Autor: Magda
Stachula
Tytuł: Loft
Data premiery: 14.08.2024
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 312
Gatunek: thriller
psychologiczny
Thriller psychologiczny z nurtu domestic noir
na polskim rynku jest dosyć świeżym podgatunkiem literackim. Za jego
prekursorkę uznaje się Magdę Stachulę, która po raz pierwszy na naszym rynku
pojawiła się z powieścią “Idealna” w 2016 roku. Sama zaczęłam ją czytać
niewiele później i tak już przy niej zostałam - z uwagą śledzę każde jej
doniesienie o postępach w tworzeniu, którymi dzieli się na swoim instagramowym
profilu. Autorka na swoim koncie ma, a raczej od najbliższej środy będzie
miała, 13 powieści skierowanych do dorosłego czytelnika, w jej dorobku można
też znaleźć thriller napisany w dwoma innymi polskimi autorkami tego gatunku, a
także książkę dla dzieci. W poprzednim roku “Pisarkę” (recenzja – klik!) miałam
przyjemność oficjalnie czytelnikom polecać na okładce tej powieści, w tym
ucieszyła mnie możliwość przedpremierowej lektury jej powieści najnowszej,
czyli “Loftu”.
Czasy współczesne, Gdańsk, jesień. Od kilku
miesięcy w kamienicy przy ulicy Świętego Ducha mieszkują ze sobą Piotr i
Dominika. Piotr robi jakieś interesy ze Szwedami, Dominika to instruktorka
fitnessu. Zdają się być ze sobą szczęśliwi, życie wydaje się im układać - mają
ładne mieszkanie w przyjemnej okolicy, tuż obok zaprzyjaźnioną parę Karolinę i
Adriana, z którymi chętnie spędzają czas. Tak wygląda ich życie z zewnątrz. Od
środka pełne jest tajemnic - Dominika boi się zdemaskowania, Adrian nieustannie
zdradza swoją żonę. Karolina jest chorobliwie podejrzliwa, a Piotr? Oprócz
częstych biznesowych spotkań chyba nie robi nic podejrzanego. Wszystkie te tajemnice
jednak zdają się dobrze zakonserwowane, pozornie bezpieczne. Sytuacji zmienia
się, gdy do loftu naprzeciwko wprowadza się Ilona. Przyjechała do Gdańska z
określonym celem. Wprowadza się i zaczyna obserwować. A mieszkańcy kamienicy
szybko ją na tym przyłapują… Jaki Ilona ma cel? Czyj sekret chce wyciągnąć na
światło dzienne? Kiedy w końcu dochodzi do morderstwa atmosfera pełna
podejrzliwości i niedopowiedzeń zaczyna się zagęszczać…
“Pokazujemy światu najdoskonalszą wersję siebie, bo chcemy, by nas zaakceptował, wręcz podziwiał - co z tego, że prawda o nas jest inna. Każdy ma tajemnice, które powinny być niewidoczne dla pozostałych: myśli, pragnienia, czasem piękne, czasem wstydliwe, bolesne albo obrzydliwe.”
Książka podzielona jest na cztery części:
przed morderstwem, po morderstwie, wieczór morderstwa i teraz. Każda część
podzielona jest na nienumerowane rozdziały podzielone według narratorów: w
części pierwszej są to dwie kobiety, w drugiej jedna para, w kolejnych dochodzą
też inni narratorzy. Fabuła prowadzona jest w pierwszej osobie czasu
teraźniejszego, zmiana osoby narratora zawsze jest początkiem następnego
rozdziału. Styl powieści jest charakterystyczny dla thrillera psychologicznego,
wydarzenia przedstawiane są przez pryzmat osoby je opisującej, naznaczone
emocjami i poglądami narratora. Stylistycznie książka jest bardzo przyjemna,
język naturalny, dialogi udane, całość czyta się niesamowicie płynnie i
bezproblemowo, nie trzeba się przy tym wysilać.
“Żadne z naszej czwórki nie jest szczere wobec reszty. Mamy przed sobą tajemnice, tak podłe i przerażające, że gdyby wyszły na światło dzienne, zniszczyłyby wszystko niczym tajfun.”
Kreacje postaci zbudowane są równie sprawnie,
autorka skutecznie buduje napięcie poprzez zaznaczenie, że każda z nich coś
ukrywa, jednak długo nie zdradzając nam co. I tak przyglądamy się jak postacie
się wiją - ci mieszkający w kamienicy obserwowanej starają się utrzymać swoje
sekrety w tajemnicy, a Ilona wydaje się ich niejakim przeciwieństwem - też nie
znamy jej celu zamieszkania w akurat tym lofcie, ale czujemy, że oprócz
dyskomfortu zmiany miejsca zamieszkania, raczej nie czuje się w żaden sposób
zagrożona. Co innego pozostała czwórka… Choć bezpośrednio nie przyglądamy się
każdemu z nich, a wręcz tylko jedna narratorka wysuwa się na plan pierwszy - to
Dominika, która już w otwierającym historię rozdziale panicznie boi się, że
zostanie zdemaskowana. Im dalej w lekturę, tym jej strach, lęk przeradzają się
w coraz mocniejsze uczucie, a czytelnik zadaje sobie pytanie czy faktycznie ma
ku temu powód? Psychologicznie, jej oczami tak się wydaje, ale czy na pewno?
Intryga kryminalna z jednej strony nie
przytłacza specjalnie mocno napięciem, a z drugiej w bardzo przyjemny sposób
ciekawi - dzięki temu książka służy do relaksu idealnego. Zagadka zbudowana
jest solidnie, przez dosyć długi czas dostajemy kawałki układanki, z którymi
tak naprawdę nie wiemy, co zrobić. Dopiero później zaczynamy coś z tego
układać, przekonani, że zaraz zobaczymy pełny obraz… no cóż, ja ujrzałam, ale
okazało się, że autorka zbudowana jednak coś innego niż sama zakładałam, zatem
i elementu zaskoczenia nie można historii odmówić. Intryga usnuta jest
sprytnie, bardzo długo podejrzewamy w sumie każdego z bohaterów.
“On mówi prawdę tylko wtedy, gdy się pomyli.”
Jako fanka motywu sztuki w literaturze, muszę
obowiązkowo zaznaczyć, że i w tym tytule go znajdziemy. W czasie historii
dochodzi do skoku na pewne muzeum… więcej powiedzieć nie mogę, jednak jest to
temat bardzo sprytnie w fabułę wpleciony, jego funkcję jednak musicie odkryć
sami.
“Relacje między ludźmi budują codzienność, wspólne poranki, niespieszne niedziele, te momenty, które przechodzą do kartoteki najlepszych wspomnień.”
Thriller psychologiczny w nurcie domestic noir
zdaje się mieć z góry narzucone tematy, w jakich powinien się poruszać. Są
wspomniane tajemnice, jest temat zaufania do partnera bądź jego chorobliwy
brak. Są związki trudne, których osoby postronne rozumieć nie będą. Jest
patologiczna wierność, lojalność, uzależnienie od siebie nawzajem. To wszystko
zawiera “Loft”.
“Możemy przecież udawać, że nie mamy przed sobą tajemnic. Rzeczywistość jest ułudą, a ułuda rzeczywistością (...).”
Biorąc to pod uwagę, bez najmniejszych
wątpliwości mogę przyznać, że “Loft” to naprawdę udany thriller, doskonale
wpisujący się w swój gatunek literacki. Przede wszystkim jest to książka, która
dostarcza zabawy na poziomie - można się przy niej odprężyć, dać się wciągnąć w
fabułę pełną dziwnych tajemnic, ale w taki przyjemny, nie mocno obciążający
sposób. Magda Stachula po raz kolejny udowadnia, że dobrze wie jak przyciągnąć
i utrzymać uwagę czytelnika, świetnie sprawdza się w wieloosobowej narracji i
intrydze, która długo czytelnika zwodzi… Lektura doskonała w chwili, gdy
potrzeba od trudnych, ciężkich tematów wytchnienia, ale która nadal utrzymuje w
tej przyjemniej ciekawości, za którą chyba wszyscy tak ten gatunek lubimy. I
cóż mogę powiedzieć - znowu czekam na kolejną książkę autorki!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Luna.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz