Autor: Max
Czornyj
Tytuł: Wszyscy
jesteśmy mordercami
Data premiery: 15.05.2024
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 320
Gatunek: thriller
psychologiczny
Max Czornyj to jeden z najpłodniejszych
autorów powieści kryminalnych na polskim rynku ostatnich lat. Debiutował w 2017
roku pierwszym tomem serii z komisarzem Deryło, który teraz liczy już
kilkanaście tomów. Poza nią na koncie ma jeszcze dwie inne serie dla dorosłych,
sporą liczbę thrillerów, powieści true crime i tych historycznych, opartych na
faktach. Od pewnego czasu pisze też książki dla dzieci. Nie policzę raczej ile
tych tytułów w sumie jest, ale z pewnością liczba jest imponująca, a sam Czornyy
już dwa razy trafił na listę najbogatszych polskich autorów. Znany jest z tego,
że jego powieści są bardzo drastyczne, brutalne, epatują przemocą i makabrą -
nie wiem czy wszystkie, raczej “Wszyscy jesteśmy mordercami” dowodzi, że jednak
nie, ale na pewno większość - sama właśnie ze względu przestałam go czytać trzy
lata po jego debiucie. Teraz, po czterech latach przerwy, dałam się nakłonić na
powrót, a przynajmniej na nowe otwarcie thrillerem “Wszyscy jesteśmy mordercami”.
Jak zapewnia wydawnictwo - tu przemocy fizycznej nie ma, nie ma makabry, a
problem skupia się na zagadnieniach mocno psychologicznych. I faktycznie tak
jest!
Historia kręci się wokół postaci Klausa
Martina, zbliżającego się do 40-stki profesora etyki. Klaus wiedzie w miarę
szczęśliwe życie, choć nie jest ono pozbawione problemów - przede wszystkim ma
chorego syna i ojca, jednak tak na co dzień spogląda na rzeczywistość okiem
przyjaznym - ba! na świat patrzy przez różowe okulary i to dosłownie - różowe lenonki
to jego znak rozpoznawczy. Jednak pewnego wieczoru zmienia się wszystko. Dwójka
nafaszerowanych alkoholem i narkotykami nastolatków brutalnie napada na Klausa
i jego żonę - on traci przytomność, ona obrywa dużo mocniej… Kolejnego dnia
budzą się w szpitalu - już w innej rzeczywistości, w świecie, w którym
nieuzasadniona przemoc może dopaść każdego. A to dopiero początek ich koszmaru
- koszmaru, który doprowadzi Klausa do morderstwa, popełnionego w sali wykładowej
na oczach jego studentów… Bo tak naprawdę ile człowiek może znieść? W którym
momencie wyznawane wartości przestają mieć znaczenie?
“Jaki wpływ ma człowiek na swoje życie, gdy wokół wali się cały świat?”
Książka rozpisana jest na 13 części - dziewięć
z nich nazwana jest odcinkami - które składają się w sumie na 95 krótkich
rozdziałów. Czas akcji w większości toczy się chronologicznie, jednak
startujemy właśnie w chwili morderstwa na sali wykładowej, dopiero po chwili
cofamy się o dwa miesiące, do czasu, gdy życie Klausa było jeszcze proste i w
miarę szczęśliwe. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego
przez Klausa i Polę Ordo, policjantkę, detektywkę przed 50-tką - ich narracja
jest naprzemienna, kilka rozdziałów obserwujemy z perspektywy Klausa, za chwilę
kilka Poli, co jest w tekście odpowiednio zaznaczone. Styl powieści jest
prosty, kojarzy się raczej z językiem mówionym niż pisanym - zdania są krótkie,
często nawet i skrótowe - to znaczy, że wiadomo o co chodzi, faktycznie w takim
sposób mówimy, jednak język pisany kieruje się nieco innymi zasadami. Wydaje mi
się jednak, że może to być zabieg specjalny, mający na celu oddanie gorących
emocji i dylematów postaci. Może było kilka miejsc, w których podczas lektury
się zatrzymałam, by dokładniej przyjrzeć się składni, jednak ogólnie książkę
czyta się płynnie i bardzo szybko.
Wydaje się. że przy tym tytule autor zrobił
wszystko, by to ta warstwa psychologiczna była najważniejsza, warstwa, która
zmusza do refleksji, zastanowienia się nad tym, jak my do danych zagadnień się
odnosimy. Ma to na celu styl, ale i kreacje postaci, które powiedziałabym, że
same w sobie ważne nie są, są ważne jako nośnik historii. Nie zamierzam więc
specjalnie uważnie w tej recenzji nad głównymi bohaterami się pochylać, powiem
tylko, że ta historia nie tylko dla Klausa jest wyzwaniem - on jako profesor
etyki w końcu zagadnienia moralności, prawości i sumienia rozważa nie tylko
teoretycznie, ale doświadcza ich na własnej skórze, ona, Pola, nie tylko boryka
się ze sprawą, w której liczy się nie tylko sprawiedliwość i prawo, ale i do
głosu dochodzą wpływy polityczne, ale także przechodzi przez wyzwania prywatne,
jako żona i jako matka. Więcej nie zdradzę, bo odkrywanie tego, co autor dla
tych postaci przygotował, to duża zaleta tej lektury.
“Zemsta nigdy nie przynosi ulgi. To jedynie wściekłość na moment zabija gnębiące nas przerażenie i rozpacz.”
Sama intryga oczywiście oparta jest na
zbrodni, ale zbrodni rozpatrywanej z perspektywy ofiary. Ofiary przypadkowej,
której przez czyjś potworny czyn wali się cały świat. To jest punkt wyjścia, po
czym następuje dosyć duża liczba zdarzeń losowych, które prowadzą bohatera
coraz mocniej na skraj, na granicę, za którą nie liczy się już tak naprawdę
nic. Sama intryga jest zatem dosyć prosta, ale wystarczająca, bo zmusić
czytelnika do refleksji, by podjąć pytania moralne, pytania o sens i istotę
życia i śmieci. Dlatego też nawet nie sprawdzam tej historii od strony
zagadnień prawnych - pewnie jedne są bardziej bliskie realności, inne mniej,
ale przecież i one są tylko środkiem do celu, zatem są po prostu wystarczająco
dobre.
To teraz o tym, co faktycznie w tej książce
ważne - o tematach, zagadnieniach psychologicznych. Cała historia rozpoczyna
się od opisu dylematu wagonika - wszyscy ten dylemat znamy, ale jednak autor,
poprzez narratora Klausa, nauczyciela etyki, opisuje go niezwykle obrazowo. I
już tutaj pojawiają się pierwsze pytania - nie tylko o to, czy wybralibyśmy
przyglądanie się zbrodni czy działanie, by zbrodnia miała mniejsze ofiary, ale
dzięki naszej interwencji, a zatem ciężar odpowiedzialności przeniosłaby na
nas. Od razu pojawiają się tu pytania o postrzeganie świata, o to czy człowiek
faktycznie może być empatyczny, czy jeśli sam czegoś nie przeżył, to jest w
stanie postawić się w czyjejś sytuacji. Później pojawiają się pytania o
wytrzymałość psychiczną człowieka, o los i tego, jak czasami bez powodu nas
doświadcza. Ile przeciwności, ile jakiegoś całkiem losowego bólu można znieść?
Jak długo człowiek jest w stanie pozostać wierny własnym wartościom? I co one
tak naprawdę znaczą? Kiedy życie układa się normalnie jest to dosyć proste -
łatwo żyć codziennie tak samo, łatwo doradzać innym twierdząc, że tak by się
postąpiło w danej sytuacji. A jednak, gdy taka sytuacja przychodzi, okazuje
się, że wtedy nie jest to takie proste. Czy więc są sytuacje, kiedy każdy z nas
może porzucić własne wartości, własne zasady i priorytety, choć wcześniej nigdy
byśmy się o to nie podejrzewali? I tak przechodzimy do pytań o sens życia, o
jego znaczenie i znaczenie śmierci. Nie są to rozważania specjalne wesołe, w
końcu postacie są mocno tragiczne, ale na pewno ciekawe, warte zastanowienia.
Bo czy samo stawianie pytań nie jest już wartością dodaną, czy to pytania nie
wnoszą w nasze życie więcej? Jako że to właśnie na tej warstwie
psychologicznej, warstwie stawiania pytań się skupiamy, to oczywiście tematu w
tym krótkim akapicie nie wykorzystałam w pełni, myślę jednak, że wystraczająco,
by oddać Wam rodzaj refleksji, jakie ta lektura przynosi.
“Ludzie nie odwlekają złych wydarzeń, odwlekają jedynie przyjęcie ich do swojej wiadomości. To jedno z zagadnień etycznych świadczących o człowieku jak najgorzej. Według niektórych badaczy pokazuje, że tak naprawdę w ogóle nie interesuje nas drugi człowiek ani otaczający świat. Ważne jest tylko nasze postrzeganie.”
Podsumowując, “Wszyscy jesteśmy mordercami” to
historia taka, jakie lubię - skupiona na psychologii, zmusza do myślenia,
zmusza do refleksji, a tym samym sprawia, że sami stajemy się ludźmi bardziej
świadomymi. Ubrana w gatunek thrillera, z postaciami z ciekawą perspektywą i historią
tragiczną, która dziwnie nas przyciąga - może właśnie dlatego, że próbujemy
cały czas zastanowić się, tak bez oszukiwania, co sami w sytuacji postaci
bylibyśmy zdolni zrobić. Ale czy możemy się tego dowiedzieć tylko z teorii? Czy
teoria ma w ogóle jakieś przełożenie na praktykę? Czy jest szansa, że mimo
doświadczeń, na zawsze zachowamy swoje wartości? Czy naginamy je w zależności
od sytuacji? Ciekawa historia, która zmusza do jeszcze ciekawszych, choć
momentami dosyć przygnębiających refleksji. Podoba mi się kierunek, w który
Czornyj w tej książce poszedł, oby takich więcej pojawiło się w jego
twórczości!
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Filia Mroczna Strona.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz