Autor: Marcin
Meller
Tytuł: Dzieci
lwa
Data premiery: 23.10.2024
Wydawnictwo: WAB
Liczba stron: 320
Gatunek: thriller
obyczajowy / historyczny
Marcin Meller to przede wszystkim polski
dziennikarz. W latach 90-tych zdobył dyplom ze studiów historycznych, po czym
rozpoczął pracę w redakcji magazynu Polityka, z którym związał się na
kilkanaście lat. Pisał felietony dla Wprost i Newsweeka, był redaktorem
naczelnym Playboya, jak i dyrektorem wydawniczym Grupy Wydawniczej Foksal.
Związany był również z telewizją TVN, przez kilka lat można było spotkać go w
towarzystwie Kingi Rusin w Dzień Dobry TVN. Udzielał się również w radiu, gdzie
do dziś można usłyszeć jego głos, działał też na YouTube i internetowych
portalach informacyjnych. Jego zainteresowania to zawsze były ziemie na wschód
od Polski, jeździł tam jako reporteż, a kilka lat temu napisał razem ze swoją
aktualną żoną Anną Dziewit-Meller książkę non-fiction o kulturze Gruzji. Do
roku 2022 jego nazwisko na półkach księgarskich można było spotkać tylko w
dziale non-fiction, później jednak autor pokusił się, by swoje dziennikarskie
doświadczenia wykorzystać też w gatunku powieści beletrystycznych. I tak w 2022
roku na naszym rynku ukazał się jego debiut literacki pt. “Czerwona ziemia”,
która przenosiła czytelników do Afryki. Teraz, dwa lata później, doczekaliśmy
się jego drugiej powieści - “Dzieci lwa” zabierają nas w podróż do czasów PRL-u
oraz Gruzji lat 90-tych XX wieku, kiedy to szalała tam wojna domowa…
Lata współczesne, wrzesień 2023 rok.
Dziennikarz Wiktor Tilszer dostaje telefon od znajomego z redakcji, w której
pracuje - ten informuje go, że na konkurencyjnym portalu został opublikowany film,
który wywoła burzę skierowaną w Tilszera. O co chodzi? Wiktor co prawda kilka
dni temu znowu udzielał wywiadu o sprawie sprzed 30 lat, opowiadał po raz
kolejny o śmierci swojego przyjaciela, jednak powtarzał wtedy wszystko to, co
już kiedyś ujawnił… Okazuje się, że film, który został opublikowany, to coś
całkowicie nowego - nagrany został dosłownie na moment przed śmiercią Maksa, a
Wiktor został na nim uwieczniony tak, że teraz, na kilka chwil po publikacji,
pojawiają się poważne oskarżenia. Wiktor nie ma najmniejszego pojęcia skąd ten
film wyciekł, ba!, nie wiedział nawet, że taki film został nagrany… Co zatem
robić? Musi szybko odkryć, ktoo dopuścił się wycieku tego materiału, bo
niemożliwym jest, by był to cały film. Tilszer musi ruszyć na poszukiwania, a
my w czasie jego podróży zapoznajemy się z pełną historią jego znajomości z
Maksem, która rozpoczęła się pod koniec lat 80-tych XX wieku…
“Dzieci lwa są zawsze lwami, czy to lew jest, czy też lwica.”
Książka rozpisana jest na rozdziały, których
akcja toczy się naprzemiennie - we wrześniu i październiku roku 2023 oraz w
latach 1987-1993. Rozdziały historii współczesnej są krótkie, zdecydowanie
więcej miejsca w tej powieści zajmuje przeszłość. Im bliżej końca, tym
rozdziały są krótsze. Każdy rozdział zaznaczony jest przez wskazania daty
(najczęściej miesiąca i roku) wydarzeń, które opisuje. Narracja prowadzona jest
w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora podążającego za Wiktorem.
Jest wszechwiedzący, opisuje jego perspektywę, ale w oddawaniu uczuć postaci
nie jest specjalnie wylewny. Styl powieści jest surowy, zdania proste, bez
ozdobników, raczej krótkie. Język jest użytkowy, dopasowany do postaci, o
których opowiada, szczególnie jest to widoczne w luźnych dialogach pomiędzy
Wiktorem a Maksem, które mają zobrazować stopień ich zażyłości, oddać charakter
ich przyjaźni. Ogólnie książkę czyta się bez problemów, zdarzyło się jednak z
dwa razy, że związki frazeologiczne zostały lekko przekręcone, ale nie ma to
wpływu na odbiór całości.
“(...) po jakiego grzyba pchałeś się w to miejsce i na tę wojnę, jakie idiotyczne wzdęcia dziennikarskiego ego kazały ci się znaleźć w tym błocie?”
Historia “Dzieci lwa” przez samego jej autora
została określona jako powieść sensacyjno-przygodowa. Dla mnie jednak dużo
trafniejszym określeniem jest thriller obyczajowo-historyczny, gdyż tym, na co
autor kładzie nacisk, jest historia. Historia znajomości Wiktora i Maksa,
historia ich przyjaźni i historia krajów, w których bohaterom przyszło żyć czy
przez dłuższą chwilę przebywać. Mam też wrażenie, że wątek współczesny jest
tylko pretekstem do opowieści o przyszłości, ale to ten wątek odpowiada za
określenie książki mianem thrillera - w końcu mamy zagadkę, którą trzeba
rozwiązać, gdzieś tam może jest delikatnie wyczuwalne napięcie wywołane tym,
jak bardzo życie Wiktora posypało się po ujawnieniu filmiku, który ciągle jest
dla czytelnika osnuty mgłą niejasności - nie wiemy co przedstawia, nie wiemy
czy jest prawdziwy ani jak sam Wiktor się tak naprawdę do niego odnosi.
Wspomniałam, że jest to historia Wiktora i
Maksa. Wiktora poznajemy zarówno jako młodego chłopaka, w chwili, gdy ma
zaczynać studia historyczne i towarzyszymy mu przez kolejne pięć lat, kiedy
rozpoczyna swoją pierwszą pracę w redakcji, dzięki czemu podróżuje do
wspomnianej Gruzji. Jednak poznajemy go też jako dorosłego mężczyznę w
okolicach pięćdziesiątki, poważnego dziennikarza, którego nagle życie zostaje
zachwiane w posadach - i to nie tylko te zawodowe, bo przecież oskarżenia są
tak poważne, że wpływają także na jego życie prywatne, na życie jego rodziny.
Poprzez ten wątek autor porusza ciekawy temat działania współczesnych mediów,
obiegu informacji, które nawet nie są jeszcze potwierdzone, a już mogą komuś
przekreślić życie na zawsze.
“Wyroki sądów społecznych zapadają w sieci w trybie zupełnie innym niż tradycyjnych, a odwołania mają wartość jedynie symboliczną.”
Młodego Wiktora poznajemy w zderzeniu z Maksem
- zderzeniu, gdyż ich przyjaźń oparta została na kontrastach. Łączy ich młody
wiek, trudna sytuacja krajowa w jakiej żyją (ostatnie lata PRL-u) i kierunek
studiów. Obydwoje chcą pożyć, poszaleć. Ale to Maks jest ten odważniejszy, ten,
który w każdej sytuacji potrafi się odnaleźć. To on wyrywa wszystkie
dziewczyny, kręci najlepsze imprezy, choć nie jest przedstawiony aż tak
jednokierunkowo - przychodzi moment w jego życiu, który trochę zmienia jego
ścieżki… Wiktor przez większą część historii z przeszłości trzyma się w cieniu
Maksa. Obserwuje jak kolega zgarnia mu sprzed nosa dziewczyny, w których się
kocha, dominuje rozmowy i nie traktuje niczego na poważnie. A Wiktor chce
uznania, chce własnych zasług. Czy to właśnie dlatego porywa się na coś, do
czego nikt z polskich dziennikarzy się nie garnie? Czy dlatego rusza do Gruzji
ogarniętej szałem, tragedią i marazmem wojny domowej?
“Po prostu się stało. Nikt nikogo nie chciał skrzywdzić. A wszyscy są lub będą poranieni.”
Po kolei przechodzimy przez etapy przyjaźni
chłopców, od pierwszego zachwytu, po pierwsze rozczarowania. Wszystko to toczy
się na tle historycznym o mocnym zabarwieniu politycznym. Przyglądamy się
akcjom zrywów solidarnościowych, w których bohaterowie w Polsce w czasach PRL-u
uczestniczą, przyglądamy się temu, jak wygląda Gruzja w stanie wojny. Jest to
przecież kraj tak ciekawy, z tak bardzo ciekawą kulturą, jednak prócz kilku
wzmianek o jedzeniu i społecznych zwyczajach, w tej historii skupiamy się na
czymś innym - na walkach, na tym kto z kim, na tym, jak mocno krajowa i
międzynarodowa polityka wpływała na to, co wtedy się w tym kraju działo. Jest
to kawał historii, której przyznam, że nie znałam, kawał tragedii, które
rozegrały się w gruzińskich rodzinach. Autor oddaje to w dosyć reporterski
sposób, raczej relacjonując, niż angażując w to wszystko emocje.
“Kiedyś takie obrazy oglądaliśmy w telewizji, to były relacje z dalekich krajów na odległych kontynentach. Nawet kiedy Ormianie zaczęli walczyć z Azerami, wydawało mi się, że na to nie dotyczy, że Sumgait, Baku, Karabach są daleko. A teraz widzę uciekinierów na ulicach Tbilisi, moja córka chodzi w mundurze, a ja umieram ze strachu każdego dnia.”
No właśnie, przyznam, że tych emocji mi tutaj
trochę zabrało, tak jak doceniam całą bazę historyczną tej książki, tak
zwyczajnie jej nie czułam. Czy odpowiada za to surowy styl? Reporterski sposób
oddania zdarzeń? Skupienie na tym co się dzieje, a nie na wnętrzu postaci? To
jednak czysto prywatne wrażenia, które … no cóż, są tylko moje, nie muszą się
przenieść na to, ja inni będą tę książkę odbierać.
Myślę, że “Dzieci lwa” zasługują na uwagę ze
względu na tło historyczne, którego na polskim rynku raczej brakuje. O Gruzji,
o jej burzliwej historii Polacy raczej nie wiedzą za wiele, a dzięki tej
książce możemy poznać wycinek tego, co dla tego kraju, tego rejonu świata
ważne. Bo obserwujemy nie tylko same walki, ale też to jak ich uczestnicy się
zachowują. A to już można odnieść bardziej uniwersalnie, bo wojna nigdy nie
przychodzi zapowiedziana. Tak było u nich, tak było w historii innych krajów.
Meller poprzez tę opowieść, poprzez historię swojego bohatera przekazuje też
ciekawe dziennikarskie treści - każe się zastanowić nad obiegiem informacji i
szybkimi osądami. To ciekawy miks historyczno-współczesny, szybka, choć ze
względu na tragedię wojny, niełatwa lektura.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem WAB.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!