Tytuł: Dziewczyna
o mocnym głosie
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Data premiery: 11.09.2024
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 352
Gatunek: literatura
piękna
“Dziewczyna o mocnym głosie” to debiut
nigeryjskiej autorki Abi Daré, który w 2018 roku zdobył nagrodę Bath Novel
Award w kategorii niepublikowanych rękopisów. Tym sposobem historia dwa lata
później ujrzała światło dzienne, zdobyła nawet światowy rozgłos - do tej pory
przetłumaczono ją na około dwadzieścia języków. Abi Daré swoje dzieciństwo
spędziła w małej nigeryjskiej wiosce, do Wielkiej Brytanii wyjechała
osiemnaście lat temu na studia. I tam już została, teraz z mężem i dwoma
córkami. Na rynku angielskim na koncie ma już dwa tytuły, a ja mam szczerą
nadzieję, że i ten drugi szybko ukaże się na rynku polskim!
Rok 2014, mała wioska Ikati w Nigerii.
14-letnia Adunni kilka miesięcy temu straciła matkę, teraz wraz z ojcem i dwoma
braćmi borykają się z problemami finansowymi, nie stać ich na opłacenie czynszu
za dom. Ojciec dziewczyny postanawia wydać ją za mąż - 14 lat to w ich
mniemaniu wiek dopuszczalny do małżeństwa, a za tak młodą dziewczynę ojciec
dostanie duży wkład - nie tylko pieniądze, za które zapłaci za ich dom, ale i
spory zapas jedzenia i zwierząt gospodarczych. Adunni jest jednak załamana -
nie dosyć, że ma zostać trzecią żoną starucha, lokalnego taksówkarza, to
jeszcze będzie to przekreśleniem jej marzeń. Bo Adunni od lat dziecięcych chce
się kształcić. Jej mama zawsze powtarzała, że wykształcenie da jej głos, dzięki
któremu będzie mogła coś zmienić. Dla siebie i dla innych. Niestety, śmierć
matki okazała się lawiną dramatycznych zdarzeń, z których zabranie jej ze
szkoły to był dopiero sam początek… Jaki los czeka Adunni? Czy tak silne
pragnienie wystarczy, by w końcu swój los odmienić?
“Mama mówiła, że wykształcenie da mi głos. A ja chcę mieć głos. I nie tylko taki zwykły głos, chcę mieć głośny, mocny głos. Chcę wejść do pokoju i coby ludzie słyszeli mnie, jak nawet jeszcze nie otworzę ust. Chcę żyć i pomagać wielu ludziom, coby potem, kiedy będę stara i umrę, żyć dalej w tych ludziach, co im pomogłam.”
Książka rozpisana jest na prolog i 56
krótkich, kilkustronicowych rozdziałów. Prolog zawiera fragment z “Nigeryjskiej
księgi faktów” z 2014 roku, w późniejszej części książki takich fragmentów
otwierających nowe rozdziały jest więcej, co jest oczywiście odpowiednio w
tekście wyróżnione. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu
teraźniejszego przez Adunni i z pewnością stanowiła nie lada wyzwanie dla
tłumacza, gdyż w oryginale pisana była niestandardowym (co jest ładnym
określeniem na niekoniecznie poprawny gramatycznie) angielskim. I tak przekłada
się to na polski, co widocznie jest w odmianie niektórych wyrazów czy w
stopniowaniu przymiotników. Jest to ewidentnie zabieg specjalny już sam w sobie
niosący przekaz, że sposób posługiwania się językiem nie świadczy o
inteligencji. Jednak przez te “błędy” gramatyczne może to być lektura, do
której trzeba się przyzwyczaić - mnie samą na początku każdy taki “błąd”
wybijał z rytmu lektury, potrzebowałam chwili, by znaleźć w nich logikę oraz
przywyknąć do rytmu zdania. Kiedy to już się stało (myślę, że poczułam to tak
po 50 stronach lektury) odbiór powieści zmienił się dla mnie całkowicie, w
pełni mnie pochłonęła. Finalnie zatem przyznaję, że poprzez sam sposób
wypowiedzi autorka dała książce niepowtarzalny charakter, który podbił jej
przesłanie i sprawił, że jest to lektura jedyna w swoim rodzaju.
“Zaczynam rozumieć, że mówienie dobrym angielskim nie decyduje, czy ktoś jest inteligentny i bystry. Angielski to tylko język, tak jak joruba, igbo czy hausa. Nic w nim wyjątkowego, nie sprawia, że ludzie mówią zawsze z sensem.”
Adunni zatem jest zarówno bohaterką historii,
jak i jej narratorką. Dzięki temu poznajemy ją bardzo dokładnie, a jej kreacja
psychologiczna jest zbudowana z dużą starannością. Adunni to młodziutka
dziewczyna żyjąca w świecie bez udogodnień, jakie dla nas są czymś całkowicie
normalnym - bez bieżącej wody, bez telewizji, bez kontaktu ze światem dalszym
niż obrzeża jej wioski. Ten świat rządzi się również całkowicie innymi prawami
niż te, które regulują nasze życie. To tak zwane prawo dżungli, gdzie wioska
wymierza sprawiedliwość, a handel dziećmi (bo przecież małżeństwo Adunni to
właśnie zwyczajna sprzedaż dziecka, zakup niewolnika) jest na porządku dziennym
i w nikim nie budzi oburzenia. Tam rządzą mężczyźni, a ci, którzy są
zamożniejsi, mają większe prawa niż ci dobytku pozbawieni. I właśnie w takim
świecie żyje Adunni - dziecko, kobieta, osoba biedna i czarnoskóra, czyli podatna
na dyskryminację na każdym możliwym polu. A mimo to jest człowiekiem pogodnym,
patrzy w przyszłość ciągle z nadzieją na odmianę swojego losu. Czy to naiwność?
Nie do końca, bo ona sama szuka wyjścia z sytuacji, w których przez osoby
trzecie się znalazła, to ona o siebie walczy.
“Przecież zawsze dwoje ludzi robi dziecko, to dlaczego tylko kobieta cierpi, kiedy ono nie przychodzi? Czy dlatego, że ma piersi i brzuch do ciąży? Czy dlaczego? Chcę wykrzyczeć na całe gardło: dlaczego kobiety w Nigerii cierpią zawsze bardziej od mężczyzn?”
Jest to bohaterka, która nie tylko poprzez
język, ale i swoje zachowanie uświadamia, że wykształcenie to nie wszystko.
Liczą się wartości, z jakimi podchodzi się do świata i innych ludzi. A te
Adunni ma wpojone prawidłowo - jest zwyczajnie dobra dla innych, jest otwarta i
każdego próbuje zrozumieć. Co więcej, sama cały czas chce się doskonalić, a
trudne sytuacje, które ją spotykają próbuje przekuć na swoją korzyść.
Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, przynajmniej nie w walce w pojedynkę -
jednak na świecie poza Adunni są i inni dobrzy ludzie, którzy widząc jej
krzywdę, niosą jej tak potrzebną pomoc.
“(...) nie jest tak łatwo, jak ktoś rodzi się do życia bez pieniądzów, a tylko z cierpieniem. Do życia, co go nie wybrał sam. Czasami chciałabym, coby było tak, że uwierzę, że życie jest dobre, a ono takie się stanie, po prostu. Ale może jak uwierzę w to w umyśle, to już zawsze jakiś początek.”
Fabuła powieści osadzona jest na dramatycznych
wydarzeniach - może właśnie te zabarwienie sprawia, że czyta się ją jak
najbardziej zajmujący thriller. Tu jednak fikcja literacka wydaje się bliższa
codzienności niż ta, którą dostajemy w thrillerze, bo mamy świadomość, że takie
rzeczy, jakie spotykają Adunni, faktycznie na świecie się dzieją i w dawnych
miejscach są na porządku dziennym. Ta świadomość jest bardzo bolesna, budzi w
czytelniku głębokie emocje, smutek, współczucie i oburzenie, bo jak to jest
możliwe, że we współczesnym świecie dochodzi do tak rażących wykroczeń i
zaniedbań? Jak to możliwe, że ciągle są na świecie dzieci, dla których
edukacja, nawet na tym najbardziej podstawowym poziomie, jest niemożliwa? Jak
można drugiego człowieka traktować jak swoją własność? Jak można bić, gwałcić i
poniżać i nie widzieć w tym nic złego? Jak taką codzienność można uznać za
normalną? To tematy, które burzą krew, które przepełniają głębokim smutkiem i
poczuciem bezradności. Przez większą część lektury dają one uczucie nieco
przytłaczające, obarczają bardzo swoją wagą, która przecież jest tak duża.
Jednak dzięki niezłomności ducha Adunni to nie tylko opowieść o krzywdach. To
także opowieść o odwadze, o sprawczości, o harcie ducha i nadziei, której
bohaterka stara się ani na moment nie tracić. To opowieść budująca, ukazująca,
że los zawsze można odwrócić, że każdy z nas ma siłę, by o siebie i swoje dobro
zawalczyć.
“(...) przyszłość zawsze jest w ruchu, cały czas układa lepsze rzeczy i nawet jeśli wydaje się inaczej, mamy przecież nadzieję.”
Warto też wspomnieć o aspekcie kulturowym tej
powieści. Dzięki niej doświadczamy pełnej różnorodności Nigerii, uczymy się o
jej codzienności, jej historii. Smakujemy dań, jakie jedzą najbiedniejsi i
najbogatsi, obserwujemy jak różne toczą się tam życia - od skrajnej biedy po
obłędne bogactwa. Od absolutnego analfabetyzmu po wykształcenie zagraniczne.
Obserwujemy kraj bogaty w przeróżne wierzenia, który nosi w sobie wszystko -
ciągle jeszcze wierzenia i podejście do człowieka rodem ze średniowiecza tuż
obok zwyczajnych, normalnych, nowoczesnych żyć. Nie wiem czy jest to lektura
zachęcająca do podróży, ale na pewno przedstawiająca w bardzo obszerny,
dogłębny sposób różnorodność tego kraju.
“Po co wypełniać świat smutnymi dzieciakami, co nie mają szansy na szkołę? Po co robić ze świata smutne, milczące miejsce, gdzie żadne dziecki nie mają głosu?”
“Dziewczyna o mocnym głosie” Abi Daré to
powieść niezwykła. Zbudowana z taką precyzją, taką dbałością o każdy szczegół,
który idealnie składa się w jedną spójną całość, że nigdy sama nie wpadłabym na
to, że jest to powieść debiutantki. Rewelacyjny pomysł z “niepoprawnym” użyciem
gramatyki, doskonała kreacja głównej bohaterki i zdarzenia, które poruszają do
głębi, które budzą tak żywe emocje, a równocześnie otwierają oczy na to, jak
wielka ciągle na naszym świecie panuje niesprawiedliwość, robią z tej historii
prawdziwy majstersztyk, prawdziwą literacką perełkę, którą można odnieść na
poziomie jak najbardziej personalnym (bo przecież zagrzewa do walki o siebie),
jak i społecznym (ukazuje, jak wiele trzeba jeszcze zrobić, by każdy, kto chce,
mógł na naszej planecie żyć godnie). Jestem nią prawdziwie poruszona i zarazem
wdzięczna, że akurat ten tytuł trafił mi się na mojej literackiej drodze -
zostanie on ze mną na zawsze.
“W szkole zawsze miałam odpowiedź, kiedy inni mnie wyśmiewali. Zawsze o siebie walczyłam i trzymałam głowę wysoko, bo wiedziałam, że chodzę tam, żeby się uczyć. Uczenie się nie ma wieku. Każdy może się uczyć (...).”
Moja ocena: 8,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Muza.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz