października 11, 2024

"Powiedz mi, proszę" Mike Omer

Autor: Mike Omer
Tytuł: Powiedz mi, proszę
Tłumaczenie: Robert Ginalski
Data premiery: 02.10.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 464
Gatunek: thriller / kryminał
 
Mike Omer to autor powieści kryminalnych, którego twórczość poznałam i pokochałam w 2022 roku. Wtedy też szybko nadgoniłam wszystkie te książki, które na naszym rynku były już dostępne - jeśli pamięć mnie nie myli, to wtedy w całości można było już sięgnąć po trylogię z profilerką FBI Zoe Bentley (recenzje - klik!). Później czytałam już na bieżąco - zarówno trylogię Tajemnice Glenmore Park (recenzje - klik!), która na rynku rodzimym autora, tym amerykańskim była tą debiutancką publikowaną w 2016 roku oraz nową trylogię z Abby Mullen (recenzje - klik!). Do tej pory każda seria Omera osadzona była w środowisku policjantów i agentów FBI, zmieniło się to jednak wraz z “Powiedz mi, proszę”. Jest to historia, w której rolę detektywa pełni terapeutka zajmująca się leczeniem dzieci, jednak i ten zawód nie był dla autora czymś obcym - jak zdradza w posłowiu, w rodzinie i wśród znajomych ma przedstawicieli tego zawodu, którzy chętnie służyli mu konsultacjami, dzięki którym bohaterka nabrała cech realności. “Powiedz mi, proszę” aktualnie w spisie dzieł autora widnieje jako osobna powieść, ale kto wie - może kiedyś do tej bohaterki wróci? W końcu ewidentnie lubi trylogie! Aktualnie jednak anglojęzyczni czytelnicy czekają na jego kolejną, drugą osobną powieść, której angielski tytuł brzmi „Behind you”.
 
Piętnaście miesięcy temu w małym amerykańskim miasteczku Bethelville doszło do tragicznego zdarzenia - zaginęła 7-letnia Kathy Stone, po prostu zniknęła z podwórka. Po wielu wyczerpujących poszukiwaniach policja trafiła na ślad - jej buciki zostały odnalezione w ruderze położonej pod lasem, jednak to tyle, co udało im się odkryć, na tym trop się urwał. Aż do teraz. Pewien mężczyzna jadący nad ranem samochodem w miejscowości położonej trzy godziny jazdy o Bethelville, spotkał dziewczynkę na poboczu drogi. Jest bez butów, przerażona, nie wydająca z siebie ani jednego dźwięku, w wychudzona i z niewielkimi ranami, ale jednak żywa i kontaktująca. Miejscowa policja od razu kontaktuje się z rodzicami dziewczynki, którzy też już tracili nadzieję, na to, że Kathy żyje. Stał się cud. Dziewczynka jednak mimo powrotu do domu nie mówi, jest straumatyzowana, a jej porywacz ciągle przebywa na wolności. Matka Kathy prosi zatem o pomoc Robin - terapeutkę dziecięcą, która jest bardzo ceniona w środowisku. Czy Robin zdoła się od niej czegoś dowiedzieć, czegoś, co pomoże odkryć, kto ją przez te wszystkie miesiące więził? Co się z nią w tym czasie działo? Bo że coś złego, to jasno wynika z jej zabaw w czasie sesji z terapeutką…
 
Książka składa się z 59 rozdziałów pisanych w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego. Historia w przeważającej mierze opisana jest w kolejności chronologicznej i z perspektywy terapeutki Robin, jednak są od tego wyjątki - od czasu do czasu perspektywa przeskakuje na matkę Kathy, policjanta, a także na postacie, których tożsamość nie jest nam znana, a które ewidentnie w jakiś sposób uwikłane są w sprawę. Czas akcji też przeskakuje - dostajemy retrospekcje z dnia porwania dziewczynki, każdy fragment przedstawiający los innego z mieszkańców miasteczka, zatem pod koniec lektury mamy już praktycznie pełny obraz tego, jak w Bethelville toczyło się życie tamtego dnia. Styl powieści skupiony jest na oddaniu charakteru i wnętrza postaci, poznajemy dokładnie ich emocje i przemyślenia, a przede wszystkim przyglądamy się postępom pracy ze straumatyzowaną dziewczynką. Poprzez podkreślenie emocji postaci czytelnik zostaje wciągnięty do świata tej historii, a książka szybko staje się nieodkładalna.
Warto też zaznaczyć, że autorowi zdarza się stosować urywane zdania, które niejako kontrastują z tym, co postacie mówią i myślą, same dialogi prowadzone są bardzo naturalnie, a język pozbawiony jest wulgaryzmów. Czytelnicy, którzy znają już pióro autora z pewnością będą też ciekawi, jak wygląda stosunek humoru do fragmentów poważnych - tu zdecydowanie przeważa to drugie, może w całej książce były dwa momenty, gdy w reakcji na dialog postaci się zaśmiałam, ogólny jednak jej wydźwięk jest bardzo poważny.
 
 
Omer to autor, który nie tylko buduje sprawę kryminalną, ale który też bardzo dużą uwagę przywiązuje do kreacji postaci. Tą, która najmocniej fascynuje, jest oczywiście odnaleziona dziewczynka, jednak do jej psychiki wglądu nie mamy - obserwujemy ją z boku, z perspektywy jej matki i Robin. Kathy ewidentnie przeszła przez coś traumatycznego, każdy głośny dźwięk wywołuje u niej reakcję paniczną, dziewczynka tak naprawdę cały czas żyje w strachu. Wygląda jednak też, że coś na tych sesjach z Robin chce z siebie wyrzucić, tylko co?
Robin jako terapeutka jest kobietą spokojną, cierpliwą, wyważoną. Jednak, gdy przekracza próg swojego domu, staje się kimś innym. Jako osoba prywatna świetnie pasuje do stwierdzenia, że na psychologię udają się ci, którzy mają problemy sami ze sobą. Bo Robin ma problemy. Przede wszystkim uwikłana jest w bardzo toksyczną relację ze swoją matkę, w której nie potrafi przełożyć teorii na praktykę. Dla nas, czytelników, którzy obserwują sytuację z boku, czasem jej reakcje mogą wydać się przesadzone, jednak z pewnością inaczej odbierzemy to, gdy spróbujemy się wczuć równocześnie w jej charakter i sytuację. W przeciągu ostatniego roku Robin wiele przeszła, ostatnio męczy ją też bezsenność. Czuje się samotna i chyba nierozumiana, a jednak dzień w dzień musi te emocje na dłuższy czas tłumić i wczuwać się w problemy innych, problemy dzieci, które może czasem cierpią po prostu na niską samoocenę, ale czasem jednak stają się ofiarami faktycznej przemocy. Jest to zatem kreacja skomplikowana, która wzbudzi podziw swoją postawą zawodową, prywatnie jednak da wrażenie osoby mocno pogubionej. Czy uda jej się uspokoić, wyciszyć i zrozumieć własne problemy?
 
Wspomniałam, że Robin uwikłana jest w toksyczną relację z matką, jednak w całej tej książce dostajemy bardzo różny i szeroki obraz w stosunkach rodzic-dziecko. Na początku przyglądamy się rodzicom Kathy w chwili, gdy dziewczynka nadal pozostaje zaginiona. Ta rozpacz, te poczucie bezsensu i wysiłku, jaki musi jej matka włożyć, by po prostu trwać, są bardzo przytłaczające. Ojciec za to stara się żyć nadal. Rozdźwięk pomiędzy ich podejściem do córki widoczny jest również później - może to nieco schematyczne, ale to kobieta podchodzi do córki z większym zrozumieniem jej lęków, on z kolei chce szybko przywrócić wszystko do normy.
“Powrót Kathy był nieustającym błogosławieństwem, drugą szansą - co rano Claire się budziła z uśmiechem na ustach. Trudność polegała jednak na tym, że nie odzyskała swojego dawnego życia. Dla siebie i córki musiała więc zbudować nowe.”
Relacja Robin z jej matką również ukazana jest bardzo wyraźnie. Robin od dzieciństwa dawała się sobą rządzić, podporządkowywała się matce tak, by ta była ciągle zadowolona. I chyba z tego dzieciństwa nie wyrosła, bo podobnie jak dziecko, nadal robi jej na złość, a matka nadal odbiera wszystko przez pryzmat samej siebie. Wszystko to, to relacje trudne, pełne niezrozumienia drugiej osoby. Mówi się o tym, że traumy i złe emocje trzeba przepracować, ale przy takie różnicy charakterów wydaje się, ze dojście do jednej wersji relacji nie jest możliwe.
 
Ale przecież książka gatunkowo należy do powieści kryminalnych i wokół takiej sprawy cała jej akcja się kręci, zatem i na tym zagadnieniu musimy się skupić. Autor wziął na barki dosyć trudny temat, bo krzywdę dziecka i próbę porozumienia się z nim w sytuacji, go zamknęło się ono na świat. Nie jest to za częsty temat w kryminałach, ale mocno pobudzający emocje, a czytelnik przez to od samego początku jest lekturą mocno zainteresowany. Intryga kryminalna rozkręca się spokojnie, przez sporą część powieści po prostu obserwujemy co się dzieje z dziewczynką i Robin, a delikatny niepokój budzą w czytelniku fragmenty niedoprecyzowane, przedstawione z nieznanej perspektywy oraz sama obserwacja tego, co stara się przekazać Kathy. Gdzieś w połowie, a może i za połową, historia zmienia bieg, pojawia się motyw policyjny, który toczy się dosyć znanym rytmem, ale nadaje lekturze większego dynamizmu. Sam koniec wraca do stylu podobnego do pierwszej części powieści. Autor przez całą historię stara się czytelnika utrzymać w napięciu, stosuje ciekawe twisty i zawieszenia akcji.
 
W “Powiedz mi, proszę” Mike Omer wyszedł ze swojej strefy komfortu, z kreacji postaci, jakie od dobrych kilku lat zna i z łatwością tworzy. Zdecydował się na temat trudny, bo sama sprawa straty, porwania dziecka to temat mocno emocjonalny, a on dodatkowo przestawił to z perspektywy uczuć matki i osób współodczuwających. Czytelnik aż czuje tę obojętność, rezygnację matki na samym początku, później jej radość wymieszaną z ciągłym lękiem. Jednak to nie ona, a terapeutka odgrywa przewodnią rolę, a jej kreacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Uświadamia, że żaden z nas nie jest pozbawiony trudnych wspomnień, trudnych przeżyć z przeszłości, z którymi nie jest łatwo sobie poradzić, które, ciągle gdzieś w nas siedzą i wpływają na zachowanie w określonych sytuacjach. Nie da się więc ukryć - ta książka zmusza do własnych refleksji, do przeżywaniu wielu różnych skomplikowanych emocji. Jedno jednak jest gwarantowane - już na starcie historia wciąga tak, że ciężko ją odłożyć przed poznaniem zakończenia.
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz