Autor: Ulf
Kvensler
Tytuł: Sarek
Tłumaczenie: Emilia Fabisiak
Data premiery: 27.03.2024
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller
/ thriller psychologiczny
Ulf Kvensler to szwedzki scenarzysta i reżyser,
który w biznesie filmowy i telewizyjnym działał od lat. Gatunkowo zaczynał od
komedii, później wziął się za historie mroczniejsze - kryminały, thrillery i
horrory. Część jego dzieł dostępna była (i pewnie nadal jest) w Polsce. Jako
pisarz literacki jednak swoją karierę rozpoczął dwa lata temu - właśnie od
“Sarka”. Aktualnie na swoim koncie ma dwie powieści, wydane w rocznym odstępie,
a na strony jego angielskiego wydawcy znalazłam informację, że i do drugiego
tytułu Wydawnictwo Marginesy zakupiło już prawa - nie będę ukrywać, zachwyciła
mnie ta informacja! Za swój debiut Kvensler otrzymał nagrodę od Szwedzkiej
Akademii Kryminału, znajdował się również na krótkiej liście do dwóch innych szwedzkich
nagród literackich. I wcale mnie to nie dziwi!
Historia “Sarka” toczy się we wrześniu 2019.
Jak co roku Anna, jej partner Henrik i przyjaciółka Milena mieli już w wakacje
wybrać się na północ Szwecji, na kilkudniową górską wędrówkę, jednak Anna z
powodu pracy musi zmienić termin na początek września. Na chwilę przed
planowaną wyprawą Milena pyta Annę, czy mieliby coś przeciwko, gdyby tym razem
poszedł z nimi jej nowy chłopak, Jacob, którego poznała miesiąc temu. To
zapalony fan turystyki górskiej, w doskonałej formie i świetnie znający tereny,
w które się wybierają. Anna i Henrik nie do końca wiedząc jak odmówić, więc się
zgadzają, jednak już od pierwszej chwili poznania zaczynają tej decyzji
żałować. Annie wydaje się, że skądś go kojarzy, tylko nie wie skąd, a sam Jacob
wydaje się mieć bardzo autorytatywny charakter. Szybko namawia ich na zmianę
planów i wychodzi na to, że zamiast bezpiecznej wędrówki po szlakach dobrze
znanych, wybierają się do Sarka, Parku Narodowego, w którym w większości nie ma
wytyczonych szlaków, klimat jest surowy, a łączność ze światem zewnętrznym
praktycznie zerowa… Od razu nasuwa się pytanie czy zmiana miejsca to coś więcej
niż tylko chęć sprawdzenia się i pokazanie nowej dziewczynie pięknych widoków?
Anna od początku podejrzewa, że tak, czuje, że ta wyprawa nie może skończyć się
dobrze. I prawdopodobnie ma rację, gdyż kilka dni później leży w szpitalu z
licznymi urazami przepytywana przez policję… I wydaje się, że powróciła sama.
“Miałam paskudne wrażenie, że znaleźliśmy się w pułapce, że Sarek zamknął za nami swoje wrota i że teraz na próżno do nich kołatamy, by nas wypuścił.”
Książka rozpisana jest na krótkie
nienumerowane rozdziały, których większa część to naprzemiennie historia
przesłuchania ze szpitala przeplatana z opowieścią o tym, jak toczyła się
wyprawa bohaterów. Przesłuchanie jest stylizowane na zapis z nagrania, historia
z wyprawy przedstawiona jest w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego z
perspektywy Anny. Pomiędzy tymi rozdziałami, bardzo rzadko, ale jednak
pojawiają się również historie z dalszej przeszłości - np. ta dotycząca
poznania Anny z Henrikiem czy Mileny, lub jej relacji z rodziną. Styl powieści
doskonale dopasowany jest do opowieści Anny, do jej emocji - im robi się
goręcej, tym jej relacja jest jakby nieco bardziej urywana, trochę bardziej
chaotyczna - oczywiście to niewielkie różnice, które nie zmieniają płynności
lektury, gdyż ta jest cały czas na przyjemnym poziomie. Mam jednak niewielkie
uwagi do wydania polskiego - czasami zdania były ułożony stylistycznie tak, że
nie od razu zrozumiałam o co w nich chodzi, były też błędy dotyczące rodzajów
odmiany (zamiast męskiego damski) - oczywiście nie były to błędy notoryczne,
tych drugich może były dwa, ale jednak przy tak trzymającej w napięciu
lekturze, każde językowe potknięcie jest zauważalne. Nie zmienia to jednak
odbioru samej książki, która jest prawdziwie klimatyczną i trzymającą w
napięciu lekturą! Bardzo podobało mi się pod względem językowym to, że sposób
wypowiedzi dostosowany jest do panujących emocji.
“(...) zastanawiam się, czy mojej tęsknoty za naturą i górami nie podsyca chęć ucieczki od cyfrowych ekranów, przycisków i opcji menu, piszczących sygnałów i dyskretnie szemrzących, wydajnych silniczków elektrycznych. Poszukiwanie czegoś pierwotnego, co zawsze istniało i zawsze będzie istnieć. To może dziwne, ale uspokaja mnie poczucie, że jestem mała i pozbawiona znaczenia. Góry się tobą nie przejmują. Niczego też od ciebie nie wymagają.”
Sięgając po “Sarka” wiedziałam, że sięgam po
thriller, nie wiedziałam jednak czy gatunkowe określenie będzie można
zdefiniować dokładnie. Teraz myślę, że można, w końcu narracja pierwszoosobowa
i skupienie na oddaniu stanu emocjonalnego postaci, jej przemyśleń i
wątpliwości jest charakterystyczne dla thrillera psychologicznego. I faktycznie
ta warstwa historii jest bardzo skrupulatnie dopracowana. Czytelnik od początku
wie, że Anna to charakter dominujący, tak samo jak Jacob, więc to oni będą się
najmocniej ze sobą ścierać - Milena i Henrik to postacie raczej wycofane, które
dla świętego spokoju przystają na wiele. Autor doskonale kreuje każdego z
bohaterów dając czytelnikowi prawdziwy popis ludzkich zachowań w sytuacjach
zagrożenia, w czasie, gdy emocje biorą nad człowiekiem górę. Sporo miejsca
poświęca na opis zachowań przemocowych, które powinny od razu budzić w nas
czujność, oraz tego jak reagują na nie osoby, żyjące z tego typu osobą.
Doskonale oddaje poczucie zagrożenia i paniki, paraliżującego strachu i prób
przywracania sobie i innym spokoju.
“(...) czułam ten sam strach co on, ale wiedziałam, że nie mogę mu się poddać choćby na sekundę, nawet się do niego przyzna, bo zwątpienie osłabia.”
Dzięki przedstawieniu historii w coś na
kształt wspomnień bohaterki - bo, to co dostajemy z zapisu przesłuchania i to,
co oferuje nam ze wspomnień z wyprawy zdaje się jedną całością, odnosi się
wrażenie, że to, co czytamy to jest to, co opowiada śledczym - choć chyba
trochę bardziej osobiste, nieco bardziej opatrzone emocjami niż faktycznie
mogłaby policji opowiadać. A może nie? Może to faktycznie to, co opowiada
policji? Nie ma co do tego pewności, jednak tym co warte podkreślenia jest to,
jak autor podbija napięcie. Bo że napięcie jest w tej historii budowane
doskonale, utrzymane jest na wysokim poziomie to już podkreślam od początku. Od
pierwszych stron tej opowieści autor zasiewa w nas ziarno niepewności, a każde
kolejne zachowanie, każde kolejne spotkanie z bohaterami sprawia, że ziarenko
zaczyna kiełkować. I chodzi tu zarówno o podejrzliwość i wątpliwości co do
postaci, szczególnie Jacoba, jak i w ogóle napięcie towarzyszące wyprawie w
dzikie góry, starciu człowieka z dziką, surową przyrodą. Co ciekawe, to, że
wiemy, że historia nie skończy się dobrze, wcale nie zmniejsza ciekawości
odkrycia, co doprowadziło do tego miejsca, w którym teraz jest Anna, co stało
się w tych dzikich górach. Czytelnik cały czas zachowuje czujność bacznie
przyglądając się wszystkim postaciom (bo w końcu w pierwszoosobowej narracji
poznajemy jeden punkt widzenia, ale czy na pewno w pełni prawdziwy?), a każde
kolejne zdarzenie potwierdza hipotezę, że coś jest nie tak, trzeba się mieć na
baczności. I choć wydaje się, że historia pobiegnie przewidującym torem, to i
tak każde kolejne zdarzenie szokuje, jest opisywane w taki sposób, że przynosi
wiele emocji, przede wszystkim ciekawość i napięcie. Tak gdzieś od połowy,
nawet trochę przed połową powieści emocje, napięcie są już tak wysokie, tak
napięte, że książki nie da się odłożyć. A kiedy faktycznie trzeba to zrobić, to
nie da się tej ciekawości odnośnie dalszych losów postaci wyrzucić z głowy.
Dawno żadna lektura tak mocno mnie nie zaangażowała emocjonalnie, jak ta.
“Widziałam niesamowicie piękną dolinę w tym miejscu przez wszystkie pory roku i zmiany pogody, od tysięcy lat. Od czasu do czasu pojawia się tu człowiek i zachwyca się widokiem. Mnie już dawno nie będzie, a ona nadal tu zostanie w prawie niezmienionej postaci. Ogarnął mnie spokój.”
Spora część uroku tej powieści to samo miejsce
akcji. Autor, który sam od lat zapuszcza się na wyprawy górskie, wybrał sobie
miejsce mocno surowe, mocno niebezpieczne, ale równie bardzo piękne. I tak te
wszystkie opisy widoków, tego, co po drodze postacie mijają, robią niesamowite
wrażenie. Czytelnik czuje ten ogrom gór wznoszących się nad postaciami,
nieprzewidywalność pogody i surowość otoczenia, totalnego odludzia, w którym
człowiek zdany jest tylko i wyłącznie na siebie. Ten ogrom, te
niebezpieczeństwo, jakie czai się w potokach skalnych, obluzowanych kamieniach
czy stromych górskich podejściach robi ogromne wrażenie, a opisane jest tak, że
już sam kontakt postaci z tak surową naturą wzbudza napięcie. Co ciekawe, w
posłowiu odniosłam wrażenie, że autor nie jest fanem wędrówek właśnie w Sarku,
a w historii oddaje to miejsce z miłością - to zdanie Anny, która do dawna
marzyła o wyprawie w to miejsce, mimo iż wiedziała, że może to być coś mocno wymagającego.
Jej oczekiwania jednak były zdecydowanie za łagodne w porównaniu z tym, co
faktycznie tam dostała.
“Teren całkowicie dziki, surowy i bezlitosny, tysiące kilometrów kwadratowych bez wytyczonych szlaków i schronisk. Można tam bez problemu wędrować całymi dniami, nie widząc człowieka, zwłaszcza we wrześniu.”
Podsumowując, “Sarek” to thriller
psychologiczny, który nie tylko zadowoli, ale wręcz zachwyci fanów tego
gatunku, a szczególnie tych, którzy lubią, gdy akcja toczy się w miejscu, w
którym ściera się siła ludzka z siłą natury. Dla mnie jest to powieść prawie
doskonała, trzymająca w napięciu tak, że czasami aż brakuje tchu. Skomplikowane
kreacje postaci, rewelacyjnie oddane miejsce i te wszystkie emocje oddane są
bardzo realnie, prawdziwie, ale też doskonale wpisują się w gatunek thrillera,
bo samo budowanie napięcia jest na najwyższym poziomie. Podobają mi się też
tematy, jakie autor sobie wybrał - dobrze oddany obraz osobników niebezpiecznych,
przemocowych, narcystycznych, a może i psychopatycznych? oraz zderzenie
człowieka z naturą, to coś, co trafia w mój gust literacki idealnie. Nic więc
dziwnego, że informacja o wykupieniu praw autorskich do kolejnej książki autora
wzbudziła mój prawdziwy entuzjazm. A “Sarek” jest jedną z najlepszych książek,
jakie czytałam w tym roku! Genialny debiut!
“Jedno z insygniów władzy, obok berła i jabłka. Umiejętność zacierania granicy między kłamstwem a prawdą.”
Moja ocena: 8,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Wydawnictwem Marginesy.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz