października 03, 2024

"Spuścizna" Nora Roberts

Autor: Nora Roberts
Tytuł: Spuścizna
Cykl: Zaginione narzeczone, tom 1
Tłumaczenie: Katarzyna Rosłan
Data premiery: 25.09.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 608
Gatunek: powieść obyczajowa / grozy
 
Nazwisko Nory Roberts z pewnością jest każdemu czytelnikowi znane - czasami są to wspomnienia z dzieciństwa, z półek starszych pokoleń, czasami z bibliotek. Przynajmniej ja tak miałam i kojarzyłam ją z gatunkiem powieści romansowych. Jednak, jak się okazuje, Nora Roberts ma do zaprezentowania dużo więcej niż ot, takie czytadła w postaci romansów. Sama zaczęłam jej twórczość na nowo odkrywać dwa lata temu, kiedy to pierwszy raz spotkałam się z jej stroną kryminalną - jako J.D. Robb Nora od ponad trzydziestu lat wydaje książki z detektywką Eve Dallas. To dobre lektury na relaks, więc przy tej serii zostałam. Teraz jednak przyszła pora posunąć się znowu krok dalej - po raz pierwszy świadomie sięgnęłam po książkę Nory, którą wydała właśnie pod szyldem Nory Roberts. Jest to jedna z jej najświeższych pozycji, na rynku amerykańskim ukazała się rok temu, teraz czytelnicy anglojęzyczni oczekują tom drugiego, a u nas właśnie się ukazała - jest to “Spuścizna”. Pierwszy tom nowej trylogii, która zapowiada niesamowitą, osadzoną na gotyckim klimacie historię….
 
Czasy współczesne, Boston. Sonya MacTavish właśnie szykuje się do ślubu, który trochę wbrew jej woli, ale za to zgodnie z wolą narzeczonego ma zostać wyprawiony z wielką pompą. Zmęczona ciągłymi spotkaniami z kolejnymi ślubnymi ekspertami w końcu jedno z sobotnich ustaleń odwołuje i wraca bez zapowiedzi do domu. A tam jej własny narzeczony zdradza ją w jej własnym łóżku z jej własną kuzynką… Sonya to kobieta silna, która właśnie przejrzała na oczy - wyrzuca byłego już narzeczonego z mieszkania i odwołuje całe zamieszanie ze ślubem. Jednak rozstanie nie przebiega tak polubownie, jakby sobie tego życzyła, więc ostatecznie decyduje się też odejść z firmy, w której razem pracowali i spróbować sił jako freelancerka. I w tym momencie życia puka do jej drzwi prawnik z Maine. Przychodzi z informacją, że jej wuj, brat bliźniak jej ojca, o którym nikt z jej rodziny nie wiedział, niedawno zmarł i zapisał jej rodzinną posiadłość. By Sonya mogła spadek dostać musi się jednak zobowiązać, że będzie w rezydencji mieszkać przynajmniej trzy lata. Gdy początkowy szok mija, Sonya za namową przyjaciółki i matki decyduje się na wyjazd - na razie to wyprowadzka testowa, na trzy miesiące… Jednak od momentu przekroczenia progu wie, że właśnie znalazła dom. Szybko się jednak okazuje, że nie jest w nim sama, a jej towarzyszki, które tam mieszkają, mają związaną z tym domem tragiczną przeszłość…
“Taki stary dom, dom o takiej historii kryje w sobie mnóstwo strzępów życia. I śmierci.”
Książka podzielona jest na trzy tytułowane, opatrzone cytatami części (ładnie wydane, z grafiką klimatycznego starego domu na wzgórzu) w sumie składające się na trzydzieści rozdziałów. Historia rozpoczyna się prologiem, którego akcja toczy się w 1806 roku i później w czasie lektury dotyczącej czasów współczesnych pojawiają się jeszcze cztery bądź pięć fragmentów z przeszłości, a dzieli je między sobą około kolejnych 20-30 lat. Narracja tych fragmentów z przeszłości prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, w czasach współczesnych w trzeciej osobie czasu przeszłego w przeważającej mierze z perspektywy Sonyi, zaledwie kilka fragmentów przedstawia historię z punktu widzenia kogoś innego blisko z nią związanego. Styl powieści jest codzienny, użytkowy, z uwzględnieniem feminatywów, nie ma za to w nim przekleństw ani szczególnie wydumanych słów, choć z początku trafiłam na kilka dziwnych wyrazów, które mnie zastanowiły. To jednak tylko z początku, później tekst płynie gładko, a ja dałam się porwać lekturze.
 
Już w serii kryminalnej Nora dała mi odczuć z jaką lekkością potrafi prowadzić akcję. I w “Spuściźnie” jest dokładnie tak samo - książka, mimo że to opowieść o nawiedzonym domu, jest lekka, jest pisana tak, że zdarzyło mi się kilka razy śmiać w głos. Dialogi, rozmowy postaci prowadzone są z wyczuciem, wypadają naprawdę przyjemnie naturalnie, tak że czytanie po prostu relaksuje, nie wymaga dużo od czytelnika, a przynosi historię, od której trudno się oderwać…
 
Bo jest to powieść bardzo klimatyczna. Łączy w sobie powieść obyczajową z delikatną nutką romansu oraz powieść grozy, powieść gotycką o nawiedzonym domu, w którym straszy. Jest to więc motyw stary, znany, bardzo klimatyczny i momentami ujęty tak, że sama faktycznie (szczególnie w nocy) odczuwałam lęk (muszę jednak zaznaczyć, że jestem czytelnikiem strachliwym). Jednak te momenty grozy są doskonale równoważone współczesną lekką historią o kobiecie nowoczesnej, kobiecie, która zna swoją wartość i jest naprawdę uparta. Przyznam, że jestem naprawdę zachwycona tym, jak autorka połączyła stary gotycki motyw ze współczesnością, dając nam historię opartą na znanym, ale i z powiewem świeżości.
“Nie pozwól, by to, co on zrobił i kim się okazał, wpłynęło na to, co robisz i kim jesteś.”
Wspomniałam już o głównej bohaterce, że jest kobietą silną, pewną i samowystarczalną. To naprawdę udana kreacja, która wlewa siłę w czytelnika - czasami budzi podziw swoją upartością i determinacją, czasami zdarza jej się panikować, ale pamięta równocześnie, że to tylko emocje. Czytelnik z uwagą przygląda się jej życiu, jej pracy (jest graficzką), podziwia jej odwagę i sięganie po nowe, mimo że przecież każdego z nas zmiana napawa lękiem. Jest to postać bardzo pozytywna, wesoła i zwyczajnie przyjazna.
“Bo magii ani się nie szuka, (...) ani się nie znajduje. Samemu ją się tworzy.”
Poza nią przez powieść przewijają się inne kobiety - jest jej przyjaciółka (artystka, której chyba nie da się nie polubić, więc mimo że drugoplanowa, to jednak genialna kreacja!), jest matka i inne później już nowopoznane panie z miasteczka Poole's Bay i każda z nich wykreowana jest z wyczuciem i pozytywnym zacięciem. Oczywiście i mężczyźni się w tej historii pojawiają, w końcu jest też lekki wątek romansowy i są to kreacje, które pasują do pań - też pozytywne, wzbudzające ciepłe emocje.
Oczywiście są i czarne charaktery, szczególnie jeden, który wiąże się z tym, co dzieje się teraz w domu, a równocześnie z historią z przeszłości…
 
A ta związana jest z rodem Poole'ów, do którego i Sonya i jej wuj należą. To historia tragiczna, o pannach młodych, których najszczęśliwszy dzień życia okazał się koszmarem. To ona jest tym spoiwem, które rozłoży się na wszystkie trzy tomy, ale sama więcej zdradzać z niej nie będę - zostawię Wam tę przyjemność jej odkrywania.
 
Jednak jest coś, o czym wspomnieć muszę, mianowicie dom, rezydencja, jaką Sonya odziedzicza - to ten najważniejszy element, bez którego tej książki by nie było. Dom jest ogromny, w starym wiktoriańskim stylu, rezydencja rodu bogatego, szanowanego. To on z jednej strony zachwyca swoją ponadczasowością, skarbami jakie w sobie kryje, z drugiej przeraża tym, co może ukrywać w swoim wnętrzu. Jest zarówno ostoją, jak i może być więzieniem. Zmusza do zadawania pytań czy jest dom, co znaczy te pojęcie i w jak różny sposób można je rozpatrywać.
“Domy potrzebują ludzi, nie uważasz? Bez ludzi są tylko ścianami.”
Ale i okolica, w jakiej dom jest położony, jest ważna. Najbliższe otoczenie domu jest odludne, jest morze, skały i bliskość natury. Nieco dalej jest miasteczko, które założyli przodkowie rodziny Sonyi - to mała ostoja, gdzie wszyscy się znają, malutka społeczność, w którą teraz Sonya będzie musiała się wpasować.
 
Przyznam, że “Spuścizna” to jedno z najbardziej pozytywnych literackich zaskoczeń, jakich w ostatnich miesiącach doświadczyłam. Jest to historia urocza, naładowana pozytywną energią, która daje czytelnikowi zwyczajnie odpocząć. Ale jest i ta groza, ten klimat gotycki, który sprawia, że emocje w niespodziewanych momentach skaczą, która nadaje historii szkielet, jakąś zagadkę, którą trzeba rozwikłać… Mimo tego, że sama nieczęsto sięgam po powieści, w których nie wszystko jest realne, to w wypadku tego tytułu nie miałam wrażenia dziwności - wszystko doskonale się ze sobą zgrywa, dając historię przyjemnie nowoczesną, ale cały czas bazującą na opowieści o duchach… Z niecierpliwością wypatruję tomu drugiego!
 
Moja ocena: 7,5/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz