Autor: Katarzyna
Puzyńska
Tytuł: Eksponat
Cykl: Klementyna
Kopp, tom 1
Data premiery: 18.06.2024
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 528
Gatunek: kryminał
/ sensacja
Katarzyna Puzyńska to jedna z
najpopularniejszych polskich pisarek kryminalnych ostatniej dekady. I dokładnie
dekadę temu, w 2014 na rynku polskim wystartowała z debiutem “Motylek”, który
był pierwszym tomem serii Lipowo. Teraz, po 10 latach, seria liczy 15 tomów,
autorka na koncie ma również trzy książki non-fiction, dwa tomy serii
Grodzisko, która gatunkowo zaliczana jest do fantasy, oraz powieść grozy
“Bezgłos”. Pierwszy tom Lipowa doczekał się adaptacji filmowej, a prawa do
serii sprzedano w dwudziestu krajach, z czego książki ukazały się już w
Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej oraz w Czechach. W roku poprzednim, 15. tom
Lipowa zakończył serię w dokładnie takiej formie, jaką znamy - nie jest to
chyba koniec ostateczny, a raczej koniec pewnego etapu. Etapu, który również
zrobił miejsce na nowe - właśnie dzisiaj premierę ma pierwszy tom nowej serii,
swoistego spin-offu Lipowa, w którym główną rolę odgrywać będzie emerytowana
policjantka Klementyna Kopp, do tej pory postać, choć charakterna, to ciągle
jednak drugoplanowa, teraz dostała pełną uwagę. Oczywiście nie trzeba znać
serii Lipowo, by sięgnąć po serię z Klementyną Kopp, poza tę jedną postacią,
która jest i odpowiednio w “Eksponacie” przedstawiona, książka prezentuje
całkowicie inny rodzaj kryminału niż te, które do tej pory Puzyńska nam
serwowała.
Klementyna Kopp, emerytowana,
siedemdziesięcioletnia policjantka została sama - bez partnerki, przyjaciół,
nawet kot ją opuścił. Nic jej więc już w Brodnicy nie trzyma, może ruszyć z
miejsca. Wybiera się zatem w podróż - byle gdzie, byle najdalej. I tak trafia
do Stanów Zjednoczonych, na Florydę, do małej turystycznej miejscowości Last
Stop. Od razu też wplątuje się w aferę kryminalną - chce pomóc młodej
dziewczynie obronić się przed dwoma atakującymi ją mężczyznami, a kończy
odkrywając ciało na plaży i ładując się na jacht, który ma zawieść ją wraz z
kilkoma innymi osobami na Wyspę Zaginionych, która należy do pewnego
popularnego pisarza, a na której właśnie tej nocy mężczyzna organizuje wyścig
biegowy. Od początku jednak podświadomie czujemy, że coś tej nocy pójdzie
bardzo nie tak… tylko co? Czy trup na plaży ma z tym coś wspólnego? I czy
Klementyna, zważając na jej wiek, nadal na pewno jest sobie w stanie z zagadką
kryminalną poradzić?
Książka rozpisana jest na prolog i 61
rozdziałów, które pogrupowane są w 11 części i epilog. W każdym rozdziale
określony jest czas (teraz albo wcześniej), miejsce zdarzeń i postać, za którą
w danym rozdziale narrator podąża. Części pisane są naprzemiennie jeśli chodzi
o czas - rozpoczynamy ‘teraz’, by już w kolejnym przenieść się ‘wcześniej’.
Przy określeniach części dostajemy też adnotację dotyczącą miejsca, w którym
będzie się ten fragment historii rozgrywać. Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który bardzo łatwo
wciela się w kolejne postacie i z ich perspektywy nam opowieść przedstawia - mamy
zatem wgląd nie tylko w wydarzenia, ale i emocje i wspomnienia postaci, co jest
elementem kluczowym do tego, by móc rozwiązać zagadkę kryminalną. Styl powieści
lekko zmienia się w zależności od opisywanej postaci - przede wszystkim
widoczne jest to, gdy do głosu dochodzi Klementyna, która mówi i myśli w
charakterystyczny sposób - mamy tu i słowa łączone myślnikiem, i rozdzielone, i
pisane kursywą, co jest ciekawym sposobem na zaznaczenie charakterystycznego
stylu wypowiedzi bohaterki. Jest to taka anomalia, coś, co czyta się może nieco
dziwnie, ale też coś, co przy całej nieszablonowej postaci Klementyny trzeba po
prostu zaakceptować. Całość czyta się płynnie, bez potknięć, styl jest
codzienny, raczej pozbawiony przekleństw.
Katarzyna Puzyńska to autorka, która lubi
skomplikowane fabuły, sporą liczbę postaci i wątków. I tak też jest w tej
książce. Już w samej historii z teraz dostajemy pakiet ciekawych osobowości.
Oczywiście jest Klementyna, kobieta twarda, pewna siebie, niespecjalnie
towarzyska, która jednak, choć dąży do sprawiedliwości dziwnymi drogami, ma ją
w sobie głęboko zakorzenioną. Już sam jej wygląd jest charakterystyczny - ogolona
na jeża, z rękami pokrytymi wyblakłymi tatuażami, wiecznie ubrana w swoją
ulubioną skórzaną kurtkę. Tak naprawdę sam wygląd dobrze oddaje jej charakter.
Obok niej pojawiają się inne postacie: jest trójka biegaczy, którzy startują w
nocnym biegu: jedna kobieta stawiająca na swobodę i dwóch mężczyzn - jeden to
zawodowy biegacz, drugi początkujący amator, który również jest początkującym
autorem. W drodze na wyspę, na maraton, towarzyszy im też pewien sportowy
influencer, postać bardzo tajemnicza, gdyż ukrywająca się za... maską. To jego
element rozpoznawczy, nadający mu tajemniczości wśród milionów ludzi go
obserwujących. No i jest też pisarz, który zaraz ma ich ugościć - autor grozy,
znany na cały świat, który ewidentnie jest introwertykiem - siedzi na swojej
wyspie i pisze. Czasami tylko pozwala sobie na rozrywkę i tworzy tam Park
Grozy, w którym pojawiają się strachy z jego własnej twórczości. Mieszanka
postaci wybuchowa? A to dopiero początek!
“Problem z uciekaniem we własny świat jest taki, że w pewnym momencie granica pomiędzy urojeniami a jawą niebezpiecznie się zaciera.”
Tak samo jest z fabułą - początkowo czujemy
przyjemne napięcie, lekki klimat może i grozy, może nawet lekko wiktoriański -
jest grono postaci, które zostaje przewiezione na odciętą od świata wyspę.
Lekki klasyk, dobry start do powieści pełnej napięcia, które jednak chwilę
później trochę się rozmywa, by na jego miejsce pojawiała się historia nieco
bardziej sensacyjna. Bo już przenosimy się wstecz, poznajemy kawałki historii,
które się już stały, które doprowadziły postacie do miejsca, w którym
poznaliśmy ich na początku. Sam czytelnik bardzo długo będzie miał poczucie, że
nie da rady złożyć tych tak różnych od siebie elementów układanki w jedną
całość - bo jest tu i groza, i sensacja, i powieść detektywistyczna,
gangsterska, i coś z thrillera, a może nawet i dramatu? Tak różne historie,
więc w jaki sposób można je wszystkie połączyć w jedno? Autorka długo trzyma
nas w tej zagadce, długo nie pozwala odkryć nam wszystkich kart.
W historii tej pojawia się wiele dosyć
dziwnych elementów i tematów wymuszających dosyć specyficzne przemyślenia.
Najważniejszy, taki, który i mnie od pewnego czasu mocno frapuje, jest
poruszany na samym końcu, jednak to z nim wiąże się całe wyjaśnienie zagadki,
więc zwyczajnie nie mogę napisać o nim wprost. Nie czytajcie też przypadkiem
przez rozpoczęciem lektury posłowia od autorki, bo i nim możecie sobie tę
powieść zaspoilerować. Poza tym tematem, wyłapałam sporo przemyśleń na temat
rodziny, więzów krwi i traum, jakie powstają u dzieci za sprawą ich własnych
rodziców. To opowieść o ambicji, o lęku, o bliznach i zemście, a także o
wyrzutach sumienia i wykorzystywaniu tych, którzy są od nas słabsi. Tak jak postaci
i wątków, tak i tematów jest tu bardzo dużo, każda z postaci zdaje się nieść
sobą coś innego, inne zagadnienie do zastanowienia.
“Wielki świat, wielkie sprawy, a jednak wszędzie w gruncie rzeczy jest tak samo (...). Ludzie kochają, zazdroszczą i pod każdą szerokością geograficzną kulka w głowę tak samo zabija.”
“Eksponat” Puzyńskiej to takie trochę
misz-masz. Klimat historii wraz z jej rozwojem cały czas się zmienia, tematów i
postaci jest tak dużo, że trudno wskazać tę jedną przewodnią, najistotniejszą.
Momentami miałam wrażenie, że jest tego trochę za dużo, tym bardziej, że nie
było tego łącznika jak w serii Lipowo, gdzie nad wszystkim cały czas panował
jeden klimat. Tutaj jest bardzo zmiennie, więc czytelnikom może być trudno się
w historię wczuć. A jednak jest w niej coś, co sprawia, że ogólnie lektura jest
ciekawa i po prostu dobra. Czy to te przeróżne tematy zmuszające do refleksji?
Mnie na pewno bardzo podobały się początkowe fragmenty toczące się teraz, na
wyspie, bo dały moją ulubioną atmosferę klasyki, lekkiej powieści grozy,
motywów wiktoriańskich. Jednak później zaczyna królować to, co autorce
przyświecało, gdy tworzyła tę powieść - klimat rodem z amerykańskim powieści
kryminalnych, powieści grozy. Sama w posłowiu przyznała, że to jej hołd dla
ulubionych pisarzy z tego regionu świata i faktycznie to w powieści czuć. Tak
samo jak miłość autorki do biegów - nie bez kozery pojawia się tutaj ten
maraton. Pierwszy tom nowej serii prezentuje nam więc inną odsłonę Puzyńskiej -
nie będę oceniać czy lepszą czy gorszą, zostańmy na tym, że po prostu inną.
Ciągle bogatą w wątki i poplątaną, ale z dużo wyraźniejszą sensacyjną nutą.
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Prószyński i S-ka.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz