Autor: Stefan
Ahnhem
Tytuł: Prawda
i tylko prawda
Tłumaczenie: Ewa Wojciechowska
Data premiery: 03.07.2024
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
kryminalny /psychologiczny
Stefan Ahnhem w tym roku na swoim rodzimym
rynku książki świętuje dekadę twórczości literackiej! W 2014 debiutował
kryminałem “Ofiara bez twarzy”, który był pierwszym tomem serii z Fabianem
Riskem i który od razu przypadł czytelnikom do gustu. W Polsce ukazał się dwa
lata później i od tego czasu autor ten jest i u nas obecny. Aktualnie na koncie
ma sześć tomów serii oraz, jeśli dobrze odszyfrowałam szwedzkie strony, dwie
osobne powieści. “Prawda i tylko prawda” to ta najnowsza, gatunkowo zaliczana do
thrillera.Stefan Ahnhem jednak jeszcze przed swoim literackim debiutem związany
był ze słowem pisanym i historiami kryminalnymi - tyle, że tworzył scenariusze,
głównie dla telewizji. Tym zajmował się przez około dwadzieścia lat, a
wkroczenie na rynek książki wynikało po prostu z potrzeby zmiany. Aktualnie
uznawany jest za jednego z najpopularniejszych autorów szwedzkich tego gatunku,
a prawa filmowe do jego serii kryminalnej zostały sprzedane.
Sierpień 2019. Dwa małżeństwa: Carl i Helene
oraz Adam i Scarlett zamienili się na miesiąc domami. Carl i Helene właśnie
jadą z lotniska do domku położonego nad morzem w Santa Cruz, Adam i Scarlett do
Sztokholmu do domku położonego na spokojnym archipelagu. Obydwie pary jednak od
początku doświadczają dosyć dziwnych sytuacji: w Santa Cruz Carl jest
skołowany, gdyż wnętrze domu, które oglądał na zdjęciach, zapamiętał jako
bardziej nowoczesne. To jednak daje żonie szybko przetłumaczyć, tym bardziej,
że Helene pokazuje mu zdjęcia ze skrzynki mailowej jako dowód jego kiepskiej
pamięci. Kiedy jednak mają siąść nad basenem i zrelaksować się po długim locie,
okazuje się, że na samym jego środku pływa martwy szczur… Później odpływ
prysznicowy w łazience jest zatkany, a stukanie w rurach nie daje Carlowi
zasnąć całą noc. Czy ten urlop mógł się zacząć gorzej?
U Adama i Scarlett jest nie lepiej. Adam
spędza cały pierwszy tydzień w galerii, gdyż w piątek ma odbyć się wernisaż
otwierający jego wystawę sztuki. Scarlett zatem siedzi sama napastowana przez
wścibską sąsiadkę, którą po odprawieniu z tarasu znajduje się w garderobie
Helene. Jak to możliwe, skoro garderoba była zamknięta na klucz zabrany przez
właścicieli? Scarlett po wyprowadzeniu z domu sąsiadki wraca do tego
pomieszczenia i zaczyna grzebać… Nie może się powstrzymać, a to, co tam
odkrywa, nie da jej spokoju przez cały ich wakacyjny wyjazd…
Jakie tajemnice skrywają obydwa domy? I jak
długo bohaterowie będą w stanie znosić kolejne dziwne, coraz bardziej
abstrakcyjne zaskoczenia?
Książka rozpisana jest na nienumerowane
rozdziały pisane z perspektywy czterech, na końcu nawet pięciu postaci. Z
początku zmiany w perspektywie następują w dosyć dużych odstępach, jednak
gdzieś od połowy lektury, im bliżej końca tym mocniej naprzemienność
przyspiesza. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego,
narrator jest wszechwiedzący, choć nieskory do wyjaśnień - zostajemy wrzuceni w
wir wydarzeń aktualnych, nikt nie tłumaczy nam jaką historię każda z postaci
prezentowała wcześniej - to tajemnica, która długo będzie trzymać nas w
niepewności. Styl powieści jest spokojny, codzienny, raczej pozbawiony
wulgaryzmów, z przyjemnie prowadzonymi dialogami dającymi poczucie realności
historii. Czyta się płynnie, wygodnie.
“Pomyśl o dzisiejszej młodzieży. Czy mieliśmy do tej pory całe pokolenie, które w takim stopniu wątpi w siebie i swoje możliwości?”
Wspomniałam o tajemnicy i uczuciu niepewności
- to główne elementy tej powieści, które trzymają czytelnika od początku do
końca w zaciekawieniu. Jako że poznajemy opowieść z czterech punktów widzenia,
a każdy jest nieco odmienny, to tak naprawdę nie wiemy w którą wersję wierzyć -
tym bardziej, że przecież nie wiemy jakimi ludźmi są postacie, nie znamy ich, a
oni o sobie sprzed wakacji nam nie opowiadają. Wydaje się, że każdy z nich coś
ukrywa, każdy ma jakiś swój cel, a do tego dochodzą jeszcze tajemnice czyhające
w obydwu domach. Ładna kumulacja niejasności, których długo nie daje się rozwiać.
Zaciekawienie rośnie, kolejne dziwne sytuacje stają się coraz bardziej
absurdalne, aż w końcu wpadamy na pewien trop. Ale to też zamysł autora -
wydaje nam się, że wiemy kto stoi za intrygą, ale jednak nadal nie wiemy
dlaczego… I znowu autor długo utrzymuje to w niedopowiedzeniach, aż do finału.
Intryga zatem prowadzona jest naprawdę sprawnie, mimo że nie jest dynamiczna,
to od początku wprowadza uczucie niepokoju, niezrozumienia sytuacji - a
przecież każdy fan kryminałów zrobi wszystko, by sytuację wyjaśnić.
“(...) nieczęsto grywał w szachy czy w podobne gry. Nie rozumiał, po co tracić czas na takie rzeczy, skoro życie jest jedną wielką grą. W dodatku w 3D, w najlepszej możliwej rozdzielczości i chodziło w niej o to, by nieustannie, w najlepszy możliwy sposób przedzierać się przez czyhające za każdym rogiem scenariusze.”
Kreacje postaci same w sobie również są
ciekawe, choć z początku mogą się wydać nieco stereotypowe. Scarlett zdaje się
pochłonięta obsesją na punkcie wyglądu, Helene to skrzywdzona kobieta, której
mąż musi odzyskać względy. Adam to artysta, a Carl ma obsesję na punkcie
kontrolowania każdego najmniejszego aspektu życia. A jednak szybko dochodzimy
do wniosku, że to obraz tych postaci, które przedstawiają nam ich drugie
połówki, spłaszczony, więc musimy czytać dalej, by dostać więcej. Co ciekawe,
każda z postaci prowadzona jest tak, że czytelnik zwyczajnie nie wie, co o nich
myśleć - czy są dobrzy czy egoistyczni? Czy to, co skrywają to niegroźne fobie,
czy jednak coś więcej?
“(...) ludzkość jako taka straciła orientację, gdzie jest góra, a gdzie dół, co jest prawdą, a co ściemą.”
Nie da się nie odgadnąć głównego tematu tej
powieści - tak, chodzi o prawdę. O to czy faktycznie jest w ogóle coś takiego
jak prawda i jak rozróżnić prawdę od kłamstwa. Autor poprzez rozmowy o sztuce
kilka razy posuwa nam ciekawe przemyślenia na temat prawdy w naszych
współczesnych, mocno skomputeryzowanych czasach, czasach, gdzie wszystko da się
zmontować, gdzie wszystko da się podrobić. A czy czasem podróbka nie jest
równie dobra jak oryginał? Prawda oczywiście rozpatrywana jest też bardziej
personalnie – bo czy w relacjach postaci nie szukamy prawda? Ale czy w ogóle
jest coś takiego jak jedna absolutna prawda? A może każdy ma swoją własną?
“Pomyśl tylko o samym temacie prawdy (...). Nie mieści mi się w głowie, że nikt przed tobą na to nie wpadł. Zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy wszyscy dosłownie jeszcze przed momentem byliśmy tacy pewni równych rzeczy, a teraz we wszystko zwątpiliśmy. Od faktów do fejków.”
“Prawda i tylko prawda” może i nie jest
thrillerem, po którym nie da się otrząsnąć, ale przecież wcale nie musi taki
być. On frapuje, ciekawi, zmusza czytelnika do czujności i stałej obserwacji
wydarzeń, mimo że przecież akcja nie pędzi specjalnie dynamicznie na przód. A
jednak przyciąga. Tak działa tajemnica w thrillerach, a ta skonstruowana jest
na naprawdę dobrym poziomie, przez co całą książkę czytałam z przyjemnością.
Zakończenie może nie zrobiło na mnie efektu wow, może i nie do końca chciałam
by właśnie takie było. ale też rozumiem dlaczego takie jest. To naprawdę
dobrze, porządnie skonstruowany thriller kryminalny! Bądź psychologiczny,
ciągle jeszcze nie rozstrzygnęłam na co w tej historii położony jest nacisk
największy. Jedno jest pewne - z pewnością będę wypatrywać kolejnego thrillera
tego autora!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Marginesy.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz