Autor: Anna
Olszewska
Tytuł: Osada
Data premiery: 10.04.2024
Wydawnictwo: Zwierciadło
Liczba stron: 304
Gatunek: kryminał
Anna Olszewska na swoim koncie ma już sześć
powieści, jednak “Osada” to jej pierwsza próba z powieścią kryminalną.
Debiutowała w 2018 roku powieścią obyczajową i to raczej tego gatunku do teraz
się trzymała - cztery z sześciu książek zalicza się właśnie do tej kategorii.
Ta jeszcze jedna odbiegająca gatunkowo to powieść młodzieżowa, choć głowy za tę
klasyfikację nie dam, bo dla mnie to właśnie “Osada” jest pierwszą stycznością
z jej piórem. I tak, tu mogę potwierdzić, że jest to powieść kryminalna z akcją
toczącą się w bardzo ciekawym miejscu… Sama zapoznałam się z nią w ramach akcji
#kryminalnykwiecień #zwierciadłokryminalnie, o której więcej informacji
znajdziecie tu - IG klik!, FB klik!
Historia “Osady” toczy się współcześnie, w
okolicach roku 2017. Do Czorsztyna, a dokładnie do starej osady Stylchyn
położonej nad Zalewem Czorsztyńskim przyjeżdża Igor Schutt. To autor powieści
kryminalnych, bardzo krwawych, w których przygląda się umysłom mocno
skrzywionym. Tutaj zjawia się z planem osiedlenia na stałe - jego przyjaciel
wybudował mu tutaj niewielki dom, doglądając prac w jego imieniu. To tu Igor ma
dojść do siebie po dłuższej niedyspozycyjności i tworzyć nowe powieści. Jednak
już start w te nowe życie okazuje się całkiem nie taki, jak być powinien -
wjeżdżając do wioski Igor zauważa stary, spalony budynek, który wzbudza w nim
dziwną ciekawość. Po jego szybkiej eksploracji okazuje się, że nie mógł trafić
gorzej - znalazł zwłoki młodej dziewczyny. Pierwsza jego reakcja - uciekać. I
tak też robi próbując zatrzeć za sobą ślady, jaki mógł zostawić. Po przyjeździe
do swojego nowego domu wyrzuca sobie tę decyzję, ale i tak telefon na policję
odkłada na kolejny poranek. Jednak wtedy na nogach stoi już cała wioska - ciało
zostało odkryte, policja zaczyna śledztwo. Niektórzy obawiają się, że
morderstwo może być związane z zaginięciem innej dziewczyny. Czy mają rację?
Igor już tamtego wieczoru czuł, że nie był w budynku sam, teraz też zaczynają
dziać się wokół niego dziwne rzeczy… A może tylko mu się wydaje?
“Powiadają, że ta wieś jest przeklęta. Ale to ludzie ją taką uczynili.”
Książka składa się z 33 rozdziałów, w ostatnim
z nich częściowo zawarte jest coś na kształt epilogu. Historia w dużej mierze
toczy się obecnie, choć od czasu do czasu pojawiają się fragmenty zatytułowane
“dawniej…” z czasów budowy Zalewu Czorsztyńskiego (lata 90te XX wieku) i sprzed
dziesięciu lat. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego
przez narratora wszechwiedzącego, który naprzemiennie opisuje historię
podążając za kilkorgiem postaci i mocno daje do zrozumienia, że każda z nich ma
swoje tajemnice, prowadzi narrację tak, że sugeruje coś, ale długo nie
potwierdza czy nasze domysły są słuszne. Styl powieści jest codzienny, skupiony
na oddaniu, przedstawieniu historii, choć nie da się ukryć, że raczej nie
szczędzi czytelnika przy opisach ciał ofiar - nie są może to opisy bardzo
makabryczne, ale też raczej nie polecam przy nich jeść. Ponadto narrator w
opisie postaci bardzo często skupia się na fizyczności, szczególnie kobiet,
szczególnie w jednym obszarze, co według mnie było raczej zbędne - bo nie jest
to cecha tylko jednego bohatera, ale pojawia się ogólnie, przy większości z
nich, czyli nie jest czymś, co wskazywałoby charakter jednej kreacji. To jednak
niuanse, nic co specjalnie by w lekturze przeszkadzało, bo tę czyta się bardzo
sprawnie, płynnie.
“Ta osada to była nasza duma, wiesz? Pamiętam, jak w latach dziewięćdziesiątych przewozili budynki ze Starych Maniów, a potem składali je tutaj u nas, jakby to były klocki.”
Jako że jest to powieść, w którym miejsce akcji
i jego historia są równie ważne co bohaterowie czy intryga, to właśnie od tego
elementu świata przedstawionego zacznijmy. Po pierwsze, bardzo ciekawa jest
sama historia zalewu, którą dosyć dokładnie autorka oddaje w rozdziałach ‘’dawniej’,
ale której skutki mieszkańcy tych okolic odczuwają do teraz. Chodziło tam o
przesiedlenia, jak i o wykopaliska archeologiczne - to bardzo fascynujące
fragmenty, w których fikcja miesza się z historią rzeczywistą. Po drugie, jest
ta mała, tajemnicza osada Stylchyn, gdzie wszyscy dobrze się znają i zachowują
swoje tajemnice. Zatem wejście Igora, nowej postaci w ten świat łatwe nie jest,
ale może też trochę stoi w kontraście - dzięki temu ludzie mieszkający tam od
dawna na tajemnice i ich historię mogą spojrzeć inaczej. Ta osada przez
niektórych uznawana jest za przeklętą, gdyż na jej terenach dochodziło do dosyć
dziwnych zbrodni - jak choćby do pożaru restauracji sprzed 10 lat. To przy
opisach jej społeczności czujemy doskonale ten małomiasteczkowy klimat, a od
czasu do czasu wspomniane góry w tle tylko go jeszcze bardziej podbijają -
czujemy tę tajemnicę, tę mgłę, która nieustannie unosi się nad tymi terenami.
“Tylko ta cholerna mgła ciągle unosiła się wszędzie wokół.”
Intryga kryminalna jest rozbudowana, gdyż
toczy się współcześnie, ale i sięgamy też do zagadki z przeszłości. Czy to w
niej trzeba szukać rozwiązania wydarzeń współczesnych? A może jednak nie, może
to dwie różne historie? Do tego dochodzi jeszcze tajemnica samego Igora - gdzie
był przez kilka ostatnich lat i z jakimi traumami musi sobie radzić? Jakim w
ogóle jest człowiekiem? I tak zarówno kreacja Igora, jak i zagadka z
przeszłości są bardzo udane, wzbudzały moją ciekawość przez całą lekturę.
Troszkę poziomem od nich odstaje zagadka współczesna, która jest dosyć prosta,
ale poprowadzona sprawnie i logicznie, a dzięki temu, co ją otacza również
wzbudza w czytelniku zainteresowanie.
“Ludzie ignorowali go ze względu na jego niepełnosprawność. Zakładali, że ułomność psychiczna idzie w parze z głuchotą, a nawet jeśli coś usłyszy lub zobaczy, i tak tego nie zrozumie. Ale być może się mylili (...).”
Poza ciekawą historią miejsca i wiszącymi nad
nią tajemnicami, są jeszcze postacie. Jest ich sporo, więc ich rys
psychologiczny jest umiarkowanie wyraźny, ale na potrzeby tej historii jak
najbardziej wystarczający. Poza wspomnianym już Igorem, mamy równie tajemniczą
Dobrochnę, młodą białowłosą kobietę, która w młodości, wraz ze swoim
niepełnosprawnym bratem przeżyła prawdziwą tragedię, przez którą teraz czas
woli spędzać z naturą, zbierając jej owoce na potrzeby swoich mikstur, niż z
ludźmi. Choć może Igorowi uda się to zmienić?
Poza nimi mamy też wgląd w starsze,
mieszkające obok Igora małżeństwo, jak i pracujących nad sprawą policjantów i
prokuratora. Pieczę nad policją sprawuje komisarz Małecki, wdowiec, starszy
pan, który wraz ze sporą częścią społeczności pamięta dobrze czasy, w których
zalew powstawał. Jego podwładni pracujący przy tym śledztwie to Anna, młoda policjantka
i równie młody policjant, Piotr. Obydwoje nie pałają do siebie sympatią, raczej
toczą pomiędzy sobą rywalizację. Co jednak najciekawsze, a o czym już wcześniej
delikatnie wspomniałam - wydaje się, że każda jedna postać skrywa w sobie
tajemnicę, a może i niejedną. Przez to bardzo długo wydają się nam podejrzani,
nie budzą sympatii i raczej wzbudzają czujność. Bo czy któraś tajemnica to ta
związana z aktualnie popełnionym morderstwem? Z pewnością, tylko która?
“Osada musiała skrywać coś, co mogło popchnąć to śledztwo do przodu…”
Patrząc na lekturę całościowo można się
zastanawiać nad potrzebą posiadania tajemnic, braku szczerości i swoistej
zmowie milczenia, która zachodzi w takich społecznościach - oni mają wiedzę,
ale nie dzielą się nią z obcymi. Myślę, że można też dopatrzeć się tu wątków
tyczących się pamięci, jak i wyrzutów sumienia, a także przez chwilę zastanowić
się jak duży wpływ mają wydarzenia z przeszłości na naszą teraźniejszość.
“(...) wszystko sprowadza się do przeszłości. To tam należy szukać motywu (...).”
Podsumowując, “Osada” to całkiem ciekawy
kryminalny debiut Anny Olszewskiej - nie jest to na pewno kryminał idealny, ale
na tyle ciekawy, że uważam, że warto go sobie przetestować. Choćby ze względu
na świetne miejsce akcji, które opisane jest tak, że sama najchętniej bym się
teraz spakowała i właśnie w te miejsca udała, czy spojrzenie narratora na wiele
różnych punktów widzenia, kreacje postaci tak charakterystyczne, że mimo ilości
raczej nie sposób ich pomieszać. Podobało mi się połączenie przeszłości z
teraźniejszością i historii osadzonej częściowo na wydarzeniach prawdziwych, No
i postać autora powieści kryminalnych też jest zawsze w cenie! 😉
“Opisywanie ich w powieściach sprawiało, że potrafił utrzymać myśl o przemocy w ryzach. Prawda zamieniała się w fikcję, od której potrafił się odciąć.”
Moja ocena: 7/10
Wkrótce na Instagramie na moim profilu
odbędzie się spotkanie na żywo z autorką książki - o terminie poinformuję na
dniach, ale już teraz serdecznie na nie zapraszam!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem
Zwierciadło w ramach akcji #kryminalnykwiecień #zwierciadłokryminalnie.
Dostępna będzie też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz