Autor: S.J.
Bennett
Tytuł: Morderstwo
po królewsku
Cykl: Jej
Królewska Mość prowadzi śledztwo, tom 3
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Data premiery: 28.08.2024
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 352
Gatunek: kryminał
cosy crime
“Morderstwo po królewsku” to trzeci tom serii
kryminałów cosy crime Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo, która w tym roku
bez najmniejszych wątpliwości podbiła moje serce! Jej autorką jest S.J.
Bennett, czyli Sophia Bennett, która, by oddzielić swoją wcześniejszą twórczość
od tej serii, zdecydowała się na publikowanie jej pod inicjałami swoich imion,
zamiast pełnym pierwszym imieniem. Sophia jako córka wojskowego od wczesnych
lat podróżowała po świecie, jej ojciec kilka razy miał do czynienia z królewskim
towarzystwem, nic więc dziwnego, że od zawsze temat Korony ją zaprzątał. Na
pomysł, by z królowej Elżbiety II zrobić detektywkę w spódnicy wpadła jednak
dopiero w 2018 roku, niecałą dekadę, od swojego debiutu na rynku książki -
wtedy publikowała książki dla dzieci i młodzieży, teraz przyszła pora zmienić
kierunek twórczości. I tak od 2020 na rynku angielskim zaczął ukazywać się ten
cykl - w odstępie jednej książki na mniej więcej rok - teraz dostępne są tomy
cztery, piąty w zapowiedziach na początek roku przyszłego. Na polskim rynku
było jednak całkiem inaczej. W przeciągu pół roku Wydawnictwo Kobiece uraczyło
nas aż trzema tomami tej serii! Zaczęliśmy wiosną od “Tajemnica morderstwa w
Windsorze” (recenzja – klik!), by już latem ukazały się dwa kolejne: “Zbrodnia
w pałacu Buckingham” (recenzja – klik!) i właśnie “Morderstwo po królewsku”,
które na ostatnich kartach przynosi już zapowiedź tomu czwartego. Ta szybkość
polskiego wydania z pewnością uzależniła mnie od serii, którą naprawdę
pokochałam, a równocześnie teraz zaczynam wpadać w panikę - co kiedy tomy w
oryginale, te już wydane, się skończą?! Ile przyjdzie wtedy nam czekać na tom
kolejny? Już wiem, że będzie to zdecydowanie za długo!
Rok 2016 powoli zbliża się ku końcowi. Jest
grudzień, królowa wraz z Filipem przygotowują się, by jak co roku na święta
Bożego Narodzenia przenieść się do hrabstwa Norfolk, gdzie mają swoją prywatną
posiadłość Sandringham. Wyjazd jest mocno wyczekiwany, królowa przyznaje, że
ten rok nie był dla nich łatwy - dużo zamieszania przyniosły dwie poprzednie
kryminalne sprawy, a przecież też i na rynku politycznym wybuchały kolejne
pożary! Pora odpocząć. Los jednak postanowił inaczej - od razu po przyjeździe
do Sandringham do drzwi królowej puka asystentka sekretarza - Rozie. Przynosi
informację o dziwnej zbrodni - na plaży obok posiadłości znaleziona została
odcięta ludzka dłoń… Policja prosi królową o pomoc w identyfikacji, gdyż na
małym palcu pozostawiony został rodowy sygnet - może królowa go kojarzy? Oj
tak, nie tylko sygnet, ale i dłoń - jest pewna, że to dłoń ich dalekiego
krewnego, arystokraty Edwarda St. Cyr, mężczyzny, który może i nie wiódł
spokojnego życia, ale który właśnie zamierzał się ponownie ożenić… Co się z nim
stało? I gdzie jest reszta ciała? Królowa ze względu na święta pozwala sobie
nie angażować się specjalnie mocno w tę sprawę, jednak gdy widzi, że policja
chyba podejrzewa niewinnych ludzi, musi interweniować. Oczywiście po cichu, z
wierną i dyskretną pomocą Rozie.
Książka rozpisana jest na cztery tytułowane
części i składa się w sumie z 35 rozdziałów podzielonych na krótsze
nienumerowane scenki. Pisane są w narracji trzecioosobowej czasu przeszłego,
narrator naprzemiennie obserwuje kilka postaci: przede wszystkim królową, która
jest postacią numer jeden, tą wokół której wszystko się kręci. Na drugim
miejscu jest Rozie wspomagająca królową w śledztwie, od czasu do czasu pojawia
się też perspektywa postaci bardziej postronnej, odgrywającą epizodyczną, choć
znaczącą rolę w historii. Narrator opisuje to, co widzi, oddaje wiernie rozmowy
postaci, o ich wewnętrznych emocjach i przemyśleniach też wspomina, ale nie
jest w tym temacie mocno wylewny - co z pewnością dobrze współgra ze skromnym,
powściągliwym charakterem samej królowej. Styl powieści jest bardzo płynny,
bardzo przyjemny, zdania ułożone są zgrabnie, tak że całość czyta się z
przyjemnością. Język stylizowany jest delikatnie na arystokratyczny, dzięki
czemu faktycznie mamy wrażenie, że przenosimy się na te kilka godzin na dwór
królewski, gdzie przecież trzeba zachowywać się godnie. Nie daje to jednak
uczucia sztuczności, a raczej jest uroczym elementem budującym królewski
nastrój historii.
“Kiedy nazywają twoim imieniem budynki i okręty, może to być z początku trochę deprymujące, ale szybko do tego przywykła.”
Jest to moje trzecie spotkanie z tą serią i po
raz trzeci jestem zachwycona kreacją królowej! Jest urocza, a zarazem zdaje się
wierna z tym, co o prawdziwej królowej wiemy choćby z serialu The Crown.
Starsza pani tak pewna siebie, że nie przeszkadza jej, by inni o jej zasługach
nie wiedzieli. Wytrawna manipulatorka, choć pewnie sama wolałaby bardziej
eleganckie określenie - nie zmienia to jednak faktu, że subtelnie potrafi
nakierować ludzi, by robili to, co chce. Jednak w jej wypadku jest to
przeważnie czyn chwalebny - nie namawia do złego, a do zachowań moralnych, do
zachowania sprawiedliwości. Kobieta z ogromną wiedzą na tematy wszelakie,
żyjąca w zgodzie z zasadami stoicyzmu, kochająca naturę i zwierzęta. Zarazem
otwarta na to, co świat przynosi, mimo wieku nie ograniczająca się do starych
zasad i przesądów, choć nie da się ukryć, że niektóre z tych starych zasad są
dla niej bardzo ważne. Matka, żona, babcia, prababcia, szefowa, opiekunka
psiaków i koni. I do tego bardzo sprawna i dyskretna śledcza! Nie da się jej
nie pokochać!
“Gdyby to od Szefowej zależało, posłałaby każdego z premierów na ryby, żeby trochę się wyluzował i zmienił perspektywę.”
Obok niej, jak zawsze występuje postać
całkowicie fikcyjna - Rozie. Kobieta czarnoskóra na białym dworze, rzetelna
asystentka, była wojskowa. Zarazem ciekawa świata, miłośniczka zagadek
kryminalnych, a równocześnie osoba, która dobrze wie, kiedy ze swoją wiedzą
zdradzać się nie należy. W tym tomie, jak jeszcze w żadnym innym, pokazuje jak
bardzo odpowiednią partnerką jest dla królowej.
“Zastanawiała się, czy łatwiej jest pogodzić się ze stratą kogoś, kto wcześniej i tak usunął się z twojego życia.”
W „Morderstwie po królewsku” to rodzina zdaje
się odgrywać ważną rolę. Co za tym idzie poznajemy dużo dokładnie relacje i z
najbliższymi królowej, i te dalsze, z krewnymi i mieszkańcami tego hrabstwa.
Przyglądamy się temu, jak żyje arystokracja, czy zgodnie koegzystują ze
zwykłymi mieszkańcami tych ziem czy może jednak są jakieś niesnaski? Przy
okazji mamy też całkiem niezły wgląd w życie malutkiej miejscowości! Uczymy się
też po raz kolejny, jak wiele ludzi zatrudnia królowa, jak pozornie nieznaczące
zawody na jej dworze, faktycznie są dla danego miejsca ważne.
“-To tutaj ludzie odczuwają furię? (...)-Naturalnie. Żal. Frustracja. Choroby. Starość. Na wsi nie brak wściekłości.”
Ale to przecież kryminał! Jest więc i
zbrodnia, i zagadka kryminalna. Ta budowana jest na zasadach znanych z klasyki
gatunku - akcja toczy się spokojnie, wyjaśnień szukamy poprzez rozmowy z
innymi, często po prostu wysłuchiwanie czy wyciąganie z innych plotek. W tej
intrydze pozostajemy w zależnościach arystokratycznych, przyglądamy się jak
takie rody funkcjonują na co dzień. Cała sztuka tej zagadki osadzona jest na
szukaniu, na dedukcji, na sprytnych zagraniach fabularnych i podsumowaniu
tropów, które z początku zdają się nie mieć znaczenia… Jak zawsze przy tej
serii, jestem pod wrażeniem stopnia zagmatwania intrygi i napakowania jej
ogromem ciekawostek, tematów jakie zaprzątają społeczeństwo.
“Premierom, gdy mają za dużo wolnego czasu, wpadają do głowy kiepskie pomysły. A co gorsze, omawiają je z nie tymi ludźmi, co trzeba, co czyni je jeszcze gorszymi, niż były pierwotnie.”
A tutaj ważną rolę odgrywa relacja
człowiek-natura. Jesteśmy w miejscu pełnym dzikich miejsc, plaż ze wzburzonym
morzem. W miejscu, gdzie pełno lasów i zwierzyny. To dobry pretekst, by pogadać
o naszej planecie, o tym, w jaki sposób o nią dbać - a tu mamy dwa różne punkty
widzenia: sposób z człowiekiem solidnie kontrolującym poprzez myślistwo i
baczną uprawę ziemi oraz sposób bardziej dziki - zostawić wszystko naturze, ona
zrobi swoje. Ba! pomóc jej, poprzez zadziczenie terenu. To bardzo ciekawe
tematy, spojrzenie na podejścia tak różne, a jak twierdzi narrator, mające na
celu to samo - życie przy samej naturze, w zgodzie i miłości do niej. Wiele
jest tutaj scen, w których to natura koi skołatane ludzkie nerwy, które
przypominają nam, jak ważne jest pamiętanie o tym, że jesteśmy mniejszą częścią
całości i nabranie odpowiedniej perspektywy.
“Królowa uniosła wzrok znad ostatniego dokumentu z pudeł i patrzyła, jak na bladoszarym niebie wiruje chmara biegusów. Nigdy nie mogła się nadziwić, jak wymyślne wzory potrafią tworzyć te nieduże ptaszki z rodziny bekasowatych, układając się w żywe kształty, które wyginały się i zmieniały na oczach obserwatora. Stanowiły przypomnienie o tym, że władza królewska ma swoje granice, a także uświadamiały, że poza światem ludzi czekają otwarte, niezmierzone przestrzenie, a ona jest od nich oddzielona. Temu ostatniemu postanowiła niezwłocznie zaradzić.”
Oczywiście Sophia Bennett nie poprzestała na
tak przyjaznym tematach. Są też te bardziej problematyczne, te mocno społeczne,
odnoszące się do roli kobiet w naszym społeczeństwie. Więcej o tym powiedzieć
nie mogę, ale jest jedna scena, która po prostu zwala z nóg. Ogólnie jednak mam
wrażenie, że jest to seria, w którym przywracamy moc i sprawczość kobietom -
bardzo mi się te nastawienie podoba, choć przyznam, że przy nim brakuje mi tu poparcia
od strony technicznej, czyli konsekwentnego użycia feminatywów.
“(...) nagle w naszych przyjaciołach i sąsiadach zaczęliśmy się dopatrywać bezlitosnych morderców.”
“Morderstwo po królewsku” zamyka pierwszą
trylogię cyklu Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo - kolejne tomy przeniosą
nas w przeszłość, do lat, gdy królowa była w kwiecie wieku. Ja jednak bez
najmniejszego wahania po tych trzech tomach wpisuje się rękami i nogami na
listę fanów serii, bo jest w niej wszystko to, co tak bardzo w kryminałach cosy
crime lubię. Jest dobry humor, genialne kreacje postaci, ważne tematy, dobra,
nad wyraz skomplikowana zagadka kryminalna. Przy pierwszym tomie byłam aż
zdziwiona powagą tematów w niej poruszanych, teraz już jest to dla mnie
nieodłączny element serii, którego zawsze oczekuję. Sophia Bennett z
niesamowitą gracją łączy postać królowej, trudne tematy i rewelacyjne klasyczne
intrygi kryminalne zapewniając czytelnikowi kilka godzin, w czasie których
trafiają do całkiem innego, a zarazem przecież cały czas tego naszego świata. W
tomie trzecim historia jest najbardziej prywatna, najbliższa prywatności
rodziny królowej, jej własnym zamiłowaniom, co sprawia, że jest to perfekcyjne
domkniecie tej pierwszej trylogii. A ja już nie mogę doczekać się kolejnej!
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Kobiecym.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!