czerwca 12, 2024

Kilka pytań do... Ireny Małysy, autorki cyklu z Baśką Zajdą

Co Irenę Małysę kręci w pisaniu i dlaczego wysłała Baśkę w "Demonach Babiej Góry" nad morze, na jakiej emocji skupia i przestrzega przed nią najnowszy tom serii i dlaczego to właśnie Jadzia jest bohaterką drugiego planu czasowego - historii z lat 60tych, czy autorka ma plany na książkę spoza serii z Baśką, który rodzaj kryminału jest jej najbliższy i co w tym gatunku ją najbardziej fascynuje?

Zapraszam na rozmowę z Ireną Małysą!

fot. Wydawnictwo Mova
Irena Małysa notka biograficzna:
pedagog specjalny, obecnie prowadzi własną firmę, a wcześniej przez kilka lat pracowała w hospicjum domowym dla dzieci. Obserwuje, słucha, opowiada. Zakochana w folklorze. Z pasją prowadzi dom tymczasowy dla bezdomnych psów. Powieść kryminalna „W cieniu Babiej Góry”, jej debiut literacki, podbiła serca czytelników w Polsce i szybko zyskała miano bestsellera.


Kryminał na talerzu: Właśnie na rynku ukazał się czwarty tom kryminalnych przygód Baśki Zajdy pt. „Demony Babiej Góry”. Jak się Pani czuje oddając już po raz czwarty książkę w ręce czytelnika?

Irena Małysa: Jak zawsze targają mną sprzeczne emocje. Z jednej strony jest wielka ekscytacja, z drugiej lęk przed byciem niezrozumianą. Z każdą kolejną powieścią jest we mnie coraz większa pewność siebie. Czytelniczki i czytelnicy przekonują mnie, że pragną kolejnych powieści spod mojego pióra. 


W tym tomie jednak po raz pierwszy Baśka udaje się tak daleko od tytułowej Babiej Góry – jedzie nad morze. Skąd pomysł, by właśnie tam ją wysłać? Czy to ta druga historia, historia z lat 60tych, którą Pani w tej powieści opisuje, jest za to odpowiedzialna?

Sięgam tu do prawdziwych dziejów rodziny mojego męża. W tych latach do nadmorskich PGR-ów wyjechała jedna z ciotek. Tam się osiedliła i założyła rodzinę. Kiedy ich odwiedzam, zawsze podążam śladami dawnego PGR-u i wspomnień mieszkańców. 


W czasie lektury zwróciłam uwagę na cytat, w którym jest mowa, że dla góralki krajobraz płaski, bez gór, jest zwyczajnie nudny. Pani też jest góralką, jeśli dobrze pamiętam, więc czy te odczucia Pani również podziela?

Całkowicie. Nie potrafię zagrzać miejsca tam, skąd nie widać gór. Płaski krajobraz nie jest dla mnie. 


A jak w ogóle się Pani pisało powieść osadzoną tak daleko od gór? Zostając w granicach Polski chyba dalej się nie da 😊

Już dawno obiecałam, że wyślę Baśkę na wybrzeże. Kocham nasze morze i jego specyficzny klimat. Będąc tam zawsze zastanawiam się, jak żyje się mieszkańcom po sezonie. Co dzieje się, gdy znikną turyści? Wymyślanie kolejnych powieści to zawsze jest fantastyczna przygoda, ale i żmudna praca. 


Jak już wspomniałam, historia „Demonów Babiej Góry” podzielona jest na dwa czasy, współczesny i lata 60te, które opowiadają o życiu w PGR-ze. W czasach współczesnych z kolei jednym z wysuwających się na przód tematów jest myślistwo, ale jest też sporo ziołolecznictwa, trochę zagadnień medycznych i innych ciekawostek. I tak się zastanawiam – przy tak dużej ilości tematów i tak dokładnemu ich zgłębieniu w powieści jak duży, albo jak długo trwał Pani research do książki?

Research zawsze trwa długo i nigdy się tak naprawdę nie kończy. Ale to właśnie kręci mnie w pisaniu książek. Takie historie pragnę tworzyć. Uwielbiam stare opowieści, kocham wracać do przeszłości. Przy tym jestem niezwykle pragmatyczna. Z każdą powieścią jestem mądrzejsza o jakąś wiedzę, którą w dodatku mogę przekazać czytelnikom. 


A dlaczego właśnie lata 60te Panią zainteresowały? 

Chciałam wrócić do porzuconego przeze mnie wątku Jadwigi Stanach, którą czytelnicy poznali w pierwszym tomie. Nie mogłam przestać o niej myśleć. Wyjechała tak nagle do PGR-ów zostawiając za sobą Babią Górę i jej tajemnice. Chciałam poznać jej dalsze losy. 


Czy historię tworzyła Pani tak jak ją czytamy czy najpierw pisała Pani wszystko z jednego czasu, a później z drugiego?

Piszę tak jak czytają czytelnicy. Emocje narastają w jednej i w drugiej warstwie czasowej. Wtedy ja nie mogę oderwać się od pisania, a czytelnicy od czytania. Jedno wydarzenie generuje następne. Te historie są ze sobą całkowicie powiązane. Jedna nie może istnieć bez drugiej. Pozostawiam sobie dużo miejsca na spontaniczność. To nie jest praca naukowa. Nie trzymam się żadnych reguł. Staram się tylko pozostać uczciwą wobec siebie i swoich czytelników. 


Mam wrażenie, że ten tom jest bardziej refleksyjny niż poprzednie, mocno skupia się na warstwie psychologicznej postaci, ich wewnętrznych przeżycia, które są dosyć wstrząsające, ale cały czas bardzo ludzkie. Czy jest jakaś emocja albo jakiś przekaz, który chciała nam Pani uwypuklić tym tytułem?

Z pewnością tak jest. W tym tomie skupiłam się na żółci. Jednej z najgorszych emocji, która rośnie latami i zatruwa umysł. Nasze społeczeństwo wciąż jest pełne uprzedzeń. Staramy się wszystkich zaszufladkować. Obawiamy się nowego. Ten paniczny lęk przed zmianą, sprawia, że ludzie są w stanie posunąć się do najgorszego. 


Opisując zbrodnię, skupia się Pani właśnie na jej psychologii, nie ma brutalności, nie ma szaleńców, są po prostu normalne rodziny, zwyczajni ludzie, którzy może i mają predyspozycje do przemocy, a jednak nie odbiegają od charakterystyki osób, których sami ze swojego życia byśmy nie znali. Czy taki właśnie kryminał, ten bliski normalności, skupiony na zwykłych ludziach, jest Pani najbliższy? Nie tylko jako pisarce, ale i czytelniczce?

Najwięcej zbrodni popełnianych jest przez zwykłych ludzi. Najczęstsze motywacje to miłość, zazdrość, pieniądze. Słusznie śledczy zawsze rozpoczynają poszukiwania sprawcy zabójstwa w najbliższym otoczeniu, bo to tam kryją się niebezpieczne emocje. Tak, najbliższy jest mi kryminał, w który czytelnicy mogą uwierzyć. Owszem nie obce są mi sceny pełne akcji, jednak staram się przedstawić jak najbardziej wiarygodnie genezę zbrodni. Takie też historie chcę czytać. Jestem przekonana, że w krytycznej sytuacji, każdy z nas jest w stanie zabić. 


Przyznam, że „Demony Babiej Góry” wyjątkowo mocno mnie poruszyły, czułam emocje bohaterów całą sobą. Czy i Pani czuła tę wyjątkowość w czasie tworzenia historii czy jednak Pani emocje nie odbiegały od tych, które towarzyszyły tworzeniu wcześniejszych tomów?

Zawsze przeżywam emocje i dramaty moich bohaterów. Nie w każdym tomie udaje się to przekazać tak dobrze, jakbym chciała. Mam wielką nadzieję, że mój warsztat się rozwija. Pociągam w odpowiednim momencie za właściwe struny. Historia rozrasta się, by w finale eksplodować nagromadzonym złem. Pisanie “Demonów Babiej Góry” sprawiło mi wielką satysfakcję. Sięgnęłam do postaci Jadwigi Stanach, o której myślałam od czasu mojego debiutu. Opowieść zatoczyła koło i powstała swojego rodzaju saga. 


Co w pracy nad tym tomem było dla Pani najtrudniejsze, a co przyszło z prawdziwą radością?

Najtrudniej jest zacząć. Zawsze walczę z brakiem pewności. Czy moja historia spodoba się czytelnikom? Żyję dość intensywnie, co nie sprzyja pracy twórczej. Wielką radością dla mnie było poznawanie ziół i zwyczajów związanych z góralskimi czarami. 


Co szykuje Pani dla Baśki dalej, czy coś z piątego tomu może nam Pani zdradzić? Albo przynajmniej jak długo musimy na niego czekać? 😊

Mam pomysł na piąty tom. Pragnę wysłać Baśkę z powrotem na Babią Górę. Nie wiem kiedy skończę pisać, ale mam nadzieję, że zgodnie z tradycją, nowy tom ukaże się za rok. 


A czy ma Pani plany związane z długością tej serii?

Nie planuję. Działam intuicyjnie i spontanicznie. Baśka Zajda żyje już własnym życiem. Podążam za nią. 


Na koncie ma Pani cztery książki, wszystkie z serii. Nie nudzi się Pani Baśka, nie ma Pani chęci napisać czegoś osobnego?

Ponad dwa lata temu napisałam osobną powieść. Czekam na jej wydanie. To historia bardzo osobista. Stworzyłam w niej męskiego bohatera. Mam nadzieję, że spodoba się moim czytelnikom. Oprócz tego napisałam opowiastkę dla dzieci. Planuję całą serię takich bajeczek. 


O ulubione miejsce na świecie chyba nie muszę Panią pytać, w serii czuć, że góry Panią fascynują, chociaż i morze oddała Pani rewelacyjnie, więc chyba i nadmorskie klimaty musi Pani lubić?

Kocham naturę w każdej postaci. Góry, morze, doliny. Wszędzie można odnaleźć inspirację. Zachwycić się szumem traw, śpiewem ptaków. 


 A w jaki sposób lubi Pani odpoczywać?

Jestem strasznym zwierzolubem. Najlepiej odpoczywam na spacerze z psami. Codziennie idę z nimi nad pobliską rzekę - Skawę. Żyję w rytmie pór roku, obserwując jak zmienia się jej brzeg, podziwiając kry lodu, czy potęgę wielkiej wody podczas ulew. Oczywiście kocham podróże, ciepłe kraje, zabytki, ale tylko na chwilę. Po tygodniu marzę znów o moim cieniu Babiej Góry. 


Jak wygląda Pani biblioteczka, których gatunków, autorów jest w niej najwięcej?

Oczywiście czytam dużo kryminałów, zwłaszcza polskich autorów i autorek. Sięgam też po książki historyczne i fantasy. Moje zainteresowania są bardzo szerokie. 


To na koniec, w związku z tym, że Kryminał na talerzu to blog kulinarno-kryminalny – czy może nam Pani polecić jakąś góralską, a może nadmorską potrawę, którą warto spróbować, którą lubi Pani najbardziej?

Może nie jest to najzdrowsze, ale będąc w okolicach Babiej Góry trzeba koniecznie skosztować zasmażanej kapusty, będącej nieodłącznym elementem góralskiego koryta. Osobiście nie potrafię jej sobie odmówić 😊


Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów w karierze pisarskiej!


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz