września 18, 2024

"Czarna ceremonia" J.D. Robb vel Nora Roberts

Autor: Nora Roberts jako J.D. Robb
Tytuł: Czarna ceremonia
Cykl: Oblicza śmierci, tom 5
Tłumaczenie: Małgorzata Stefaniuk
Data premiery: 11.09.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 384
Gatunek: powieść kryminalna
 
Nora Roberts to jedna z najpłodniejszych, jak nie najpłodniejsza amerykańska autorka. Swoją karierę rozpoczęła w latach 80tych XX wieku, teraz na koncie ma już dobrze ponad dwieście powieści - sama jej seria kryminalna Oblicza śmierci liczy aktualnie 59 tomów (w polskim wydaniu ukazały się 54). Tę zaczęła tworzyć w latach 90tych, dosłownie kilka lat po swoim debiucie i czytelnicy jej mroczniejsze wydanie pokochali równie mocno, co jej pozostałe powieści. Sama jej twórczość zaczęłam odkrywać zaledwie półtora roku temu, przy okazji polskiej premiery 50. tomu serii i tak przy niej zostałam - jest przyjemnie relaksująca, dostarcza ciekawe zagadki kryminalne w lekkim, niezobowiązującym wydaniu (recenzje – klik!). W tym roku Wydawnictwo Świat Książki zdecydowało się wydawać serię od początku - dzięki czemu możemy nie tylko nadrobić lekturę, ale i zbudować przepiękną kolekcję w swojej domowej biblioteczce.
 
Nowy Jork, 2058 rok, chwilę po zakończeniu sprawy ze “Śmiertelnej ekstazy”. Eve wraz ze swoimi kolegami z pracy spotyka się w przykrych okolicznościach - ich wspólny znajomy, policjant, który pracował u nich od lat, zmarł we własnym domu. Przyczyna zgonu? Prawdopodobnie zawał serca, a przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja. Jednak Eve szybko przekonuje się, że mogło to być coś więcej - komendant zleca jej zbadania sprawy, po cichu, tak by nikt z ich wydziału się nie dowiedział. Wydaje się, że Frank przed śmiercią prowadził prywatne śledztwo, ktoś widział go w podejrzanym klubie, podobno kupował narkotyki. W tym samym czasie wnuczka Franka prosi Eve o rozmowę - dziewczyna wyjaśnia, że dziadek prowadził śledztwo dla niej. To ona wplątała się niedawno w sektę satanistów, którzy podczas ceremonii okrutnie ją wykorzystali, a także uczynili świadkiem morderstwa. Dziadek starał się tylko zdobyć dowody… a teraz nie żyje. Eve musi przejąć tę sprawę i doprowadzić do aresztowania tych, którzy stoją za śmiercią Franka. I - jak wkrótce się okazuje - nie tylko jego…
 
Książka rozpisana jest na dwadzieścia rozdziałów, które dzielone są na krótsze scenki, przez co całość czyta się wygodnie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator wszechwiedzący w przeważającej mierze historię przedstawia z punktu widzenia Eve - tylko raz czy dwa pisana jest z perspektywy kogoś innego. Przede wszystkim skupiona jest na akcji, choć i emocji nie ignoruje, jednak to nie one wiodą prym. Styl powieści jest prosty, codzienny, język bez przekleństw, a dialogi, szczególnie te prowadzone pomiędzy znajomymi z pracy, lekko podszyte sarkazmem, przez co lektura nabiera bardzo swobodnego, a momentami nawet pozytywnego charakteru. Choć oczywiście to zbrodnia odgrywa rolę wiodącą, a ta przecież wesoła nie jest…
“Magia, czarna i biała, istnieje tak długo, jak długo istnieją ludzie. Magia daje władzę. A tam, gdzie jest władza, są korzyści, ale też oszustwa i zbrodnie.”
Intryga kryminalna skupia się na temacie religii związanych z magią, z czarodziejskimi rytuałami, na białych i czarnych mocach - czyli na religii satanistycznej i wicca. Ta druga oddana jest pobieżnie, ale ciekawie, przedstawia główny sposób funkcjonowania jej wyznawców - oparty na dobrych, czystych, przyjacielskich emocjach, korzystający do dobroci natury. Przeciwieństwem do niej jest religia satanistyczna, której członkowie występujący w tej powieści tworzą coś na kształt sekty. Jest kobieta, która im przewodzi, są czarne ceremonie, są ofiary krwi i grupowe gwałty. Jest uzależnienie od narkotyków, dużych pieniędzy i seksu. Zło w czystej postaci, które zdaje się angażować moce nadprzyrodzone.
“Ci, którzy postanawiają powierzyć swoje życie - a może lepiej powiedzieć dusze - tej wierze, robią to zazwyczaj ze względu na płynącą z jej zasad wolność i celebrację egoizmu. Jednych pociąga obietnica władzy. Jeszcze innych seks.”
Eve to jednak kobieta twardo stąpająca po ziemi, nie da się więc zwieść nawet najbardziej magicznym sztuczkom, nawet, gdy wszyscy wokół niej zdają się coraz mocniej wierzyć w przesądy i moc amuletów…
“- Nosisz w kieszeni czarodziejskie zioła?
- Teraz tak - przyznała Peabody, wkładając korzeń z powrotem do kieszeni. - Załatwić pani?
- Nie, dziękuję, wolę pistolet.”
Zagadka kryminalna toczy się tempem umiarkowanym, skupia się na odkrywaniu kolejnych faktów zarówno poprzez współpracę z komputerem, jak i rozmowy z potencjalnymi świadkami. Tym razem jednak dzieje się naprawdę dużo, a śmierć Franka to tak naprawdę dopiero początek. Dziwne sytuacje zaczynają się mnożyć, a Eve wraz z wspomagającą ją Peabody zdają się nie nadążać z badaniem kolejnych faktów. Wszystkie tropy jednak zdają się prowadzić w jednym kierunku, tylko że dowodów brak… Akcja bogata jest w niespodziewane sytuacje doprawione kilkoma większymi twistami, a finał jest szybki i dynamiczny, choć przed nim fabuła solidnie się gmatwa, tak że sam czytelnik nie do końca wie, czy jego założenia, które są zbieżne z założeniami Eve, są słuszne.
“Ludzkość od początku walczyła o przekonania, tak jak zwierzęta walczą o swoje terytorium. I zabijają opornych lub stojących im na drodze przeciwników (...).”
Śledztwo te dla Eve jest dodatkowym wyzwaniem z tego względu, że musi utrzymywać je w tajemnicy przez współpracownikiem, przed Feeneyem, który ją fachu nauczył. Feeney był przyjacielem Franka, jest ojcem chrzestnym jego dzieci, teoretycznie więc nie dziwi, że komendant nie chce go do sprawy dopuścić. Inaczej jest jednak, kiedy chodzi o emocje, a dla Eve zatajanie prawdy, czy nawet kłamstwo, do którego musi Feeneya przekonać, jest bardzo bolesne.
“Tak to jest, kiedy się traci kogoś, kogo się kocha, pomyślała Eve. I odczuła ulgę, że jest tak niewiele osób, które ona kocha.”
Ulgę przynosi jej Roarke, jej ciągle świeżo poślubiony mąż, którego ochota na seks nie mija. I to ciągle jeden z tych tomów, gdzie ich miłosne igraszki odgrywają sporą rolę - w tym tomie na szczęście nie ma wielu takich opisów, jednak zaczątki tego rodzaju akcji są częste. Przez to jednak, że tym razem autorka raczej nie opisuje całych ich seksualnych aktów, fragmenty te nie wydają się aż tak sztuczne, jak w kilku poprzednich tomach. Sama jednak ciągle czekam aż skupienie na ich seksualności się nieco wyciszy - wiem, że kiedyś to nastąpi, bo przecież tak jest w najnowszych tomach 😉
“Kiedy się kogoś kocha, znosi się jego mniejsze wady, a dużych się nie dostrzega. Nie chcemy nawet pomyśleć, do czego zdolna jest bliska nam osoba. Udajemy więc, że wszystko w porządku.”
Podsumowując, “Czarna ceremonia” nie odbiega poziomem od poprzednich pierwszych tomów tej serii. Decydując się na temat magii w kryminale autorka zastosowała kilka uproszczeń, ale biorąc pod uwagę jej rozrywkowy charakter, jak i to, że przecież pisana była prawie 25 lat temu, nie jest to coś, co w lekturze by przeszkadzało. Zagadka kryminalna prowadzi nas w ciekawe, niespotykane rejony, buduje grę Eve z przywódczynią sekty satanistów, a równocześnie przysparza jej samej sporo problemów natury moralnej. Wszystko to podane jest w lekkiej, rozrywkowej wersji, choć tym razem trup i krew leją się gęsto. To jednak nie makabra, a zagadka i spojrzenie na motywy zbrodni są tym, na czym uwaga jest skupiona, za co sama lubię po tę serię sięgać, mimo ciągle pojawiającej się w niej wątków romansowych 😉
 
Moja ocena: 7/10
 
PS. Każdy tom serii da się czytać niezależnie od pozostałych.
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz