Autor: María
Oruña
Tytuł: Miejsce
przeznaczenia
Cykl: Ukryty
port, tom 2
Tłumaczenie: Joanna Ostrowska
Data premiery: 11.09.2024
Wydawnictwo: Mando
Liczba stron: 512
Gatunek: powieść
kryminalna
María Oruña po dziesięciu latach pracy w
kancelarii prawnej poszła na urlop macierzyński, który zapoczątkował jej
karierę pisarską. W 2013 roku własnym nakładem wydała książkę, w której skupiła
się na temacie nękania w pracy i choć była to przecież fikcja literacka, to
jednak wykorzystała swoją wiedzę prawną, by książka dostarczała nie tylko
rozrywki, ale i była przydatna osobom coś takiego przeżywającym. Jednak dopiero
dwa lata później, już we współpracy z wydawnictwem, wydała książkę, która
wyniosła jej nazwisko poza granice Hiszpanii - w 2015 roku ukazała się powieść
kryminalna pt. “Ukryty port” (recenzja - klik!), której akcja toczy się i
korzysta z dobrodziejstw Kantabrii. Aktualnie seria liczy już sześć tomów, w
Polsce jednak mamy kilka lat opóźnienia, więc dopiero teraz ukazuje się jej tom
drugi pt. “Miejsce przeznaczenia”.
Kantabria, mała nadmorska miejscowość Suances,
luty 2014 rok. Oliver, Anglik, który pół roku temu tam się przeprowadził, czuje,
że znalazł swoje miejsce na ziemi. Prowadzi hotel, który turyście chwalą,
odwiedzają go znajomi, ma też obok siebie kobietę, w której się zakochał - to
poruczniczka Gwardii Cywilnej Valentina Redondo, z którą spokojny poranek znowu
zostaje zakłócony przez jej telefon. Dzwoni jej zwierzchnik z kryminalną sprawą
- w okolicznej średniowiecznej fortyfikacji znalezione zostały zwłoki kobiety.
Ciało zostało starannie ułożone, a ofiara przebrana za… średniowieczną
księżniczkę. Nie widać też na nim żadnych śladów walki, sposobu, w jaki została
zabita. Ofiara wygląda też na cudzoziemkę - rysy wskazują na słowiańskie, może
skandynawskie korzenie? Kim jest ich Śpiąca Królewna? I dlaczego obok niej leży
XV-wieczna moneta? Tropy szybko prowadzą ich w środowisko naukowe, archeologów,
którzy badają przeszłość… Co ofiara miała z tym wspólnego? I dlaczego zginęła w
tak teatralnej scenerii?
Książka rozpisana jest na 15 rozdziałów
opisujących wydarzenia związane ze śledztwem w 2014 roku w narracji
trzecioosobowej czasu przeszłego naprzemiennie ukazujących je z perspektywy
Valentiny i Olivera. Te rozdziały zawsze otwiera cytat związany z miejscem
akcji, najczęściej odnoszący się do czasów średniowiecznych. Ta chronologicznie
ułożona opowieść przetykana jest retrospekcjami z przeszłości, poczynając od 5
lat wstecz - w tych fragmentach obserwujemy historią ofiary i trzech naukowców
związanych z ekologią i archeologią, którzy wciągnęli ją w temat badań
prowadzonych w jaskiniach. Ponadto pomiędzy jednymi a drugimi fragmentami
pojawiają się też wpisy zatytułowane “Podróżnik z Jaskini Jaskółek” pisane w
narracji pierwszoosobowej przez kogoś ewidentnie odgrywającego jakąś rolę z
popełnionej właśnie zbrodni… Już więc sam sposób ułożenia historii zapewnia, że
nie ma tutaj miejsca na nudę.
Język, jakim historia jest opowiedziana, jest
prosty, codzienny, nawet gdy mowa o spostrzeżeniach naukowych, które poruszają
bardzo ciekawe społeczne kwestie. W książce jest sporo dialogów, prowadzone są
z łatwością, wypadają bardzo naturalnie. Całość czyta się naprawdę dobrze, bez
stylistycznych potknięć.
“(...) w życiu czasami trzeba przegrać kilka partii, żeby odnieść ostateczne zwycięstwo.”
Bardzo podoba mi się to, jak María Oruña wykorzystała
w swojej książce wykorzystała tę opowieść, jaką daje Kantabria - chodzi o
jaskinie, których w tym miejscu jest zatrzęsienie. Są to jaskinie z dawnych
czasów, w których można znaleźć archeologiczne skarby, naścienne malowidła. To
cenne zabytki, które, co dziwne, nie są tak znane turystycznie jak można by
sądzić. A tutaj wykorzystane są w pełni, są wyjściem w sumie w każde
zagadnienie tej historii - zagadkę kryminalną, ważne społecznie tematy, punkty
początkowe do własnych refleksji czy wprowadzają ciekawe postacie.
“Wolne duchy żyją ze świadomością, że śmierć jest nieunikniona, czas ograniczony, a szanse niepowtarzalne.”
Te, które już znamy (książkę da się czytać bez
znajomości “Ukrytego portu”, zagadka kryminalna jest osobna, a relacje pomiędzy
postaciami serii przypomniane) wydają się w tym tomie bardziej dojrzałe. Oliver
już nie szuka, już nie boli go dawna porzucona miłość. Teraz buduje od nowa.
Valentina jako kobieta ostrożna nie rzuca się od razu na główkę w ten związek, ma
obawy i lęki, a jednak zdaje się, że to w Oliverze znalazła wsparcie - czasami
nieme, bo przecież nie może z nim sprawą się dzielić, ale jakże potrzebne.
Życie postaci zaczyna się układać, choć i w tym tomie czekają ich znaczące
przejścia - kiedy jednak można pokonywać je we dwójkę (lub jeszcze więcej, we
wsparciu przyjaciół), nie są już one takie straszne.
“Przestępstwa pociągają za sobą zwykle więcej ofiar niż te wymienione w aktach sprawy.”
Ten tom wprowadza nas w środowisko naukowe,
środowisko odkrywców, którzy szukając tego, co było w przeszłości, mogą mieć
wpływ na to, jak będzie wyglądać nasza przyszłość. Przyglądamy się dawnym
odkryciom i najnowszym przełomowym projektom, poznajemy prawdziwych pasjonatów,
którzy żyją swoją pracą, którzy zwyczajnie kochają to, co robią. Czy może
jednak ktoś z nich kochał to za bardzo?
“(...) tak naprawdę chodzi nam o to samo. Wszyscy czworo jesteśmy zbieraczami czasu. Wy próbujecie zrozumieć pradawne wspólnoty w określonym kontekście, a ja bardziej nowożytne społeczeństwa.”
Intryga kryminalna prowadzona jest tempem
spokojnym i tak naprawdę dzieli się na dwa zagadnienia: jest śledztwo związane
ze średniowieczną królewną oraz prywatne poszukiwania Olivera - tym razem na
szczęście mężczyzna nie angażuje się w śledztwo gwardii, a prowadzi swoje w
sprawie zaginięcia swojego brata. To dobra decyzja fabularna, gdyż obydwie
sprawy wzbudzają w czytelniku ciekawość, mimo tego, że są od siebie oddzielne.
Obydwie też poruszają bardzo ciekawe zagadnienia, a o tym jednak już więcej
powiedzieć nie mogę - musicie odkryć to sami. Są to fascynujące wątki, znane
już w literaturze, ale prowadzone z kunsztem i dokładnością, uwagą, która
wzbudza podziw.
“-(...) Miejscem, do którego bez przerwy zmierzam, jest wiedza. Jej właśnie tak bardzo pragnę.-To dobre miejsce przeznaczenia.”
Tematy, jakie ta książka porusza, przede
wszystkim skupiają się na zagadnieniu naszej planety, jej znajomości i
poszanowaniu. Podążamy za postaciami badającymi to, co na Ziemi, to, co
zostawili po sobie nasi przodkowie. Dzięki nim odkrywa się przed nami ogrom
tego, co nieodkryte, tego, jak mały kawałek naszej planety tak naprawdę znamy.
A mimo to, a może przez to tak ją cały czas wyniszczamy, że za jakiś czasu
życie na niej będzie dla ludzi naprawdę trudne. Czy kolejne odkrycia mogłyby
nam pomóc to zmienić? Czy poznając przeszłość uratujemy przyszłość?
“Czas jest w nas, a my jesteśmy tym, co robimy. Niezależnie od tego, co będziemy robili, przetrwamy.”
Grzebanie w przeszłości naszych przodków,
naszej planety jest fascynujące, ale to nie jedyne tematy, które podsuwa ta
historia - mamy tutaj też te tytułowe miejsce przeznaczenia? Czym jest? Czy
każdy człowiek je posiada? Co tak naprawdę znaczy pojęcie przeznaczenia, celu w
życiu?
“Czy w tym właśnie tkwi sekret szczęścia? Żyć bez strachu, nienawidzić bez złości, kochać bez rozwagi. Uśmiechać się po zakończonej grze ze świadomością, że nawet jeśli przegrałeś, oddychałeś przez całą partię.”
Podsumowując, “Miejsce przeznaczenia”
zaskoczyło mnie tym, jak idealnie jest przemyślane, jak wszystkie puzzle
układanki w nim przedstawione mają swoje miejsce. Zagadka kryminalna prowadzona
jest w starym stylu, liczy się spryt, dedukcja i ciągle uzupełniana wiedza,
jest też miejsce na wątki prywatne - które jednak i tak przynoszą sprawę, nad
którą warto się pochylić i ją przeanalizować. Postacie są naprawdę zgrabnie
wykreowane, nie dają uczucia sztuczności, a wykorzystanie miejsca, jakie daje Kantabria,
a co za tym idzie, zrobienie przestrzeni do zagadnień typu Ziemia-kosmos i
odkrycia naukowe dodaje lekturze pazura, tego co sprawia, że historia tak mocno
fascynuje. Sama nie mogłam się od niej oderwać, czułam jej emocje całą sobą!
Nie mogę się już doczekać tomu trzeciego!
“(...) aby nie stracić hartu ducha i zdrowia psychicznego, trzeba mieć jakieś miejsce przeznaczenia, namiętność, której można dać się porwać, pragnienie, które można spełnić, coś, co popycha do zrobienia kroku naprzód. Gdyby nie miał celu i marzeń, czym by się stał? Byłby duchem, który czeka, aż przeminą lata i będzie mógł opuścić ciało.”
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Mando.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz