sierpnia 23, 2024

"Przewina" Agnieszka Jeż - patronacka recenzja przedpremierowa

Autor: Agnieszka Jeż
Tytuł: Przewina
Cykl: Sprawy Soni Kranz, tom 3
Data premiery: 28.08.2024
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 328
Gatunek: powieść kryminalna / kryminał psychologiczny
 
Agnieszka Jeż na polskim rynku książki obecna jest już osiem lat, w czasie których dostarczyła nam tytułów przeróżnych - tych pisanych w duecie i solo, różnych gatunkowo, ale jednak skupiających się zawsze na jednym: na emocjach, przeważnie tych odczuwanych przez kobiety. W 2020 roku po raz pierwszy skierowała się w stronę kryminału i wygląda na to, że i ten gatunek jej się spodobał: napisała trylogię z Wierą Jezierską, powieść “W cieniu góry”, a w przeciągu ostatniego roku trzy tomy serii z komisarz Sonią Kranz („Pomroka” i „Pastwa”). I nie dziwię się, że to właśnie Sonia ostatnio zaprząta tak głowę autorki - jest to postać naprawdę niezwykła w swojej zwyczajności i normalności, postać, z którą na pewno nie będę się chciała szybko rozstawać.
 
Mała wioska Kowalowa pod Wałbrzychem, kwiecień. Sonia budzi się przed świtem i już nie może z powrotem zasnąć - dręczy ją niepokój spowodowany odwiedzinami jej matki, z którą tkwi ciągle w toksycznej relacji. Nie ma więc sensu dalej przewracać się z boku na bok - wstaje i wybiera się ze swoim psem Bobem na spacer. Podczas ich wędrówki pomiędzy ich domem a budynkiem sąsiadującym, są świadkami czegoś dziwnego - jakieś błyski w oknie, światła i ludzie gromadzący się na korytarzu, a nawet jakieś odgłosy przy ogrodzeniu. Kiedy kilka godzin później będąc już w komisariacie dostaje zgłoszenie o podejrzanej śmierci w ośrodku odwykowym położonym właśnie pod sąsiadującym do jej domu adresem, jasne staje się, że to, co widziała, musiało wiązać się z okolicznościami zbrodni. Bo właśnie - jeden z pacjentów ośrodka został znaleziony martwy w swoim pokoju. Na pierwszy rzut oka wygląda, że sam zatroszczył się o odejście z tego świata, jednak jego samobójstwo wydaje się… nadmierne. Są leki i alkohol, jest nóź w ręce. Pokój wskazuje na jeszcze kilka innych nieścisłości, z których Sonia szybko wyciąga wniosek – może mieć do czynienia z samobójstwem pozorowanym. Trzeba więc poznać zmarłego, a czy nie najlepiej zacząć od tych, z którymi w ostatnich dniach był najbliżej - z pracownikami i pacjentami ośrodka?
“(...) wszystko, co złe się teraz dzieje z ludźmi, to z samotności. Nie ma drugiego życzliwego obok, co by posłuchał, posiedział.”
Książka rozpisana jest na prolog, 18 rozdziałów i epilog, a dodatkowo każdy z rozdziałów podzielony jest na krótsze sceny. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego przez narratora wszechwiedzącego, który z łatwością wchodzi w skórę, a raczej w głowę Soni - dokładnie obserwujemy jej myśli, emocje, przemyślenia. Styl powieści jej spokojny, lekko nawiązujący do klasyki kryminału, choć nie ma w nim mowy o jakiejkolwiek lekkości humorystycznej - tematy, które historia porusza są trudne, skomplikowane pod względem psychologicznym, opowiadają o większych i mniejszych traumach, i trudach codzienności. Całość utrzymana jest w dosyć mrocznym tonie - może i spokojnie, ale jednak przyglądamy się temu mrokowi, który kryje każdy z nas. Lekkość jednak jest odczuwalna w słowie pisanym - czuć, że autorka o styl wypowiedzi, o dobierane słowa naprawdę dba, więc całość czyta się z prawdziwą przyjemnością.
“Przypadek to było słowo, do którego komisarz miała bardzo ograniczone zaufanie.”
Już na wstępie wspomniałam o niezwykłości głównej bohaterki. I myślę, że nie przesadzę, gdy powiem, że jest to jedna z najlepiej dopracowanych pod względem psychologicznym, a zarazem najbardziej zwyczajna z bohaterów przewodnich serii kryminalnych. Bo Sonia jest obrazem naszego pokolenia, kobiet, które dzieciństwo spędziły jeszcze w innej rzeczywistości, tej w czasach sprzed internetu i komputeryzacji wszystkiego. Te pokolenie wydaje się pierwszym, które może żyć w takiej faktycznej wolności, ale jednak ciągle obarczone skrępowaniem wynikającym z przeszłości, wyniesionym z wychowania, z domu rodzinnego. I Sonia jest w pełni tego świadoma. Wie, jak wyniszczającą miała relację z matką, wie, jak źle dawała się traktować w zakończonym już małżeństwie tylko dlatego, że takie wzorce wyniosła z domu. Jest tego świadoma i pracuje nad tym, by nie przekazać tego dalej, swojej nastoletniej córce i by się sama o siebie zatroszczyć, tak by w końcu mieć życie dobre, w zgodzie z samą sobą. Pracuje, teorię zna, ale praktyka jednak nie zawsze idzie z tym w parze. Myślę, że każda z nas, czytelniczek z tego pokolenia odnajdzie się w trudach codzienności Soni.
“(...) poczuła, że to jakieś zetlałe i obce. Facet prosi o rękę? Przecież związek to wspólnota, równość, takie same prawa i obowiązki, tymczasem ten rytuał pochodził z czasów zdobywania, a już po zdobyciu - zarządzania i rozporządzania kobietą.”
Ten tom przynosi jej nowe prywatne wyzwania - jej nastoletnia córka wchodzi w pierwszy związek i zastanawia się nad wyborem liceum, dopuszczając myśl, że mogłaby zostawić matkę i wrócić do Wrocławia, do ojca, który, swoją drogą, oczekuje potomka i żyje szczęśliwie z nową, młodą partnerką. A Sonia uczy się ciągle tej dobrej samotności, choć i jej związek ewidentnie chce wskoczyć na nowe tory. No i jest jeszcze matka. Dzieje się dużo, każdy temat domaga się uwagi, a przecież to dopiero te tło, te prywatne losy bohaterki…
“Zdradzone kobiety upomina się, żeby nie psuły kolejnych związków podejrzliwością, że z doświadczenia jednostkowego nie można robić reguły. Mówi się też, że pewne kobiety przyciągają pewien typ mężczyzn. Może ona była taką, którą się puszcza kantem? I tacy właśnie faceci się do niej kleili - którzy działali na dwa fronty?”
Sama intryga kryminalna wprowadza kolejną garść postaci i sporą dawkę problemów - te jednak są zawodowe, a zatem nie wpływają na psychikę aż tak obciążająco, choć oczywiście nie można powiedzieć, że nie wpływają w ogóle - grzebiąc w życiu ofiary Sonia natyka się na wiele tematów, które psychiką wstrząsają. Już sam temat uzależnienia, który w książce omówiony jest z każdej możliwej strony - to używkami pacjenci ośrodka radzą sobie z trudnymi emocjami, zatykają traumy z dzieciństwa, które sprawiają, że nie potrafią żyć normalnie - przecież i z takimi demonami walczy Sonia, tylko ona wybrała inną drogę. A może to droga wybrała ją? Spotykamy się tutaj jednak nie tylko z samymi uzależnionymi, ale i ich bliskim, jak i terapeutami, dzięki którym spojrzenie na temat uzależnienia nabiera pełni. W ogóle wątek terapii, przepracowania traum, wypracowania nowych schematów zachowań odgrywa w tej powieści istotne miejsce.
“(...) terapia to jednak niezwykle skuteczny sposób, by wydostać się z domowego bagna na suchy brzeg.”
Ale wróćmy do intrygi kryminalnej. Prowadzona jest spokojnie, w dużej mierze (chyba nawet większej niż w poprzednich tomach) opiera się ona po prostu na rozmowach. Sceny, w których Sonia rozmawia z mieszkańcami ośrodka są napisane naprawdę po mistrzowsku! Dają wrażenie, że czytelnik wbija się w środek rozmowy, jest aktywnym świadkiem tego, jak rozmówcy się przed Sonią wiją, jak ona ich uważnie obserwuje i szuka nieścisłości w zeznaniach. To podczas nich poznajemy zarówno ofiarę, jak i świadków, którzy równocześnie są podejrzanymi - przecież to pacjenci i terapeuta byli tymi, którzy do ofiary mieli w nocy najbliżej… To podczas rozmów na światło dzienne wychodzą nowe fakty, nowe mroki przeszłości. Sama zagadka jest dobrze przemyślana i rozpisana, czytelnik ani na moment nie traci zaciekawienia historią, która podążając za nowymi tropami wskakuje na całkiem inne niż można by chwilę wcześniej zakładać tory.
“(...) tu jest tak, że się o sobie opowiada po to, żeby siebie słyszeć. A potem usłyszeć, co inni o tobie myślą.”
W serii z Sonią Kranz miejsce akcji też odgrywa ważną rolę. Tutaj w przeważającej części historii akcja rozgrywa się w jednym budynku - ośrodku odwykowym, który jednak ma swoją własną, równie skomplikowaną jak jego aktualni mieszkańcy, historię z przeszłości. Miejsce jest mocno powiązane z tym, co faktycznie działo się na tych ziemiach, z historią prawdziwą, jaka swego czasu miała duże oddziaływanie na polskie społeczeństwo.
“Bez względu na wszystko łączyły nas więzy krwi. I on naprawdę mnie kochał. Może nawet za mocno, jakoś obsesyjnie, z naddatkiem.”
Mam wrażenie, że każdy kolejny tom serii Sprawy Soni Kranz odkrywa przed nami kolejne oblicza rodziny. Tego, co znaczą więzy krwi, jakie emocje się w tych komórkach społecznych kotłują, bo nawet ktoś, kto rodziny nie ma, jest tym brakiem jakoś naznaczony.
“- (...) Co się dzieje z ludźmi? (...)
- Emocje. W rodzinie najsilniejsze. Nawet jeśli tej rodziny już nie ma.”
Tak też jest i tutaj - każdy bohater ciągnie za sobą historię, która w dużej mierze opiera się na wartości rodzinnej, opowiada o skazach, jakie dostajemy w genach, o trudnych przeżyciach, jakie trzeba w głowie uporządkować. Ale też o rodzinach pozornie szczęśliwych, w których pod tymi pozorami czai się obojętność i nieczułość. Jak w takim otoczeniu budować szczęście? Czy w ogóle się da? Sonia próbuje, choć nie dziwimy się, że jest jej nad wyraz ciężko - tematy, jakie wynikają z jej pracy, są przecież sporym obciążeniem psychicznym.
“Była dla niej żywym przykładem tego, że krzywe dzieciństwo daje się wyprostować, choć cena za to jest wysoka.”
“Przewina” to książka, o której pisać mogłabym jeszcze długo, mam wrażenie, że ciągle jeszcze nie poruszyłam nawet połowy zagadnień, jakie ta historia sobą niesie. A jednak może nie powinnam pozbawiać Was możliwości samodzielnego odkrycia tego, co w niej znajdziecie? Myślę, że to co napisałam, jest wystarczające, żebyście mogli zdecydować, czy jest to powieść, która Was zainteresuje. Sama widzę ją tak, że zbrodnia, a raczej potencjalna zbrodnia, jest punktem początkowym do wyciągnięcia na światło dzienne ciekawych zagadnień psychologicznych i historii miejsca. Jest tłem do tego, by uważnie przyjrzeć się ludziom, których sami na ulicy na co dzień spotykamy, a może i których emocje sami odczuwamy. To powieść głęboko poruszająca, ale i solidnie zajmująca - zagadka kryminalna również stoi na wysokim poziomie. Powieść kryminalna, ale bardzo bliska codzienności, realności, zwyczajności i właśnie przez to przerażająca bardziej niż niejeden krwawy kryminał. Polecam fanom niespiesznych kryminałów.
“Znajome słowa, znajome schematy. Czy ludzie w ogóle zachowują się nieprzewidywalnie? Może zawsze ulegają tym samym impulsom? Powtarzają te same wzorce?”
Moja ocena: 8/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy patronackiej z Wydawnictwem Luna.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz