października 16, 2024

"Dom Starlingów" Alix E. Harrow

Autor: Alix E. Harrow
Tytuł: Dom Starlingów
Tłumaczenie: Anna Hikiert-Bereza
Data premiery: 09.10.2024
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść gotycka / grozy
 
Alix E. Harrow to autorka powieści fantasy i grozy, która na koncie aktualnie ma pięć nagradzanych powieści. Polski czytelnik może znać ją z wydanych w 2020 roku “Dziesięć tysięcy drzwi”, które i u nas cieszyło się sporą popularnością. Rok później ukazała się jej druga książka pt. “Dawne i przyszłe wiedźmy”, a teraz, po trzech latach przerwy autorka powróciła do nas z “Domem Starlingów”, który przypisywany jest do powieści grozy, a dodatkową rekomendacją dla niego będzie fakt, że jest polecany przez Reese's Book Club.
Aktualnie Harrow jest pełnoetatową pisarką, zanim jednak nią się stała, imała się bardzo różnych zawodów. Pochodzi z Kentucky, teraz mieszka w Wirginii, więc okolice, w który toczy się akcja “Domy Starlingów” są jej dobrze znane.
 
Eden, małe miasteczko położone w Kentucky. To w nim, na jego obrzeżach położony jest Dom Starlingów, duża posiadłość oddzielona od reszty wysoką, kutą, rzeźbioną bramą, o której krążą w miasteczku dziwne legendy. Kiedyś zamieszkiwała tam autorka książki dla dzieci o tytule “Kraina Pod” Eleanor Starling. Nikt jednak nie wie co się z nią stało, a na jej miejsce pojawiali się zawsze kolejni mieszkańcy. Wszyscy zawsze trzymają się na uboczu, a jedynym o co tak naprawdę się troszczą to jej dom. Dom, który śni się Opal, 26-letniej dziewczynie, mimo tego, że nigdy w nim nie była. Opal jednak nie ma czasu roztrząsać tych snów, ma na głowie ważniejsze obowiązki - od dziesięciu lat opiekuje się swoim chorym na astmę bratem, stara się zapewnić mu lepszą przyszłość, a żeby to zrobić, łapie się każdej możliwej pracy. A jednak Dom Starlingów ją przyciąga… Kiedy tak krąży wokół jego bramy pewnego wieczoru przypadkowo kaleczy się jednym z rzeźbień w rękę. Nagle po drugiej stronie pojawia się mężczyzna, kilka lat starszy od niej Arthur. To on teraz zamieszkuje Dom Starlingów, to on jest głównym punktem plotek w miasteczku. Opal nie daje mu poznać, że się boi i ten z niejasnych jej powodów oferuje jej pracę sprzątaczki - no cóż, zarobki są dużo lepsze niż otrzymuje w aktualnej pracy, więc nie ma co się zastanawiać - czy dom jest nawiedzony czy nie, Opal pracę przyjmuje, bo dla niej najważniejszy jest zarobek, który przecież ma jej zagwarantować wyrwanie Jaspera z tego przeklętego miasteczka… Tylko czy na pewno Eden i Dom Starlingów da się opuścić?
 
Książka rozpisana jest na 32 rozdziały i epilog. Rozdziały dzielone są na krótsze scenki, które oddają narrację z perspektywy Opal i Arthura - jej fragmenty pisane są w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, jego - w trzeciej osobie czasu teraźniejszego. Styl powieści jest lekko baśniowy, lekko gawędziarski - pełno w nim opowieści, legend, które powtarzane są w wiosce Eden od wieków. W tekście pojawiają się także fragmenty artykułów, dzienników czy książek, co mocno osadza historię w rzeczywistości - rzeczywistości fikcyjnej, mamy świadomość przecież, że jest to cały czas fikcja literacka, ale daje to wrażenie, że stylizowana jest ona na coś w rodzaju dokumentu. Zresztą cała powieść zamknięta jest fikcyjną bibliografią, a w tekście pojawiają się nieraz przypisy coś wyjaśniające - wszystko to daje iluzję realności, czegoś na kształt paradokumentu.
 
Klimat powieści jest mroczny, niepokojący, ale nie dlatego, że sama historia jest straszna. Nie ma w niej typowego dla powieści grozy napięcia, czy nagłych zaskoczeń strachów wyskakujących z szafy. Atmosfera niepewności, mrocznej baśniowości budowana przez przytaczane opowieści o historii miasteczka Eden i historii mieszkańców Domu Starlingów. Czytelnik towarzyszy Opal w odkrywaniu domu, w zbieraniu na jego temat, jego i Arthura informacji. W tym czasie dziewczyna przypomina sobie, co słyszała od mamy i mieszkańców miasteczka, więc ilość fantazji dotyczących miejsca, jest naprawdę bogata. A wszystkie one oparte są na jakichś niepokojących zdarzeniach, najczęściej na czyjej śmierci...
“Największe kłamstwa są zawsze zarezerwowane dla tych, których kocha się najbardziej. “Zaopiekuję się tobą”. “Wszystko będzie dobrze”. “Wszystko w porządku”."
W tym samym czasie poznajemy dom. Dom Starlingów, który zdaje się żyć własnym życiem. Od razu czujemy, że Arthur go nienawidzi, a Opal wręcz odwrotnie - im mocniej go odgruzowuje, im pokoje wyglądają coraz bardziej schludnie i czysto, coraz mocniej się do tego miejsca przywiązuje… na chyba że to tylko przywiązanie do pieniędzy?
“Tak naprawdę nigdy nie miałam okazji, by się nad sobą użalać. Użalanie się to luksus, na który nie możesz sobie pozwolić, jeśli masz trzydzieści dolarów na koncie i młodszego brata, który patrzy na ciebie jak na swoje osobiste słońce, która na pewno wzejdzie.”
Abyśmy właśnie tak myśleli, na pewno chce Opal, w końcu to ona przedstawia nam swoją historię, a więc swoje motywacje może opisać, jak tylko chce. Jest to kreacja ciekawa - to młodziutka dziewczyna, która w wieku 15 lat musiała szybko stać się dorosłą, ale właśnie przez to dorosłą nigdy się nie stała - jej nieco obsesyjne nastawienie na szybki zarobek, jej podejście do życia - mieszkanie w motelu uparte utrzymywanie w tajemnicy swoich starań o przyjęcie jej brata na prywatną uczelnię i wiele innych sygnałów daje nam znać, że Opal tak naprawdę nie miała, kiedy nabrać życiowego doświadczenia innego niż ciągłe siedzenie w pracy. Nic więc dziwnego, że gdy w końcu wchodzi w relację z niewiele starszym mężczyzną, który jest na językach całej wioski, jej emocje zaczynają wariować, sprawiają, że dziewczyna zachowuje się jak niedoświadczona nastolatka - bo właśnie takim kimś w tym momencie jest. Jednak mimo swojego zafiksowania na zarobku, na tym, by wyrwać brata z tego miejsca, to człowiek dobry. Jasne - łamie zasady, ale dlatego, bo wmówiła sobie, że musi. Nie okazuje tego, boi się to przyznać, ale dba o ludzi wokół siebie i zależy jej na nich. Nigdy chyba nie przebolała straty matki, nigdy się w niej nie zabliźniły rany, bo też nigdy nie miała czasu, by się na nich skupić, by zabliźnić im się pozwolić.
“Patrząc na nie, czułam się, jakby wchodziła do głowy kogoś, kto wiedział to samo co ja: że za każdym uśmiechem kryją się ostre zęby, a pod piękną skórą świata są nagie kości.”
Arthur to bohater mocno tajemniczy, jak sam dom, w którym mieszka. Mrukliwy, niekontaktowy, żyjący w ciągłym napięciu, ciągłym strachu. Mężczyzna, o którym nikt nic nie wie, a plotek krąży sporo. A jednak i jego wrażliwość z biegiem czasu poznajemy, jego upartość i jego obsesje…
“Myślę, że marzenia są jak bezpańskie koty, które stracą zainteresowanie i odejdą, jeśli przestanie się je karmić.”
Jak to w powieści gotyckiej bywa, kreacje postaci są rysowane grubą kreską, dobrze wchodzą w te gatunkowe ramy - ona jest naiwna, on burkliwy, a jednak coś się między nimi zaczyna dziać. Sam wątek romansowy też potraktowany jest podobnie jak postacie, ale i w tym nie ma nic dziwnego - to dalej ramy powieści gotyckiej. Ważne jest to, co dzieje się pod spodem, te tematy, jakie gdzieś po drodze wychodzą. A są to zagadnienia i uniwersalne, i zaskakująco współczesne, choć cały czas owiane mgłą tajemnicy. Wiele jest tutaj o tym, co znaczy samo słowo “dom”, co znaczy rodzina. Jest wiele krzywd i niezrozumienia, boli też obraz całej społeczności, która tak skora jest do szerzenia głupich plotek, a w chwili, gdy trzeba komuś pomóc, większość mieszkańców zwyczajnie odwraca wzrok. To na takich krzywdach historia bazuje, równocześnie podkreślając, że większość nie znaczy wszystkich. Że szkoda czasu na zemstę, na planowanie jak się odpłacić tym, którzy skrzywdzili, że zdecydowanie lepiej, jest włożyć energię w rozwój samego siebie, w próbę stania się lepszym człowiekiem.
Wiele jest tutaj też o lękach, które nieraz nie dają spać po nocy. O tym, że bardzo często to my sami się na nich fiksujemy, a wtedy przestajemy widzieć to, jak te lęki niewiele znaczą, jak są małe. Kiedy to straci się z oczu, mogą szybko urosnąć to ogromnych rozmiarów, rozmiarów, których przekroczenie zdaje się niemożliwe.
“To miasto, które odwraca się do wszystkiego, co niepokojące lub nieprzyjemne, od wszystkiego, co zagraża ich przekonaniu o nim jako o społeczności przyzwoitych, prawych ludzi (...).”
Na koniec warto wspomnieć też o nawiązaniach. Jest tu sporo mitologii, jest ten biblijny Eden, który tak naprawdę może być piekłem na ziemi - brudny, zanieczyszczony przez kopalnie, gdzie woda smakuje rdzą, a Jasper astmatyk się po prostu dusi. To nie jest raj, a raczej koszmar, w którym podnoszenie się mgły zwiastuje zdarzenia, których należy się lękać…
 
“Dom Starlingów” to ciekawa proza. Osadzona na szkielecie powieści gotyckiej, a przez to w warstwie dosłownej zawierająca wszystkie jej elementy. Warto jednak spojrzeć pod to, co kryje pierwsza warstwa. To tam znajdziemy to, co ważne, tematy, refleksje, które poruszają do głębi. Które odzierają ludzi ze złudzeń, które ukazują jak wiele w społeczeństwie jest fałszu. Przez większą część powieści moją uwagę przyciągała Opal, jej zachowanie, jej wybory, która trochę kojarzyła mi się z główną bohaterką serialu “Sprzątaczka”. Tu jednak przemoc jest bardziej metaforyczna, to krzywda wyrządzona przez innych. A może właśnie nas samych? Bo to nasze własne lęki, nasze własne przekonanie o tym, co myślą o nas inni, może tej krzywdy wyrządzić najwięcej.
 
Moja ocena: 7,5/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Mova.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz