czerwca 19, 2024

"Męczennicy na płótnie" Hanna S. Białys - recenzja premierowa

 
Autor: Hanna S. Białys
Tytuł: Męczennicy na płótnie
Cykl: komisarz Marek Bondys, tom 2
Data premiery: 19.06.2024
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 512
Gatunek: kryminał
 
Hanna S. Białys to tegoroczna debiutantka na polskim rynku powieści kryminalnej. Pierwszy raz usłyszeliśmy o niej w marcu, podczas premiery “Robaków w ścianie” (recenzja - klik!), które okazały się ciekawym, spokojnym kryminałem - jak to w debiucie, było jeszcze kilka elementów, które można by nieco bardziej dopracować, jednak sama przyznałam, że autorka przejawia cechy warte uwagi. Dlatego też z niecierpliwością czekałam na jej drugą książkę - na szczęście ani autorka, ani wydawnictwo, w którym wydaje, nie kazali czekać długo, zaledwie po trzech miesiącach mamy już w rękach tom drugi. I potwierdza on, to co przewidywałam przy pierwszym - widać w nim rozwój, poprawę i umiejętności, które mogą nam dostarczać rozrywki literackiej przez kolejne lata!
Zawodowo autorka pracuje w branży IT, z wykształcenia jednak jest doktorem nauk rolniczych ze specjalnością w zoologii - mogę się pokusić o stwierdzenie, że to te małe stworzonka, robaki najmocniej ją interesują, czemu daje wyraz w swoich książkach. Od zawsze mieszka w Bydgoszczy i ewidentnie darzy te miasto ogromną miłością, która wypływa ona na karty jej powieści. “Męczennicy na płótnie” to tom drugi serii z komisarzem Bondysem, historia jednak tyczy się osobnej zagadki kryminalnej, a więc można też czytać ją niezależnie od tomu pierwszego.
 
Bydgoszcz, koniec lutego 1997 roku. Wczesnym rankiem ktoś napada na starszą kobietę, wciąga ją do samochodu. Świadkiem tego jest młoda dziewczyna, która właśnie ucieka z domu, spieszy się na autobus, by dołączyć do chłopaka i wyjechać z nim do Niemiec. Czas ją goni, a to, co się właśnie stało, budzi w niej dylemat - czy wracać, powiadomić rodziców i policję, a tym samym zrezygnować z ucieczki i wyjazdu czy mieć nadzieję, że o porwaniu i tak zaraz się wszyscy dowiedzą i realizować swoje plany?
Kilka dni później policja dostaje zgłoszenie o odnalezieniu ciała w Brdzie. To starsza pani, której wnuczka niedawno zgłosiła zaginięcie. Kobieta ewidentnie się utopiła, jednak nie mógł to być przypadek - ma ranę po nożu na brzuchu oraz związane niebieską linką ręce. Bondys swoim nosem wytrawnego śledczego wyczuwa, że po raz drugi w przeciągu kilku miesięcy przyjdzie im się mierzyć z seryjnym mordercą… Czy ma rację? Po co ktoś zamordował starszą panią, która przecież wkrótce umarłaby sama, po prostu ze starości?
“(...) wyrzuć płótno do kosza, jeśli obraz nie będzie wystarczająco dobry.”
Książka rozpisana jest na prolog, 76 krótkich rozdziałów i epilog. Historia toczy się od końcu lutego do początku kwietnia, przy zmianie dnia akcji informacja zamieszczona jest na początku rozdziału, jednak trzeba zaznaczyć, że nie toczy się ona każdego dnia miesiąca - mamy małe przeskoki, co nadaje lekturze realności - w końcu śledczy nie każdego jednego dnia odkrywają coś nowego, mają w śledztwie przełomy. Dodatkowo w tekście pojawiają się też retrospekcje - od czasu do czasu cofamy się o około 20-30 lat poznając fragmenty historii osób, które w jakiś sposób się z tą fabułą łączą. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, uważnie obserwuje kilka postaci - narrator opowiada nam więc historię niejako z perspektywy komisarza Bondysa, współpracującej z nim młodej aspirantki Beaty, a także mordercy, artysty sfrustrowanego, który chce stworzyć dzieło doskonale. Pojedyncze fragmenty oddane są też przez osoby postronne, które mają w fabule tylko jedną funkcję. Styl powieści jest spokojny, uważny, narrator przygląda się życiu zawodowemu i prywatnemu postaci. W tomie pierwszym lekko uwierały mnie wymuszone wtrącenia o robakach wychodzących ze ściany, w tym tomie już nic takiego nie było - jasne, pojawiają się dalej porównania, są i te robaki, ale wszystko to wypada dużo naturalniej, nie ma wrażenia sztuczności. Gdzieś jeszcze pojawiają się okazyjne powtórzenia, ale ogólnie książkę czyta się naprawdę płynnie i naprawdę dobrze.
 
W “Męczennikach na płótnie” zdaje się, że każdy element świata przedstawionego jest ważny na równi, co wszystkie pozostałe. Bohaterów tej historii poznajemy bardzo dokładnie, przedstawieni są jako pełni, realni ludzie - nie tylko zaprząta ich śledztwo, ale i mają poza tym jakieś życie, jakieś rozterki. I tak ważną rolę w tym tomie dla Marka Bondysa pełni sąsiadka, Estera, której Bondys codziennie pomaga, a z którą ewidentnie łączy go jakaś tajemnica z przeszłości. Bondys to w ogóle świetnie wykreowana postać - z delikatnie burzliwą przeszłością, teraz poświęca się tylko pracy i swojemu psu, w wolnej chwili oddając się przyjemności układania puzzli. Dla niego śledztwo, dojście do prawdy jest tym, co naprawdę się liczy, nie skupia się raczej na niczym innym, przez co czasem wydaje się niespecjalnie uprzejmy w stosunku do świadków.
Jest i Beata, młoda dziewczyna, która bardzo chce na stałe pracować w kryminalnych. Beata w tym tomie dostarcza nam lekkich dylematów miłosnych i w tym jest bardzo ludzka, a co za tym idzie - czasem robi też głupoty…
Ale tą postacią, która fascynuje najbardziej jest oczywiście morderca. Tak naprawdę nie wiemy o nim prawie nic, ale coraz głębiej wchodzimy w jego psychikę, obserwujemy jak obsesja na punkcie dzieła perfekcyjnego, pragnienie sławy i docenienia w środowisku artystycznym budzi w nim zabójcze potrzeby. Równocześnie poznajemy historię jego rodziny, dzieciństwa, tak że z każdym kolejnym rozdziałem jesteśmy wstrząśnięci coraz mocniej tym, jak sam był traktowany, a także tym, jakie efekty to dało… To naprawdę dobrze poprowadzona postać - z jednej strony wsiąkamy w jego psychikę, tak by trochę rozjaśnić obraz jego zafiksowania, z drugiej praktycznie do samego końca zostaje dla nas tajemnicą. To naprawdę sztuka wykreować tak dobrze tak skomplikowaną postać!
“Swoje własne, najbardziej znaczące dzieło w dorobku artysty miał właśnie przed sobą. Ale nie zamierzał na tym poprzestać, pragnął czegoś więcej. Jak każdy geniusz, który miał zapisać się na kartach historii, charakteryzował się ogromną ambicją.”
Intryga kryminalna toczy się rytmem spokojnym, ale poprzez zmianę osoby obserwowanej, zmiany czasu i zaangażowanie czytelnika również w wątki personalne postaci, od samego początku jesteśmy tą historią zaciekawieni, ciężko jest książkę odłożyć, bo tak bardzo chce się wiedzieć co dalej. I faktycznie warto, bo poza gdzieś tam okazyjnymi przestojami i mimo spokojnego tempa, prowadzona jest tak, że raz po raz coś nas zaskakuje, sprawia, że rozumiemy lepiej pojedyncze części układanki, choć złożyć ją w jedną całość jest naprawdę trudno. Podobało mi się też bardzo tempo, w jakim autorka prowadzi historię - chodzi o to, że faktycznie do wszystkiego śledczy dochodzą mrówczą pracą i godzinami poświęconymi na grzebanie w dowodach i zeznaniach. Tu nic nie dzieje się ot tak, nic nie wybija z rytmu - historia toczy się stałym, uważnym tempem aż do samego końca, co znowu zasługuje na podkreślenie - w prozie kryminalnej często zdarza się, że finał dzieje się w dziwnie szybkim tempie - nie było nic wiadomo, a nagle wiadomo wszystko. Białys uniknęła tej pułapki, co ogromnie mnie cieszy!
“(...) największym wrogiem dla śledztwa bywają założenia, bo ludzki mózg zastawia pułapkę - chętnie przyjmuje wygodne i najprostsze wyjście.”
No i trzeci element świata przedstawionego - miejsce i czas, czyli Bydgoszcz końcówki lat 90tych. Dokładność w oddaniu tego elementu jest nad wyraz dopracowana, Bydgoszcz wręcz jest dodatkowym bohaterem powieści. Przyglądamy się ulicom, sklepom, wystrojom wnętrz i innym elementom codzienności, które przez różnice czasowe mocno się od naszych współczesnych różnią. Widać, że autorka bardzo zadbała o realność i tego elementu, pojawiają się tutaj newsy z tamtych lat, zespoły, filmy - wszystko, to co zawsze nam towarzyszy gdzieś w tle. Momentami może podkreślanie tej inności lat, tego jak wtedy wyglądała codzienność jest trochę aż za mocne - tak jak i w debiucie, tak i tutaj było kilka scen, które były przydługie, niepotrzebne, bo to co miały oddać, zmieściło się w pierwszej ich połowie (np. gdy Bondys rozgląda się po ulicy). Jednak to dosłownie kilka takich przypadków.
“Można przetrwać, żyć i funkcjonować bez wiary, przyjaźni, miłości, szczęścia, uśmiechu, radości, marzeń, rodziny, ale nie bez nadziei. Po utracie nadziei na człowieka czeka już tylko śmierć.”
Oczywiście na wspomnienie zasługują też motywy i tematy, jakie przez tę lekturę się przewijają - i one są tu ważne, bo historia zwrócona jest właśnie ku zrozumieniu motywacji, dobremu umotywowaniu psychologicznemu, a nie fizycznej brutalności zbrodni, choć morderstwa wcale i do przyjemnych nie należą - te jednak dzieją się głównie poza kadrem, a my przyglądamy się temu co przed i temu co po. Przede wszystkim w tym tomie dominuje motyw sztuki, który sama bardzo lubię. Sztuka jednak jest tutaj wypaczona, traktowana jest wręcz obsesyjnie, jako skrzywienie, zboczenie, które dominuje nad wszystkim innym. Obrazuje to jak łatwo z potrzeby doskonałości, wysokich ambicji, popaść w przesadę, może nawet i w paranoję. Jednak jest też ta bardziej zwyczajna strona powieści - po raz kolejny skupiamy się na rodzinach, w których relacje są wypaczone, w których traumy i niespełnione nadzieje przenoszone są z pokolenia na pokolenie.
“(...) wprawiał w ruch koło nadziei, która przepływała przez niego, pozostawiając w nim pokłady natchnienia, inspiracji i weny w czystej postaci.”
Podsumowując, “Męczennicy na płótnie” to kryminał naprawdę dobrze dopracowany. Skupiony na tu i teraz oddaje nam codzienność bohaterów, ich bolączki i emocje niekoniecznie związane tylko i wyłącznie z pracą. Dobra intryga kryminalna, która trzyma czytelnika w ciekawości i unika pułapek fabularnych, które się po drodze pojawiają. Niepowtarzalnego klimatu historii dodaje miasto, Bydgoszcz, która wpływa na tę codzienność postaci, na to co robią, jak robią i jak wszystko odbierają. To naprawdę dobry kryminał, w którym wszystko ma swoją rolę w historii, który przywiązuje czytelnika do postaci na tyle, że raczej ten nie będzie się wahał czy sięgać po kolejny tom. Który, ma nadzieję, będzie jeszcze lepszy!
 
Moja ocena 7,5/10

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem SQN.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz