czerwca 28, 2024

"Porzuceni na śmierć" J.D. Robb

Autor: J.D. Robb
Tytuł: Porzuceni na śmierć
Cykl: Oblicza śmierci, tom 54
Tłumaczenie: Bogumiła Nawrot
Data premiery: 19.06.2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 464
Gatunek: powieść kryminalna
 
J.D. Robb to kryminalny pseudonim Nory Roberts, który powstał jeszcze w latach 90tych XX wieku na potrzeby serii Oblicza śmierci (recenzje - klik!). To wtedy, kilka lat po swoim debiucie w gatunku obyczajowo-romansowym, autorka pokusiła się o lekki wyskok w swojej twórczości - cykl planowany był początkowo na szybką serię, liczącą zaledwie trzy tomy. A jednak stało się inaczej - w przyszłym roku minie trzydziestolecie obecności serii na rynku książki! Na rynku rodzimym autorki oczywiście, amerykańskim, gdyż u nas, w Polsce zaczęła ukazywać się dwa lata później. I dlatego też jesteśmy kilka tomów do tyłu z polskimi wydaniami - na rynku amerykańskim dostępnych jest 58, u nas premierę właśnie świętował tom 54. pt. “Porzuceni na śmierć”. Seria ta charakteryzuje się tym, że autorka z łatwością łączy wątki kryminalne z romansowymi, a akcja toczy się w niedalekiej przyszłości…
Samej Nory Roberts chyba nikomu przedstawiać nie trzeba? To jedna z najpłodniejszych żyjących amerykańskich autorek, której książki sprzedały się do tej pory w liczbie ponad pięciuset milionów egzemplarzy!
 
Historia “Porzuconych na śmierć” rozpoczyna się retrospekcją, w której jakaś młoda kobieta, prostytutka i narkomanka znajduje się na skraju - właśnie planuje jak zabić siebie i swojego kilkuletniego syna. Ostatecznie jednak w narkotykowym zamroczeniu porzuca równie nafaszerowanego syna pod kościołem, a sama odjeżdża z zamiarem pożegnania się z życiem. I tak pojawiamy się w latach współczesnych, czyli w latach 60tych XXI wieku. Mary Kate Covino została porwana. Trzymana jest w zamkniętym pomieszczeniu, przywiązana do rury, a mężczyzna, który ją porwał każe na siebie mówić “skarbie” i udaje małego chłopca… W tym czasie bladym świtem na placu zabaw znalezione zostaje ciało kobiety. Ktoś podciął jej gardło, a później ranę zszył i zasłonił apaszką… W ogóle kobieta jest zaskakująco zadbana, choć ubrana i umalowana dosyć dziwnie - tak nosiło się dobrych pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt lat temu. Obok niej leży kartka napisana dziecięcą ręką, która głosi: niedobra mamusia. Eve Dallas, śledcza nowojorskiej policji zjawia się na miejscu ze swoją partnerką Peabody - są dosyć zaskoczone wyglądem ofiary, jednak jest to coś, co mogą wykorzystać, cechy charakterystyczne, które mogą im pomóc wytypować mordercę. Tylko czy uda im się to zrobić, zanim ten uderzy znowu?
 
Książka rozpisana jest na 22 rozdziały, jednak nie są one pisane jednym ciągiem - podzielone są na krótsze scenki, dzięki czemu książkę czyta się wygodnie. Historia przedstawiona jest z trzech perspektyw: ‘wcześniej’ oraz ‘teraz’, a ‘teraz’ pisane jest z perspektywy Eve i porwanej kobiety. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który z łatwością zgłębia się w głowy, myśli postaci, z perspektywy której dany fragment historii opisuje. Styl powieści jest codzienny, momentami potoczny, a dialogi pomiędzy śledczymi często okraszone są nutką humorystyczną. Całość czyta się przyjemnie.
 
Dzięki wspomnianemu już podziałowi na trzy perspektywy narracji, historia od samego początku mocno ciekawi. Śledzimy losy trzech kobiet - tej, która żyła jakiś czas temu, tej, która musi dostosować się do nowej rzeczywistości, w której uwięziona jest przez porywacza i dociekliwej, upartej śledczej, czyli Eve. Ją już znamy i tutaj nie traci na swojej błyskotliwości - dalej wierzy w swoją umiejętność złapania złoczyńcy, dalej skrupulatnie dąży do celu, a wieczorem wraca do domu do kochającego ją Roarke'a, jej męża. Na wstępie wspomniałam o wątku romansowym - tutaj na szczęście były tylko dwie krótkie sceny, więc spodziewając się ich (jako absolutna przeciwniczka romansu w kryminałach) byłam w stanie je przełknąć, choć przyznaję, że nawet słownictwem odbiegają od reszty historii. Na szczęście ten wątek możemy potraktować bardzo marginalnie i skupić się na tym, co dominuje w tej historii, czyli na zbrodni.
“- Niektórzy zawsze znajdowali i będą znajdować powody, żeby nie tolerować tego, co uważają za inne lub wykraczające poza ich normy.
- No cóż, ten świat byłby o wiele lepszy, gdyby więcej ludzi pilnowało własnego nosa, zamiast próbować układać życie innym.”
A ta oddana jest z zaskakującą pod względem psychologicznym dokładnością. Fragmenty pisane z perspektywy kobiety porwanej są bardzo przejmujące, obrazują jej hart ducha, ale i przerażają, gdyż widzimy jej oczami zaburzenia porywacza - a przecież człowiek zaburzony jest nieobliczalny, więc kobieta tak naprawdę cały czas balansuje na pograniczu życia i śmierci. My wiemy to od początku, bo przecież ofiara znaleziona na placu zabaw musi być jakoś z tą zbrodnią powiązana. Fragmenty z Eve skupiają się na dokładnej pracy śledczych - szukaniu dowodów, przepytywaniu świadków i dedukcji, czyli na rodzaju kryminału skupionym na aspekcie psychologicznym zbrodni, nie ma makabrze i brutalności. Trzecie fragmenty, te z przeszłości są najbardziej tajemnicze, bo nie do końca wiadomo czemu je obserwujemy i gdzie zmierza ten fragment opowieści… Nadaje to lekturze dreszczyku emocji.
 
Sama zagadka kryminalna prowadzona jest naprawdę dobrze. Tempem umiarkowanym, odpowiednio wyważonym, by trzymać czytelnika przez całą lekturę w zaciekawieniu. Intryga jest dosyć rozbudowana, dobrze przemyślana i faktycznie zaskakująca - nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, mimo tego, że części historii dało się domyśleć. To był raczej zabieg zamierzony, bo to, co zostało niewiadomą aż do finału w zupełności wystarczyło, by czytelnika zainteresować. Przyznam, że jak na Norę, mając teraz w pamięci pierwsze tomy tej serii, jestem pod wrażeniem tej zagadki kryminalnej! Naprawdę nie znalazłam w niej większych potknięć, bawiłam się naprawdę doskonale!
 
Na pewno warto też wspomnieć o postaciach serii - oczywiście, bacząc na ilość tomów, każdy z nich da się czytać oddzielnie, a postacie w każdym zarysowane są tak, że czytelnik się nie pogubi. Poza ciekawymi kreacjami dwóch wspomnianych kobiet, uwagę przywiązuje dynamika w relacjach śledczych - dużo tam kolorów, dużo humoru w rozmowach, panuje naprawdę przyjazna, rodzinna atmosfera. Zresztą Eve z Roarke’iem mają swoich przyjaciół, częściowo związanych z pracą i ich życie prywatne też się na chwilę przez historię przebija, co daje wytchnienie od dosyć obciążającej psychicznie zagadki kryminalnej.
 
No właśnie, bo tematy, jakie ta intryga porusza, są bolesne. Tyczą się krzywdy, jaką rodzice mogą wyrządzić dziecku, tyczą się zniszczonych żyć, którym nikt nigdy nie pomógł. Historie tragiczne, które prowadzą do jeszcze większych tragedii, do narodzin zła, które wcale nie wydaje się pojęciem prostym, nie jest typowo czarno-białe. Rozpatrując więc historię pod kątem tematycznym, mamy tu zderzenie dwóch różnych obrazów rodzin - tych szczęśliwych, w których dzieci są darem, w którym są pożądane i docenione, i tych, w których nikogo nie obchodzą… lub budzą poczucie bezsilności, gdyż rodzic zwyczajnie nie jest w stanie o własne dziecko się zatroszczyć.
“Nigdy nie zdołamy przed nimi uciec, prawda? Nigdy naprawdę nie udaje nam się uciec przed grzechami z przeszłości.”
Podsumowując, “Porzuceni na śmierć” to jeden z najlepszych kryminałów Nory Roberts jakie miałam okazję czytać. Zagadka jest skomplikowana, solidnie przemyślana i naprawdę dobrze umotywowana psychologiczne, a równocześnie tak bliska tematom nam znanym - rodziny, więzi rodzic-dziecko. Do tego dochodzi lekki styl w dialogach, przyjemnie przyjacielskie relacje pomiędzy śledczymi, co trochę te trudne tematy, jakie intryga porusza, równoważy. Historia dobrze trzyma w napięciu, sama miałam problem, by się od niej oderwać. I gdyby nie te wciśnięte nieco na siłę dwa sceny romansowe, to byłoby naprawdę idealnie! Tylko czy wtedy to nadal byłaby Nora? 😉
 
Moja ocena: 7,5/10 

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz