Autor: Mike
Omer
Tytuł: Powiedz
mi, proszę
Tłumaczenie: Robert Ginalski
Data premiery: 02.10.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 464
Gatunek: thriller
/ kryminał
Mike Omer to autor powieści kryminalnych,
którego twórczość poznałam i pokochałam w 2022 roku. Wtedy też szybko
nadgoniłam wszystkie te książki, które na naszym rynku były już dostępne -
jeśli pamięć mnie nie myli, to wtedy w całości można było już sięgnąć po
trylogię z profilerką FBI Zoe Bentley (recenzje - klik!). Później czytałam już
na bieżąco - zarówno trylogię Tajemnice Glenmore Park (recenzje - klik!), która
na rynku rodzimym autora, tym amerykańskim była tą debiutancką publikowaną w
2016 roku oraz nową trylogię z Abby Mullen (recenzje - klik!). Do tej pory
każda seria Omera osadzona była w środowisku policjantów i agentów FBI,
zmieniło się to jednak wraz z “Powiedz mi, proszę”. Jest to historia, w której
rolę detektywa pełni terapeutka zajmująca się leczeniem dzieci, jednak i ten
zawód nie był dla autora czymś obcym - jak zdradza w posłowiu, w rodzinie i
wśród znajomych ma przedstawicieli tego zawodu, którzy chętnie służyli mu
konsultacjami, dzięki którym bohaterka nabrała cech realności. “Powiedz mi,
proszę” aktualnie w spisie dzieł autora widnieje jako osobna powieść, ale kto
wie - może kiedyś do tej bohaterki wróci? W końcu ewidentnie lubi trylogie!
Aktualnie jednak anglojęzyczni czytelnicy czekają na jego kolejną, drugą osobną
powieść, której angielski tytuł brzmi „Behind you”.
Piętnaście miesięcy temu w małym amerykańskim
miasteczku Bethelville doszło do tragicznego zdarzenia - zaginęła 7-letnia
Kathy Stone, po prostu zniknęła z podwórka. Po wielu wyczerpujących
poszukiwaniach policja trafiła na ślad - jej buciki zostały odnalezione w
ruderze położonej pod lasem, jednak to tyle, co udało im się odkryć, na tym
trop się urwał. Aż do teraz. Pewien mężczyzna jadący nad ranem samochodem w
miejscowości położonej trzy godziny jazdy o Bethelville, spotkał dziewczynkę na
poboczu drogi. Jest bez butów, przerażona, nie wydająca z siebie ani jednego
dźwięku, w wychudzona i z niewielkimi ranami, ale jednak żywa i kontaktująca.
Miejscowa policja od razu kontaktuje się z rodzicami dziewczynki, którzy też
już tracili nadzieję, na to, że Kathy żyje. Stał się cud. Dziewczynka jednak
mimo powrotu do domu nie mówi, jest straumatyzowana, a jej porywacz ciągle
przebywa na wolności. Matka Kathy prosi zatem o pomoc Robin - terapeutkę
dziecięcą, która jest bardzo ceniona w środowisku. Czy Robin zdoła się od niej
czegoś dowiedzieć, czegoś, co pomoże odkryć, kto ją przez te wszystkie miesiące
więził? Co się z nią w tym czasie działo? Bo że coś złego, to jasno wynika z
jej zabaw w czasie sesji z terapeutką…
Książka składa się z 59 rozdziałów pisanych w
narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. Historia w przeważającej mierze
opisana jest w kolejności chronologicznej i z perspektywy terapeutki Robin,
jednak są od tego wyjątki - od czasu do czasu perspektywa przeskakuje na matkę
Kathy, policjanta, a także na postacie, których tożsamość nie jest nam znana, a
które ewidentnie w jakiś sposób uwikłane są w sprawę. Czas akcji też
przeskakuje - dostajemy retrospekcje z dnia porwania dziewczynki, każdy
fragment przedstawiający los innego z mieszkańców miasteczka, zatem pod koniec
lektury mamy już praktycznie pełny obraz tego, jak w Bethelville toczyło się
życie tamtego dnia. Styl powieści skupiony jest na oddaniu charakteru i wnętrza
postaci, poznajemy dokładnie ich emocje i przemyślenia, a przede wszystkim
przyglądamy się postępom pracy ze straumatyzowaną dziewczynką. Poprzez
podkreślenie emocji postaci czytelnik zostaje wciągnięty do świata tej
historii, a książka szybko staje się nieodkładalna.
Warto też zaznaczyć, że autorowi zdarza się
stosować urywane zdania, które niejako kontrastują z tym, co postacie mówią i
myślą, same dialogi prowadzone są bardzo naturalnie, a język pozbawiony jest
wulgaryzmów. Czytelnicy, którzy znają już pióro autora z pewnością będą też
ciekawi, jak wygląda stosunek humoru do fragmentów poważnych - tu zdecydowanie
przeważa to drugie, może w całej książce były dwa momenty, gdy w reakcji na
dialog postaci się zaśmiałam, ogólny jednak jej wydźwięk jest bardzo poważny.
Omer to autor, który nie tylko buduje sprawę
kryminalną, ale który też bardzo dużą uwagę przywiązuje do kreacji postaci. Tą,
która najmocniej fascynuje, jest oczywiście odnaleziona dziewczynka, jednak do
jej psychiki wglądu nie mamy - obserwujemy ją z boku, z perspektywy jej matki i
Robin. Kathy ewidentnie przeszła przez coś traumatycznego, każdy głośny dźwięk
wywołuje u niej reakcję paniczną, dziewczynka tak naprawdę cały czas żyje w
strachu. Wygląda jednak też, że coś na tych sesjach z Robin chce z siebie
wyrzucić, tylko co?
Robin jako terapeutka jest kobietą spokojną,
cierpliwą, wyważoną. Jednak, gdy przekracza próg swojego domu, staje się kimś
innym. Jako osoba prywatna świetnie pasuje do stwierdzenia, że na psychologię
udają się ci, którzy mają problemy sami ze sobą. Bo Robin ma problemy. Przede
wszystkim uwikłana jest w bardzo toksyczną relację ze swoją matkę, w której nie
potrafi przełożyć teorii na praktykę. Dla nas, czytelników, którzy obserwują
sytuację z boku, czasem jej reakcje mogą wydać się przesadzone, jednak z
pewnością inaczej odbierzemy to, gdy spróbujemy się wczuć równocześnie w jej
charakter i sytuację. W przeciągu ostatniego roku Robin wiele przeszła,
ostatnio męczy ją też bezsenność. Czuje się samotna i chyba nierozumiana, a
jednak dzień w dzień musi te emocje na dłuższy czas tłumić i wczuwać się w
problemy innych, problemy dzieci, które może czasem cierpią po prostu na niską
samoocenę, ale czasem jednak stają się ofiarami faktycznej przemocy. Jest to
zatem kreacja skomplikowana, która wzbudzi podziw swoją postawą zawodową,
prywatnie jednak da wrażenie osoby mocno pogubionej. Czy uda jej się uspokoić,
wyciszyć i zrozumieć własne problemy?
Wspomniałam, że Robin uwikłana jest w
toksyczną relację z matką, jednak w całej tej książce dostajemy bardzo różny i
szeroki obraz w stosunkach rodzic-dziecko. Na początku przyglądamy się rodzicom
Kathy w chwili, gdy dziewczynka nadal pozostaje zaginiona. Ta rozpacz, te
poczucie bezsensu i wysiłku, jaki musi jej matka włożyć, by po prostu trwać, są
bardzo przytłaczające. Ojciec za to stara się żyć nadal. Rozdźwięk pomiędzy ich
podejściem do córki widoczny jest również później - może to nieco schematyczne,
ale to kobieta podchodzi do córki z większym zrozumieniem jej lęków, on z kolei
chce szybko przywrócić wszystko do normy.
“Powrót Kathy był nieustającym błogosławieństwem, drugą szansą - co rano Claire się budziła z uśmiechem na ustach. Trudność polegała jednak na tym, że nie odzyskała swojego dawnego życia. Dla siebie i córki musiała więc zbudować nowe.”
Relacja Robin z jej matką również ukazana jest
bardzo wyraźnie. Robin od dzieciństwa dawała się sobą rządzić,
podporządkowywała się matce tak, by ta była ciągle zadowolona. I chyba z tego
dzieciństwa nie wyrosła, bo podobnie jak dziecko, nadal robi jej na złość, a
matka nadal odbiera wszystko przez pryzmat samej siebie. Wszystko to, to
relacje trudne, pełne niezrozumienia drugiej osoby. Mówi się o tym, że traumy i
złe emocje trzeba przepracować, ale przy takie różnicy charakterów wydaje się,
ze dojście do jednej wersji relacji nie jest możliwe.
Ale przecież książka gatunkowo należy do
powieści kryminalnych i wokół takiej sprawy cała jej akcja się kręci, zatem i
na tym zagadnieniu musimy się skupić. Autor wziął na barki dosyć trudny temat,
bo krzywdę dziecka i próbę porozumienia się z nim w sytuacji, go zamknęło się
ono na świat. Nie jest to za częsty temat w kryminałach, ale mocno pobudzający
emocje, a czytelnik przez to od samego początku jest lekturą mocno
zainteresowany. Intryga kryminalna rozkręca się spokojnie, przez sporą część
powieści po prostu obserwujemy co się dzieje z dziewczynką i Robin, a delikatny
niepokój budzą w czytelniku fragmenty niedoprecyzowane, przedstawione z
nieznanej perspektywy oraz sama obserwacja tego, co stara się przekazać Kathy.
Gdzieś w połowie, a może i za połową, historia zmienia bieg, pojawia się motyw
policyjny, który toczy się dosyć znanym rytmem, ale nadaje lekturze większego
dynamizmu. Sam koniec wraca do stylu podobnego do pierwszej części powieści.
Autor przez całą historię stara się czytelnika utrzymać w napięciu, stosuje
ciekawe twisty i zawieszenia akcji.
W “Powiedz mi, proszę” Mike Omer wyszedł ze
swojej strefy komfortu, z kreacji postaci, jakie od dobrych kilku lat zna i z
łatwością tworzy. Zdecydował się na temat trudny, bo sama sprawa straty,
porwania dziecka to temat mocno emocjonalny, a on dodatkowo przestawił to z
perspektywy uczuć matki i osób współodczuwających. Czytelnik aż czuje tę
obojętność, rezygnację matki na samym początku, później jej radość wymieszaną z
ciągłym lękiem. Jednak to nie ona, a terapeutka odgrywa przewodnią rolę, a jej
kreacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Uświadamia, że żaden z nas nie
jest pozbawiony trudnych wspomnień, trudnych przeżyć z przeszłości, z którymi nie
jest łatwo sobie poradzić, które, ciągle gdzieś w nas siedzą i wpływają na
zachowanie w określonych sytuacjach. Nie da się więc ukryć - ta książka zmusza
do własnych refleksji, do przeżywaniu wielu różnych skomplikowanych emocji.
Jedno jednak jest gwarantowane - już na starcie historia wciąga tak, że ciężko
ją odłożyć przed poznaniem zakończenia.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Świat Książki.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz