Autor: Eleanor Catton
Tytuł: Las Birnamski
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Data premiery: 23.10.2024
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 496
Gatunek: literatura
piękna / thriller
Eleanor Catton na swoim koncie ma trzy
powieści, a “Las Birnamski” to najnowsza z nich, a zarazem powieść, na którą
czytelnicy czekali aż dekadę! To też jej pierwsze działo po otrzymaniu Nagrody
Bookera za “Wszystko, co lśni”, która zrobiła z niej jej najmłodszą laureatkę
tej. Otrzymała ją w roku 2013, a na rynku książki pojawiła się pięć lat
wcześniej z debiutem “Próba”, która równocześnie była jej pracą dyplomową. U
nas jej debiut ukazał się w drugiej kolejności, dopiero w roku 2015. Aktualnie
autorka żyje w Nowej Zelandii i uczy kreatywnego pisania.
Historia rozpoczyna się pod koniec lata roku
2017. W Nowej Zelandii, na przełęczy Korowai osunęła się ziemia w wyniku
wstrząsów sejsmicznych. Przez to wydarzenie kiedyś dosyć turystyczne miasteczko
Thorndike stało się ślepym zaułkiem, a przez to wyludniło się. A to
zainteresowało Mirę Bunting, aktywistkę i założycielkę grupy zwanej Las
Birnamski, ogrodniczego kolektywu, który na celu ma wprowadzenie zmian
społecznych dotyczących ziemi - chce uświadomić społeczność, jak wiele żyznej
ziemi się marnuje i jak bez sensu jest jej przynależność do kogokolwiek, dlatego
też sadzą warzywa i owoce na skwerkach, działkach i innych podobnych miejscach,
które mogą znaleźć - nie zawsze w pełni legalnie. Niestety ich organizacja
nigdy nie zyskała rozgłosu, dlatego cały czas borykają się z problemami
finansowymi. Mira wiec wpadła na pomysł, jak to rozwiązać - wkroczą do
Thorndike, na ziemię Owena Darvisha, o którym kraj usłyszał niedawno w związku
z jego nowym tytułem szlacheckim, a który właśnie tam ma wiele nieużytkowanych
teraz przez nikogo hektarów. Dlaczego więc by z nich nie skorzystać? Jednak
szybko okazuje się, że dokładnie ta sama działka wzbudziła zainteresowanie
amerykańskiego miliardera, właściciela firmy z dronami Roberta Lemoine’a. On
jednak dostrzega pewną okazję w planach Miry i oferuje jej współpracę. Gdzie
jest haczyk? Czy jest to umowa, dzięki której obydwoje zyskają, czy wręcz
odwrotnie?
“(...) jego apetyt na ryzyko zaostrzał się jednak dzięki nieprzewidzianym katastrofom. Śmierć innych ludzi stanowiła dla niego wyzwanie, dawała mu szansę na to, by poddać sprawdzianowi własną śmiertelność i wygrać.”
Książka podzielona jest na cztery części, nie
ma podziału na rozdziały, a raczej na kilku, a może i kilkunastostronicowe
fragmenty pisane naprzemiennie z kilku perspektyw: Miry, Roberta, Owena i jego
żony, Shelley, która jest jedną z najstarszych członkiń Lasu Birnamskiego oraz
Tony’ego, który po latach nieobecności chce do organizacji wrócić, a
równocześnie przejawia dziennikarskie zapędy. Narracja każdego z nich
prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator jest
wszechwiedzący i uważnie oddaje historie i przemyślenia postaci, z perspektywy
której w danym momencie relacjonuje. Akcja toczy się linearnie, jednak z tego
względu, że fragmenty każdej z postaci są dosyć długie, to jednak zdarzają się
przeskoki w czasie - jeden bohater kończy relacjonować i wtedy musimy się cofnąć
w czasie, by inny bohater mógł opowiedzieć co wtedy działo się u niego. Styl
powieści jest ciekawy. Język jest elokwentny, przemowy bohaterów płomienne -
mają tendencje i przy dyskusjach, i przy wyrażaniu własnych myśli do długich
natchnionych wywodów, co dobrze oddaje ich charaktery, ich przekonania co do
wartości i poglądów, jakie głoszą - a dialogi obrazujące zwyczajną rozmowę,
zwyczajną wymianę zdań wypadają bardzo wiarygodnie, gdyż każdy z bohaterów mówi
nieco inaczej, używa innego zasobu słów. Ciekawe jest też to, że autorka oddaje
rytm historii poprzez długość zdań - kiedy się sporo dzieje, zdania są raczej
krótkie, kiedy postacie opowiadają o swoich poglądach zdania są długie, zawiłe,
trzeba się przy nich skupić. A mimo to całość czyta się płynnie, jest coś
takiego w rytmie tej prozy, że mimo iż czasami postaciom zdarza się popłynąć,
czytelnik od początku śledzi historię z zainteresowaniem.
“(...) chcecie zrobić z tej planety burdel, a potem odmawiacie wzięcia na siebie odpowiedzialności za sprzątanie, więc zamiast robić porządki, budujecie sobie małe fortece, żeby, gdy szambo naprawdę już wybije, mieć dokąd uciec i gdzie się schować, bo wtedy nikt nie będzie mógł was rozliczyć za nic, co nawywijaliście.”
Sama opowieść zawiązywana jest powoli - przez
pierwszą połowę poznajemy jej bohaterów, ich relacje, skupiamy się na ich
doświadczeniach i ideach, o które walczą. Mamy kolektyw, który działa na
zasadzie równości - decyzje podejmują wspólnie, wszystko jest od wszystkich,
nikt nie stoi od innych wyżej, przynajmniej w warstwie założeń, bo jednak
widać, iż Mira traktowana jest jako ta założycielka, a zatem wydaje się, że jej
słowo ma większe przebicie. To jednak nie na samym kolektywie się skupiamy, a
raczej na poszczególnych członkach - poznajemy historię życia Miry, Shelley i
Tony’ego, poznajemy to, co myślą o sobie sami i to, na jakich kreują się w
otoczeniu. Jest też miliarder Robert, który jest postacią najbardziej
tajemniczą, nie znamy jego aspiracji, nie wiemy jaki jest jego cel działań,
choć i on, chcąc nie chcąc, z biegiem lektury musi się przed nami nieco
odsłaniać. Za to w kontraście do tej czwórki postaci stoi Owen z żoną, którzy
żyją w przyjemnej, rodzinnej, pełnej zgody atmosferze, którzy w porównaniu do
zapalonych ideologistów wydają się być lekkoduchami.
W tej części, gdy poznajemy postacie dostajemy
sporo tematów do refleksji - o relacjach międzyludzkich, przyjaźniach, związkach,
wychowaniu. O szczerości z innymi i samym sobą, a raczej częstej jej braku. O
nierówności społecznej, o różnicach kulturowych, o naszych czasach - o tym jak
bardzo nasza kultura skupia się teraz na kultywowaniu jednostki, odrębności i czy
czasem nie posuwamy się już w tym za daleko. Są też tematy związane z
technologią, z dostępem do niej, który zapewniają pieniądze. Oczywiście są też
i większe tematy, te ideologiczne, jak spojrzenie na życie jako potrzebę
konsumpcyjną. Tematów jest naprawdę dużo, a każdy warty jest przemyślenia,
szczególnie, że niektóre przedstawione są w bardzo filozoficzny sposób.
“(...) leży absolutnie w waszej mocy naprawić świat. Wiesz, jeszcze nigdy w historii ludzkości nie było grupy ludzi jakby lepiej przegotowanych do tego, żeby uniknąć katastrofy, niż dzisiejsi miliarderzy. Technologia, do której macie dostęp, bogactwa naturalne, pieniądze, wpływy, znajomości… Dosłownie nikt w dziejach świata nie miał większej władzy. Nigdy.”
W drugiej połowie powieści zaczynamy odczuwać,
że intryga sensacyjna wychodzi na pierwszy plan. Bohaterowie w większości
zebrani są w jednym miejscu, obserwujemy ich zachowanie i ukryte motywy - bo
każdy jakieś ma, każdy inne. Jedne znamy, innych nie, a co się stanie, kiedy
wszystkie wyjdą na jaw? Akcja zaczyna przyspieszać, pojawiają się zaskakujące
twisty, tak że napięcie zaczyna się coraz bardziej podnosić. Pojawiają się wątki
kryminalne, może i lekko szpiegowskie, całość nabiera tego charakteru
specyficznego dla thrillera, choć nie jest on traktowany w sposób oczywisty.
Samo zakończenie również takie nie jest.
“(...) zwykle nikt nie przyciąga większej uwagi niż człowiek usiłujący wtopić się w otoczenie. O wiele lepszą formą kamuflażu jest wybrać strój zgodny z jakimś krzykliwym stereotypem i nosić go otwarcie, celowo prowokując ludzi do cen, narażając się na ich stronniczość i dorabiając się w końcu jakiejś obiegowej opinii. Potem można już właściwie zachowywać się tak, jak się chce, bo chociaż ludzie szybko dochodzą do własnego zdania, zmieniają je powoli, a nikt (...) nie jest równie ślepy, jak ten, kto już wcześniej zdecydował, co naprawdę zobaczył.”
“Las Birnamski” to moje pierwsze spotkanie z
piórem Eleanor Catton, po którym mogę przyznać - jest to autorka warta uwagi.
Choć początek historii czasami wydawał mi się przerostem formy nad treścią, to
gdy już wraz z bohaterami ruszyłam do wioski Thorndike, wrażenie to uległo rozmyciu,
a sama z uwagą śledziłam wszystkie integracje pomiędzy postaciami, które
nieustannie ulegały zmianie, gdzie postacie swoim zachowaniem, które wydawałoby
się, że po tak dokładnym zapoznaniu z początku możemy przewidzieć, raz po raz podejmowanymi
decyzjami zaskakują. A jednak mimo tego powieść pozostaje spójna pod względem psychologicznym
i stylistycznym. To było ciekawe doświadczenie literackie, czasami wymagające,
ale równocześnie bardzo oryginalne i zaskakujące. Myślę, że w historii odnajdą
się ci, który równie chętnie sięgają po kryminały, jak i literaturę piękną.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Literackim.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz