Autor: Marcin
Silwanow
Tytuł: Wiatr
Data premiery: 15.05.2024
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał
Marcin Silwanow na rynku książki pojawił się
pod koniec roku 2022 z debiutem pt. “Warstwy podskórne” (recenzja - klik!), w
którym tworząc postać głównego bohatera, prywatnego detektywa, korzystał z
własnych zawodowych doświadczeń - od 10 lat sam jest prywatnym detektywem,
który specjalizuje się w detektywistyce genealogicznej. Autor starał się
dokładnie oddać charakterystykę swojej pracy i zrobił to skrupulatnie, jednak w
książce zabrakło czegoś, co wzbudziłoby we mnie pasję. Dlatego też półtora roku
później po jego drugą książkę “Wiatr” sięgnęłam z lekką obawą - a teraz z
przyjemnością mogę przyznać, że naprawdę niepotrzebnie! W “Wietrze” autor
zachował swój styl, ale znalazł też głębię psychologiczną, ciekawy wątek
łączący całą fabułę i nadający jej ciekawego, oryginalnego charakteru - to ten
tytułowy wiatr…
Historia rozpoczyna się w małej wsi pod
Białymstokiem. Pewnej letniej nocy, podczas której nadciągnął nad te tereny
mocny wiatr zwiastujący burzę, doszło tam do morderstwa. Popełnił je mężczyzna,
która przygotowywał się do tej zbrodni od dawna, jednak nie przewidział
wszystkiego - choćby tego, że pozostawiony w lesie nieopodal motocykl nie
odpali… Nie mając wyjścia, musi więc iść pieszo, a gdy nadjeżdża samochód,
prosi o podwózkę. Kolejnego dnia policjant Mirosław Grocki zostaje ściągnięty
na posterunek - miał przymusowy urlop, jednak jako najlepszy śledczy od
zabójstw musi zająć się nową sprawą. Mianowicie w okolicznym lasku znalezione
zostało ciało młodej dziewczyny, którą ktoś próbował spalić… Zbrodnia wywołuje
w mieszkańcach wioski szok i niedowierzanie, a policja w czasie pierwszego
rozpytania odkrywa, że w domku położonym na skraju, znajduje się druga ofiara
morderstwa - tym razem jest to mężczyzna w średnim wieku, zabity przy użyciu noża.
Czy możliwe jest, by w ciągu jednego dnia w tak małej wiosce doszło do
niepowiązanych ze sobą tak ostatecznych zbrodni? Śledczy nie wykluczają takiej
możliwości, jednak uznają ją za mało prawdopodobną. Muszą więc szukać powiązań,
a pierwsze podejrzenie pada na brata zamordowanego - właśnie wyszedł z
więzienia, a teraz nie da się go odnaleźć… Czy mają rację? Czytelnik wie, że
nie, ale czy i im uda się odkryć jaka jest prawda czy raczej przypiszą winę
komuś, kogo o nią oskarżyć najłatwiej?
“Ludzie mają prawo poznać różne punkty widzenia, a historie zabójców zawsze przyciągają uwagę. Nic nie poradzę, że takie rzeczy wzbudzają emocje.”
Książka nie ma podziału na rozdziały, są
scenki, fragmenty naprzemiennie ukazujące historię z perspektywy kilku postaci
oddzielone od siebie gwiazdką. Fragmenty są krótkie, kilkustronicowe, a
naprzemienność ukazywania historii daje czytelnikowi pełny obraz sytuacji, ale
i odpowiednio pobudza napięcie - z początku przecież ciężko zorientować się kto
jaką rolę odgrywa w tej fabule. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie
czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który bez skrępowania
wchodzi w głowy przedstawianych postaci i dokładnie donosi nam o ich emocjach i
odczuciach. Styl powieści jest bardzo spokojny, skupiony na zwyczajności,
dlatego też z początku lektura wydaje się bardzo neutralna - to naprawdę dobry
zabieg, gdyż zdaje się usypiać czujność, sama złapałam się na tym, że z
początku nie wiedziałam jak odbieram tę książkę, aż tu nagle okazało się, że
mam problem, by lekturę przerwać…
Ogólnie skupiamy się w niej na warstwie
psychologicznej zbrodni, zatem czytelnik nie musi obawiać się brutalnych opisów
czy wulgarności - tu tego nie ma, język jest przyjemny, codzienny i choć czasem
pojawiają się przekleństwa, to są one w tekście w pełni uzasadnione. Wszystko w
warstwie stylistycznej doskonale do siebie pasuje, przez co książkę czyta się z
łatwością.
“Ja, ja, ja… zawsze to samo. Myślisz czasem o tym, że na świecie są jeszcze inni ludzie poza komisarzem Grockim? Zobacz, ty nawet jak mówisz o kimś, to i tak odnosisz to do siebie.”
Wspomniałam o tym, że narrator obserwuje kilka
postaci - jest ich całkiem sporo, ale autor tak sprytnie charakteryzuje ich od
początku, od pierwszych stron, że czytelnik z pewnością w osobach się nie
pogubi. Mamy śledczego, Grockiego, który jest nałogowym pracoholikiem tylko jej
się poświęcającym. Na posterunku panuje opinia, że ma dobrą intuicję, czytelnik
jednak odbiera to nieco inaczej - przecież wiemy, że podąża tropem, który jest
fałszywy. Drugą postacią męską jest brat zamordowanego, skazaniec, który
właśnie wyszedł z więzienia. I ta kreacja jest naprawdę rewelacyjna - autor
doskonale oddał jak trudno jest wrócić do życia po latach zamknięcia, jak
trudno odnaleźć się w świecie, który posunął się do przodu o kilka czy
kilkanaście lat, kiedy skazany stał w miejscu. Autor bardzo dogłębnie opisuje
jego relacje z żoną, jego stosunek do świata, oczekiwania… To wszystko zostaje
zderzone z morderstwem jego brata, o które sam jest oskarżany - ale przecież on
wie, że go nie popełnił, prawda?
“(...) więzienie jest jak piętno, jak tatuaż. Nie da się go pozbyć. Ono kształtuje ludzi i to, w jaki sposób są oni odbierani.”
Trzecia postać męska to morderca - mężczyzna,
który właśnie zrobił coś, od czego nie ma już odwrotu. Obserwujemy jak zbrodnia
miesza w mózgu, jakie emocje przynosi i czy na pewno są one tym, czym miały
być… Kreacja tajemnicza i pogmatwana.
Jest też chłopak, który mordercę podwoził -
nie chcę zdradzać z jego charakterystyki nic, bo i jego losy po tej jednej nocy
toczą się bardzo zaskakująco, nieoczywiście...
Są też oczywiście kobiety - jest dziennikarka
z problemem alkoholowym, jest pielęgniarka, która zaczyna czuć się obserwowana,
zaczyna się bać. Każda jedna kreacje przedstawia innych psychologiczny bądź
społeczny problem, ma swój cel i powód w fabule, co z początku może nie wydać
się takie oczywiste. Każdy z nich jest bardzo ludzki, choć każdy od innych
bardzo różny. Postacie to naprawdę bardzo mocna strona tej powieści.
“(...) uświadomił sobie, że wszystko, co zaplanował, skończyło się, zanim na dobre się rozpoczęło.”
Sama intryga kryminalna również zbudowana jest
nieszablonowo - przecież od samego początku wiemy kto zabił. Musimy więc
dowiedzieć się dlaczego, a jednocześnie podążamy śladem śledztwa, które idzie w
całkiem innym gatunku. I to właśnie usypia czujność, z początku może i nawet
wydać się nudne, jednak nie na długo - to wszystko jest tutaj po coś, wszystko ma
swój cel, a my zaczynamy czerpać przyjemność nie tylko ze śledzenia postępów w
śledztwie, ale i z poznawania problemów i bolączek postaci. Książka więc jest
naprawdę solidnie przemyślana, nie ma w niej nic, co nie połączyłoby się
ostatecznie w całość, a napięcie podchodzi do czytelnika po cichu, powoli, tak
że łapie w momencie, w którym kompletnie się tego nie spodziewamy.
“(...) zemsta jest dobrym rozwiązaniem jedynie na krótką metę. Chwila ulgi, a potem w najlepszym razie bezsenność, a w najgorszym więzienie. Czy na pewno warto?”
Cała historia dzieje się w mocno klimatycznym
miejscu - mała wioska na Podlasiu, nieopodal granicy, otoczona lasem, gdzie
wszyscy się znają. To buduje świetny klimat zamkniętej społeczności, która ma
swoje własne tajemnice, których nie zamierza zdradzać nikomu, nawet gdyby miało
to pomóc w śledztwie… Jednak tym, co sprawia, że klimat historii jest inny niż
wszystkie, jest ten tytułowy wiatr. Wiatr dziki, jakby halny, ale przecież
wieje na Podlasiu, gdzie nie ma wysokich gór… A jednak wiatr dodaje
złowieszczości, wpływa na nastroje, na decyzje postaci, na ich samopoczucie…
Może dla osób niewrażliwych na warunki pogodowe ten motyw wyda się śmieszny,
ale wcale taki nie jest - nie bez kozery mówi się o wietrze mieszającym ludziom
w głowach, o wietrze, podczas którego przychodzą różne myśli, podczas którego
ludzie robią głupie rzeczy, z których najgroźniejsze są zbrodnie - głównie na
sobie, ale też zdarzają się te na innych… Doskonały pomysł z tym motywem i
rewelacyjne wykonanie, które nadaje lekturze niepowtarzalny klimat!
“Las jest trudnym terenem do pracy. Brak świadków, brak śladów.”
Przyznaję - jestem pod ogromnym wrażeniem
“Wiatru”. To powieść kryminalna w klimacie małomiasteczkowym, o ludziach, o ich
charakterach, o nich w podejściu psychologicznym. O zbrodni i jej motywach i
tego, co dzieje się po niej. O wyrzutach sumienia, o niedostosowaniu
społecznym, o poczuciu obcości. O poczuciu krzywdy, które, gdy człowiek je
pielęgnuje, zamiast odpuścić, prowadzi do prawdziwego szaleństwa. Mocna w
swojej prostocie historia, doskonała dla czytelników, którzy lubią przyglądać się
zwyczajnym ludziom w tempie spokojnym, w którym jest czas na poznanie postaci i
ich charakterów. Powiem to jeszcze raz - jestem pod ogromnym wrażeniem samej
książki, ale i postępów jakie autor zrobił od swojego debiutu. Gorąco polecam czytelnikom
lubujących się w kryminałach z solidną warstwą psychologiczną!
Moja ocena: 8/10
We wtorek 4 czerwca zapraszam na spotkanie na żywo z Marcinem Silwanowem,
które odbędzie się na moim profilu na Facebooku o godzinie 19:00!
które odbędzie się na moim profilu na Facebooku o godzinie 19:00!
Recenzja powstała w ramach współpracy
ambasadorskiej z Wydawnictwem Czarna Owca.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz