Czy wyjście z klimatu serii Lipowo i stworzenie całkiem innej powieści kryminalnej było dla Katarzyny Puzyńskiej trudne, dlaczego do tej pory raczej nie lubiła swojej bohaterki Klementyny Kopp, skąd się wzięła Wyspa Zaginionych, na której odbywa się kluczowy dla "Eksponatu" bieg i co te miejsce akcji ma na celu, w którym gatunku literackim pisze się autorce najlepiej, co woli zostawić dla siebie i co dalej z nową serią?
Zapraszam na rozmowę z Katarzyną Puzyńską!
fot. Agata Mądrachowska |
Katarzyna Puzyńska notka biograficzna:
ur. 1985, z wykształcenia psycholog. Przez kilka lat pracowała jako nauczyciel akademicki na wydziale psychologii. Teraz całkowicie skupiła się na swojej największej pasji, czyli pisaniu. W wolnych chwilach biega i zajmuje się swoim czworonożnym stadem – psami i końmi. Uwielbia Skandynawię i Hiszpanię. Kocha muzykę rockową, zwłaszcza punk i metal. Mówi się, że jest najbardziej wytatuowaną polską pisarką. Od lat jest weganką.
Autorka kryminałów oraz książek non-fiction i fantasy. Lipowska saga to nie tylko trzymające w napięciu klasyczne kryminały psychologiczne, ale także powieści z rozbudowanym wątkiem społecznym i obyczajowym. Prawa do publikacji powieści Puzyńskiej sprzedano do ponad dwudziestu krajów. Z kolei jej reportaże: „Policjanci. Ulica”; „Policjanci. Bez munduru” oraz „Policjanci. W boju” przedstawiają służbę funkcjonariuszy Policji od zupełnie innej strony, niż miało to dotychczas miejsce w literaturze. W 2019 roku wspólnie z Fundacją wydawnictwa Prószyński i S-ka przeprowadziła z sukcesem I charytatywną akcję #NIEBIESKIM, z której dochód został przekazany Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach. Z okazji jubileuszu stulecia Polskiej Policji za książki „Policjanci. Ulica” i „Policjanci. Bez munduru” otrzymała od Komendanta Głównego nagrodę w kategorii „Policja w literaturze”.
Kryminał na talerzu: Miesiąc temu na rynku ukazała się Pani nowa powieść pt. „Eksponat”, która jest pierwszym tomem nowej serii. Serii, w której pierwszoplanową rolę odgrywać będzie emerytowana policjantka Klementyna Kopp, którą Pani czytelnicy znajdą dobrze z serii Lipowo. Dlaczego to właśnie Klementyna stała się bohaterką nowej serii, a nie jakąś inna również lubiana przez czytelników postać jak np. pisarka Malwina czy pani Maria, matka Daniela?
Katarzyna Puzyńska: Klementyna to od dawna ulubiona postać moich Czytelniczek i Czytelników, co nie znaczy, że moja ulubiona (śmiech). Tak naprawdę, muszę się przyznać, że - być może tak trochę przewrotnie - ale do tej pory zawsze powtarzałam, że ja Klementyny wręcz nie lubię. Może dlatego, że miałam odczucie, że ona zawsze miała u Czytelników fory, że już sam jej wygląd powodował, że wszyscy zwracali na nią uwagę. A dla mnie te postaci, które były takie - powiedzmy - mniej widoczne, były również mniej lubiane. Tak naprawdę Kopp doceniłam dopiero właśnie w "Eksponacie", kiedy zostałyśmy sam na sam - bez tych innych postaci z Lipowa. I miałam wielką przyjemność z pisania tej historii.
Zawsze szukam w literaturze silnych postaci kobiecych, a Klementyna taka właśnie jest. Dla niej wiek to tylko liczba. Ma siedemdziesiąt lat, ale poczyna sobie co najmniej z taką werwą, jakby miała dwadzieścia kilka. Myślę, że jest bardzo ważne, żeby podkreślać, że wiek tak naprawdę nie stawia nam ograniczeń. Czasami to my sami je sobie stawiamy, a możemy wszystko osiągnąć bez względu na metrykę.
„Eksponat” oczywiście można czytać od Lipowa całkowicie niezależnie, jest to też nieco inna odsłona Pani twórczości – pierwsza taka zmiana w gatunku kryminału, bo przecież seria Lipowo utrzymana była raczej w jednolitym tonie. Tutaj, mam wrażenie, postawiła Pani na nieco bardziej sensacyjne nuty, więc jestem ciekawa jak się Pani tę historię pisało? Po piętnastu tomach Lipowa zacząć coś nowego w tym samym gatunku to chyba musiało być spore wyzwanie?
Nigdy nie chciałam być określana jako pisarka jednogatunkowa, choć rzeczywiście najwięcej stworzyłam książek kryminalnych - całą sagę o Lipowie (plus różne opowiadania). Ale przecież mam w swoim repertuarze również książki oparte na faktach, czyli reportaże na temat Policjantów. Mam też serię fantasy - Grodzisko... No i horror. Tak że można powiedzieć, że mam pewne doświadczenie w zmienianiu gatunków (śmiech).
W „Eksponacie” mamy kryminał z elementami sensacyjnymi, może nawet bardziej thriller. Pisało mi się to bardzo, bardzo przyjemnie, odświeżająco, bo jednak Lipowo było dla mnie troszeczkę obciążone bagażem emocjonalnym. W związku z czym odetchnęłam, wybierając się gdzieś indziej.
Nie dosyć, że historia „Eksponatu” zahacza o nieco inny rodzaj kryminału, to jeszcze całkowicie zmieniła Pani miejsce akcji. Ze spokojnego polskiego miasteczka przenosimy się do Stanów Zjednoczonych, na Florydę, do turystycznej miejscowości Last Stop. Osadzenie akcji w Stanach to, jak wytłumaczyła Pani w posłowiu, hołd dla ulubionych pisarzy, ale skąd wzięło się Last Stop?
Last Stop to miejscowość całkowicie fikcyjna, choć umiejscowiona na Florydzie. Jak wiadomo, uwielbiam małe miejscowości. Uważam, że są świetnymi lokacjami do umieszczenia akcji kryminału. Jeśli chodzi o wybór Stanów Zjednoczonych, to w samej książce dowiadujemy się, jak Klementyna się tam znalazła, więc tutaj nie chcę mówić za wiele, żeby nie robić spoilerów.
Muszę jednak podkreślić, że w tej książce nie mamy tylko do czynienia z małą miejscowością - pojawiają się także wielkie miasta - występuje zarówno Nowy Jork, Boston czy Orlando. No i jeszcze jedno fikcyjne miasteczko z Montany. Tak więc tutaj ta akcja rozgrywa się inaczej niż w moich poprzednich książkach, gdzie właściwie wszystko skupia się na małej przestrzeni. Tutaj ta akcja rozwija się również, jeżeli chodzi o wymiar geograficzny, co też było dla mnie odświeżeniem formuły i sprawiało mi przyjemność w pracy.
Faktycznie chciałam też takim przeniesieniem miejsca akcji oddać hołd moim ukochanym autorom amerykańskim. Bardzo często podkreślam polskość, słowiańszczyznę itd., ale mam też drugą twarz i czytam bardzo dużo literatury amerykańskiej. W sumie nie tylko amerykańskiej, ale ogólnie zachodniej.
Poza tym, że wymyślała Pani te miasteczko, to jeszcze dodatkowo osadziła w nim wyspę zwaną Wyspą Zaginionych, która należy do znanego pisarza powieści kryminalnych i grozy. Co było Pani inspiracją do stworzenia tego miejsca, które tak solidnie odcina bohaterów od reszty świata na tę kluczową noc?
Uwielbiam miejsca, które odcinają bohaterów od możliwości ucieczki. Tworzymy wtedy tak zwaną tajemnicę zamkniętego pokoju, czyli to co jest obecne w klasycznych kryminałach Agathy Christie. To zawęża nam liczbę podejrzanych, co jest dla mnie taką fajną grą prowadzoną pomiędzy autorem a czytelnikami, gdzie mamy tę określoną liczbę osób i wśród nich jest zabójca. Stąd też właśnie lubię takie miejsca, gdzie można tę liczbę osób ograniczyć.
Natomiast sama wyspa też troszeczkę zahacza o taką, można nawet powiedzieć, powieść gotycką nawet czy o horror, bo jest dość mroczna. To są takie klimaty, które po prostu ja prywatnie lubię w literaturze.
Muszę też zapytać o pozostałe miejsca akcji, bo chociaż historia, która toczy się w czasie aktualnym, osadzona jest właśnie w jednym miejscu, to mamy też dużo retrospekcji, które rozsiane są po całym kraju – są i mniejsze miasteczka, ale jest też na przykład Nowy Jork, przez którego kawałek gdzieś tam sobie przebiegamy. Jak wyglądał Pani research do oddania tego miejsca? Tego i pozostałych z retrospekcji? Była Pani kiedyś w Stanach czy to tylko internetowe poszukiwania?
Odpowiedź na to pytanie tak naprawdę znajduje się w książce i o tym nie za bardzo chcę mówić, żeby nie robić spoilerów - bo musiałabym odnieść się, do tego, co jest rozwiązaniem całej zagadki. W związku z tym to pytanie pozostawię bez odpowiedzi i zachęcę tylko Czytelników, żeby przeczytali "Eksponat" i sami się przekonali, o czym mówię. Mam nadzieję, że jak skończycie książkę to będziecie wiedzieli, o co mi chodzi (śmiech).
Cała historia złożona jest z dosyć konkretnej liczby wątków, jest sporo postaci, a każda przedstawia jakby niezależny od reszty fragment układanki. O przesłanie książki niestety wypytać Pani nie mogę, bo byłby to duży spoiler, ale już ogólnie o historię tak. Ciekawa jestem zatem która z nich, który z wątków pojawiał się w Pani głowie jako pierwszy?
Powiem szczerze, że nie pamiętam już, który z wątków pojawił mi się w głowie jako pierwszy. Chyba bieganie, bo kocham ten sport i to jest duża część mojego życia, a właściwie jedna z najważniejszych części dnia to właśnie trening biegowy. I w moich książkach ten temat już się przewijał wielokrotnie. Natomiast chciałam stworzyć powieść, która będzie jako główny temat miała właśnie bieganie. Tak też się stało.
A jak w ogóle wyglądało tworzenie tej książki – pisała Pani dokładnie tak jak czytamy, czy najpierw były całe historie każdej z postaci, a dopiero później ich wymieszanie?
Nie lubię mówić o kulisach tworzenia, bo uważam, że to obdziera pisanie z magii. Mimo wszystko książki muszą pozostać trochę magiczne. A im więcej wiemy o tym backstage’u, tym mniej tej magii pozostaje. Dlatego to zostawię dla siebie.
Zauważyłam też, że cała ta opowieść złożona jest z bardzo różnych klimatów – już choćby to, że zaczynamy dosyć mrocznym akcentem wyspy odciętej od reszty świata, a kończymy na wątkach mocno sensacyjnych. Czy jest więc jakiś fragment tej historii, który pisało się Pani najlepiej? A może najgorzej?
Najbardziej lubię te mroczne wątki, klimat horrorów. Sytuacje, które rozgrywają się gdzieś w takich dość tajemniczych, czy groźnych miejscach. W związku z tym te elementy z wyspy były dla mnie bardzo przyjemne do pisania. Ale też dobrze pisało mi się o Montanie, która gdzieś tam też jest w tej książce mroczna.
Choć tak naprawdę, po namyśle (śmiech), w sumie dobrze też pisało mi się o tych dużych miastach. No, bo to była taka trochę wycieczka po tych aglomeracjach. Ciężko więc w wypadku tej książki powiedzieć, które momenty pisało mi się najlepiej, bo tak naprawdę miałam przyjemność z całości.
Wiem, że autorzy nie przepadają za pytaniem o to, którego z bohaterów lubią najbardziej, ale u Pani jest ich tyle, że chyba jednak, poza Klementyną oczywiście, ma Pani też jakieś swoje własne, prywatne sympatie?
Bardzo lubię postać Anny - biegaczki, która jest takim wolnym duchem.
Od pierwszych informacji o tej książce, wiemy, że będzie to seria. Zatem czy ma już Pani pomysły na kolejne tomy? Ile ich już jest w planach i czy coś może nam Pani zdradzić? Choćby to czy znowu wyruszymy z Klementyną poza granice Polski?
Nic nie mogę zdradzić! (śmiech).
Jako fanka Lipowa, które towarzyszy mi w moich przygodach literackich od lat, nie mogę też przepuścić okazji, by nie zapytać o tę serię – w posłowiu ostatniego tomu pisała Pani, że to koniec serii w dokładnie takiej formie jaką znamy, ale nie koniec całkowity, przynajmniej tak było w domyśle, ale teraz po sieci krążą bardzo różne informacje. Może więc nam Pani wyjaśnić co dalej z tym naszym ukochanym Lipowem?
Nie mogę, bo sama tak naprawdę nie wiem (śmiech). To wszystko się dzieje spontanicznie. Muszę czuć historie, które opisuję, sercem, w związku z tym nie robię planów, nie myślę sobie: "o, teraz jakiś typ historii jest popularny, w związku z tym ją napiszę", tylko po prostu muszę czuć taką opowieść. Zobaczymy, co będzie! W końcu literatura to przygoda!
Teraz ma już Pani doświadczenie w kilku gatunkach – jest kryminał, książki non-fiction, fantasy i groza. Co pisało się Pani najciekawiej i czy są jeszcze jakieś gatunki, których bardzo chciałaby Pani spróbować?
Tak jak wspomniałam, najbardziej lubię klimat grozy i szeroko pojętą fantastykę. Dla mnie to najcudowniejszy gatunek. Daje pełną wolność twórczą, ale też możliwość przekazania pewnych rzeczy między wierszami. Nie lubię dosłowności, w związku z tym podoba mi się nakładanie takiego filtra na opowieść i właśnie ukrywanie przekazu w historii fantastycznej. Czyli możemy te książki czytać jako opowieści, ale też możemy sobie troszeczkę pogrzebać i poszukać w nich drugiego dna. I to mi się bardzo podoba.
Może kiedyś uda mi się stworzyć książkę z gatunku literatury pięknej? Ale nie wiem, czy bym umiała. Zobaczymy!
To na sam koniec dosłownie już trzy krótkie pytania nieco bardziej prywatne – wiemy, że kocha Pani zwierzaki, książki i bieganie. Czy ma Pani jeszcze jakiś inny skuteczny sposób na relaks?
NIE (śmiech). Ja się głównie relaksuję właśnie podczas biegania. To jest bardzo ważna część mojego dnia i reset dla umysłu. Bo tak naprawdę nie mam nigdy wolnego, ani nigdy nie mam wakacji, w związku z tym ten mój trening biegowy jest moim czasem tylko dla siebie.
Jakieś ostatnie odkrycia książkowe, filmowe, serialowe?
Zapraszam serdecznie na moje media społecznościowe. Tam na bieżąco polecam różne utwory, które mi się podobają. Ostatnio robiłam np. podsumowania minionego półrocza książkowego, więc pokazałam sporo powieści, które mnie zachwyciły. Zachęcam Was więc do zajrzenia i zostawiania komentarzy, żebym wiedziała, co Wy polecacie!
I na koniec obowiązkowe pytanie na moim kulinarno-kryminalnym blogu – co najbardziej lubi Pani jeść? Kiedy rozmawiałyśmy trzy lata temu, mówiła Pani, że nie ma Pani ulubionego dania – coś się może w tej kwestii zmieniło?
Nie (śmiech). Ważne dla mnie jest tylko to, że jestem weganką, czyli nie jem produktów odzwierzęcych, a więc nie tylko mięsa, ale też jajek, mleka itd. Dla mnie to też jest taka ważna filozofia życiowa. Natomiast nie jestem smakoszem. Tak naprawdę jedzenie traktuję bardziej jako paliwo niż coś takiego, co ma mi sprawiać jakąś przyjemność. W związku z tym nie mam jakichś preferencji, co do potraw.
Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!
Dziękuję za zaproszenie do rozmowy.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz