Autor: Robert
Małecki
Tytuł: Najgorsze
dopiero nadejdzie
Cykl: Marek
Bener, tom 1
Data premiery: 10.07.2024
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 360
Gatunek: kryminał
/ sensacja
Robert Małecki w 2024 roku to jeden z polskich
czołowych autorów literatury kryminalnej. Nagradzany, z masą fanów, z 14
powieściami na koncie i ciągłymi pytaniami kiedy więcej. Zaangażowany w
popularyzowanie literatury, uczący kolejnych młodych autorów jak dobrze pisać.
Wszystko to osiągnął w przeciągu ostatnich ośmiu lat, a zaczęło się właśnie od
“Najgorsze dopiero nadejdzie”... Ciekawy tytuł dla debiutanckiej powieści,
prawda? Książki, która jest pierwszym krokiem na drodze do zawodowego pisarstwa...
Jest to tom pierwszy cyklu z toruńskim dziennikarzem Markiem Benerem, po raz
pierwszy wydany w 2016, w 2021 roku doczekał się pierwszego wznowienia, a trzy
lata później trafia do nas po raz trzeci. Mówi się, że do trzech razy sztuka,
więc dobrze się składa, że to właśnie dzięki temu wydaniu w końcu miałam okazję
nadrobić swoją zaległość z tym tytułem. Nowe, trzecie wydanie dostało nową
szatę graficzną, zostało też ponownie zredagowane pod względem stylistycznym, w
samej historii jednak nic się nie zmieniło.
Toruń, końcówka października 2013 roku. Marek
Bener wpada rankiem spóźniony do redakcji “Gazety Miejskiej”, za co zbiera
solidną burę od naczelnej. Nie przejmuje się tym jednak, tyle co wrócił z
Berlina zrezygnowany, gdyż wieści, które stamtąd przywiózł wcale nie były
takie, na jakie liczył. Gorzej jednak sytuacja rysuje się w momencie, gdy
naczelna wręcza mu wypowiedzenie - konieczne są cięcia ze względu na małą
popularność gazety… Marek jest naprawdę tym zdenerwowany - on, dziennikarz,
który przez ostatnie lata odkrywał przed czytelnikami największe, najbardziej
szemrane afery, teraz ma wylecieć z pracy… Po rozmowie ze znajomym uspokaja się
na tyle, że jedzie na miejsce kolejnego kryminalnego zdarzenia - początkowo po
prostu do pożaru domu, jednak na miejscu szybko wydobywa od policjantów
informację, że w środku domu znajdował się człowiek… Czy to zwyczajne
przypadkowe zaprószenie ognia czy coś więcej? I co Marek robił w Berlinie,
czego tak usilnie tam szukał? Jedno jest pewne - najgorsze dopiero nadejdzie.
Książka rozpisana jest na prolog i dni akcji,
które podzielone są na numerowane podrozdziały - każdy dzień liczony jest od
nowa, najczęściej składa się z kilku w miarę krótkich podrozdziałów. Narracja
prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego przez Marka, nie ma
odstępstw od tej reguły. Styl powieści jest prosty, codzienny, autor kusi się o
nadanie lekko humorystycznego tonu w dialogach ze współpracownikami Marka, jak
i jego własnych komentarzach, co dobrze rozładowuje napięcie, a i sprawia, że
bohatera lubimy bardziej. Książkę czyta się łatwo, płynnie, bez problemów.
“Mury mają lepiej, one wszystko przetrwają. Tak, wzruszyła mnie głębia tej myśli.”
Główny bohater, a zarazem narrator powieści,
to aktualnie samotny mężczyzna przed 40stką, który sporą część swojego czasu
spędza w pracy. A jeszcze niedawno jego życie wyglądało całkowicie inaczej, był
szczęśliwy, miał żonę, do której codziennie mógł wracać. To się skończyło i
raczej nie chodzi w tym wypadku o rozwód… zatem co się stało z jego żoną? To
prawdopodobnie będzie wątek łączący całą trylogię w jedno. Teraz Marka
poznajemy przede wszystkim jako dziennikarza śledczego, który po części
prywatnie wikła się w sprawę pożaru. Marek, dzięki swojemu stażowi pracy, ma
znajomości, ma też lekkość w wyciąganiu informacji od innych, dzięki czemu jego
teksty nadal mają w sobie to coś, choć jego ogień zdaje się mocno przygaszony. Jest
to człowiek dobry, ale przez wszystkie swoje życiowe przejścia, mocno pogubiony
i samotny. Autor zadbał też o zapewnienie mu cech charakterystycznych:
wizualnie jego znakiem rozpoznawczym są długie włosy, a jeśli chodzi o
zamiłowania, to jest fanem zespołu muzycznego Dżem.
“Byłem miernym budowniczym, za to najlepszym destruktorem.”
Postacie drugoplanowe również zbudowane są
całkiem sprawie. Naczelna, fotograf i stażystka, teściowa Marka i dawna
przyjaciółka - to wszystko udane, ciekawe kreacje, które mają jakąś cechę
charakterystyczną. Mnie najmocniej poruszyła postać teściowej, kobiety, która w
krótkich okresie straciła wszystko i trzyma się teraz życia ostatnimi siłami…
Cieszę się więc, że akurat to postać należy do prywatnego życia głównego
bohatera, które prawdopodobnie będzie nadal opisywane w kolejnych tomach.
“ - Zostań w wozie, zimno jest - rzuciłem do dziewczyny, a ona posłusznie wykonała moje polecenie. Nigdy nie będzie dobrą dziennikarką.”
Sama akcja powieści jest dosyć dynamiczna, z
drugiej połowie książki nawet i sensacyjna. Prowadzona jest dobrze, jest
przemyślana i spójna, a raz po raz kolejne odkrycia bohatera zaskakują. Autor w
takim momencie lubi stosować cliffhangery - musimy chwilę poczekać, by dowiedzieć
się, co wywołało takie emocje w bohaterach powieści. Intryga opiera się trochę
na wątkach politycznych, trochę na historii z przeszłości, delikatnie zahacza
też o motywy gangsterskie, co jest ciekawym połączeniem i sprawia, że czytelnik
śledzi fabułę z zainteresowaniem.
“Nigdy nie wiesz o sobie wszystkiego. Nigdy, dopóki nie staniesz na krawędzi i nie zrobisz czegoś, do czego - jak sądzisz - nie byłbyś zdolny, a co w konsekwencji zmienia cię na zawsze.”
Muszę też wspomnieć o miejscu akcji, bo i sam
Toruń odgrywa w tej historii swoją rolę. Myślę, że łatwo byłoby podążać śladem
Marka Benera, jego trasy podróży są opisywane dokładnie - dla tych, co znają to
miasto, to musi być spora atrakcja, a czytelnicy spoza Torunia mają okazję
poznać kilka śmieszno-gorzkich ciekawostek.
Skoro mamy rok 2024, a i sama poznałam
twórczość autora od innej strony, to nie da się uniknąć porównań do tego, co
przyszło później. Na pewno “Najgorsze dopiero nadejdzie” jest jedną z
najbardziej dynamicznych książek autora, jakie czytałam, nie ma w niej tego
spokoju i skupienia na detalach, co w jego aktualnych książkach. Jest za to
motyw żony, który jak u późniejszego Grossa, będzie dalej (prawdopodobnie)
towarzyszył czytelnikom, są sprawnie wykreowane, niebanalne postacie. Jest
dobrze oddane miejsce akcji. Myślę, że gdybym przeczytała tę książkę osiem lat
temu, to czytałabym później każdą jedną kolejną książkę autora, bo jest to
kryminał obiecujący dużo na przyszłość. I choć wydaje się, że teraz autor
rozwinął się w nieco innym kierunku, niż ten który obrał w debiucie, to już
tutaj pokazał umiejętność budowania zajmujących historii i sprawnego
posługiwania się piórem, a to w fachu literackim jest przecież najważniejsze. Z
przyjemnością poznam również dalsze losy Marka Benera, co już za chwilę
umożliwi czytelnikom Wydawnictwo Literackie - kolejne dwa tomy ukażą się w
przeciągu kolejnych dwóch miesięcy. Już czekam!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Literackim.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz