Autor: Terry
Hayes
Tytuł: Rok
szarańczy
Cykl: agent
Kane, tom 2
Tłumaczenie: Maciej Szymański
Data premiery: 14.05.2024
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 768
Gatunek: thriller
szpiegowski / sensacja
Terry Hayes na rynku książki po raz pierwszy
pojawił się dekadę temu - debiutował wtedy książką “Pielgrzym”, thrillerem
szpiegowskim z agentem Kane'em, który szybko podbił serca wielu czytelników na
świecie i stał się głośnym bestsellerem. A jednak po tym sukcesie czytelnicy
musieli uzbroić się w cierpliwość - dopiero teraz autor na rynku pojawił się
ponownie z drugą powieścią pt. “Rok szarańczy”. I w niej też pojawia się agent
Kane, jednak powiązanie z “Pielgrzymem” jest na tyle luźne, że książka nie jest
opisywana jest seria, zatem bez obaw można po nią sięgnąć oddzielnie. Sama
właśnie tak zrobiłam, “Rok szarańczy” był moją pierwszą stycznością z piórem
autora. Literackim, powieściowym, bo wcześniej znałam go już z filmów - jest
autorem scenariuszy głośnych hollywoodzkich nieco już starszych produkcji typu
“Godzina zemsty” czy „Z piekła rodem”, a za swoją twórczość był wielokrotnie
nagradzany. Na samym początku swojej zawodowej kariery pracował też jako
dziennikarz i korespondent zagraniczny, co jak mogę przypuszczać, przydało mi
się w teraz tworzonych powieściach.
Historia “Roku szarańczy” toczy się w bardzo
bliskiej nam rzeczywistości, prawdopodobnie dosłownie kilka lat do przodu. Do
CIA, ich ośrodka w Langley, dociera informacja od agentów działających na drugim
końcu świata, na Bliskim Wschodzie, a dokładnie przy granicy Pakistanu, Iranu i
Afganistanu. Pewien kurier twierdzi, że ma informacje na temat planowanego
przez ISIS i Armię Czystych zamachu, który ma rozmiarami dorównać katastrofie z
czasów 11 września. Za zdradzenie szczegółów żąda amerykańskich paszportów i
pokaźnego zastrzyku gotówki, sam też wyznacza miejsce spotkania - nie zamierza
zmieniać swoich utartych szlaków, by tamtejsi bojownicy nie domyślili się, że
zdradził. Przed CIA trudne zadanie, muszą oszacować czy w ogóle w te
doniesienia wierzyć i jeśli tak, co kogo wysłać na spotkanie? Lepiej jednak
sprawdzić co kurier ma do powiedzenia niż przypadkiem dopuścić do podobnej
tragedii, która przecież nieodwracalnie zmieniła cały świat. Na wyprawę szykuje
się agent specjalny Kane, który jest specjalistą od Regionów Niedostępnych.
Dzięki znajomości języków i upodobnieniu się wizualnie do tamtejszej ludności
ma udawać lokalnego pielgrzyma i na kucach udać się na wyznaczone miejsce
spotkania… To wyprawa na kilka dni marszu, podczas której cały czas musi mieć
się na baczności - jak się szybko okazuje to również początek koszmaru, w jaki
się wplątał, koszmaru który może zagrozić dalszemu istnieniu rodzaju ludzkiego
na tej planecie…
“Odwieczna historia: nie każdy jest zdrajcą, ale każdy ma jakiś słaby punkt.”
Książka rozpisana jest na cztery części i
epilog. Każda część składa się z króciutkich numerowanych rozdziałów, każda numerowana
jest osobno i liczy ich około 60. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie
czasu przeszłego przez agenta Kane'a, który przedstawia nam te wydarzenia
samemu będąc już w przyszłości, czyli jest to jego opowieść o tym, co mu się
przytrafiło. Są też od czasu do czasu rozdziały pisane w trzeciej osobie czasu
przeszłego - to wydarzenia z udziałem innych kluczowych dla misji postaci. Styl
powieści, dzięki narracji pierwszoosobowej, jest przyjazny czytelnikowi, gdyż
już on oddaje sympatyczny charakter Kane'a. Momentami, szczególnie na początku,
może się wydawać naszpikowanymi informacjami, co wymaga nieco koncentracji,
jednak po chwili historia się uspokaja, a my dajemy się wciągnąć w wir akcji.
Również przez sposób narracji świat, jaki narrator przedstawia, jest jego
subiektywną wizją opatrzoną jego nastawieniem oraz czasem zabawnymi
komentarzami. Mimo objętości książki, historia nie wydaje się przeładowana,
czyta się już z łatwością.
“(...) spektakl światła i cienia przypomniał mu, że w świecie pełnym złamanych obietnic i utraconych marzeń, mrocznych sekretów i cynizmu zżerającego dusze istnieją jeszcze sprawy, o który warto walczyć.”
Narrator, a zarazem główny bohater tej
historii to dosyć nieszablonowa kreacja jak na agenta specjalnego - jest bardzo
ludzki. Ma dobre techniczne przeszkolenie, zawsze przed misją zostaje
zaopatrzony w przydatne gadżety i dobrze rozpisany plan działania. Jednak jakoś
zawsze zdarza mu się do planów nie całkiem stosować, zdarzają mu się głupie
wpadki i działanie pod wpływem emocji. To dosyć niespotykane zachowanie u
agenta specjalnego, w końcu jesteśmy przyzwyczajeni, że ci zawsze trzymają się
rozkazów z góry. No cóż, nie Kane. I oczywiście sprowadza to na niego kłopoty,
ale równocześnie może i czasami wychodzi na dobre? Przez takie nieszablonowe
podejście często zyskuje naprawdę cenne informacje, choć może nie wynika to z
jego przebiegłości, a zwyczajnego zrządzenia losu, które potrafi dobrze
wykorzystać. Jest to więc kreacja mocno zaskakująca, postać, którą poznajemy
coraz dokładnie wraz z biegiem lektury, gdyż pomiędzy opisem kolejnych akcji
zdarza mu się wracać myślami do przeszłości, a wtedy dowiadujemy się o nim więcej
jako o człowieku w ujęciu prywatnym.
Oczywiście naprzeciwko Kane'a stoi ten zły -
to przywódca wojskowy Armii Czystych, człowiek, którego wszystkie agencje
ściągają od lat. Zło w czystej postaci, człowiek, a raczej potwór, który w imię
religii dopuści się najgorszych zbrodni…
“-Dlaczego szarańcza, przyjacielu?-Dlatego że gdy stworzy rój, już nic jej nie zatrzyma. Tam, gdzie bywałem, mądrzy ludzie boją się szarańczy bardziej niż wilków.”
I tak toczy się walka dobra ze złem, która z
początku trochę zarzuca nas informacjami, później zaczyna się toczyć przyjemnie
gawędziarskim rytmem, po czym nabiera szybkiej akcji, aż w końcu przechodzi do
wątków rodem z science fiction. Dzieje się więc dużo i również nieszablonowo,
powieść wychodzi nieco poza ramy gatunku zwyczajnej powieści szpiegowskiej.
Myślę, że ważne, by podkreślić, że przede wszystkim w części czwartej fabuła
odrywa się od rzeczywistości - nie jest to z pewnością zabieg zły, jeśli
czytelnik spodziewa się, że nie wszystko w tej historii będzie racjonalnie
wyjaśnione. Sama intryga opiera się właśnie na starciu ze złem w postaci tego
jednego wojskowego przywódcy, próbie uchwycenia i wyeliminowania zagrożenia
jakie sobą stwarza. Akcja raz zwalnia, raz przyspiesza, ale bez względu na to
nieustannie utrzymuje zainteresowanie czytelnika, tak że ten nie ma czasu się
nudzić.
“Umysł jest jak ocean: bez względu na to, co widzisz na powierzchni, prawdziwe życie toczy się w głębi.”
Wspomniałam o gawędziarskim rytmie akcji, gdyż
cała powieść usiana jest różnymi ciekawostkami, historiami, przypowieściami i
wspomnieniami innych postaci - głównie dotyczących wcześniejszych akcji, wojen
i afer. Sama nie jestem specjalnie rozeznana w takich tematach, jednak mam
wrażenie, że sporo z tych historii odnosiło się do wydarzeń prawdziwych… to
prawdziwa skarbnica opowieści!
“- Jezu, w jakim świecie my żyjemy?- W świecie stworzonym przez jedenastego września (...).”
Fabuła też powieści zabiera nas w świat dla
nas nie do końca zrozumiały, bo w świat, w którym w imię religii ludzie robią
rzeczy potworne, nieludzkie, krzywdzą …dla przyjemności? bez celu? Żeby widzieć
strach innych, żeby siać terror? Nie chce się tak naprawdę wierzyć, że to może
być zaczerpnięte z naszej faktycznej rzeczywistości, ale chyba jest - w końcu o
egzekucjach nagrywanych i wrzucanych do siebie popełnianych przez ISIS słyszał
chyba każdy z nas. I jest to temat przerażająco aktualny, bo przecież tereny,
na których toczy się akcja - Bliski Wschód - to ciągle strefa bardzo
konfliktowa, bardzo niebezpieczna. Zresztą ogólnie temat wojny jest
przerażająco realny - w końcu jeden szaleniec nie tak dawno rozpętał wojnę tuż
przy naszej granicy… I tak zastanawiamy się nad tym ludzkim okrucieństwem, tym
złem - skąd i dlaczego się ono bierze? Jaki ma cel? I czy przemoc to jedyne
słuszne rozwiązanie, by je zatrzymać?
“Obserwowałem ptaka na bezchmurnym niebie. Tam w górze nie ma religii, nie ma niczego, czego można by nienawidzić, niczego, za co warto umrzeć (...).”
Na koniec wspomnę jeszcze o rozwiązaniach
technologicznych, jakie autor w tej powieści stosuje - zaskakująco bohaterowie
nie korzystają z pomocy sztucznej inteligencji, ale mają sporo innych ciekawych
rozwiązań - sam Kane już na początku dostaje kilka ciekawych ułatwiających mu
pracę gadżetów, później robi się coraz ciekawiej… aż w końcu już zaczyna się SF
😉
“Nie istnieje jedna przyszłość, są jej nieskończone warianty. To jak z wszechświatem, który wiecznie się rozszerza. Na tym polega jego cud, cały majestat. O przyszłości decyduje to, co robimy w teraźniejszości, chwila po chwili, krok po kroku, życie po życiu.”
Podsumowując, “Rok szarańczy” to powieść,
która wychodzi poza ramy gatunkowe - najłatwiej pewnie mówić o niej jako o
thrillerze szpiegowskim z niewielki wątkiem SF. Jest to historia zajmująca,
prowadzona dosyć szybkim tempem, ale w którym nie brak też czasu na trochę
gawędziarskich opowieści. To cały czas też walka dobra ze złem, walka obowiązku
z emocjami, odczuciami ludzkimi z totalnym bestialstwem. Przez narrację
pierwszoosobową historia nabiera fajnego, lekkiego charakteru, jest jakby
wspomnieniem głównego bohatera, o którym sam opowiada nam już z dystansem, z
perspektywy czasu. Dobrze się przy niej bawiłam, choć przyznam, że mogłaby
podobać mi się bardziej, gdybym przed lekturą wiedziała, że będzie w niej ten
lekki wątek SF. Zatem sama to tutaj podkreślam i życzę dobrej zabawy!
Moja ocena: 7/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z Domem
Wydawniczym Rebis.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz