kwietnia 19, 2024

"Hitra" Samuel Bjørk

Autor: Samuel Bjørk
Tytuł: Hitra
Cykl: Mia Krüger i Holger Munch, tom 4
Tłumaczenie: Milena Skoczko-Nakielska
Data premiery: 17.04.2024
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 448
Gatunek: kryminał / thriller

Samuel Bjørk to literacki pseudonim norweskiego artysty Frode Sander Øien, który przybrał w roku 2013 na potrzeby powieści kryminalnej. Był to tom pierwszy serii z detektywami z Oslo Mią Krüger i Holgerem Munchem pt. “Sezon niewinnych”, który przyniósł autorowi wiele ciekawych nominacji do nagród literackich, a u nas pojawił się trzy lata po norweskiej premierze. Teraz seria liczy pięć części - prequel i cztery tomy właściwe. “Hitra” to właśnie ten ostatni, najnowszy, czwarty - na rynku autora ukazał się w 2023, u nas rok później. Dla mnie to było pierwsze spotkanie z jego twórczością, choć przyznam, że wcześniejsze tomy też mnie do siebie przyciągały. I teraz żałuję, że nie udało mi się na nie znaleźć wcześniej czasu! Ale o tym za chwilę.
Frode Sander Øien to artysta w szerokim tego słowa znaczeniu - poza kryminałami pisze też serię dla młodszego czytelnika (pod tym samym co kryminały pseudonimem), pod swoim prawdziwym nazwiskiem w pierwszej dekadzie XXI wieku wydał dwie inne powieści. Jeszcze wcześniej był muzykiem, członkiem norweskiego popularnego zespołu popowego, poza tym pisze też sztuki teatralne, a nawet tłumaczy Szekspira… I to w jego powieści czuć, tę swobodę w tworzeniu, tę giętkość słowa.
 
Historia “Hitry” rozgrywa sią na tytułowej wyspie położonej w środkowej Norwegii, niedaleko miasta Trondheim. To miejsce znane z połowów ryb i owoców morza, to na niej mieszka jedna z najbogatszych norweskich rodzin, której majątek przyniósł biznes zajmujący się połowem i sprzedażą łososi. Nieopodal Mia Krüger, policjantka, która ciągle jeszcze nie jest pewna, jak ma pokierować swoim życiem, kupiła sobie dom. Teraz tam wypoczywa, czekając aż zagoją się rany po ostatnim dużym śledztwie. I to tam nagabuje ją 11letnia dziewczynka Sofia, która prosi ją o to, by zajęła się zagadką zniknięcia jej przyjaciela, Jonathana, który trzy lata temu rozpłynął się w powietrzu wracając wieczorem do domu po ich wspólnych zabawach. Mia oczywiście słyszała o tej sprawie i obiecuje się w niej zorientować. Jednak szybko okazuje się, że w najbliższym czasie będzie dużo bardziej zajęta - właśnie na starej barce znaleziono martwą nastolatkę. Nie ma wątpliwości - to ewidentne brutalne i nieco dziwne morderstwo - dziwne, gdyż obok ciała znaleziono filiżankę, w której ewidentnie coś spalono, z dziwnym napisem i imieniem zaginionego chłopca wypisanego krwią… Mia szybko zjawia się na miejscu, zostaje przysłany tam też jej partner - Holger Munch. Razem mają objąć dochodzenie nad śledztwem i wraz z lokalną policją dojść jak najszybciej do rozwiązania zagadki. Tylko czy na pewno to taka szybka sprawa? Hitra to mała zamknięta społeczność, która raczej swoje tajemnice woli zachowywać dla siebie…
 
Książka rozpisana jest na prolog i dziewięć części - i każda to jeden dzień śledztwa. Części podzielone są na kilkustronicowe rozdziały, w sumie jest ich 92. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego przez narratora wszechwiedzącego, który historię opowiada z perspektywy kilku osób - nie tylko Mii i Holgera, ale i lokalnego policjanta, 11letniej Sofii, 16letniej Hannah, starszej pani, która jest pomocą dla tamtejszego pastora oraz młodej kobiety, która właśnie ma się wżenić w najbogatszą rodzinę na wyspie. Narrator skupiony jest na tych postaciach, dobrze oddaje czytelnikowi ich stany wewnętrzne, solidnie opowiada ich historię. Styl powieści jest dosyć specyficzny. Autor często ucieka się do krótkich, może nawet urywanych zdań, każde pisane od nowej linijki, które w ciekawy sposób wzbudzają napięcie. Nieraz też opisy narratora przenikają się z myślami postaci (pisanymi kursywą, więc łatwo je rozróżnić), co też daje ciekawy efekt. Język jest w sumie prosty, codzienny, nawet nie wypisałam sobie z powieści żadnych cytatów, a jednak jest w nim coś takiego charakterystycznego, co, wydaje się, że sprawia, że pióra autora jest szybko rozpoznawalne. Dialogi wypadają bardzo naturalnie, całość czyta się naprawdę doskonale!
 
Czytając “Hitrę” odniosłam wrażenie, że dla bohaterów serii jest to coś innego, od tego z czym mieli do czynienia do tej pory - inne miejsce, zamknięta społeczność, a oni występują tu jako obcy. Zdaje się więc, że dobrze wybrałam moment dołączenia do serii - kompletnie nie miałam odczucia, że wchodzę w środek historii, zatem jest to naprawdę dobry tom do ewentualnego wskoczenia w serię lub po prostu do traktowania książki jako oddzielnej całości. Oczywiście życie prywatne postaci jest tu obecne, ale śledczy potraktowani są na równi z bohaterami - mieszkańcami wyspy, przez co nie ma się wrażenia, że jednych zna się lepiej, drugich gorzej. Do tego te życie prywatne Mii i Muncha jest obecne, ale na dalszym planie - bo teraz przede wszystkim ich głowy zaprząta trudne i wymagające śledztwo.
 
A śledztwo prowadzone jest dokładnie tak jak lubię - ze skupieniem na postaciach i zagadce. Historia osadzona jest w małej społeczności, w której wszyscy się znają, a jednak okazuje się, że może nie tak do końca - w końcu przecież ktoś musi stać za zniknięciem Jonathana i aktualnym morderstwem, prawda? W głowie czytelnika dodatkowo miesza naprzemienna narracja, dzięki której możemy obserwować jak zmienia się życie wioski po zbrodni od środka, jak i z zewnątrz. A wyspa jest teraz w gorącym okresie - dosłownie i w przenośni - nawiedza ją gorące lato, dużo gorętsze niż normalnie, a za kilka dni ma przeżyć prawdziwe oblężenie - najstarszy syn milionerów będzie się żenić i to właśnie tam, w małym kościółku na Hitrze odbędzie się uroczystość. I wtedy dochodzi do zbrodni, która stawia miasteczko na nogi, w stan najwyższej gotowości. Intryga prowadzona jest niespieszne, uważnie przygląda się bohaterom i pojawiającym się nowym tropom. Równocześnie śledzimy aktualne śledztwo i te takie trochę na boku, które w sprawie sprzed trzech lat prowadzi Mia. Historia, mimo że tempo ma raczej spokojnie, w dziwny sposób porywa - czy to przez te postacie, które nagle wydają nam się tak bliskie? A może fakt, że historię poznajemy z bardzo różnych punktów widzenia - do dziecka, aż po dosyć wiekową panią? Coś w tej historii jest takiego, co mocno przyciąga. A może to ta normalność, tego że te życie postaci zdaje się tak bliskie naszego? Rozwiązanie intrygi pozornie wydaje się dosyć szybkie, jednak jak się nad nią dłużej zastanowić, to faktycznie autor porozrzucał po całej fabule pewne tropy…
 
Dla polskiego czytelnika samo osadzenie miejsca akcji na wyspie jest nie lada atrakcją. Bliskość morza, natury, te spokojne wyspiarskie życie zabiera nas w całkiem inny od polskiego świat, choć i tamtejsze życie nie jest pozbawione problemów, które są nam bardzo bliskie. To taki małomiasteczkowy kryminał, ale osadzony w bardzo egzotycznym, atrakcyjnym miejscu.
 
A co z tymi problemami? Każdy jakieś ma i dokładnie tak jest też w tej historii. Może przejmujące są one dlatego, że częściowo przedstawione oczami dzieci? 11letnia Sofia tęskni za mamą i ciągle jest przejęta lękiem, że i ojciec ją zostawi, choć zdaje się, że kocha ją nad życie. Hannah nie ma już normalnej rodziny, od czasu, gdy trzy lata temu zniknął jej brat i matka stała się całkowicie nieobecna. Z kolei Lissie zdaje się żyć w bajce - właśnie wychodzi za mąż za człowieka, którego kocha, a który okazał się niewyobrażalnie bogaty. No i starsza pani, swojego rodzaju dobrotliwa matka, która dba o lokalną społeczność. Wszyscy ci składają się na jeden, ale różnorodny obraz społeczności, a ją czasami poznajemy jeszcze dalej - rodziny biedne, rodziny, w których pojawia się alkohol i narkotyki, albo odwrotnie - przesadnie bogobojne, przesadnie trzymające się zasad. Społeczność jakich wiele - są i solidni mieszkańcy i czarne owce trzymające się z boku i może właśnie w tej normalności tkwi urok powieści.
 
“Hitra” to kryminał, który mnie zaskoczył. Sięgając po niego spodziewałam się szybkiej akcji i nie przebierających w środkach morderstwach, a dostałam solidną małomiasteczkową powieść kryminalną, która zachwyca swoim naturalnym, swojskim klimatem. Intryga kryminalna rozpisana jest spokojnie, przedstawia nam szeroki przekrój społeczności, w której coś poszło nie tak - dwa razy w ostatnim czasie popełniono tam zbrodnię. Zatem przyglądamy się mieszkańcom, szukamy, przepytujemy i badamy dowody, potwierdzając lub odrzucając kolejne pojawiające się tropy. Historia bardzo zwyczajna, ale właśnie w tym jest jej największy urok - zagadka kryminalna oparta jest na zwyczajnych ludziach, zwyczajnych życiach, a my szukamy tego, które potoczyło się z jakichś powodów złą drogą… W dziwny sposób to wszystko przyciąga, ciekawi, tak że nie chce się lektury przerywać. Bardzo mi się podobało! A teraz bardzo chciałabym znaleźć czas a poprzednie tomy, by sprawdzić czy i one utrzymane są w podobnie naturalnym, spokojnym klimacie!
 
Moja ocena: 8/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

Dostępna jest też w abonamencie 


Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz