Autor: Stefan
Darda
Tytuł: Przebudzenie
zmarłego czasu. Powrót
Cykl: Przebudzenie
zmarłego czasu, tom 1
Data premiery: 22.09.2024
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 328
Gatunek: powieść
grozy / fantastyka / kryminał
Stefan Darda to autor, który na naszym rynku
działa już od 2008 roku. Jego powieści zaliczane są głównie do literatury
grozy, jednak nie jest to kategoryzacja tak oczywista - Darda lubi mieszać
gatunki, jego powieści mają zawsze mocno rozbudowaną warstwę obyczajową. Teraz
na koncie ma już kilkanaście powieści, ja jednak długo zwlekałam z zapoznaniem
się z jego piórem - w końcu historie podszyte fantastyką to nie całkiem moje
rejony. A jednak teraz zmieniam zdanie - w roku 2024 miałam przyjemność
przeczytać najpierw powieść kryminalną autora “Nie zawiedź mnie, tato! cz.1” (recenzja - klik!), w
której spokojny styl autora przekonał mnie na tyle, że teraz i po książkę
zaliczaną do gatunku powieści grozy chętnie sięgnęłam, a nawet więcej -
podjęłam się objęcia jej swoją opieką patronacką. “Przebudzenie zmarłego czasu.
Powrót” w tej formie, jaką widzicie na zdjęciu, to nowe wydanie książki, która
pierwotnie ukazała się w 2019 pod skrzydłami Wydawnictwa Akurat. Teraz, pięć
lat później wydana została ponownie w spójnej szacie graficznej z drugim tomem
“Przebudzenie zmarłego czasu. Druga gemma” z 2022 roku. Jednak nie tylko
wizualne aspekty stoją za tym wznowienie - autor już zapowiedział, że kolejne
dwa tomy zamykające tę serię ukażą się wiosną i jesienią 2025 roku!
Tomaszów Lubelski, lipiec 2015 rok. Jakub Domaradzki
właśnie wychodzi z więzienia. Miał odebrać go wujek z Przemyśla, jednak się nie
zjawił, więc Jakub sam udał się do mieszkania swojej zmarłej matki, by tam na
niego poczekać. Jednak to nie wuj, a policja wkrótce zapuka do jego drzwi.
Przynieśli złe wieści - jego wuj popełnił samobójstwo, skoczył z okna własnego
mieszkania. Samobójstwo jest oczywiste, mieszkanie było zamknięte, a i Olgierd
zostawił po sobie list. Jakub mimo wszystko ma trudności, by uwierzyć w tę
wersję zdarzeń. Jedzie więc do Przemyśla, by nie tylko zorganizować wujowi
pogrzeb i zdecydować co zrobić z jego rzeczami, ale też by upewnić się, że w
tej sprawie nie kryje się nic więcej. A jednak trop śmierci szybko kieruje go
na wątek pewnego przemyskiego zabytku…
“Chcąc coś udowodnić komuś innemu, można zgubić samego siebie.”
Książka rozpisana jest na sześć tytułowanych
rozdziałów, z czego każdy podzielony jest dodatkowo na numerowe podrozdziały
(każdy ma osobną numerację), a jeśli i ich tekst jest dłuższy, to dodatkowo
podzielone są na fragmenty oddzielane gwiazdką - zatem całość czyta się bardzo komfortowo.
Ponadto książkę otwiera fragment, którego akcja toczy się w przyszłości, w
listopadzie 2018 roku, w trakcie lektury, pod jej koniec, pojawia się jeszcze
drugi tego typu fragment spójny datą z pierwszym. Jest to coś, co miesza w
głowie czytelnika i sprawia, że już w pierwszym tomie jesteśmy mocno
zaciekawieni finałem historii.
Narracja powieści prowadzona jest w pierwszej
osobie czasu przeszłego przez Jakuba, co ma spory wpływ na sam styl powieści -
jest pełna przemyśleń głównego bohatera. Całość czyta się bardzo płynnie, a
dodatkową atrakcję stanowi gwara przemyska, która pojawia się przede wszystkich
w rozmowach ze starym fryzjerem, współpracownikiem wuja. To ciekawy dodatek
nadający koloryt lekturze - gwara nie jest tłumaczona na polski, ale też nie
powoduje problemów ze zrozumieniem, zatem nie ma potrzeby jej tłumaczenia.
“(...) możemy sobie mówić po imieniu? Ciągłe wtrącanie tego “pan” znacznie wydłuża rozmowę, a przecież w życiu szkoda każdej sekundy.”
Historia tego tomu zdaje się opierać na trzech
różnych zagadkach, tajemnicach, a każda z nich związana jest z inną postacią.
Zacznijmy od głównego bohatera, który zarazem jest i narratorem powieści, bo to
on jest spoiwem, które łączy wszystko w jedną całość. Jakub Domaradzki to
trzydziestotrzyletni mężczyzna, nauczyciel WF-u, który ostatnie trzy lata
spędził w więzieniu. Jak to się stało, że tam trafił? Co zrobił? Albo czego nie
zrobił? Szybko wychodzi przecież na jaw, że część osób z jego otoczenia wierzy
w jego winę, część jednak jest przekonana, że jest niewinny. Gdzie zatem leży
prawda? I w jaki sposób wiąże się z niepełnosprawnym nastolatkiem?
“Płyń z nurtem życia, pamiętając o oddychaniu - taką radę dawałem sam sobie w sądzie nie dalej jak wczoraj. Ale czy to naprawdę takie proste? I - co ważniejsze - czy to naprawdę mi wystarczy? Miałem trzydzieści trzy lata i mogłem zakładać, że większość życia ciągle przede mną. Jak ustalić priorytety?”
Zagadka tego chłopca, Emila, to druga
tajemnica, która mocno przyciąga czytelnika. Jak doszło do jego paraliżu?
Dlaczego Jakub czuje się w stosunku do niego dłużny, ewidentnie chce mu zadośćuczynić?
I dlaczego wraz z matką chłopiec tkwi w zdaje się dosyć patologicznym otoczeniu?
“Wierzy pan w nienawiść od pierwszego wejrzenia (...)?”
Trzecia zagadka związana jest z wujkiem
Jakuba, Olgierdem, a dokładniej mówiąc z jego śmiercią. Wiadomo, że mężczyzna
zostawił list, ale brzmi on jak list szaleńca, a przecież Olgierd nie
przejawiał żadnych niepokojących oznak co do stopnia swojej poczytalności, ani
też nie był typem człowieka, który z problemami miałby sobie radzić poprzez
świadome zakończenie swojego życia. Co się zatem z nim stało? Czy faktycznie
był sam w swoich ostatnich chwilach życia? A może ten dziwny list jest szyfrem,
który tłumaczy co się z nim stało?
“Wiele rzeczy jest wykluczonych, ale nie to, że człowiek ni stąd, ni zowąd robi jakąś głupotę.”
Pytań związanych z losem postaci jest więc
naprawdę dużo i tyczą się tego, co dzieje się teraz, w 2015 roku, jak i tego,
co działo się kiedyś. Ponadto w historię wplecione są jeszcze inne postacie,
które może i pojawiają się na chwilę, ale są tak barwne, że nie sposób ich nie
docenić. A jednak nadal to nie wszystko!
“Mieszanka symboli pogańskich i chrześcijańskich wplata się w koloryt tego miasta, które od zawsze było wielokulturowe, łączyło w sobie różne religie i narodowości.”
Całą historię autor oparł o Przemyśl, jego
historię oraz pewien bizantyjski zabytek, który pochodzi z XI lub XII wieku.
Wszystko to - spacery po Przemyślu, zabudowy, jakie oglądamy oczami bohatera,
pamiątki i ciekawostki historyczne - to prawda. Autor rewelacyjnie wplata to
wszystko w powieść, sprawiając, że czytelnik po skończeniu lektury ma ochotę
spakować plecak i gnać na pociąg do Przemyśla! Sama nie zdawałam sobie sprawy,
że jest to tak fascynujące, tak bogate w historię i kulturę miasto, więc bardzo
się cieszę, że Stefan Darda mógł mi je zaprezentować w pełni, równocześnie
ubierając je w historię lekko fantastyczną, a może i zapowiadającą co nieco
grozy na przyszłość. Na razie w większości jednak trzymamy się tego, co realne.
“To jedno z najpiękniejszych miast w Polsce, z którego urodą może się równać co najwyżej Toruń. No, może jeszcze Gdańsk i Kraków. Ale tak wielu miejsc widokowych na wzgórzach, z których można obserwować imponującą panoramę, nie ma nigdzie indziej.”
Ostatnim punktem tej recenzji miały być
refleksje, jakie ta historia sobą niesie. Zdecydowałam jednak, że na razie w
ogóle tej części opowieści poruszać nie będę, gdyż cokolwiek bym nie napisałam,
wydaje mi się, że jest to spoiler. Zatem pozwalam Wam odkryć tę część lektury
samodzielnie, a ja zaraz sięgam po tom drugi, by przekonać się, że moje
przeczucie, że właśnie ta refleksja będzie tym, co łączy całą serię w jedno,
jest właściwe.
“Ileż niezwykłych zbiegów okoliczności musiało nastąpić na przestrzeni tysiąclecia, aby ta historia potoczyła się właśnie w taki sposób!”
Stefan Darda jest twórcą spokojnych opowieści,
który wydaje się, że lubi dokładnie budować otoczenie, ułożyć sprawnie
wszystkie fundamenty, by w końcu na nich zbudować coś mocno klimatycznego,
niepowtarzalnego. I tak jest z “Przebudzeniem zmarłego czasu. Powrót”. To
początek, zagajenie, które w czytelniku wzbudza coraz większą ciekawość.
Dostajemy sporo pytań - na część mamy w tym tomie odpowiedzi, na inne przyjdzie
nam poczekać. Mnie dodatkowo zachwyciło miejsce akcji, które zdaje się równie
ważne co sam narrator. A może i ważniejsze? W końcu to Przemyśl jest prawdziwy.
Historia wymyka się kategoryzacji, ale to może i dobrze - wydaje się, że będzie
miała dużo czytelnikowi do powiedzenia niezależnie od jego preferencji
gatunkowych. Polecam więc wszystkim, którzy lubią ciekawe, spokojnie budowane,
pełne ciekawostek opowieści.
Moja ocena: 7,5/10
A już w najbliższy wtorek tj. 1 października o godzinie 19:00 zapraszam na mój profil na Facebooku, gdzie obędzie się spotkanie na żywo ze Stefanem Dardą!
Recenzja powstała w ramach współpracy
patronackiej ze Stefanem Dardą.
(30% gdy kupuje się od razu drugi tom)
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz