Autor: Liz
Nugent
Tytuł: Dziwna
Sally Diamond
Tłumaczenie: Kaja Gucio
Data premiery: 15.05.2024
Wydawnictwo: Znak Crime
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
psychologiczny
Liz Nugent to irlandzka autorka thrillerów
psychologicznych, które wyróżniają się na tle innych powieści tego typu
niesamowicie niebanalnymi, pokręconymi psychologicznie kreacjami głównych
postaci. Debiutowała w 2014 “Upadkiem Olivera”, który u nas ukazał się sześć
lat później. Aktualnie na koncie ma pięć powieści i wszystkie ukazały się w
Polsce, a “Dziwna Sally Diamond” to najnowsza z nich. Na polskim rynku książki
ten tytuł wyróżnia się tym, że jest to pierwsza książka Nugent wydana pod
skrzydłami Wydawnictwa Znak Crime - wcześniej wydawaniem jej powieści w Polsce
zajmowało się Wydawnictwo Wielka Litera.
Historia Sally Diamond rozpoczyna się pod
koniec roku 2017, w momencie, gdy umiera jej ojciec. Od dosyć dawna chorował,
lecz jako lekarz sam dbał o siebie farmakologicznie, jego córka Sally dbała o
niego w każdy inny sposób - gotowała, sprzątała, robiła zakupy, odbierała
pocztę. Mimo tego, że wszystkim tym potrafi się zająć, to Sally jest dziwna -
zdradza pewne cechy osób autystycznych, choć, jak sama twierdzi, jest po prostu
niedostosowana społecznie - nie patrzy ludziom w oczy, nie lubi hałasów, jest
brutalnie szczera i twierdzi, że nie odczuwa emocji. Nic więc dziwnego, że gdy kilka
razy usłyszała od ojca, że po jego śmierci powinna go wyrzucić na śmietnik, to
właśnie tak robi. Pakuje go w worek na odpady i niesie do ich domowej spalarni…
A kiedy w czasie odbierania zasiłku na poczcie informuje, że jej ojciec już
emerytury nie potrzebuje, wywołuje tym u wszystkich konsternację… Zjawia się
zaprzyjaźniona lekarka, zjawia się policja i dziennikarze. A po pewnym czasie
pod jej drzwiami ląduje miś, którego Sally zna, jest stuprocentowo pewna, że
należał do niej, tylko nie pamięta skąd u niej takie przekonanie. Dlaczego?
Dlaczego mieszkała przez prawie 40 lat na odludziu, dlaczego nigdy nie
dostosowała się społecznie? I co się z nią stanie po śmierci jej ojca?
Książka rozpisana jest na trzy części i
epilog. Część pierwsza prowadzona jest tylko współcześnie, tylko z perspektywy
Sally w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego. W części drugiej i trzeciej
pojawia się obok niej drugi narrator, również w tej samej formie narracyjnej,
który jednak opowiada o wydarzeniach z przeszłości, więc wtedy teraźniejszość i
przeszłość odkrywają się przed nami naprzemiennie. Każda część podzielona jest
na rozdziały z określeniem osoby narratora i czasu akcji w wypadku wydarzeń z
przeszłości, jest ich w sumie 56. Zarówno opowieść Sally, jak i drugiego
narratora nie toczą się w pełni chronologicznie - to znaczy wydarzenia, które
opisują faktycznie toczą się we właściwym następującym po sobie czasie, ale
przeplatają się z ich wspomnieniami, które chyba można uznać za małe
retrospekcje. To sprawia, że lektura jest jeszcze ciekawsza, stylistycznie płynna,
a dzięki kolejnym nowym informacjom, ciągle równie mocno szokującym, jest
naprawdę trudna do odłożenia. Język raczej nie ucieka się do specjalnej
poetyckości, jest codzienny, ale prowadzony jest tak sprawnie, że już na
poziomie stylistycznym książkę czyta się po prostu wyśmienicie.
“Dziwna Sally Diamond” to książka z gatunku
tych, z których im mniej się zdradza, tym lepiej, więc raczej tym razem
recenzja za długa nie będzie, choć mam nadzieję, że uda mi się oddać jej
esencję. Tym, co już na samym początku nas zachwyca, jest kreacja Sally. A
zachwyca nas jej bezpośredniość, jej prostota odbierania świata - jak w pewnym
momencie stwierdza, jest trochę jak dziecko, odbiera świat taki, jaki jest, bez
zbędnych filtrów czy założeń. Niestety bywa to problematyczne - ludzie nie
lubią słyszeć takiej naprawdę szczerej prawdy, nie lubią przesadnej
bezpośredniości. A Sally pozwala nam to sobie uświadomić, dzięki jej uwagom,
jej spostrzeżeniom widzimy, jak sami sobie na co dzień koloryzujemy
rzeczywistość, jak wybieramy to, o czym mówić, a co przed innymi zataić. Ale
czy nie lepiej byłoby żyć jak Sally?
“Mama często prosiła mnie, żebym grała w taką grę w swojej głowie. Miałam sobie wyobrażać, co myślą inni ludzie. Ciekawa rzecz. Czy nie łatwiej ich zapytać, co myślą? I czy to w ogóle moja sprawa?”
Jej kreacja nie podlega wątpliwościom - jest
genialna. Doskonale obrazuje nam osobę inną w społeczeństwie, to, jak ona się w
nim czuje, jak jest dyskryminowana i jak różnie do niej podchodzą - każdy
inaczej, ale każdy chyba trochę krzywdząco. Niewiele jest osób, które otwarcie
chcą wiedzieć jak Sally widzi swoje życie, dlaczego robi to, co robi. Bohaterka
też jednak bardzo trafnie zauważa, że ich postrzeganie świata, jej nie krzywdzi,
jeśli ktoś mówi o niej źle, to świadczy to tylko o nim. To bardzo mądre, godne
podziwu i naśladowania podejście.
Zresztą w tej historii nie tylko Sally jest
dyskryminowana. Historia toczy się w małej irlandzkiej miejscowości, a ja byłam
zszokowana, że we współczesnych czasach można spotkać jeszcze taką ksenofobię.
Autorka bardzo dosadnie oddaje uprzedzenia społeczeństwa, to z jakim dystansem
podchodzą do każdej inności - czy to zachowania, orientacji seksualnej czy
koloru skóry. W historii toczącej się w przeszłości temat ten też jest pokreślany,
jednak aż tak nie dziwi, jak ten obraz współczesny.
“- Często obrażam ludzi mimo woli, bo mówię to, co myślę. Podobają mi się twoje zęby.Popatrzył na mnie dziwnie.- Widzisz? To jest przykład. Nie powinnam nigdy komentować wyglądu ludzi.”
Tematycznie jest to książka o krzywdzie i to
tej najgorszej, bo wyrządzanej dzieciom. Często przez tych, którzy mieli się
nimi opiekować. Przyglądamy się jak przeżycia z dzieciństwa wpływają na całe
dalsze życie, jak trudno się z nimi uporać i jak długo to trwa. Autorka problem
oddaje niesamowicie wiernie i obrazowo, dosadnie i przejmująco - sama nieraz
podczas lektury czułam smutek, złość, wzruszenie, żal. Co ciekawe, ukazuje
równocześnie, że może nie do końca dzieciństwo musi nas określać, że czasami
praca nad sobą może sprawić, że w końcu poczujemy się szczęśliwi. Tylko czy
takie uczucie może trwać wiecznie? I czy faktycznie wieloletnie przyzwyczajenia
da się tak całkiem wyplenić?
Gatunkowo jest to thriller i to naprawdę
dobry. Od samego początku trzmya czytelnika w dziwnym napięciu - dziwnym, bo
przecież to nie do końca sama akcja za jego pojawienie się odpowiada. Raczej po
prostu całokształt działa tak, że czytelnik nie potrafi się oderwać, nie może
odłożyć książki zanim nie dowie się co stało się dalej i co stało się kiedyś,
co do tego wszystkiego doprowadziło. A opowieść jest prawdziwie szokująca,
psychologicznie brutalna, choć nie ma w niej morderstw czy specjalnego rozlewu
krwi. To ta psychologiczna strona, te prawdziwie zaburzone zachowania, które
opisuje, wzbudzają w nas totalny sprzeciw, wstrząsają i raz po raz zaskakują.
Bo tak naprawdę jak człowiek daleko może się posunąć?
W “Dziwnej Sally Diamond” Liz Nugent po raz
kolejny udowadnia, że psychologia postaci, zaburzenia w postrzeganiu świata to
jej konik, tworzy takie historie jak nikt inny. I choć przede wszystkim
działamy tutaj w sferze wewnętrznej, to na nią jednak wpływają wydarzenia
zewnętrzne, które są wyzwalaczami, które prowokują i wymuszają kolejne dziwne,
zaskakujące zachowania postaci. W tej powieści kreacja Sally jest naprawdę
niesamowita, dzięki pewnym autystycznym cechom bohaterki sami możemy świat
zacząć postrzegać inaczej. Ale przede wszystkim jest to historia mocna i
przerażająca, tak dogłębnie, bo opowiada o tym, co dzieje się w środku
człowieka… Po raz kolejny przy tej autorce jestem pod ogromny wrażeniem i już
czekam na więcej!
Moja ocena: 8,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Znak Crime.
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz