Autor: Piotr
Kościelny
Tytuł: Zły
Data premiery: 25.09.2024
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 448
Gatunek: powieść
kryminalna
Piotr Kościelny w przeciągu ostatnich kilku
lat zyskał ogromną popularność na polskim rynku powieści kryminalnej. Swoją
drogę pisarską rozpoczynał jeszcze jako prywatny detektyw i instruktor
samoobrony i właśnie to drugie skłoniło go do sięgnięcia po pióro - napisał
poradnik dla kobiet na temat bezpieczeństwa osobistego, ten jednak nigdy nie
ujrzał światła dziennego. A jednak to był start, który zachęcił autora do
dalszych eksperymentów pisarskich - i tak powstał “Zakon”, jego pierwsza
powieść beletrystyczna, political fiction, które na rynku pojawiło się w 2017
roku. Jednak dopiero dwa lata później szersze grono czytelników o autorze się
dowiedziało - wtedy wydany został “Zwierz”. Od tego czasu powstały dwa cykle i
wiele osobnych historii, w sumie Piotr Kościelny ma teraz wydanych aż 18
pozycji! Wszystkie to pełnoprawne powieści, które ukazały się w trzech różnych
wydawnictwach: Initium, Skarpa Warszawska i Czarna Owca. Sama przygodę z jego
piórem zaczęłam dopiero dwa lata temu, kiedy to Czarna Owca zaczęła autora
wydawać i od razu zrobił na mnie ogromne wrażenie prostotą stylistyczną i
rewelacyjnym, szokującym wręcz realizmem. Teraz jego najnowsza powieść “Zły”
ukazała się pod moją opieką patronacką, co jest dla mnie dużym wyróżnieniem -
tym bardziej, że obok “Decyzji” (recenzja – klik!) jest to najlepsza książka
tego autora, jaką czytałam!
Rok 1978, Świniary, od niedawna jedna z wiosek
podwrocławskich, która weszła w skład miasta. Henryk Kolasa bladym świtem
zachodzi na przystanek autobusowy - wybiera się do pracy w fabryce, którą
rozpoczął kilka miesięcy temu. Do autobusu jednak nie dociera, gdyż podchodząc
na przystanek zauważył młodą, śliczną dziewczynę. Pod wpływem impulsu podbiega
do niej, uderza ją w głowę i chce zgwałcić, dziewczyna jednak uzyskuje
świadomość, co skutkuje ponownymi uderzeniami… I tak nagle okazuje się martwa,
a Henryk wystraszony, że ktoś mógłby go przyłapać, szybko po sobie sprząta -
zaciąga ciało do lasu, zmywa krew. Ma jednak świadka - to jego teściowa, która
przejęta tym, co stanie się z jej ciężarną córką i tym, co ludzie pomyślą,
decyduje się mu pomóc. Wkrótce rodzina dziewczyny zgłasza zaginięcie,
rozpoczynają się poszukiwania… Czy tak przypadkowy czyn ma szansę zostać
wykryty? Czy milicja poradzi sobie z dojściem do prawdy i Henryk zostanie
ukarany?
“Samo przeczucie, że dziewczynie stało się coś złego, to nie wszystko. On czuł, że to zaginięcie to początek serii.”
Książka została rozpisana na trzy części,
których wydarzenia toczą się na przestrzeni dziesięciu lat. Każda część
rozpisana jest na numerowane rozdziały, które opatrzone są datą i miejscem
zdarzeń. Te z kolei dzielone są na krótkie fragmenty pisane naprzemiennie z kilku
różnych perspektyw. Nadaje to lekturze dynamizmu, pobudza ciekawość czytelnika,
daje też uczucie, że dostajemy pełny obraz zdarzeń - w końcu w tym samym czasie
dostajemy wgląd w co najmniej trzy różne perspektywy.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie
czasu przeszłego z perspektywy trzech głównych bohaterów: Henryka, porucznika
milicji Kozłowskiego i kapitana SB Wachowicza i każdy z nich ma delikatnie
dopasowany, indywidualny styl, który oddaje sposób ich myślenia - narrator
wchodzi w ich głowyy, oddaje świat tak, jak widzą go oni. Przy każdej kolejnej
zbrodni pojawiają się także dodatkowe perspektywy, te jednak są już mocno
epizodyczne. Językowo książka jest prosta, ale dopracowana, język jest
codzienny, ale nie wulgarny, zdania krótkie, ale esencjonalne. To element
wspomnianego już przeze mnie realizmu, surowości rzeczywistości, jaka w
powieści zostaje zarysowana. Czyta się doskonale!
“Będą z niego ludzie. Szkoda tylko, że mało wartościowi.”
Sam tytuł książki już zapowiada nam o czym ona
jest - o złu. Jednak, mimo pojedynczej liczby w tytule, oblicza zła są tutaj
różne, tak naprawdę każdy z trzech głównych bohaterów w pewnym momencie
faktycznie może zostać określony jako zły. Kto jednak jest, a kto tylko bywa?
Czy zło podyktowane impulsem, bardzo pierwotnym instynktem jest gorsze od tego
wyrządzonego z premedytacją jako wyraz złośliwości czy zemsty? A może zło
popełniane, by odpłacić się komuś za wyrządzone jest mniej warte potępienia?
Nie jest to powieść jednoznaczna, autor przez kreacje postaci, ich wybory i
zachowanie zmusza czytelnika do stawiania pytań i zastanowienia się nad
znaczeniem i wartością zła.
“(...) kara śmierci w niczym już nie pomoże. Nie ukoi bólu bliskich ofiar. Już jakiś czas temu stwierdził, że eliminacja zabójców ze środowiska nie przynosi spodziewanych efektów. Nie zabiją więcej - to fakt, ale czy sprawiedliwości stanie się zadość, w to wątpił.”
Jak wspomniałam, mamy trzech głównych bohaterów.
Każdy z nich jest inny, w każdym siedzi trochę lub więcej zła. Te oczywiste
przedstawia Henryk Kolasa. Henryk to człowiek, który wydaje się nie mieć sumienia,
liczą się jego zachcianki, jego pobudki. A te są dosyć pierwotne - dba o swoje
bezpieczeństwo, o to, by nie był głodny, miał gdzie mieszkać i był zaspokajany
fizycznie. Piotr Kościelny buduje tutaj dosyć przerażający obraz człowieka
prostego, człowieka bez refleksji i społecznej świadomości. Ukazuje
przypadkowość zbrodni i czysty przypadek, który sprawia, że mężczyzna nie
zostaje złapany od razu, w momencie popełniania morderstwa. Właśnie ta
przypadkowość, te pokrętne koleje losu, które przecież brzmią w tej historii
tak realnie, są najbardziej przerażające…
“(...) wiedział, że zabijanie jest tym, do czego został stworzony. Był drapieżnikiem jak lis czy wilk i musiał polować. Jednak w lesie na wilka w ostateczności czeka lufa myśliwego, a na niego więzienie. A tego wolał uniknąć.”
Sprawę zaginięcia dziewczyny z przystanku bada
wrocławski śledczy, milicjant Kozłowski. Jego kreacja ukazana jest na tle
politycznym - są to przecież czasy PRL-u, komunizmu, kiedy to przynależność do
partii i wyrzeczenie się religii były czymś mocno pożądanym, a to, co mówiła
władza jedynym słusznym twierdzeniem. Kozłowski jest w tym wszystkim bardzo
ludzki, zachowuje racjonalizm - wie, że ustroje przemijają, ważne jest przede wszystkim,
by zachować spójność własnych przekonań. Nie jest to człowiek, który może
ewidentnie z systemem walczy, ale taki, który zwyczajnie nie daje się wciągnąć
w brudy i układy. A jednak mimo tej racjonalności i bystrości, którą wykazuje w
łączeniu faktów, i on nie jest wolny od pierwiastka zła…
“- (...) Jakbym mógł cofnąć czas, zostawiłbym go w domu.-Jakby można było cofnąć czas, to wielu zabójstw by nie było.”
Trzecim głównym bohaterem jest kapitan SB,
który może być postrzegany jako przeciwieństwo Kozłowskiego - dla niego
sprawiedliwość nic nie znaczy, jego prywatne animozje zawsze wychodzą na plan
pierwszy. Ale czy na pewno jest to postać, którą można postrzegać tak
zero-jedynkowo? Na pewno jest to człowiek mocno egocentryczny, mocno
egoistyczny, prawdopodobnie z jakimś zaburzeniami psychicznymi - jednak im
dalej w lekturę, im większy mamy wgląd w jego motywacje, tym trudniej jest go
tak po prostu skazać na potępienie. Bardzo niejednoznaczna, bardzo mocno
zmuszająca do przeróżnych refleksji kreacja!
“Nikt nie jest z gruntu zły, tylko okoliczności nas kształtują.”
Kościelny daje nam tutaj obraz jednostki
uwikłanej w skomplikowany, absolutnie nieszukający sprawiedliwości system
polityczny. Tło PRL-u, jakie oddaje, jest bardzo wierne, historia usiana jest
różnymi ciekawostkami, różnymi opowieściami, które wydają się z życia wzięte
(czy takie są? Trzeba by pytać autora). Codzienność postaci poprzez opis ich
relacji z otoczeniem, ich gestów i zwyczajnych czynności nabiera mocnego
realizmu, prawdopodobieństwa zdarzeń, sprawia, że postacie zaczynają nam być
bliskie. To dziwne uczucie, bo przecież przynajmniej dwie z trzech postaci
ewidentnie są złe…
“Specyficzne to czasy, kiedy w sklepie nic nie kupisz, a każdą rzecz możesz załatwić.”
Przyznam, że ciężko jest oddać w pełni to, co
niesie sobą proza Piotra Kościelnego. “Zły” to faktycznie majstersztyk - tak
jak głosi okładka. Jest tak dopracowany co do jednego szczegółu, że historia
daje wrażenie w pełni prawdziwej, w pełni realnej, tak jakbyśmy mieli do
czynienia z true crime. Historia seryjnego mordercy określanego wampirem
tocząca się w czasach PRL-u? Może nawet i przywodzi spojrzenie ze zbrodniami,
które faktycznie miały miejsce, jednak chyba nie to jest jej celem - to te
pytania, które wzbudza w czytelniku, to tę świadomość, jak bardzo wszystko w
życiu jest przypadkowe zdają się mieć tutaj cel nadrzędny. I choć nie jest to
może proza, przy której czytelnik zalewa się łzami, to jednak wywołuje emocje
głębokie - przede wszystkim chyba szok i niedowierzanie. Tym bardziej wstrząsające,
że przecież oddane tak realnie… Trudno to opisać, musicie przeczytać to sami!
Moja ocena 8,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy
patronackiej z Wydawnictwem Czarna Owca.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz