października 19, 2024

"Samotnia" Anna Olszewska

Autor: Anna Olszewska
Tytuł: Samotnia
Cykl: Zbrodnie Czorsztyńskie, tom 2
Data premiery: 09.10.2024
Wydawnictwo: Zwierciadło
Liczba stron: 304
Gatunek: kryminał
 
Anna Olszewska to autorka, która na polskim rynku książki istnieje od roku 2018, jednak jej nazwisko nie jest specjalnie znane w gatunku powieści kryminalnych z tego względu, że do tej pory tworzyła powieści obyczajowe. Dopiero wiosną tego roku po raz pierwszy zaproponowała czytelnikom kryminał - była to “Osada”, którą czytaliśmy w ramach akcji #kryminalnykwiecień #zwierciadłokryminalnie. Ta historia powstała zainspirowana Zalewem Czorsztyńskim, a dokładniej mówiąc - momentem jego powstania (recenzja- klik!). Widać, że autorce przypadł do gustu ten gatunek i to miejsce akcji, bo zdecydowała nie porzucać wykreowanych w “Osadzie” bohaterów i po upływie pół roku wróciła do nas z tomem drugim serii nazwanej Zbrodnie Czorsztyńskie pt. “Samotnia”.
 
Nad Pieniny nadciąga jesień. Wieczory robią się chłodniejsze, dni się skracają. Jest jednak nadal ciepło, nie dziwi więc nikogo wycieczka nastolatków z krakowskiego Domu Dziecka, która wraz z opiekunką kwateruje się w schronisku Orlica. Dokładnie w tym schronisku, gdzie zatrudnił się stary Małecki, niedawno jeszcze policjant, który po ostatnich wydarzeniach musiał zrezygnować z munduru. Kiedy więc rano okazuje się, że piątka dzieciaków zniknęła, od razu angażuje się po cichu w śledztwo. Oczywiście policja zostaje powiadomiona, zaczynają się poszukiwania we współpracy z GOPR-em.
W tym samym czasie nad Zalewem Czorsztyńskim Igor Schutt, autor kryminałów, tworzy kolejną powieść. By trochę się oderwać, odpocząć od zgiełku domowego, który stwarza mieszkająca z nim teraz Dobrochna z bratem, wybiera się na spacer nad jezioro. A tam, w łódce znajduje młodego mężczyznę, który zachowuje się dziwnie. Igor zawiadamia więc znajomą policjantkę Anię, która zabiera mężczyznę do szpitala. A tam pierwsze badania przynosi zaskakujące, szokujące odkrycie… Czy te dwie sprawy mogą być ze sobą powiązane? I co do aktualnych zdarzeń ma stara legenda o pustelniku z Zamkowej Góry?
 
Książka rozpisana jest na 23 rozdziały i coś na kształt epilogu. Każdy rozdział otwiera przyjemna górska grafika, podzielony jest na krótsze fragmenty, których akcja toczy się naprzemiennie z perspektywy kilku bohaterów tej powieści. Również i fragmenty oddziela dedykowana grafika ukazująca las. Większość rozdziałów (prócz kilku ostatnich) zakończone są fragmentem nazwanym “dawniej”, który opowiada o wydarzeniach z pierwszej połowy XX wieku, z czasów, gdy na Zamkowej Górze mieszkał pustelnik - te fragmenty pisane są kursywą, czytelnik więc na pewno nie pogubi się, w którym czasie aktualnie się znajduje. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z perspektywy kilku postaci: Igora, Ani, Małeckiego, Piotra, Marty, a także zaginionych nastolatków - te ostatnie fragmenty są najbardziej tajemnicze, najmocniej niepokojące. Narrator nieraz skupia uwagę na fizyczności postaci, wydaje się jednak, że w tym tomie, w odróżnieniu do poprzedniego, skupia się na obydwu płciach, nie tylko kobietach. Styl powieści jest spokojny, język prosty, raczej bez przekleństw, dialogi prowadzone sprawnie.
 
W “Samotni” autorka zdecydowała się oprzeć fabułę na legendzie o pustelniku, która staje się bazą do opowieści fragmentów z „dawniej”, związana jest też z wydarzeniami współczesnymi. To dobry zabieg, tym bardziej, że autorka posłużyła się nim sprawnie - fragmenty z przeszłości są bardzo klimatyczne - są góry, las, krążący wokół pustelnika pomurnik (ptak z okładki), są stare wierzenia i ścieranie się ich z wiarą chrześcijańską. To wszystko ukazane jest w sposób dosyć prosty, dla odpowiednio wpisujący się w klimat historii. Jednak to nie wszystko, co znajdziemy w tym fragmentach, bo jest też w nich element grozy - w okolicznej wiosce coś zaczyna się dziać, w dziwny sposób giną zwierzęta… Autorka bawi się tutaj trochę klimatem grozy, tej niejasności tego, kto może za to odpowiadać - człowiek? Inne zwierzę? A może jeszcze coś innego?
“Czasami to w człowieku rośnie najgorsza bestia. Żaden Lucyfer czy utopiec nie wyrządzi takich krzywd jak człowiek. (....) Zwykła nasza natura, z którą walczyć najtrudniej…”
Rozdziały współczesne przede wszystkim opisują śledztwo prowadzone z różnych stron: mamy policjantów Anię i Piotra, jest i były policjant Małecki, ale jest też i Igor, który znowu wplątuje się nieoficjalnie w dochodzenie. W tych fragmentach autorka bazuje na znanych motywach, znanych tematach, a ilość wątków, które w sumie w tak skondensowanej historii stara się zawrzeć, jest dosyć spora. Bo mamy tutaj dwie sprawy kryminalne - zaginięcie nastolatków i odnalezienie tego dziwnego mężczyzny z łódki. Mamy wątek związany z Domem Dziecka oraz perspektywę nastolatków, która jak już wspomniałam, jest dosyć przerażająca. Jest też prywatne śledztwo Małeckiego (które swoją drogą, podobało mi się najbardziej z wszystkich fragmentów czasów współczesnych!) i perspektywa Marty, opiekunki zaginionych dzieci, która sama ma swoją historię. Jest też jeszcze obraz tego, co dzieje się teraz na komendzie, tego, jakie zaczęło się tam kumoterstwo, gdy pojawił się nowy komendant, choć Ania i Piotr niezmiennie nadal ze sobą rywalizują. Dużo się dzieje i każdy z tych tematów faktycznie jest ciekawy, dlatego też trochę szkoda, że przez ich nagromadzenie zwyczajnie brakuje miejsca, by je pogłębić.
 
I tak też jest z bohaterami tej powieści. Każdy ma do opowiedzenia jakąś historię, jakieś przesłanie, jednak przez ich mnogość żaden z portretów psychologicznych nie jest pogłębiony, przez co czytelnik może momentami nie do końca rozumieć decyzje i zachowanie postaci - ja najmocniej odczułam to przy Igorze i Ani, najmniej przy Małeckim i Marcie. Małecki zresztą to najfajniejsza postać tego tomu, to po prostu poczciwy człowiek. Marta z kolei ma w swojej przeszłości trudną historię, którą chce przekuć na swoją korzyść, wyciągnąć z niej coś dobrego, co może ofiarować innym.
 
W “Samotni” tym, co najbardziej autorkę zaprząta, zdają się grzechy popełniane w skutek okoliczności - gdyby nie sytuacja, w której bohaterowie się znaleźli, większość z nich zła by nie popełniła. A sytuacja spowodowana jest przez wybory osób postronnych. Kto zatem za te grzechy ma ponieść karę, wziąć odpowiedzialność? To historia pełna trudnych sytuacji, smutnych wyborów życiowych, przez które cierpią ci, co nie powinni.
 
Wydaje mi się, że Anna Olszewska odnalazła się w gatunku kryminału - widać, że tworzenie zagadki kryminalnej i próba pokierowania czytelnika tak, by miał trop, ale sam prawdy nie odkrył, daje jej frajdę. Podoba mi się to, że już drugi raz szukała prawdziwej historii z przeszłości, którą mogła zrobić bazą powieści, na której oparła to, co działo się kiedyś i to, co dzieje się teraz. Ilość wątków i perspektyw trochę tę historię spłaszcza, sama byłabym usatysfakcjonowana bardziej, gdyby większy nacisk autorka położyła na psychologię postaci, bo tak to mamy kryminał taki pomiędzy - ani nie dynamiczny, z dużą ilością emocji, ani nie spokojny skupiony na tym, co w środku postaci. Co więc zostaje? Historia kryminalna dobra na weekend, czy jeden-dwa jesienne wieczory, która jest komfortowa przez to, że bazuje na tym, co już nam dobrze znane. A klimatu dodaje jej miejsce akcji, które autorka wybrała perfekcyjnie!
 
Moja ocena: 7/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz