminalne, który mogłyby być świetną bazą dla współczesnego kryminału.
Historie zaskakują, czasem szokują, a na pewno żadna z tych nowel nie
pozostawia czytelnika obojętnym. Jedne z nich są bardziej przyziemne, niektóre
nieco bardziej metafizyczne, jest nawet nowelka osadzona w przyszłości - albo w
XXI albo w XXIV wieku, nie do końca wiadomo, gdyż występują w niej błędy w dacie,
więc trudno wywnioskować o który wiek autorowi tak naprawdę chodziło. Wszystkie
te czternaście nowel tworzą równocześnie spójną całość krążącą wokół życia przy
maszynach, w pędzie, w chyżości… Tak, to częste słowa w niektórych z nowel. Ale
każda z nich jest na swój sposób inna, każda ma coś, co w niej zachwyca.
“Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem, żył tylko wichrzycą ruchu, tonął w gigantyzmie rozmachu.”
Przyznam, że ogromnie cieszę się z tego, że
Wydawnictwo Dwie Siostry zdecydowało się na wydanie zbioru “Demon ruchu” w
swojej serii literatury klasycznej bogato ilustrowanej nazwanej Świeżym Okiem.
Biorąc do ręki tę książkę, czytając, a równocześnie przeżywając nie tylko
tekst, ale i ilustracje, czytelnik doświadcza czegoś niezwykłego - jakiejś
takiej poetyki, czegoś niesamowitego. To była dla mnie doskonała przygoda
literacka, zachwyciłam się zarówno stylem Grabińskiego, jak i całą oprawą
wizualną. Myślę, że jest to publikacja, o której jeszcze długo nie zapomnę i,
która znajdzie specjalnie miejsce w mojej biblioteczce. Polecam ją wszystkim
miłośnikom dobrej literatury, niezależnie od preferencji gatunkowych.
“Bo pierwszorzędną rolę w aktywizacji engramu odgrywają ludzie uczucia, myśli i wspomnienia. Człowiek może tęsknotą swoją ściągnąć przeszłość z “nieba” na ziemię; myśli jego, krążąc uporczywie koło zdarzeń minionych, ułatwiają im powrót w sferę rzeczywistości: przywołują echo.”
Moja ocena książki: 8/10
Moja ocena wydania: 10/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Dwie Siostry.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz