sierpnia 09, 2024

"Loft" Magda Stachula - recenzja przedpremierowa

Autor: Magda Stachula
Tytuł: Loft
Data premiery: 14.08.2024
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 312
Gatunek: thriller psychologiczny
 
Thriller psychologiczny z nurtu domestic noir na polskim rynku jest dosyć świeżym podgatunkiem literackim. Za jego prekursorkę uznaje się Magdę Stachulę, która po raz pierwszy na naszym rynku pojawiła się z powieścią “Idealna” w 2016 roku. Sama zaczęłam ją czytać niewiele później i tak już przy niej zostałam - z uwagą śledzę każde jej doniesienie o postępach w tworzeniu, którymi dzieli się na swoim instagramowym profilu. Autorka na swoim koncie ma, a raczej od najbliższej środy będzie miała, 13 powieści skierowanych do dorosłego czytelnika, w jej dorobku można też znaleźć thriller napisany w dwoma innymi polskimi autorkami tego gatunku, a także książkę dla dzieci. W poprzednim roku “Pisarkę” (recenzja – klik!) miałam przyjemność oficjalnie czytelnikom polecać na okładce tej powieści, w tym ucieszyła mnie możliwość przedpremierowej lektury jej powieści najnowszej, czyli “Loftu”.
 
Czasy współczesne, Gdańsk, jesień. Od kilku miesięcy w kamienicy przy ulicy Świętego Ducha mieszkują ze sobą Piotr i Dominika. Piotr robi jakieś interesy ze Szwedami, Dominika to instruktorka fitnessu. Zdają się być ze sobą szczęśliwi, życie wydaje się im układać - mają ładne mieszkanie w przyjemnej okolicy, tuż obok zaprzyjaźnioną parę Karolinę i Adriana, z którymi chętnie spędzają czas. Tak wygląda ich życie z zewnątrz. Od środka pełne jest tajemnic - Dominika boi się zdemaskowania, Adrian nieustannie zdradza swoją żonę. Karolina jest chorobliwie podejrzliwa, a Piotr? Oprócz częstych biznesowych spotkań chyba nie robi nic podejrzanego. Wszystkie te tajemnice jednak zdają się dobrze zakonserwowane, pozornie bezpieczne. Sytuacji zmienia się, gdy do loftu naprzeciwko wprowadza się Ilona. Przyjechała do Gdańska z określonym celem. Wprowadza się i zaczyna obserwować. A mieszkańcy kamienicy szybko ją na tym przyłapują… Jaki Ilona ma cel? Czyj sekret chce wyciągnąć na światło dzienne? Kiedy w końcu dochodzi do morderstwa atmosfera pełna podejrzliwości i niedopowiedzeń zaczyna się zagęszczać…
“Pokazujemy światu najdoskonalszą wersję siebie, bo chcemy, by nas zaakceptował, wręcz podziwiał - co z tego, że prawda o nas jest inna. Każdy ma tajemnice, które powinny być niewidoczne dla pozostałych: myśli, pragnienia, czasem piękne, czasem wstydliwe, bolesne albo obrzydliwe.”
Książka podzielona jest na cztery części: przed morderstwem, po morderstwie, wieczór morderstwa i teraz. Każda część podzielona jest na nienumerowane rozdziały podzielone według narratorów: w części pierwszej są to dwie kobiety, w drugiej jedna para, w kolejnych dochodzą też inni narratorzy. Fabuła prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, zmiana osoby narratora zawsze jest początkiem następnego rozdziału. Styl powieści jest charakterystyczny dla thrillera psychologicznego, wydarzenia przedstawiane są przez pryzmat osoby je opisującej, naznaczone emocjami i poglądami narratora. Stylistycznie książka jest bardzo przyjemna, język naturalny, dialogi udane, całość czyta się niesamowicie płynnie i bezproblemowo, nie trzeba się przy tym wysilać.
“Żadne z naszej czwórki nie jest szczere wobec reszty. Mamy przed sobą tajemnice, tak podłe i przerażające, że gdyby wyszły na światło dzienne, zniszczyłyby wszystko niczym tajfun.”
Kreacje postaci zbudowane są równie sprawnie, autorka skutecznie buduje napięcie poprzez zaznaczenie, że każda z nich coś ukrywa, jednak długo nie zdradzając nam co. I tak przyglądamy się jak postacie się wiją - ci mieszkający w kamienicy obserwowanej starają się utrzymać swoje sekrety w tajemnicy, a Ilona wydaje się ich niejakim przeciwieństwem - też nie znamy jej celu zamieszkania w akurat tym lofcie, ale czujemy, że oprócz dyskomfortu zmiany miejsca zamieszkania, raczej nie czuje się w żaden sposób zagrożona. Co innego pozostała czwórka… Choć bezpośrednio nie przyglądamy się każdemu z nich, a wręcz tylko jedna narratorka wysuwa się na plan pierwszy - to Dominika, która już w otwierającym historię rozdziale panicznie boi się, że zostanie zdemaskowana. Im dalej w lekturę, tym jej strach, lęk przeradzają się w coraz mocniejsze uczucie, a czytelnik zadaje sobie pytanie czy faktycznie ma ku temu powód? Psychologicznie, jej oczami tak się wydaje, ale czy na pewno?
 
Intryga kryminalna z jednej strony nie przytłacza specjalnie mocno napięciem, a z drugiej w bardzo przyjemny sposób ciekawi - dzięki temu książka służy do relaksu idealnego. Zagadka zbudowana jest solidnie, przez dosyć długi czas dostajemy kawałki układanki, z którymi tak naprawdę nie wiemy, co zrobić. Dopiero później zaczynamy coś z tego układać, przekonani, że zaraz zobaczymy pełny obraz… no cóż, ja ujrzałam, ale okazało się, że autorka zbudowana jednak coś innego niż sama zakładałam, zatem i elementu zaskoczenia nie można historii odmówić. Intryga usnuta jest sprytnie, bardzo długo podejrzewamy w sumie każdego z bohaterów.
“On mówi prawdę tylko wtedy, gdy się pomyli.”
Jako fanka motywu sztuki w literaturze, muszę obowiązkowo zaznaczyć, że i w tym tytule go znajdziemy. W czasie historii dochodzi do skoku na pewne muzeum… więcej powiedzieć nie mogę, jednak jest to temat bardzo sprytnie w fabułę wpleciony, jego funkcję jednak musicie odkryć sami.
“Relacje między ludźmi budują codzienność, wspólne poranki, niespieszne niedziele, te momenty, które przechodzą do kartoteki najlepszych wspomnień.”
Thriller psychologiczny w nurcie domestic noir zdaje się mieć z góry narzucone tematy, w jakich powinien się poruszać. Są wspomniane tajemnice, jest temat zaufania do partnera bądź jego chorobliwy brak. Są związki trudne, których osoby postronne rozumieć nie będą. Jest patologiczna wierność, lojalność, uzależnienie od siebie nawzajem. To wszystko zawiera “Loft”.
“Możemy przecież udawać, że nie mamy przed sobą tajemnic. Rzeczywistość jest ułudą, a ułuda rzeczywistością (...).”
Biorąc to pod uwagę, bez najmniejszych wątpliwości mogę przyznać, że “Loft” to naprawdę udany thriller, doskonale wpisujący się w swój gatunek literacki. Przede wszystkim jest to książka, która dostarcza zabawy na poziomie - można się przy niej odprężyć, dać się wciągnąć w fabułę pełną dziwnych tajemnic, ale w taki przyjemny, nie mocno obciążający sposób. Magda Stachula po raz kolejny udowadnia, że dobrze wie jak przyciągnąć i utrzymać uwagę czytelnika, świetnie sprawdza się w wieloosobowej narracji i intrydze, która długo czytelnika zwodzi… Lektura doskonała w chwili, gdy potrzeba od trudnych, ciężkich tematów wytchnienia, ale która nadal utrzymuje w tej przyjemniej ciekawości, za którą chyba wszyscy tak ten gatunek lubimy. I cóż mogę powiedzieć - znowu czekam na kolejną książkę autorki!
 
Moja ocena: 7,5/10
 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Luna.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz