Autor: Chris Carter
Tytuł: Obserwator śmierci
Cykl: Robert Hunter, tom 13
Tłumaczenie: Mikołaj Kluza
Data premiery: 23.10.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 320
Gatunek: kryminał
Chris Carter to autor serii kryminalnej z
Robertem Hunterem, śledczym z Los Angeles, który specjalizuje się w
rozwiązywaniu spraw naprawdę trudnych. Po raz pierwszy czytelnicy mogli się z
nim spotkać w 2009 roku (rok później w Polsce) w powieści “Krucyfiks”. I tak
piętnaście lat później, przygód Roberta Huntera mamy na rynku trzynaście tomów,
większość z nich charakteryzowana jest jako bardzo krwawa. “Obserwator
śmierci”, czyli tom najnowszy, trzynasty nieco od tego określenie odbiega -
rozlewu krwi nie ma w nim za wiele, zresztą nawet jeśli jest, to autor skupia
się raczej na tematach psychologicznych niż na makabrze zbrodni. Oczywiście to
cały czas jest Chris Carter, jakiego znamy, który dostarcza nam solidnej
kryminalnej rozrywki, przy zagadce której czytelnik bawi się doskonale, ale też
jest coś więcej - trudne tematy i zbrodnie, które mogą się toczyć tuż za
ścianą…
Sam autor to bardzo ciekawa osobowość.
Inspiracje do swoich książek czerpie z praktyki psychologa kryminalnego, na
stanowisku którego spędził dobrych kilka lat w USA. Poza tym jednak imał się
przeróżnych zawodów, od muzyka sesyjnego, przez tancerza w grupie tańca egzotycznego
aż po programistę… Teraz jednak po prostu siedzi i pisze. Nic w tym dziwnego,
jego książki podbijają listy bestsellerów w ponad dwudziestu krajach! Polski czytelnik
ma to szczęście, że Wydawnictwo Sonia Draga zajmuje się wydawaniem jego książek
od początku, dba o spójną szatę graficzną, a i wydaje nowe wydania, gdy
starszych na rynku zaczyna brakować… a co najważniejsze - nie musimy czekać
kilka lat na polskie wydania, najnowsza powieść polską premierę ma zaledwie
cztery miesiące po angielskiej.
Czasy współczesne, Los Angeles, Wydział
Zabójstw, jednostka SO, czyli zajmująca się szczególnie okrutnymi
przestępstwami. Jednostka dwuosobowa, składająca się z Roberta Huntera i
Carlosa Garcii, do których nikt inny nie chce nigdy dołączyć. Teraz, w ich
drzwiach zjawia się przełożona z żółtą teczką. Jej kolor od razu budzi
zainteresowanie detektywów - zazwyczaj ich sprawy włożone są do czarnych bądź
ciemnoszarych teczek. Ta jest inna, bo przedstawia dokumentację z wypadku
samochodowego. Shaun Daniels został śmiertelnie potrącony przez sprawcę, który
uciekł z miejsca zdarzenia, jego ciało jednak w wyniku wypadku trafiło nie do
studentów UCLA, gdzie trafiają oczywiste wypadki, ale na stół sekcyjny szefowej
Zakładu Medycyny Sądowej w Los Angeles. Jej uważne oko doświadczonej lekarki zauważyło
kilka dziwnych nieprawidłowości, jednak wątpliwości co do tego, czy było to
potrącenie czy nie, rozwiała faktyczna przyczyna zgonu - a była to hipotermia.
Tak, to pozorowany wypadek samochodowy, który miał miejsce dobrych kilka dni
temu, a teraz Hunter i Garcia muszą dowiedzieć się, co tak naprawdę z tą ofiarą
się stało… Zaczyna się rutynowe śledztwo, które ostatecznie zaprowadzi ich w
mocno nierutynowe rejony…
Książka rozpisana jest na 70 krótkich,
kilkustronicowych rozdziałów. Akcja toczy się linearnie, jeśli czas odbiega od
normy, to jest to w tekście zaznaczone. Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który raczej skupia
się na oddaniu tego, co widzi, niż tego, co siedzi w głowach postaci, pełni
rolę bardziej relacji niż analizy. Przedstawiona jest z kilku punktów widzenia,
przede wszystkim Huntera i Garcii, ale są od tego odstępstwa: już startujemy
inaczej, bo od rozdziału przedstawiającego historię z perspektywy Danielsa.
Tego typu rozdziały, przedstawiające perspektywę osoby w śledztwo w jakiś
sposób zamieszanej, pojawiają się od czasu do czasu, najczęściej w momencie,
gdy atmosfera jest najgęstsza. Styl powieści jest łatwy, prosty i przyjemny,
zdania krótkie, a specjalistyczne słowa najczęściej w dialogach łatwo wyjaśniane.
Same dialogi prowadzone są z lekkością, a rozmowy pomiędzy Hunterem a Garcią także
z tą przyjazną uszczypliwością, która sprawia, że na twarzy czytelnika pojawia
się uśmiech, daje też poczucie, że są to partnerzy, którzy znają się dokładnie,
od podszewki.
“Denat, który zginął, zanim zginął (...).”
Zresztą nie tylko dialogi mają w sobie tę
lekkość, same postacie Huntera i Garcii takie są - nie przytłaczają nas swoimi
problemami, dają poczucie, że są właściwymi ludźmi na właściwym miejscu, że
dobrze wiedzą, jak mają sobie z nawet najtrudniejszymi przypadkami radzić.
Tworzą zgrany duet, rozumiejąc się często w pół słowa.
“Potrzeba szczególnego rodzaju psychopaty, by nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego czyny są złe.”
Jednak to, z czym przychodzi im się mierzyć
łatwe i przyjemne nie jest. To trudna sprawa, która od początku ma tak dużo
luk, że śledczy tak naprawdę nie wiedzą za co się zabrać. Autor bardzo
skrupulatnie opisuje ich działania, ich postępy, albo ich brak, dzięki czemu
cała sprawa nabiera realności - przecież przeszukiwanie baz danych, czekanie na
wyniki, rozmowy ze świadkami - to wszystko trwa. I tak właśnie autor to oddaje.
Co więcej, śledczy nie wpadają czarodziejsko na pomysł rozwiązania zagadki,
borykają się z tym, co trudne - z zastojami, z tak naprawdę stąpaniem po
omacku, mimo tego, że są to przecież postacie, które na śledzeniu
psychopatycznych zabójców znają się jak nikt inny. Tym razem morderca wydaje
się sprytniejszy, a oni odkrywają kolejne dowody za wolno, głównie opierając
się na domysłach.
“Stąd termin ‘eksplozywny’. Sprawca uderza i nie przestaje, dopóki nie wyrzuci z siebie całej nagromadzonej wściekłości. Po takim ataku osoba może całkowicie utracić poczucie tego, co jest dobre, a co złe.”
Tym, na co warto też zwrócić uwagę, jest ilość
wiedzy, jaką autor bardzo niewymuszenie w powieści zawarł. Najczęściej w
rozmowach postaci pojawiają się jakieś dziwne nazwy związane z psychologią
kryminalną, które od razu wytłumaczone uczą nas więcej, dają tematy do
refleksji, do zastanowienia się, a także mogą posłużyć jako zwyczajne
ciekawostki.
“Jeśli przemoc ma charakter stały, mózg może zacząć ją traktować jako normalność.”
Akcja powieści toczy się zatem tempem
umiarkowanym, jednak autor opisuje ją w skondensowanych słowach, często
stosując też zagrywki w budowaniu napięcia - najczęściej cliffhangery,
zawieszenie akcji, które sprawia, że czytelnik musi czytać dalej, by dowiedzieć
się, co bohaterowie właśnie zobaczyli/odkryli/znaleźli. To znany, ale użyty
bardzo sprawnie zabieg.
“Cisza ma jakąś magiczną moc rozciągania czasu. Sprawia, że wszystko wydaje się trwać znacznie dłużej.”
Co do brutalności zbrodni, to czytelnik nie
jest świadkiem jej popełniania. Dostajemy wgląd w to, co dzieje się przed nią,
jak i to, co dzieje się po niej - już na stole sekcyjnym, przez co sama
zbrodnia zostaje w domyśle, bez rozlewu krwi czy ekstremalnie brutalnych
opisów. Bo to, co znajdujemy na stole sekcyjnym, jest wystarczająco bolesne,
wystarczy, by uświadomić sobie skalę zbrodni, więcej byłoby już przesadą,
granicą, której autor nie przekracza, co bardzo sobie cenię - dzięki temu
ciężar lektury skupia się na motywach, na aspektach psychologicznych zbrodni, a
nie na czerpaniu frajdy z samej brutalności.
“Złość
można kontrolować, kiedy zrozumie się jej przyczynę. Terapeuta czy psycholog
mogą w tym pomóc.”
Wspomniałam już o tym, że mimo iż jest to
powieść rozrywkowa, to jednak nie jest pozbawiona głębi psychologicznej, tego,
co ważne, tego, co możemy przenieść do rzeczywistości i sprawić, by nasze
własne życie było bardziej świadome. W tym tomie autor porusza przeróżne tematy
związane ze zdrowiem psychicznym, z więziami rodzinnymi (lub ich brakiem), z
samotnością, przemocą. Zastanawiamy się nad funkcją pamięci, nad wspomnieniami,
reakcjami i emocjami, które nieraz pojawiają się niepożądane. Najmocniej
wstrząsający jest oczywiście koniec powieści, który zostawia czytelnika
emocjonalnie rozszarpanego, zszokowanego, z uczuciem dziwnego smutku.
“Zbyt wiele osób traktuje wspomnienia jak fakty. (....) Ale to tak nie działa. One stanowią bardziej obraz naszej percepcji niż rzeczywistości.”
“Obserwator śmierci” to powieść kryminalna,
która dobrze sprawdzi się w chwili, gdy potrzeba czegoś szybkiego, zajmującego
i po prostu rozrywkowego do lektury. Mimo tej charakterystyki jest to powieść
przemyślana, solidnie zbudowana i poparta dużą wiedzą, a co ważniejsze z
przesłaniem, które sprawia, że czytelnik zaczyna myśleć, analizować to, czego
sam w życiu był świadkiem, zastanawiać się, jak ten nasz świat, ten zwyczajny
na poziomie ludzkim, jest skonstruowany. Dobrze się przy niej bawiłam, nie
czułam się też ani razu zniesmaczona opisami tego, co ofiary przeszły, bo i
autor nie skupia się na makabrze, a w tym, co opisuje, ma cel. Polecam ten
tytuł fanom zajmujących, rozrywkowych kryminałów niezależnie czy serię z
Hunterem znacie czy nie - bez najmniejszych problemów doskonale sprawdzi się też
jako powieść osobna.
“Nauczyłem się, że prawdziwe potwory faktycznie istnieją. (...) To jednak nie są ciebie czające się wewnątrz szafy. Nie kryją się pod łóżkiem ani w lesie. Nie przychodzą do ciebie w koszmarach i tylko w nocy. Nie. Prawdziwe potwory… te, które zrobią ci krzywdę, których naprawdę trzeba się bać, są znacznie bliżej. Otaczają nas.”
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy
patronackiej z Wydawnictwem Sonia Draga.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz