Autor: Michał
Zgajewski
Tytuł: Ciemność
żyje w nas
Cykl: detektyw
Norbert Krzyż, tom 2
Data premiery: 14.08.2024
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 320
Gatunek: kryminał
Michał Zgajewski od dawna związany jest z
szeroko pojętą sztuką - interesują go książki, film, muzyka. Jednak polski
czytelnik jego nazwisko poznał dopiero z początkiem tego roku - pod koniec
lutego 2024 ukazał się jego debiut powieściowy, pierwszy tom serii kryminałów
nawiązujących do nurtu noir z prywatnym detektywem Norbertem Krzyżem pt.
“Strażnik jeziora” (recenzja - klik!). Debiut został przyjęty ciepło przez
czytelników, a autor nie kazał nam długo czekać na dalsze losy tego bohatera -
niecałe pół roku po debiucie wrócił z tomem drugim pt. “Ciemność żyje w nas”,
książki, na końcu której znajdziemy już chyba też zapowiedź tomu kolejnego!
Rok 2018, koniec kwietnia, Żywiec. Norbert
Krzyż po wydarzeniach z listopada zyskał całkiem niezłą popularność, choć jak
sam ciągle twierdzi - najlepiej nadaje się do tak przyziemnych spraw, jak
tropienie małżeńskiej niewierności. I właśnie podczas jednej z takich
obserwacji dzwoni do niego potencjalny klient - to młody chłopak zwany Elfem,
drobny diler narkotyków, który chce go zatrudnić, by wywlókł na światło dzienne
tajemnice związane z czymś, co on nazywa czarnym domem. Norbert niechętnie, ale
obiecuje się u niego zjawić, by temat przygadać, jednak na miejsce dociera za
późno - Elf nie żyje, choć to chyba za delikatne określenia na to, z jaki dużą brutalnością
zostało potraktowane jego ciało… Na miejscu zjawia się policja, a Krzyż
obiecuje, że nie będzie się wtrącać. No cóż - do czasu. Kiedy zjawia się u
niego prawdziwa piękność w postaci starszej siostry Elfa, detektyw ulega i obiecuje
jednak trochę się w temacie zorientować. A kiedy to robi, wpada mu w grafik
kolejna sprawa - właśnie zaginęła Ewelina, o której wszyscy mówią, że była
dziewczyną Elfa. Czy za jej zniknięciem stoi morderca chłopaka? A może się po
prostu ukrywa? Pewne jest jedno - Norbert znowu złamie obietnicę niewtrącania
się w sprawę skomplikowanego morderstwa… Gdyby tylko wiedział, w jak wielkie
tarapaty ponownie się wpakuje!
“Należał do tych niepotrzebnych, którzy sami wiele w życiu nie potrzebują. Jednym słowem - zmarnowany potencjał. Taką diagnozę postawił specjalista do spraw osób uzależnionych - Norbert Krzyż.”
Książka rozpisana jest na 21 rozdziałów,
najczęściej rozpoczynających się od początku nowego dnia od razu z informacją o
dacie i dniu tygodnia. Każdy rozdział podzielony jest na króciutkie fragmenty,
scenki czy podrozdziały, które zamykają się najczęściej w jednej-dwóch
stronach. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez
Norberta - to fajnie nawiązuje do kryminałów noir i daje wrażenie, jakbyśmy
czytali coś w rodzaju pamiętnika, czy może dziennika dokumentującego każdy
dzień śledztwa. Styl powieści, poprzez wybór takiej narracji, nierozerwalnie
wiąże się z charakterystyką głównego bohatera - jest wyważony, lekko
sarkastyczny, nie dominują w nim dialogi, choć tak naprawdę poza samą akcją,
najważniejsze jest to, co mówią bohaterowi inni ludzie - autor zastosował tutaj
ciekawy zabieg: gdy rozmowa Norberta z postacią w jakiś sposób przydatną w
sprawie miałaby być długim ciągiem dialogowym, to autor jakby usuwa kwestie
Norberta, pozostawiając wypowiedzi rozmówcy, z czego powstaje po prostu dłuższy
monolog. To coś, czego teraz nie spotykamy w powieściach za często, więc taka
forma przedstawiania treści na pewno pobudzi w czytelnikach zaciekawienie, jest
czymś świeżym. Język jest prosty, użyty sprawnie, nie ma też w nim za wielu
przekleństw, przez co całość czyta się naprawdę przyjemnie - dokładnie tak, jak
stare, dawne kryminały. Jedyny minus to nadmierne powtarzanie niektórych
faktów, przez co czasami miałam wrażenie, że autor wątpi w pamięć czy skupienie
czytelnika - tak było już przy pierwszym tomie, i przy drugim niespecjalnie
uległo to zmianie.
“Jeden strzał zrujnował moje życie. Drugi, jeśli kiedykolwiek oddam, rozwali moją skroń.”
Skoro to Norbert jest tym, który nadaje ton powieści,
to na jego kreacji skupmy się na początek. I muszę przyznać, że jest ona
bardziej udana niż w tomie pierwszym - tam chyba nie do końcu umiałam uchwycić
jego charakter, tutaj staje się jasne: to zwyczajny facet, który podchodzi do
życia racjonalnie, może i stoicko - oczywiście w teorii. Bo gdy coś zaczyna się
dziać, czy sam wpadnie na jakiś pomysł, do którego się zapali, to o teorii
zapomina i pod wpływem chwili czasami robi głupoty - to z jednej strony robi z
niego całkiem wyróżniającą się postać na tle innych detektywów w polskiej
współczesnej literaturze, z drugiej - staje się bardziej ludzki. Mimo tego, że
na spokojnie kreuje się na człowieka wyważonego, to jednak jego życie wcale tak
nie wygląda, ma bałagan w życiu prywatnym, w zawodowym raczej też - w końcu,
gdy prowadzi się sprawę wraz z policją, a jest się niesłownym, to nic dziwnego,
że ma się później problemy… Mimo to nie można mu odmówić bystrości, ale znowu -
nie jest to bystrość nadzwyczajna, a przyjemnie ludzka, mamy wrażenie, że sami
też moglibyśmy podczas takiej sprawy wpaść na takie tropy jak Norbert. Może i
więc ten bohater lubi pakować się w tarapaty, tak trochę na własne życzenie,
ale jest w nim coś takiego, że ciężko go znielubić - może to przez ten jego
sarkazm, który daje o sobie znać, gdy bohater się na trochę zatrzyma i przyjrzy
sytuacji? Tak czy siak - w pierwszym tomie nie czułam się z Norbertem
specjalnie związana, tutaj już mu kibicuję, mimo tego, że przecież ciągle
zdarza mi się robić głupoty.
“Mądrości Norberta Krzyża. Może kiedyś opublikuję książkę z sentencjami typu: “Jeśli nie możesz iść do przodu, zrób krok do tyłu”. I tak dalej.”
Pozostałe kreacje postaci są różne - jedne są
oczywiste, inne długo nas zwodzą. Kobiety chętnie wskakują Norbertowi do łóżka,
a mężczyźni są skorzy do bitki - sama zakładam, że jest to kolejny element
kryminałów noir, który ma wpasować powieść autora w ten gatunek. Mnie jednak
bardziej ciekawią postacie nieoczywiste, w tej powieści są to najczęściej osoby
młode, które skrywają samych siebie przed światem, których rodzice, na co dzień
przecież z nimi mieszkający, nie znają tak naprawdę wcale. Są często właśnie
przez rodziców lekceważone, niedoceniane. Autor ich kreacje oddaje w sposób
bardzo uważny, pokazuje nam jedno, by zaraz, za moment spojrzeć na sytuację z
całkiem innej strony.
“- Wiesz, jak jest z wychowaniem. Wiadomo, że się nie uda, ale trzeba próbować. - To był mój dzień. Rzucałem mądrościami na poczekaniu.”
Cała historia toczy się tempem zróżnicowanym.
Przez większą część lektury podążamy za Norbertem i przyglądamy się jego
rozmowom z potencjalnymi świadkami. To te rozmowy, to, co w czasie ich odkrywa,
są niezwykle dla fabuły ważne. Oczywiście nie brak tutaj też momentów akcji -
krótkich, ale szybkich, takich, w których adrenalina się podnosi i wymusza
zachowania instynktowne - dokładnie tak, jak to bywa u Norberta. Autor stosuje
tutaj też pewien trik, który sprawia, że czytelnikowi jest trudno lekturę
przerwać - nie wszystkie wydarzenia toczą się chronologiczne, autor stosuje
cliffhangery, których rozwiązanie poznajemy kilku godzin fabularnych później,
gdy bohater będąc już w całkiem innym miejscu, cofa się do zdarzenia, które
zostawiło nas w niepewności. Dobry zabieg przy pierwszoosobowej narracji z
jednym narratorem - bardzo skuteczny w utrzymaniu ciekawości.
“Taki amator jak ja nie miał tu czego szukać. Szczegóły sekcji zwłok, ślady DNA to robota dla podkomisarza Marka i jego asów. Mnie pozostawało rozmawiać z ludźmi i liczyć na to, że powiedzą mi więcej niż policjantom.”
Sama intryga kryminalna jest bogato złożona,
składa się z wielu różnych tropów, różnych tematów, w których ciężko
samodzielnie wyłowić ten, który okaże się finalne prawdziwym. Przyznam, że nie
przewidziałam kierunku, jaki książka obrała na końcu, bo choć większość danych
podczas lektury faktycznie była podana, to autor skutecznie odciągnął od nich
moją uwagę robiąc coś w postaci zasłon dymnych.
“Wiedziałem tylko, że jestem coraz bliżej jądra ciemności.”
W tomie
pierwszym autor nawiązywał do mrocznego tematu legend Jeziora Żywieckiego, w
tym uderza w inny podobny klimatem temat - pojawia się wątek okultystyczny,
nawet satanistyczny, pojawiają dziwne sekty, wierzenia i spiski. Sprawnie jest
to w fabułę wplecione, nadaje lekturze mroku i zamazuje trochę granicę pomiędzy
normalnością a szaleństwem.
“Nie ma Boga. Nie ma diabła. Jest tylko człowiek z niewyczerpanymi pokładami okrucieństwa.”
“Ciemność żyje w nas” to świetny przykład
współczesnego kryminału wpasowanego w ramy nurtu noir. Mamy ciekawego,
niebanalnego i niekryształowego bohatera, który jest narratorem powieści, w
większości klimatyczną, spokojną akcję, choć kiedy trzeba, to i potrafi
solidnie przyspieszyć. Są sprawne, lekko uszczypliwe dialogi, i tematy, które
mają mroczny wydźwięk - nie tylko te, które wiążą się z wiarą w demony, ale
raczej przede wszystkim chodzi o demony skrywane w ludzkich skórach, wśród
osób, których nikt by o nic złego nie podejrzewał. Autor sprytnie nas zwodzi,
odwraca uwagę, by na końcu solidnie zaskoczyć czymś, co przecież cały czas
mieliśmy pod samym nosem… Mamy więc tutaj ramy gatunku, które znamy, ale ubrane
w historię przyjemnie na czasie, którą śledzimy z uwagą. Mam nadzieję, że tom
trzeci będzie już bez zbędnych powtórzeń faktów i będę mogła go już tylko i wyłącznie
chwalić! 😉 Obyśmy
doczekali się go równie szybko, co tomu drugiego.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Agora.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz