sierpnia 07, 2024

"Porzuć swój strach" Robert Małecki - recenzja premierowa


Autor: Robert Małecki
Tytuł: Porzuć swój strach
Cykl: Marek Bener, tom 2
Data premiery: 07.08.2024
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 368
Gatunek: kryminał / sensacja
 
“Porzuć swój strach” to środkowy tom debiutanckiej trylogii Roberta Małeckiego, autora powieści kryminalnych, który aktualnie uznawany jest za jednego z czołowych przedstawicieli tego gatunku w Polsce. Teraz, gdy na koncie ma już 14 powieści, Wydawnictwo Literackie przypomina nam o tych pierwszych, tych którymi dał znać, że chciałby sobie zrobić miejsce na polskim kryminalnym rynku książki. Sama nie miałam przyjemności czytać tej trylogii ani w latach 2016-2018, kiedy była wydawana po raz pierwszy, ani też w 2021 roku, gdy wydana została ponownie. Jednak do trzech razy sztuka - jak mówi stare powiedzenie i ja z tego korzystam. I przyznam, że jest to ciekawe doświadczenie - seria debiutancka Małeckiego mocno różni się od tego, co autor serwuje nam teraz, więc spojrzenie na nią z perspektywy tych kilku lat daje ładny obraz tego, jak bardzo się rozwinął, jak doszlifował swój pisarski warsztat.
 
Sierpień, rok 2016. Od wydarzeń z “Najgorsze dopiero nadejdzie” (recenzja - klik!) minęły trzy lata, życie Marka w tym czasie uległo zmianie - po zwolnieniu z “Gazety miejskiej”, która zresztą swoją drogą wkrótce zakończyła swój żywot, założył własną gazetę - “Echo Torunia”. Dołączyła do niego Aldona Terlecka, która pierwsze kroki stawiała w starej pracy pod jego skrzydłami, jak i zaprzyjaźniony fotograf Radek Rak. Teraz piszą o tym, o czym chcą, stawiają na solidne, rasowe dziennikarstwo, a nie pisanie pod publiczkę i reklamy. Marek zatem może decydować czym się zajmuje, a ostatnio chętnie podejmuje się współpracy przy zaginięciach. Swojej żony, która w dziwnych okolicznościach zniknęła kilka lat temu, niestety nadal nie odnalazł, nie posunął się w tym śledztwie ani o krok do przodu, jednak na innych polach odnosił sukcesy, np. przyczynił się do odnalezienia małego chłopca. Teraz lokalny biznesmen, który słyszał o tamtej sprawie prosi go o pomoc - zaginęła jego nastoletnia córka. Mężczyzna oferuje sporo pieniędzy, Marek zaintrygowany obiecuje przyjrzeć się sprawie, choć z pewnego powodu nie boi się o bezpieczeństwo dziewczyny. Dlaczego? Szybko jednak okazuje się, że sprawa jest dużo bardziej zagmatwana niż mogłoby się wydawać, prowadzi go też w dziwne rejony… W inne dziwne rejony zagłębia się też Aldona - bada temat nielegalnych gier hazardowych, o których artykuł ma nadzieję, że przyniesie jej awans do mediów krajowych. Czy jej nadzieje nie są płonne? Co przyniosą im obydwie sprawy? I gdzie w nich miejsce na zaginioną żonę Marka?
 
Książka rozpisana jest na prolog i nienumerowane rozdziały, które określone są datą i dniem tygodnia, w jakim toczy się akcja - główna historia zamyka się w kilku dniach sierpnia. Każdy rozdział podzielony jest na krótkie numerowane podrozdziały, każdy ma swoją osobną numerację. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który podąża głównie za Markiem, ale od czasu do czasu opisuje też co dzieje się u Aldony - pod koniec naprzemienność tych fragmentów jest zagęszczona. Czasami też przez tekst przewijają się fragmenty pisane kursywą - to przytoczone nagrania z dyktafonu jakiegoś mężczyzny, który już na wstępie mówi, że opowie prawdę o zniknięciu Agaty, żony Marka. Styl powieści jest dosyć surowy, jego zadaniem jest nieść akcję. Słownictwo dopasowane jest do postaci (np. ojciec zaginionej notorycznie wtrąca tak zwana katoprzekleństwa, czyli łączy wzywanie świętych z wulgaryzmami). Całość czyta się płynnie i szybko.
“Przemoc zawsze rozwiązuje nawet najbardziej zasupłane języki.”
Czytając o Robercie Małeckim trafiłam na informację, że jednym z jego ulubionych autorów zagranicznych jest Harlan Coben. I w tych pierwszych książkach to naprawdę widać. W “Porzuć swój strach” już w prologu dostajemy mocny akcent, później na kilka stron akcja nieco zwalnia, jest czas na wprowadzenie, jednak dosyć szybko wracamy na tory dynamicznego tempa akcji. Historia jest skomplikowana, intryga wielowarstwowa, pełno w niej dziwnych przekrętów i tajemnic. Wszystko to opisywane jest w sensacyjnym tonie, więc to właśnie na akcji skupiamy się najmocniej. Początkowe tajemnice mocno czytelnika w historię wciągają, od książki trudno się oderwać i tak już zostaje do samego końca lektury, choć dosyć szybka sprawa rodzinna zaczyna zataczać coraz szersze społecznie kręgi. Autor w bardzo sprytny sposób zgrał wszystkie wątki w całość, sprawił, że czytelnik nawet mimo wyjaśnienia zagadki zaginięcia nastolatki, nie może się już doczekać kontynuacji wątków prywatnych w tomie kolejnym. Z tego względu polecam serię czytać po kolei - w teorii da się czytać każdy tom osobno, bo też każdy ma oddzielną zagadkę kryminalną, jednak z tej, która toczy się tuż obok, tej prywatnej nie czytając po kolei straci się po prostu za dużo, nie będzie się czuło tych emocji, co czuje się czytając we właściwej kolejności.
 
Sama sensacyjna intryga jednak nie jest tym, co zaskoczyło mnie w tym tomie najmocniej. Tę rolę pełni temat hazardu, gdyż do tej pory byłam w pełni przekonana, że najnowsza seria autora o policjantach z Archiwum X (recenzje – klik!) jest pierwszą w dorobku autora, w której wziął się za ten temat. Teraz okazuje się, że nie, że już w debiutanckiej serii ten temat zajął sporo miejsca. Autor solidnie opisuje go i od strony graczy, i od strony organizatorów, wylewa cały brud, jaki w tym temacie siedzi. Naprawdę ciekawy wątek!
“Znowu panicznie się bał. Znowu strach kazał mu uciekać. Tym razem jednak uciekał przed samym sobą.”
Na koniec pomówmy o postaciach, gdyż i one dobrze wpisują się w konwencję powieści sensacyjnych. Ich portrety psychologiczne nie są tutaj na pierwszym miejscu, a mimo to ich charaktery są wyraźne. Sam Marek wydaje się postacią trudną do polubienia, jednak to nic dziwnego - mężczyzna wiele w życiu przeszedł, jest prywatnie sfrustrowany, gdyż od tylu lat nie posunął się do przodu swoim śledztwie dotyczącym zaginięcia jego żony. Żyje w dziwnym zawieszeniu, trwa ze względu na pracę - jedzenie czy utrzymywanie trzeźwości niespecjalnie jest dla nim na pierwszy miejscu. To pies gończy, który zrobi wszystko, by chwycić swoją zwierzynę. Czy naprawdę wszystko i czy przypadkiem ta pogoń nie odwróci pełnionych przez postaci ról?
Aldona przedstawiona jest podobnie, jest nośnikiem historii i kilkoma elementami charakterystycznymi - przede wszystko rozpoznać można ją po tym, że ciągle chodzi boso. Co ciekawe, w tomie pierwszym Marek nie wróżył jej dziennikarskiej kariery, w tym w stu procentach na niej w pracy polega.
Dla mnie jednak kreacje psychologiczne w powieściach są ważne, chyba więc właśnie dlatego najbardziej ciekawił mnie obraz pewnej postaci, która od hazardu jest uzależniona. Bo jest to obraz nadal sensacyjny, ale psychologicznie pełny - autor dobrze oddał charakter tego nałogu, jak działa, z czym się wiąże, jak myśli osoba uzależniona. Fragmenty poświęcone tej kreacji postaci zdecydowanie zasługują na uwagę.
“(...) prosto w oczy powiedzieć ci tego nie umiem. A czy ty byś umiał, gdybyś przez swoje błędy skazał na śmierć wszystko, co kochasz najbardziej na świecie?”
Muszę przyznać, że cieszę się, że po “Porzuć swój strach” sięgnęłam teraz, w ramach nadrabiania zaległości w twórczości autora, którego pióro już znam, gdyż mogę ją potraktować nieco badawczo - tak jak wspomniałam we wstępie przyjrzeć się różnicy jaka jest pomiędzy pierwszymi powieściami Roberta Małeckiego, a tymi najświeższymi. W tej z początku widać wyraźne ślady inspiracji Cobenem, z czego będą zadowoleni fani sensacji - faktycznie akcja jest szybka, zawiera dosyć typowe elementy dla tego gatunku, dostarcza dobrej rozrywki. Sama jednak szukam w książkach jednak czegoś innego, więc dla mnie atrakcyjne były tematy w stosunku do samej akcji nieco poboczne - poczucie tajemnicy jaką skrywa rodzina zaginionej i wątek uzależnienia od hazardu. Rozwiązanie z fragmentami z dyktafonu też było ciekawe, choć z początku wzbudziło pewien mętlik, trudno było je do czegoś przypasować. Ostatecznie jednak wszystko spięło się w spójną całość z takim zakończeniem, że bardzo się cieszę, że już za niecały miesiąc przyjdzie mi sięgnąć po tom trzeci tej serii - “Koszmary zasną ostatnie” w nowym wydaniu ukażą się u nas 4 września.
 
Moja ocena: 7/10

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Literackim.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz